FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wszystkie barwy Ciemności - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:20, 29 Kwi 2013 Powrót do góry

1370 KD, 12 Flamerule, ranek, Cormyr, Haltail, Gospoda "Źródlana"

Gospodarzem był Jorgl, wysoki i barczysty mężczyzna ze szramami na policzkach, które świadczyły, że kiedyś podpadł jakiejś przestępczej grupie, która go okaleczyła i był to jej znak rozpoznawczy. Jednak mąż najwidoczniej nie poddał się do końca i umknął przed najwyższym wymiarem kary. Gospoda nie była przybytkiem bogatym, stołowali się w niej przeważnie biedniejsi mieszczanie Haltail, ale to nie przeszkadzało tropicielowi. Nie cierpiał on na nadmiar gotówki a zasłyszał gdzieś, że do Jorgla często zaglądają potencjalni pracodawcy. Pił cienkie piwo i jadł odgrzewany, wczorajszy gulasz maczając w nim leniwie chleb. Gdy już kończył i zamierzał zbierać się do wyjścia w poszukiwaniu szczęścia w znalezieniu jakiegoś zajęcia na mieście do gospody wszedł dość tęgi jegomość z kręconym, siwym już trochę wąsem i bujną czupryną. Towarzyszyła mu mała, jasnowłosa, smutna dziewczynka i wysoki, barczysty człek. Od razu skierował wzrok na tropiciela.
- O! Od razu wiedziałem, że prawdziwych mężczyzn i bohaterów znajdę u Jorgla - na dźwięk swojego imienia gospodarz spojrzał na przybyłego zza kontuaru i skinął mu głową. Barczysty ochroniarz stanął przy wejściu do lokalu. Miał przy pasie miecz a za pas wetknięte trzy lotn sztylety.
- Honkur Asani, moje imię - przysiadł się do tropiciela bez zażenowania a mała, może ośmioletnia dziewczynka usadowiła się mu na kolanach.
- Papku, on znajdzie nam Mimisa? - zapytała błagalnie ojca a jej oczy zaszkliły się niebezpiecznie.
Honkur uśmiechnął się do niej a potem ten sam uśmiech przeniósł na swojego mimowolnego rozmówcę.
- Słyszałem, że w "Źródlanej" zatrzymał się tropiciel. Widzisz mój drogi, ta mała dama to moja jedyna córka Alka. Jak to dziecko ma swoje kaprysy. Ostatnimi czasy zażyczyła sobie abym jej sprowadził do domu barda. Nie byle jakiego! W Haltail gościł wówczas Mimis, bard, który grał nawet dla samego króla! Rad nie rad zapłaciłem aby go ściągnąć do domu i żeby dał małej występ. Nie powiem, zasłużył on sobie na swoją reputację. Alce spodobała się tak jego gra, że gościłem go u siebie przez siedem dni. Jednak musiał potem wyruszyć do Daelrun, na południowy wschód stąd. To już chyba Sembia, sam nie wiem, gdyż moje rynki zbytu znajdują się tylko tu w Cormyrze. Obiecał jednak Alce, że wróci za dwa dekadni. Minął już miesiąc i słuch o nim zaginął. Nie tylko na szlaku, okazuje się, że Mimis nie dotarł do Daelrun. Powiedz mi teraz tropicielu. Dasz radę znaleźć tego elfa - tu odstawił małą na ziemię, nachylił się do rozmówcy i szepnął - Żywego czy martwego? Płacę pięćset złotych monet. Jeśli złoto ci jednak zbytkuje to zrób to chociaż dla spokojności mojej pociechy. Hę?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 11:28, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 11:40, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano słuchał z zaciekawieniem propozycji człowieka. Widać dzisiaj był jego szczęśliwy dzień, gdyż praca, której poszukiwał, sama przyszła do niego. Starał się jednak nie dawać po sobie oznak szczęścia, które w tej chwili czuł. Oferta Honkura brzmiała uczciwie, zatem...
- Brzmi uczciwie. Wezmę pięćset sztuk złota z góry i odnajdę tego barda tak jak sobie życzycie panie.
Stephano nie był doświadczonym tropicielem, nie miał też specjalistycznego wyposażenia, dla tego liczył, że Honkur zgodzi się na zapłatę przed wykonaniem roboty, jak również na to, że teraz Asani udzieli mu jakichś szczegółowych wskazówek na temat celu podróży Mimisa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pią 11:47, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:00, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Asani przymrużył oczy na propozycję elfa. Alka słysząc, że tropiciel się zgodził podbiegła do niego i wtuliła się mu w bok. Szepnęła ciche "dziękuję". Gest jej ojca sprawił, że ochroniarz błyskawicznie podszedł i delikatnie acz stanowczo odciągnął dziewczynkę i wyszedł.
- Jestem ojcem, ale jestem też kupcem. Przeważnie moi pośrednicy potrafią się targować. Szczerze powiem, że nigdy nie musiałem najmować poszukiwaczy przygód, czy jak tam was zwą. - odetchnął ciężko lecz trochę się rozluźnił - Dam ci to złoto elfie. Jednak byłbym głupcem, gdybym wypuścił cię z nim w świat bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Umowa to umowa i rzadko ktoś próbuj mnie oszukać. Mógłbyś przecież zapomnieć o Mimisie i wyjechać gdzieś na północ. Nie mówię, żeś bez honoru, ale nie znam cię. Zrobimy tak. Dam ci pięćset sztuk złota a po powrocie z bardem lub jakimś dowodem jego śmierci kolejne pięćset. Wiesz - tu posmutniał znacznie - szczerze powiedziawszy podejrzewam, że ten chłopak... och, wybacz, zapomniałem, że dla was elfów to ja jestem młodzieniaszkiem, poszedł na skróty przez Przepastne Bagnisko. Sam popytałem kupców, którzy handlują z Sembią i mój ślad urywa się w Żabim Stawie. To niewielka wieś pięć dni drogi marszu stąd w stronę Daerlun. Nie leży na głównym trakcie i jeśli Mimis tam zawędrował to można śmiało stwierdzić, że zamierzał przeprawiać się przez bagna.
Kupiec wyjął opasłą sakwę i położył ją na stole.
- Oto zaliczka. Z pewnością chcesz wiedzieć jak ów bard wyglądał. Szczupły i dość wysoki jak na elfa. Długi blond włosy. Miał ze sobą jakieś instrumenty i małą srebrną broszkę w kształcie motyla - prezent od mojej córki. Jeśli zmarł przynieś mi tylko tą broszkę. Dogadaliśmy się? Podaj mi teraz swe imię tropicielu. - wyciągnął grubawą prawicę w stronę elfa aby dokonać transakcji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:19, 03 Maj 2013 Powrót do góry

- Stephano panie, to moje imię. Poza tym nie jestem do końca elfem... - Zamilkł jakby mimo wszystko nie był dumny ze swoich korzeni. - Dogadaliśmy się! - Podał rękę człowiekowi.
Informacje jakich Asani dostarczył tropicielowi powinny wystarczyć żeby odnaleźć Mimisa. Jeśli bard był naprawdę tak znany to na pewno będzie o nim głośno gdziekolwiek się o niego zapyta. No, chyba, że faktycznie skończył swój żywot na bagnach. Tak, czy owak Stephano chciał ruszać jak najszybciej jak było to możliwe. Wcześniej musiał tylko wpaść do łuczarza, od którego miał kupić to specjalistyczne wyposażenie o którym myślał wcześniej.
- Wyruszę natychmiast, i wrócę z Mimisem jak tylko go odnajdę.
Stephano nie wierzył, że Mimisowi mogło się coś stać, wszak znał bardów jako rezolutne postacie, które potrafią sobie radzić. Jeśli coś mu się stało to na pewno ukrywa się gdzieś czekając na pomoc. Pomoc, która miała niebawem nadejść...
Wyszedł z karczmy kierując swoje kroki najpierw do łuczarza, gdzie zakupił nowy łuk, za część zaliczki jaką dostał. Ponad to Stephano postanowił kupić sobie lekkiego konia wraz z jeździeckim siodłem. Na drogę kupił też pokaźny zapas pożywienia, po czym ruszył w stronę Przepastnego Bagniska...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:54, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Letni dzień sprzyjał wędrówce. Po opuszczeniu bezpiecznych murów miejskich Stephano poczuł się wolny. Rozejrzał się po prawie bezchmurnym niebie i spojrzał na horyzont. Gdzieś na wschodzie, tam gdzie się kierował majaczyły Grzmiące Wierchy. Ich śnieżne szczyty wyglądały tak obco i odlegle jak zima, o której nikt podczas lata nie myślał poważnie. Tropiciel spiął konia i pozwolił sobie na galop a potem ma cwał po prawie pustej drodze. Kwiecista łąka, którą mijał sprawiła, że dał się ponieść na jej łono. Pędził przez soczyste trawy a wiatr owiewał mu twarz. Przez chwilę zapomniał o Mimisie, Asanim i małej Alce. Dał się ponieść emocjom.

Godzinę później, gdy dotarł do niewielkiego strumienia przecinającego łąkę po swojej prawej dostrzegł zabudowania jakiejś wsi. Proste domy z dachami pokrytymi strzechą, krzywe płoty i rolnicy gnający swe woły do orki. Elf zsiadł z konia pozwalając mu się napić ze strumienia. Sam zaczerpnął kilka łyków z manierki i napełnił ją ponownie. "Sielskie życie" pomyślał sobie patrząc na chłopów w polu. Nagle dobiegł go odgłos rozmowy. Spojrzał w bok i dostrzegł dwie, nie, trzy kobiety w różnym wieku piorące nad strumieniem na drugim brzegu. Najmłodsza pomachała mu entuzjastycznie. Gdy Stephano miał już jej odmachać coś innego przyciągnęło jego uwagę. Jakiś cień w trawie za plecami kobiet. Cień, który chciał zaatakować praczki! Koń nerwowo zastrzygł uszami. Gdy cień wynurzył się ponad trawę oczom tropiciela najpierw ukazał się naostrzony kolcami kołnierz ogromnej kobry a potem jej grube cielsko. Kobiety nieświadome niebezpieczeństwa pozdrawiały teraz wszystkie nieznajomego. Kobra górowała nad nimi o dobry metr i już miała rzucić się na środkową kobietę gdy...

Image

Inicjatywa

Stephano - [link widoczny dla zalogowanych]
Kobra - [link widoczny dla zalogowanych]

Image

Duże zwierze, KP 15


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 13:24, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:45, 03 Maj 2013 Powrót do góry

- Uciekajcie! - Rzucił nerwowo ściągając z pleców swój nowy łuk. Kilka sekund później był gotowy do oddania strzału. Łuk nie był jeszcze testowany przez nowego właściciela, dla tego, gdy chciał napiąć mocniej cięciwę, strzała [link widoczny dla zalogowanych] się i wpadła do rzeki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:49, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Kobiety najpierw przeraziły się samego tropiciela, ale po chwili rozejrzały się nerwowo i wydały okrzyki przerażenia widząc za sobą olbrzymią kobrę. Dwie z nich czmychnęły na boki jednak tę środkową sparaliżował strach. Kobra nie czekała. Dała nura w dół kolczasty kołnierz śmignął tuż nad głową praczki. Ta mdlejąc osunęła się na ziemię. Była teraz łatwym celem. Stephano ponownie napiął łuk...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:53, 03 Maj 2013 Powrót do góry

... i wystrzelił. Tym razem strzała [link widoczny dla zalogowanych] celu raniąc węża dość [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:56, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Kobra wydała z siebie syk bólu i zwróciła swe wężowe oczy ku tropicielowi. Wręcz z gracją przebyła wodę i wystrzeliła w jego kierunku. Kolczasty kołnierz [link widoczny dla zalogowanych] tylko obok nosa tropiciela...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:00, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Nie zastanawiając się długo półelf rzucił swój łuk na ziemię jednocześnie dobywając mieczy. [link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych] pudłowały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:10, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Kobra czując na swym pancerzu dwa ostrza postanowiła raz jeszcze zaryzykować i upolować elfa. Jej ostre jak noże zęby strzeliły w stronę Stephano jednak ten zwinnie [link widoczny dla zalogowanych] się przed tym atakiem.

Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 14:17, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:32, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano zadawał kolejne ciosy, jednak i ta seria okazała się ([link widoczny dla zalogowanych],[link widoczny dla zalogowanych]) pudłować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:37, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano spostrzegł przez ramię, że kilku chłopów posłyszawszy krzyki kobit rzuciło pracę, chwyciło to co miało pod ręką i ruszyli biegiem w stronę tropiciela i węża.
Kobra tymczasem nie próżnowała. Nastroszyła płaszcz swoich kolców i zaatakowała nim kołysząc łbem ponownie próbowała nadziać na nie półelfa. I tym razem Stephano [link widoczny dla zalogowanych] się w porę.

Mapa bez zmian, chłopi jakby co przylezą za 2 rundy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:44, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Pierwszy atak długim mieczem nie [link widoczny dla zalogowanych] dużego węża, jednak druga ręka miała więcej szczęścia. Krótki miecz [link widoczny dla zalogowanych] łuskowaty pancerz potwora lekko go [link widoczny dla zalogowanych].


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 15:16, 03 Maj 2013 Powrót do góry

Cios półelfa utoczył już zbyt wil krwi wężowi. Zwierzę straciło chęć do walki i tyłem poczęło wycofywać się do wody, która poczęła się barwić na czerwono. Stephano czujnie odprowadził węża wzrokiem i gdy ten odpłynął daleko a potem zniknął gdzieś odetchnął z ulgą. Chłopi dobiegli do tropiciela z cepami i pałkami. Jeden z nich wskoczył do wody aby sprawdzić co się stało z kobietą na drugim brzegu. "Dycha dyć przytomność straciła!" - wrzasnął i wziąwszy ją na ręce przeniósł na drugi brzeg. Nie minęła chwila a Stephano stał się lokalnym bohaterem. Trzy niewiasty okazały się matką i dwiema córkami. Mąż i ojciec zwał się Hraduk i był niesamowicie wdzięczny. Jawił się jako mężczyzna o ogorzałej twarzy, czarnych wąsach i równie czarnej czuprynie z widocznie łysym miejscem na czubku głowy. Podziękował Stephano mocnym uściskiem dłoni i równie mocnym klepnięciem w ramię
- Chłopcze - rzekł - Rad jestem, że Chauntea zesłała nam tu dziś ciebie. To pewnikiem sprawka szalonego krasnoluda co tośmy go spotkali na trakcie ze dwa dni temu. Gadał do siebie i wrzeszczał litanie do złych bóstw! Pewnikiem urok rzucił i tego węża nasłał! Ale tu nie o niego chodzi, chodź słowa nie oddadzą ci trudu jaki wniosłeś w walkę. Choć matka moja strawę już warzy, zjesz pogwarzysz za nami a i prezent mieć dla ciebie będę.
Tropiciel chciał zaoponować, ale reszta chłopów już zaopiekowała się jego wierzchowcem a Hraduk popychał go w stronę wioski.

Chata hradukowa była kwadratową izbą z dużym piecem, długim stołem i posłaniami do spania. Dwa małe okienka wpuszczały mało światła dlatego ogarek na stole jawił się niczym dar niebios. Stara babkanakładała już chochlą kaszę do drewnianych mis a dwie córki, które uratował półelf zajmowały się ciągle roztrzęsioną matką. Gdy Stephano wszedł do środka dosłownie zaczęły przekrzykiwać się poprzez łzy, wręcz wrzeszcząc słowa podzięki. Uciszył ich ojciec i posadził tropiciela przy stole na honorowym miejscu. Sam usiadł obok niego. Zjedli niewiele mówiąc a gospodarz wyszedł na chwilę i przyniósł (najpewniej z piwnicy) gliniany dzbanek wódki i zawiniątko.
- Napijmy się za twoje zdrowie wybawicielu - rozlał do dwóch kubków a kobiety poczęły zajmować się sprzątaniem po jedzeniu. Wódka była mocna. Gospodarz wzniósł trzy toasty a potem przysunął pakunek bliżej siebie i go rozwiązał.
- Ten płaszcz należy do mojej rodziny odkąd tu się osiedliła. Ma już prawie osiemdziesiąt lat a ani go mole nie zeżarły ani myszy nie tknęły. Stary sołtys rzekł kiedy, że ino magiczny nie tknięty przez ząb czasu może być - wzruszył ramionami jakby magia była mu tak obca jak są mu obce wielkoświatowe sprawy - Tyś obeznany w rzemiośle wojaczki więc i na magii znać się możesz. Weź, przekleństwa na ciebie nie sprowadzi bo przymierzyłem kilka razy. Wielkich czynów nie dokonał. Nie zniknąłem, nie uniosłem się ku niebiosom, ale też ni dostałem trądu czy innej cholery. Weź, jeśli nie będzie ci służył sprzedaj magowi a da ci złota pewnikiem więcej niż ja przez cały żywot widział.
Stephano rozłożył płaszcz i nałożył go na siebie. Poczuł się trochę dziwnie, gdyż przedmiot pachniał piwnicą, ziemniakami i szczurzymi odchodami. Jednak sam materiał był raczej misternie utkany, ciemnoniebieski ze złotą nicią na brzegach. Półelf poczuł się jakby zwinniej i pewniej siebie a w dodatku choć fizycznie się nie zmienił to o wiele mocniej... jakby ktoś zdjął z niego ciężar zmęczenia. (Płaszcz odporności +2)
- No wyglądasz panie teraz jak hrabia jakiś albo książę - rzekła młodsza córka gospodarza rumieniąc się lekko. Reszta familii przyznała jej rację. Hraduk polał znów gościowi a potem sobie. Wódka poczęła już powoli uderzać do głowy Stephano.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 0:20, 05 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano nie chciał przyjmować podarków od chłopów. Uważał, że każdy postąpiłby na jego miejscu tak samo. Każdy, gdyż kobra nie zagrażała tylko kobietom, lecz także i jemu, a na jego życiu zależało mu o wiele bardziej niż na uratowaniu jakichś dam w opresji. Tak, czy owak cieszył się jednak, że mógł się na coś przydać. Dopiero wódka rozwiązała jego sumienie, zabrał płaszcz z dziękczynnym uśmiechem. Teraz będzie musiał pójść w ślady swoich nowych fanek i wrócić nad rzekę w celu wyprania go.
Pobyt tutaj nie był mu na rękę. Chciał jak najszybciej dostać się do swojego celu, wymieniony wcześniej krasnal nie interesował go, a mimo to:
- O jakim krasnoludzie mówicie dobry człowieku? Czy ktoś wam zagraża? - Spytał bardziej z grzeczności. - Może mógłbym wam w czymś jeszcze pomóc? Nie jestem zbyt doświadczony, ale mogę pokazać wam jak skutecznie dźgać wrogów widłami, czy kosami, może nawet jak strzela się z łuku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:01, 05 Maj 2013 Powrót do góry

- Jeśli się nie zagapi na przystojnego młodzieniaszka - gospodarz zaśmiał się gromko, jednak spojrzał surowiej na młodszą córkę - to grozi nam to co na każdej wsi, panie. Jednak kiedy z chłopami wracaliśmy z lasu skąd zwozimy drwa na opał, no i na zimę rzecz jasna spotkaliśmy jego. Był pół nagi, wisiały na nim strzępy dawnego ubioru. Nie przejęlibyśmy się nim za bardzo gdyby nie kucał na środku drogi i nie zajadał surowej kuropatwy, którą wcześniej rozerwał swoimi szponiastymi dłońmi. Bełkotał przy tym jakieś szaleńcze słowa, może i modły...
- Stary - rzekła żona Hraduka dość mocno - Nie gadaj przy dziewczętach!
Hraduk potarł wąs i roześmiał się ponownie
- Racja! Wyjdźmy na zewnątrz.
Gdy znaleźli się przed chatą Staphano uderzyła fala ciepłego powietrza. Poszedł za przykładem chłopa i usiadł na zydlu w cieniu stodoły.
- My tu ludzie prości. Trzymamy się z dala od kłopotów, walk, wielkoświatowych spraw. Dla nas największymi skarbami są dwie rzeczy: rodzina i ziemia. Ani bez jednej ani bez drugiej nie dalibyśmy rady przetrwać. Zdarzają się dni lepsze i gorsze, ale przeważnie każdy jest taki sam. Dwa dni temu jednak poczułem, że coś w tym krasnoludzie siedzi. I nie tylko ja. Chłopy też widać to poczuły bo na noc każdy dokładniej pozamykał chałupę, a podejrzewam, że nie jedn czuwał całą noc. Nie wiem, czy dzisiejsze wydarzenie, które dzięki Chauntei zakończyło się pomyślnie, miało coś wspólnego z tym szaleńcem tam przy lesie, czy nie - rozmówca Stephano wzruszył ramionami - Jednak ja na twoim miejscu uważałbym na niego i dokądkolwiek zmierzasz panie, postaraj się go nie spotkać.
Stephano poczuł, że Hraduk powiedział już wszystko na ten temat. Człek wstał i dodał jeszcze
- Jeśli chcesz odpocząć, to w stodole jest dużo miejsca. Nie mam jak widzisz go w swej chacie. Twój koń jest w stajni, tam za oborą. Jeśli zostaniesz do rana możesz liczyć na świeże mleko, chleb i kawałek sera. Nie pytam dokąd zmierzasz, gdyż to nie przystoi. Zbyt wiele dla mnie uczyniłeś a ja tylko tak się mogę odwdzięczyć. - poklepał raz jeszcze ramię tropiciela, tak jak przy ich pierwszym spotkaniu i odszedł, najpewniej do swoich obowiązków.
Półelf został sam. Jakaś gromada dzieciaków ganiała się wkoło studni a wraz z nimi dwa małe szczeniaki i kilka kurczaków. Dwie kobity nabierały wodę. Poznał w jednej młodszą córkę Hraduka. Ta uśmiechnęła się do niego. Podeszła z wiadrem wody i mała chochelką nabrała trochę i podała tropicielowi
- Gorąco dziś - rzekła - Panie...? - nie mogła nabrać śmiałości i gdy Stephano pił kobieta walczyła ze sobą. W końcu przemogła się - Nie jesteś czasem trubadurem? Chętnie posłuchałabym tych melodii co to je słyszałam niedawno. Przejeżdżał tędy taki piękny grajek o złotych włosach i licu tak gładkim i cudnym, że chyba wszystkim dziewczynom we wsi skradł serca - zarumieniła się znów, tak jak wtedy w chałupie - Prawił, że odwiedzi nas w drodze powrotnej, ale zapomniał pewnikiem i już go nie widzieliśmy.
Stephano od razu pojął, że chodzi jej o Mimisa. A więc był na dobrej drodze.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:08, 05 Maj 2013 Powrót do góry

Półelf wiedział, że zmierza w dobrą stronę, teraz nabrał jeszcze więcej pewnośći w przekonaniu, że gdziekolwiek Mimis się nie pojawi - będzie o nim głośno. Nie było potrzeby zatem drążyć tematu dalej. Być może uda mu się niebawem przyprowadzić tu barda ku uciesze chłopów. Nie chciał robić z siebie bohatera, ale puki działała na niego wódka, uśmiechał się w duszy myśląc o wdzięczności wieśniaków. Prawdopodobnie nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że płaszcz który od nich otrzymał był wart wiele więcej niż bohaterski czyn tropiciela.
- Nie jestem trubadurem. Żałuje, ale jedyne na czym brzdękam to mój łuk, a śpiewać nie próbuje nawet przy goleniu. - Zaśmiał się ciągle lekko wstawiony.
Kiedy dziewczyna odeszła ten skierował swoje kroki do stodoły, gdzie zdrzemnął się, jednak nie chciał zostawać długo, więc kiedy tylko wytrzeźwiał długo przed świtem, wziął swojego konia i ruszył dalej. Podczas podróży zjadł trochę ze swoich suchych zapasów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 16:18, 05 Maj 2013 Powrót do góry

1370 KD, 13 Flamerule, ranek, Cormyr, gdzieś w drodze na Przepastne Bagnisko

Stephano jechał bez pośpiechu. Miał trop. Do tego Asani powiedział mu, że Mimisa widziano w Żabim Stawie; a więc dwie informacje z różnych źródeł. Tropiciel wiedział, że jedzie w dobrym kierunku. Kierował się drogą tak aby mieć najwyższy szczyt Grzmiących Wierchów po swojej lewej. Zdawał sobie sprawę, że w tych górach żyją goblinoidy, które czasami schodzą na równiny aby łupić i mordować. Miał nadzieję nie spotkać większej zorganizowanej grupy.

W okolicach południa, gdy żar dawał się we znaki zarówno jemu jak i jego rumakowi Stephano postanowił znaleźć jakiś cień i tam przeczekać najgorszy skwar. Los dał mu ku temu sposobność. W polu po jego lewej stał samotny buk, dość rozłożysty aby dawać sporo cienia. Przy drzewie spoczywał głaz, który pamiętał z pewnością tysiąclecia. Nie czekał długo ruszył w jego stronę.

Gdy zbliżał się do miejsca postoju i coraz bardziej przypatrywał się owemu głazowi ten przestawał wydawać się mu głazem. Czujność elfa wezbrała. Głaz był włochaty, miał kończyny i chyba spał w kucki w cieniu drzewa. Gdy Stephano podjechał bliżej z nałożoną już na cięciwę strzałą głaz otworzył oczy. Brodaty, kudłaty i ogólnie bardzo bujnie owłosiony na całym ciele krasnolud zerwał się na równe nogi z dyndającym między nimi przyrodzeniem. W dłoniach ściskał trochę słabej jakości sztylet. U wielu krasnoludów ciężko jest dostrzec gdzie ma usta. U tego bujnie owłosionego, brudnego przedstawiciela tego gatunku wyrastał w górę zakrzywiony ząb. Bogowie! To musiał być ten dziki krasnolud, o którym słyszał Stephano! Włochacz poruszając się niczym krab próbował okrążyć tropiciela. Był teraz po jego prawej i wpatrywał się weń czujnie. Stephano był niemal pewny, że ten wzrok był spojrzeniem szaleńca. Włos zjeżył mu się na karku gdy krasnal przemówił
- Czarna woda, czarna toń, w czarnej toni wąż mnie goooooni!!! Hahahahaha - Głos miał taki jakby pochodził z oddali. Krasnolud ukłonił się do niewidzialnych widzów i jakby zbierał aplauz. Kłaniał się tak kilkukrotnie aż wreszcie począł coś ni to syczeć, ni warczeć. Stephano podejrzewał, że może być to język smoczy, ale bardziej się skłaniał do tego, że szaleniec gada w jakimś przez siebie wymyślonym języku.
Szaleniec padł nagle na plecy począł się turlać, robić fikołki, skakał i fikał. Wreszcie padł na ziemię i ciężko dysząc uniósł głowę. Rzekł
- Dokąd zmierzasz podróżniku? Nie jesteś stąd, prawda?. - Jakby nagle dostrzegł swoją nagość, zasłonił jedną dłonią krocze, wywrócił oczami i rzekł - Ja jestem Czerwony Kieł - postukał się sztyletem w wystający z dolnej szczęki zakrzywiony ząb - Uciekłem, taaak uciekłem stamtąd, a teraz żyję tu... - znów zmienił się w podejrzliwego - Nie przyjeżdżasz Stamtąd, prawda?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 16:23, 05 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 10:44, 07 Maj 2013 Powrót do góry

- O jakim "Stamtąd" mówisz? Mój cel to moja sprawa... Zaraz, chwila, czy ten wąż to nie była przypadkiem twoja sprawka? Czy to nie o tobie mówili mi ci chłopi?
Półelf odruchowo napiął łuk celując prosto w włochaty czerep krasnoluda.
- Lepiej dobrze mi się z tego wytłumacz krasnoludzie, inaczej możesz już nigdy więcej nie mieć ku temu okazji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 18:04, 08 Maj 2013 Powrót do góry

Krasnal skoczył na równe nogi gdy tylko Stephano napiął cięciwę.
- Strzałę na łuk zakłada, z cięciwą się jednoczy, zaraz - tak zakładam - dostanę między oczy! - ryknął krasnolud tym swoim dziwacznym rymem. Doskoczył do drzewa i wtuliwszy kudłaty łeb w pień szepnął tak, że tropiciel prawie go nie dosłyszał
- On nie przybył stamtąd, ale tam zmierza. W czarną wodę w czerni toń, poznać okrutnego zwierza. Na Cirica, na Cirica on tańczyć będzie pośród cieni. Jesteśmy zgubieni!
Oderwał się od pnia buku i ukłonił się drzewu jak najznamienitszej widowni. Odwrócił się po tym do półelfa i rzekł rozkładając ręce.
- Strzelaj panie, strzelaj, choć ma pamięć utonęła a wraz z nią ma jaźń, chętnie przyjmę zaproszenie od boga, który jako pierwszy chwyci me ostatnie tchnienie i zakończy tą kaźń!
Znów usiadł i przewróciwszy oczami kilka razy patrzył na Stephano. Zmrużył wreszcie oczy tak jakby zbyt raziło go światło słoneczne i rzekł całkiem przytomnie
- Z żadnymi wężami nie chcę mieć już nigdy do czynienia! - a po chwili dodał warcząc i zgrzytając zębami - Daj mi mój topór a skrócę o głowę każdego wijącego się, oślizgłego potwora, który zbliży się do mnie na jego długość!
Stephano rozejrzał się czy drogą nie nadjeżdża nikt postronny. Krasnolud wydawał mu się totalnie ześwirowany ale czy groźny jak opisywał go Hraduk? Możliwe, że tak. Sam musiał zdecydować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 18:10, 08 Maj 2013 Powrót do góry

-Nie ważne, nie będę marnował na ciebie czasu krasnoludzie. - Stephano domyślał się, że dziwny krasnolud uciekł z bagien, gdzie działo się coś niepokojącego. Nie chciał jednak słuchać o tym teraz od pozbawionego rozumu krasnoluda, wolał samemu ocenić sytuację. Odwrócił konia i ruszył dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 19:00, 08 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano wrócił na drogę nie bacząc już dłużej na krasnoluda.
- Strzeż się czarnej toni! - ryknął za nim Czerwony Kieł gdy tętent kopyt prawie zagłuszał jego głos.
Tropiciel kierował się dalej do Żabiego Stawu. Z jego obliczeń wynikało, że jeśli dziś będzie jechał dość długo i zmęczy wierzchowca to powita Żabi Staw jutro przed południem. Jak pomyślał tak uczynił. Pod wieczór znalazł dobre miejsce na obóz. W świetle zachodzącego słońca spojrzał na wschód. Teren opadał tam niezbyt stromo i oczom Stephano ukazało się Przepastne Bagnisko a tuż przed nim kilkanaście chat postawionych chyba na balach drewna. Zmysł tropiciela pozwolił mu określić, że jeśli wyruszy z samego rana to z pewnością w karczmie załapie się jeszcze na śniadanie.
Tymczasem zanim słońce zaszło tropiciel zniósł z okolicy drwa na ognisko. Może i noce były ciepłe lecz wolał mieć coś co odstraszy miejscową zwierzynę. Cały czas miał obraz węża, który zaatakował praczki.

Siedząc przy ognisku i patrząc jak wierzchowiec skubie w spokoju trawę nie spodziewał się gości. Nadjechali z tego samego kierunku co on. Było ich dwóch. Zbrojni. Zatrzymali konie widząc nagle przed sobą obozowisko. Stephano odruchowo chwycił za łuk.
- Niech twój bóg chowa cię w zdrowiu - rzekł jeden z nich - Nie czuj obaw jeśliś prawy, lecz umykaj jeśli to ciebie szukamy. Jesteśmy Purpurowymi Smokami z fortu na północ stąd. Szukamy dezertera - ich oblicza pojawiły się w blasku ognia. Obaj nieogoleni o przetłuszczonych włosach. Ten po lewej miał jaśniejsze od tego po prawej. Ciemniejszy miał mała bliznę przy lewym oku. Widocznie rana źle się zrosła i miał przyrośniętą powiekę do skroni. Ich słowa były rozsądne, ale spojrzenia nie. Szósty zmysł Stephano podpowiedział mu, że jego goście to typy spod ciemnej gwiazdy. Ten z blizną odezwał się:
- Nie widziałeś panie czasem umykającego pieszo wojownika? Odziany był podobnie do nas - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Tropiciel spostrzegł, że ręka drugiego wędruje do rękojeści krótkiego miecza.
- Mój kompan i ja mamy już dość uganiania się za tym psem, ale kapitan kazał nam wrócić z jego zewłokiem. Ceren myślisz, że ten się nada?
- Myślę, że ten półelf, jakby go skrócić o głowę byłby wykapanym martwym dezerterem Hatt.
Zeskoczyli z koni i wyciągnęli miecze...

Inicjatywa

Stephano - [link widoczny dla zalogowanych]
Hatt - [link widoczny dla zalogowanych] KP 13
Ceren - [link widoczny dla zalogowanych] KP 13

Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 10:45, 09 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 11:57, 09 Maj 2013 Powrót do góry

Stephano wystrzelił w kierunku Carena. Pocisk [link widoczny dla zalogowanych] się przez pancerz wojownika i [link widoczny dla zalogowanych] go dość mocno.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Czw 11:58, 09 Maj 2013, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 12:12, 09 Maj 2013 Powrót do góry

Grot strzały wbił się napastnikowi w lewy obojczyk bardzo blisko serca. Ceren jęknął i sapnął
- Załatw go Hatt!
Hatt dobiegł do Stephano markując atak z lewej. Wyprowadził jednak [link widoczny dla zalogowanych] z prawej. Miecz trafił tropiciela w bok [link widoczny dla zalogowanych] nieznacznie. Sam Ceren złamał strzałę sterczącą mu z ciała i też natarł. Jednak najwyraźniej rana [link widoczny dla zalogowanych] mu w walce gdyż chybił.
Stephano musiał stanąć teraz twarzą w twarz z dwoma zbirami... Nagle jednak dał się słyszeć dźwięk zwalnianej cięciwy. Twarz Cerena stężała i zwalił się on na brzuch u nóg tropiciela a z jego pleców sterczała strzała. Tajemniczy strzelec znajdował się nadal w mroku.


Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 12:16, 09 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin