FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Wrota Baldura - wątek główny Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 7:20, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Minsk w szale nawet nie spostrzegł, że gada do umierającego gnolla, którego tarcza pękła pod silnym ciosem dwuręcznego miecza a ostrze odcięło cały bark wraz z łapskiem zwierzoludzia. [gnoll i tak nie trafił okazyjnego więc nie chce mi się o tym pisać].

Tymczasem Soallis wyglądający na bardzo martwego wstał, odskoczył w tył i <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=57804" title="Internetowa Kostnica"><b>wypuścił</b></a> strzałę w zaskoczonego Wodza. Jej grot <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=57805" title="Internetowa Kostnica"><b>wwiercił</b></a> się w klatkę piersiową wodza gnolli a ten zawył, tym razem z bólu!

Xvarty nadal pozostające w defensywie atakowały, jednak coraz mniej pewnie niż na początku. Oba ataki skierowały w Jaheirę ale na nic im sie to zdało. Oba miecze trafiły w pustkę tuż przed druidką. Ostatni szeregowy gnoll widząc jak jego wódz wrzeszczy z bólu natarł na Khalida ze wzmożoną siłą. Może chciał po tej walce zabić swego wodza? Włożył w swój cios więcej siły [potężny atak] ale Khalid zwinnym unikiem wywinął się spod spadającego miecza. Wyprowadził przy tym kontrę, która skutecznie wyeliminowała gnolla z walki.
Tymczasem Jaheira widząc, że Soallis ma nie małe kłopoty (pomimo tego, że przed chwilą wyraźnie "umarł") ruszyła mu z pomocą. Xvarty próbowały znów coś-uczynić-aby-ją -zatrzymać ale z wiadomym skutkiem. Dobiegła do wodza gnolli z zamiarem pozbawienia go życia. Widocznie każdy w tym momencie odrzucił już moralne zasady i chciał ratować swoich przyjaciół. Jej uniesiony nad głową kij spadł na czaszkę gnolliego wodza z taka siłą, że dało sie słyszeć pękającą kość. Duży gnoll osunął się na ziemię z wyciekającą z uszu szarą masą i krwią.

Imoen pogoniła kopniakami przerażone xvarty, które czmychnęły w mroki twierdzy...

Z jednego z dołów, z których śmierdziało gorzej niż z miejskiej latryny dało sie słyszeć wołanie o pomoc. Minsk od razu poznał głos swojej Wiedźmy. Zszedł na dół po wbitych palach, służących za schody i nie bacząc, że jego ciężkie buty miażdżą martwe od dawna kości i czaszki, swym wielki mieczem rozciął łańcuchy krępujące kobietę. Wyniósł ją na rękach i postawił na ziemi
Oczom bohaterskich ratowników ukazała się ciemnoskóra dziewczyna! Nie miała ona więcej niż szesnaście lat. Trzęsła się z zimna i ze strachu i tuliła do piersi barbarzyńcy. Jaheira zajęła się poważniejszymi ranami Soallisa lecząc go mocą Natury[+7HP]
Po walce trzeba było odpocząć. Truchła gnolli i xvartów (po uprzednim przeszukaniu) wrzucili do jednej z jam a sami zajęli najdalej położony punkt od śmierdzących dziur. Rozpalili małe ognisko i najedli się. Dynaheir starała się z godnością połykać wielkej kęsy suszonego mięsa. Gdy wreszcie doszła do siebie podziękowała im za ratunek, nadal drżącym głosem, jakby nie dowierzając, że koszmar się skończył

[Za walkę otrzymujecie po 540XP, za uratowanie Dynaheir dodatkowe 300. Uzbieraliście też 150sz, i pięć szlachetnych kamieni warte plus minus tyle samo. Jeśli ktoś się połasi na gnolle strzały aby uzupełnic kołczan to jest ich tam 25 sztuk. Co bystrzejsi nie przeoczą także zwoju z zapisanymi magicznymi znakami, który Dynaheir zidentyfikuje jako Przywołanie Potwora III]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 7:26, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:49, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Minsc wpatrywał się w wiedźmę wciąż nie mogąc uwierzyć, że widzi ją całą i zdrową, Boo tym czasem radośnie biegał wokół ogniska szukając sobie przy nim czegoś do przegryzienia.
- Dynaheir... - Podjął w końcu Minsc uległym głosem. - Wiem, że to może być dla ciebie trudne, ale jeśli jest jeszcze coś, lub ktoś odpowiedzialny za twoje porwanie to powinnaś mi o tym teraz powiedzieć. Okrutne zło powinno ograniczać się do ciemnych karczemnych piwniczek do których MINSC i JEGO CHOMIK nie zaglądają!! Prawda Boo?! *Pi, Pi!* - Podekscytowany człowiek nie wiedział co jeszcze może powiedzieć żeby wyrazić szczęście, którego tak dawno nie czuł. - My... My obiecaliśmy tym śmiałkom, że jeśli oni pomogą nam cie uratować to my pójdziemy z nimi rozwiązać zagadkę z kopalniami. Minsc nie najlepszy w zagadkach, ale miecz chyba się przyda, gdyby tam też było jakieś zło!
Nie było czasu do stracenia. Jeśli w Nashkel było jakieś zło to Minsc musiał pozbawić je życia czym prędzej. Miał jednak nadzieję, że jego kompani zgodzą się wpierw odwiedzić jakieś miasto.

Co się tyczy kasy to z poprzedniego spotkania, gdzie znaleźliśmy 50 sz pozwoliłem wziąć sobie 25 sz, a z tego 75 sz. Nic nikt nie pisze o braniu a i kart nigdzie nie widzę, dla tego z czystym sumieniem częstuje się znaleźnym złotem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:15, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Młodzieniec podzielił się ze szczęściem Minsca lekkim uśmiechem. Wiedział że Wiedźma znaczyła dla niego wiele, ale dopiero teraz zauważył jak wiele...
- Teraz pozostaje nam się tylko wycofać z tego ohydnego miejsca- Zwrócił się w te słowa do wszystkich, spoglądając na zmasakrowane ciała poczuł niespotykaną wcześniej euforię i zadowolenie gdy patrzył na cały ten rozlew krwi. Zbladł zorientowawszy się iż Imoen gapi się na niego ze strachem gdy ten raduje się z rzezi wokół wykonanej.
Opamiętał się szybko, tracąc z nagła swoje szczęście z powodu znalezienia Dynaheir.
- Miejmy nadzieję, że te stwory przy moście wreszcie sen zmorzył bo czekać nas może kolejna przeprawa -
Ostrożnie odchodził, wirując krokami by przypadkiem nie nadepnąć na jedno z leżących ciał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Nie 10:17, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 19:00, 29 Sie 2010 Powrót do góry

Imoen i reszta dziwnie przyglądali się Soallisowi.
- Dziwnie chodzisz - zaśmiała się Imoen - Przecież wszystkie trupy wrzuciliśmy przed chwilą tam do tego dołu gdzie więzili Dynaheir.
Minskowa wiedźma jakby przypomniała sobie, że się nawet nie przedstawiła. Gdy wszyscy się już poznali Jaheira podjęła
- Nie ma sensu ryzykować kolejnej walki, szczególnie, że każdy z nas ma nadwątlone siły, szczególnie w nocy. Serce by mi też pękło gdybym miała w tą chłodną noc ciągnąć za sobą tę zziębniętą i wystraszoną kobietę. Każdy z nas jest roztrzęsiony Soallisie...
- Soallis? - spytała nagle Dynaheir - Twoje imię powtarzał jeden z gnolli, wódz. Nie wiedziałam dokładnie o co chodzi, ale wydawało mi się, że to dla nich ważne.
Serce tropiciela zabiło mocniej. Wymienili porozumiewawczo spojrzenia z Imoen.
- Na... na... nadal ktoś cię poszukuje - rzekł cicho Khalid
- Nie obawiaj sie młodzieńcze - dodała ciepło Jaheira - Masz nas. Obronimy cię przed złymi. Minsk ... i jego chomik aż palą się do bicia złego - spojrzała ze zrozumieniem na barbarzyńcę i dorzuciła drew do ognia.

Noc minęła im spokojnie. Wystawiali warty, w których naturalnie nie brała udziału Dynaheir. Ranek zastał ich ciepłym słońcem i zapowiadało się, że będzie całkiem pogodnie. Gdy oporządzili się i przygotowali do odejścia ktoś rzucił pomysł aby najpierw odwiedzić na powrót Beregost. Stamtąd prosta droga do Nashkel a w Beregoście znajdą więcej potrzebnych towarów niźli w górniczym miasteczku. Wcześniej jednak Dynaheir zaprowadziła ich jeszcze do ukrytego schowka wodza gnolli. Znajdował się on w wielki pniu uschłego drzewa.
- Słyszałam jak gadał we wspólnej mowie o tym, że tu ukryje moje skarby.
Wyjęła z niewielkiej dziupli zawiniątko. Odwinęła pobrudzone szmaty a ich oczom ukazały się medalion przedstawiający złoty łeb jednorożca i opasła księga.
- Jestem służką Mielikki i maginią. Specjalizuję się w szkole wywoływań. Te bestie chciały aby odczytała jakiś rytuał. Wiedziałam, że to czar przyzwania. Gdybym tylko miała dość mocy aby to uczynić, wówczas uczyniłabym to. Jednak studia nad energią wywoływań uniemożliwiły mi poznanie nawet podstawowych zagadnień ze szkoły przywoływania... - spojrzała na resztę, którzy zdawali się nie rozumieć ani krzty z tego co mówi Dynaheir. Tylko Imoen wpatrywała się w czarodziejkę, jakby w nadziei na znalezienie wspólnego języka...
Jak postanowili tak zrobili. ruszyli do Beregostu.
Dynaheir nabierała sił i zgodziła się pozostać przy Minsku, skoro ten obiecał pomóc drużynie w sprawie kopalni.
W Beregoście poczuli sie jakby nagle otoczeni. Po tylu dniach wędrówki po dziczy znaleźli się nagle pośród budynków i tumultu. Ludzie i inne istoty krążyły dokoła goniąc za własnymi sprawami. Swoje pierwsze kroki postanowili skierować tam gdzie już byli wcześniej czyli do "Wesołego Żonglera".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 19:01, 29 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 7:20, 30 Sie 2010 Powrót do góry

- Dobrze zatem. - Zaczął wojownik zanim jeszcze zdążyli wejść do gospody. - Muszę odwiedzić sprzedawcę, dołączę do was za niedługo. - Oznajmił, po czym kolejne słowa skierował do swojej wiedźmy. - Możesz im zaufać. Choć ze złem wolą rozmawiać, niż je miażdżyć, działają w słusznej sprawie. - Odszedł z uśmiechem w stronę sklepu z ekwipunkiem, w którym był już wcześniej kilkukrotnie.
Miasto nie robiło na nim wrażenia, jak zawsze. Wolał łono natury, choć ponad wszystko kochał pole walki. Co do tego z kolei nie miał zbyt wielkich wymogów, mogło być nawet w mieście. Ruszył szybszym krokiem, nie martwiąc się już, czy jego kompani nadążą. Teraz miał przy sobie jedynie kosmicznego chomika, który w razie zbliżającego się zła na pewno dał by mu jakiś znak. Boo kurczowo trzymał się jego ramienia, gdy ten niemalże skacząc przemierzał miasto.
Już po chwili dane mu było zobaczyć jego ulubiony sklep. Ceny może nie były w nim najniższe, ale człowiek, sprzedawca wydawał się być sprawiedliwy i nigdy jeszcze nie próbował oszukać Minsca na jakiekolwiek pieniądze. Wszedł do środka.
- Witaj yyy... sklepikarzu! - Odparł radośnie dumny z siebie, że znów nie nazwał go "szynkarzem".
- Minsc! Nie sądziłem, że jeszcze cię zobaczę, a już na pewno szczęśliwego! - Dość pokaźnej tuszy człowiek wyłonił się z za półki na której wcześniej układał koce. - Słyszałem, że wyruszyłeś, że znalazłeś śmiałków. Mam nadzieję, że wszystko poszło po twojej myśli? - Chyba z grzeczności zadał tak retoryczne pytanie gdyż mina Minsca mówiła sama za siebie.
- Poszło, poszło, ... A ZŁO ZOSTAŁO ZNISZCZONE! SPRAWIEDLIWOŚĆ MIECZA DLA KAŻDEGO GNOLLA! RAAARGH! - Podekscytowany barbarzyńca wrzeszczał tak, że choć tego nie widział, paru przechodni z przed sklepu rozeszło się, bojąc się o własne skóry.
- Co zatem cię tu... - Zaczął sprzedawca, jednak nie dane mu bło skończyć, gdyż rashemeńczyk mu przerwał.
- Nie zadawaj zbędnych pytań, przyszedłem się tu zaopatrzyć. Gnolle z wierzy może nie są już zagrożeniem, jednak zło w kopalni dalej czeka na skopanie tyłków! - Dokonali wymiany.
Minęło może koło kwadransa, gdy drzwi do sklepu otworzyły się od wewnątrz. Minsc wyszedł zaopatrzony w nowy ekwipunek. Paru ludzi tylko spojrzało na niego i na jego miecz chyląc czoła tak aby ten nie dostrzegł ich podejrzliwych spojrzeń. Minsc tylko uśmiechnął się, po czym ruszył do karczmy, gdzie czekali na niego jego kompani i wiedźma.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:44, 30 Sie 2010 Powrót do góry

W końcu przyszedł Minsc. Nużyło go już przeglądanie i liczenie strzał jakie mu zostało i tych które zdobył, grabiąc martwe zwłoki hieno-podobnych stworzeń.
Pozbierał do kołczana wszystkie rozsypane po stoliku pociski.Nie zwracając uwagi na to, że strzały te nie są przedniej jakości, lecz lecieć i zabijać będą, a to jest najważniejsze.
- Sądzę że wystarczająco długo zwlekaliśmy z wytępieniem zła, lęgnącego się w tych kopalniach-
Wstał, przekładając kołczan przez pas u lewego biodra i szykując całą resztę rynsztunku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 13:19, 30 Sie 2010 Powrót do góry

Jaheira spojrzała po pozostałych.
- Cieszę się, że chcecie pomóc nam w rozwiązaniu sprawy w kopalni, choć wcale nie musicie - spojrzała na Imoen i Soallisa - Niebezpieczne to czasy nastały. Powiem wam teraz co wiemy z plotek. Znikają górnicy. Kopalnia Nashkel zaś nie jest w stanie wydobywać odpowiedniej ilości rudy żelaza aby zaopatrywać w nią okolice. Do tego ponoć część rudy jest zanieczyszczona i żelazo rdzewieje w oczach - wskazała kciukiem na mężczyznę przy barze - Zwie się Skirv i mówi, że wczoraj kupił u kowala miecz, który dziś podczas ćwiczeń złamał się wpół - wygrzebała z torby złamane ostrze. Rzeczywiście rdza pokryła metal już prawie w całości.
Dynaheir, która po kąpieli i zmianie ubrań wyglądała nader dostojnie wzięła miecz w dłonie[/color]
- To nie magia - rzekła cicho - Ktoś używa alchemii aby zanieczyszczać rudę. Nie mogę wiele powiedzieć, wypadałoby spytać kogoś bardziej uczonego. Ja i Minsk przechodzimy dopiero dejemna, czyli rytuał wstąpienia, który pokaże czy jesteśmy godni aby żyć w naszym społeczeństwie - uśmiechnęła się blado - Jesteśmy jednak do waszej dyspozycji.

Ruszyli na południe po ówczesnym uzupełnieniu zapasów. Droga dłużyła się niemiłosiernie. Imoen próbowała wyciągnąć od Dynaheir jakieś informacje na temat magii. Gdy ta pokazała jej swoją magiczną księgę dziewczyna choć bardzo się starała nie potrafiła wykrzesać z siebie innych zaklęć. "Jesteś zaklinaczką" - rzekła Dynaheir "Twoja magia jest w tobie, nie możesz się jej nauczyć a tylko kierować". Imoen bardzo posmutniała gdyż chciała być poteżną czarodziejką, a nie marionetką losu.
Dotarli do Nashkel z kolejnymi złymi wieściami. Na okolicznych drogach grasowali zorganizowani bandyci. Niby napady wyglądały na przypadkowe ale w siedmiu na dziesięć przypadków dotyczyły transportu rudy żelaza. Były też plotki o szykującej się inwazji Amn!
Tuż przy wejściu do niewielkiego górniczego miasteczka znaleźli gospodę o malowniczej nazwie "Gospoda Nashkel". Był to piętrowy, bielony budynek prowadzony przez człowieka z widocznymi bliznami na twarzy. Ujrzawszy wędrowców stał się ostrożniejszy. Być może nie wyglądali na zabijaków, ale kto wie jaką postać przyjmują teraz bandyci?
Sama sala była lekko wyludniona. Cóż przybyli w czasie, gdy większość ludzi pracuje na swe rodziny. Poza kilkoma pijakami, jednym strudzonym kupcem i kobietą w rogu sali nie zarejestrowali nikogo więcej.
Usiedli przy stoliku i złożyli zamówienia. Choć pieczone nad ogniskiem króliki i sarny wydawały się smaczne to jedzenie w gospodzie nabierało innego smaku. Kucharka musiała mieć naprawdę wielki talent do gotowania gdyż wszsytko smakowało wybornie.
- Ander... - szepnęła Jaheira w stronę Soallisa, używając jego fałszywego imienia - Tamta kobieta przygląda się nam. Możliwe, że tylko z ciekawości a możliwe, że z jakiegoś innego powodu. Miejmy ją na baczeniu, pamiętasz w Pomocnej Dłoni? Ten mag wszedł i prawie nas nie pozabijał.
Dalej jedli w milczeniu. Khalid odezwał się spokojnie
- Przy... przy... przywódcą miejscowych jest niejaki Berrun Ghastkill i to do niego mamy się zgłosić w sprawie rozwiązywania kłopotów w kopalni. Po posiłku możemy się do niego udać. Chy... chy... chyba, że chcecie się jeszcze w coś zaopatrzyć. Widziałem tu sklep obok. Moze mają coś war... war.. wartościowego i przydatnego co pomoże nam w zadaniu.
- Eliksiry - rzuciła nagle Dynaheir - Mielikki obdarza mnie mocą leczenia ale eliksiry też by się przydały.
Nagle usłyszeli za sobą kobiecy, wibrujący lekko głos

Image

- Jest tu świątynia Helma. Rozpoznaje w was najemników. Jestem Neira. - ukłoniła się lekko - Jeśli przybyliście tu na rozkaz burmistrza Ghastkilla to warto najpierw porozmawiać ze mną. Przebywał tu już od dwóch miesięcy w oczekiwaniu na moich kamratów. Byłam ranna i zostałam przygarnięta przez kapłanów Helma. Leczyli mnie jak mogli ale moi towarzysze ruszyli dalej. Mieli wrócić po dekatygodniu ale jakoś ich nie widać. Wcześniej walczyliśmy z hobgoblinami, kóre niedaleko miały tu swój obóz i raniły mnie one dotkliwie. Rada będę jeśli przyjmiecie mnie choćby tu, teraz do stołu i opowiecie co słychać poza tą mieściną. Spotkaliście może Ramora i Helbuna? To moi kompani, na których czekam...
Nie przysiadłą się jednak. Taktownie czekała na zaproszenie. Jaheira wymieniła spojrzenia z Soallisem i Khalidem. Nie bardzo chyba jej się ta kobieta podobała. Nie chodziło o ciemne, zadbane włosy i brązowe oczy z błękitnymi plamkami. Nie chodziło o zadbany strój i buławę u boku. Nawet hełm, który nosiła, tu w gospodzie, nie wydawał się nie na miejscu. Chodziło bardziej o głos, który dziwnie intonowała. Nie byłą to seksowna chrypka, lecz bardziej niepokojąca nuta, która mogła przyprawić o dreszcze...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 8:10, 04 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 15:19, 30 Sie 2010 Powrót do góry

- Niestety nie mieliśmy okazji spotkać twych towarzyszy-
Starając się być jak najmilszy dla tajemniczej kobiety, odsunął niedbale krzesło od stołu by mogła usiąść obok niego. Przez cały ten czas próbował unikać wzroku Jaheiry spoglądając gdziekolwiek byle nie ma jej karcące spojrzenie. Nawet jeśli jest ona podejrzana i niepewność co do jej zamiarów okaże się prawdziwa. To jakie szanse miałaby ona z garstką uzbrojonych ludzi w samym środku karczmy.
- Opowiedz nam co takiego wiesz, iż wpierw powinniśmy rozmawiać z tobą niźli burmistrzem tej górniczej mieściny?-
Uśmiechał się lekko, czekając na ciekawostki jakimi miałaby wypełnić ich niewiedzę .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 17:28, 31 Sie 2010 Powrót do góry

Neira usiadła dziękując chłopakowi uśmiechem.
- Czemu macie wysłuchać mnie? - rzekła zdejmując hełm i nalewając sobie cienkiego wina do pustego kubka - Ponieważ burmistrz nie widzi dalej niż za czubek własnego brzucha. Słucha tylko swoich doradców i naczelnika kopalni. Nie widzi naprawdę co tu się dzieje.
- Oświeć nas - rzekła lekko zgryźliwie Jaheira. Dobroduszna Dynaheir też przyglądała się podejrzliwie Neirze.
- Widzę, że powątpiewacie w moją szczerość...
- Może nie w szczerość moja droga, ale w czysty altruizm jaki od ciebie bije - Półelfka posłała jej sztuczny uśmiech
Neira upiła łyk wina i popatrzyła po zebranych, zawiesiła na chwilę oko na muskularnym Minsku i jego silnych ramionach. W tym spojrzeniu czaiło się coś tak drapieżnego i lubieżnego, że Dynaheir mimowolnie przysunęła się do barbarzyńcy i objęła go za ramię.
- Altruizm jest mi obcy, to fakt. Ale nie chcę ani złota, ani materialnych rzeczy. Pragnę znów przygody, być w drodze i poczuć ten dreszczyk emocji... - bawiła się kubkiem wpatrzona gdzieś w pustkę - Za długo czekam na moich kompanów a moja dusza poszukiwacza przygód ciągnie mnie w nieznane. Dlatego ceną za informacje jest tylko pozwolenie na uczestniczenie w wyprawie wraz z wami. Szczerze, gdyby tu byli Ramor i Helbun już dawno przeczesalibyśmy te kopalnie wzdłuż i wszerz - uśmiechnęła się pysznie i dopiła wino. - Zdecydujecie razem, czy macie przywódcę? - spojrzała zbyt szybko na tropiciela. Soallis odczytał w jej oczach za dużo. Wydała się! A może to była po prostu jakaś gra lub sztuczka? Uśmiech Neiry sprawił,ze już sam nie wiedział co myśleć. Sama kobieta spojrzała po chwili ponownie po zebranych jakby czekając na odpowiedź.
- Jak dotąd Minsk nami dowodził - rzuciła Jaeheira, co nie było kłamstwem, gdyż podczas ratowania Dynaheir to Minsk wydawał rozkazy...
Wszyscy spojrzeli na barbarzyńcę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 21:38, 31 Sie 2010 Powrót do góry

- Minsc i Boo są gośćmi w tej drużynie. Wy pomogliście Minscowi należycie, teraz Minsc pomoże wam, ale nie chce już dowodzić. - Powiedział spokojnie, po czym zwrócił się do Neiry. - Soalis jest przywódcą, to on powinien zadecydować. Gdyby zależało to ode mnie, Boo najpierw musiał by sprawdzić po której jesteś stronie. Ja, chomik i mój miecz idziemy tam aby wyplewić zło z podziemi, nie chcemy za to zapłaty ani chwały. Kto wie, czy nie idziesz tam żeby dojrzeć tylko jak sprawy się mają... Minsc nie lubi nieczułych najemników... - Miał nadzieję, że ta wymówka wystarczy żeby wymigać się od decyzji. Marzył już wręcz o tym żeby w końcu położyć się spać w wygodnym łóżku, a potem o świcie ruszyć do kopalni aby szczerzyć dobro.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:14, 01 Wrz 2010 Powrót do góry

Twarz Neiry stężała na dźwięk imienia "Soallis". <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=58007" title="Internetowa Kostnica"><b>Zauważył</b></a> to jednak tylko sam tropiciel. Minsk był zbyt prostolinijny aby [link widoczny dla zalogowanych] takie niuanse.
Być może dostrzegli to także inni ale nie dali po sobie poznać.
- Który to z was Soalnis? - spytała Neira spoglądając na Khalida i tropiciela. Zrobiła przy tym niewinną minę roztrzepanej kobiety i zamrugała rzęsami.
Każdy robił dobrą minę do złej gry lecz zanim odezwał się zainteresowany Khalid rzekł
- T... t... to ja.
Dynaheir uszczypnęła Minska w udo aby się nie wtrącał. Sam barbarzyńca niewiele z tego rozumiał ale Kosmiczny Chomik podpowiadał mu cicho du ucha, że to jakiś rodzaj fortelu.
- Ja jestem Soallis - rzekł ponownie wojownik
Neira skinęła głową i spytała ponownie
- Więc? Mogę z wami wyruszyć na pełną niebezpieczeństw i emocji przygodę?
Khalid popatrzył po zebranych i wzruszył ramionami.
- My... my.. my... myślę, że odpowiemy ci rano, tuż przed spotkaniem z burmistrzem. Wszyscy jesteśmy stru... stru... strudzeni i teraz nie w głowach nam takie plany.
Neira kiwnęła głową ze zrozumieniem.
- Gdybyście chcieli mnie o tym poinformować to do zmierzchu przebywam przy tamtym stoliku, a potem będę w swoim pokoju na piętrze. Trzeci po lewo od schodów - puściła oko do Minska, wzięła swój hełm i wstała z gracją. Kołysząc biodrami udała się do narożnego stolika.

Gdy znalazła się poza zasięgiem głosu Jaheira syknęła do Soallisa
- Myślę, że na dziś już wystarczy. Każdy niech skończy jeść i chodźmy wynająć pokoje. Myślę, że da się dogadać z karczmarzem aby dla publiki wynajął nam ich sześć a tak naprawdę zajmiemy jeden góra dwa.
- Racja - dodała Imoen - Lepiej się nie rozdzielać. Jeśli ktoś dybie na mojego brata to dobrze będzie gdy wszyscy zgromadzimy się w jednym miejscu.
- Przegadamy resztę w pokoju - rzuciła Jaheira i wstała. Reszta ruszyła za nią do gospodarza.


Kilka minut później okupowali sporą izbę, która polecił im gospodarz. Nie robił też problemów gdy ujrzał złoto. Powinien milczeć. Imoen stanęła przy lekko uchylonych drzwiach aby obserwować schody i czy nikt ich nie podsłuchuje.
- Co planujemy? Ta Neira wydaje się lekko narwana, ale nie widzę powodów aby jej nie wysłuchać.
- Nie ma czystego serca - przerwała jej Dynaheir - Mogę to jeszcze potwierdzić, ale jutro gdy Mielikki ześle na mnie taką łaskę.
Jaheira kiwnęła głową.
- Tymczasem proponuje aby Soallis, Minsk i Dynaheir udali się potajemnie do Burmistrza. Ja, Imoen i Khalid zaś wybadamy w świątyni co wiedzą o tej Neirze.
- Minsk będzie bronił Soallisa mieczem a Dynaheir magią. - zrozumiał Khalid rozumowanie Jaheiry. Z pewnością z Soallisem wolałaby iść Imoen ale druidka nie chciała rozdzielać Minska i jego Wiedźmy.
- Skoro wam to pasuje to spotkamy się tu po powrocie. Będziemy musieli wyjść oknem aby nie wzbudzić podejrzeń i czasem nie ściągnąć na siebie jakiegoś pościgu. - Jaheira myślała naprawdę logicznie co spodobało się wszystkim. Soallis cieszył się, że ona i Khalid są po ich stronie...


Najwyraźniej nikomu nie przeszkadzał plan Jahejry. Aby nie robić zbytniego zamieszania wysłano najpierw Imoen, która zwinnie ześlizgnęła się na ziemię i przyniosła im zdobyczną drabinę.
- Ach - przypomniała sobie nagle Jaheira - W rozmowie z burmistrzem powołajcie się na mnie.
Rozdzielili się pod wzniosłym budynkiem świątyni Helma wywiedziawszy się gdzie maja szukać burmistrza.
Zostawiwszy Jaheirę, Khalida i Imoen ruszyli pod wskazane miejsce.
Dom burmistrza znajdował się na niewielkim pagórku. Pełnił zarówno rolę mieszkania jak i biura gdzie Ghastkill przyjmował interesantów. Nie wyglądał okazale

Image

Prowadziła do niego przekrzywiona furtka. Już od progu zaczął na nich szczekać groźnie pies uczepiony na łańcuchu. Szczerzył groźnie kły i naprężał metalowe koła łańcucha prawie się zrywając. Był to szary mastiff o żółtych ślepiach. Usłyszawszy hałas w drzwiach pojawił się starszy, spracowany mężczyzna bardziej przypominający rolnika niźli burmistrza.

Image

- Spuszczam go na noc z łańcucha co by odstraszał kłopoty - rzekł w stronę przybyłych podpierając się pod boki. - Kim jesteście i czego chcecie.
Wprawne oczy obu wojowników dostrzegły pokaźny topór wsparty o rfamugę drzwi.
- Przysyła nas Jaheira od Harfiarzy - rzekł niepewnie Soallis
Człowiek pokiwał głową ze zrozumieniem
- Mało kto wie, że ta półelfia dama pomaga Harfiarzom. Jesteście zaiste jej przyjaciółmi a co za tym idzie przybyliście rozwiązać niejeden mój kłopot. - burmistrz wziął topór w prawicę a lewą ręką zawołał ich do środka.
Weszli mijając ciągle ujadającego psa. Wnętrze domu nie zaskakiwało ani wystrojem ani przestronnością. W sumie gdyby znaleźli sie w pospolitej chacie wiejskiej zobaczyliby to samo. Siwowłosy człeczyna siedział przy drewnianym stole napełniając z karafki małe szklane naczynka.
- To kieliszki. Ponoć wymysł elfów, które nie mogą pić wódki w większych ilościach z kubka. Sprowadziłem je aż z Silvermoon gdy jeszcze podróżowałem po świecie.
Poczęstował każdego mocnym trunkiem. Dynaheir powąchawszy stwierdziła grzecznie, że nie chce pić takiej trucizny.
- Więc jak wiecie mam kłopot w kopalni. Naczelnik Emerson musi odpowiadać przed swoimi zwierzchnikami za spadek wydobycia. Ja muszę odpowiadać przed kobietami które tracą mężów, a te rodziny, których ojcowie boją się iść do kopalni głodują. Skarbiec miejski pustoszeje gdyż od miesiąca wypłacam złoto ludziom co by nie głodowali. - spojrzał na przybyłych - Mówię jak samobójca. Jest nagroda za rozwiązanie problemów w kopalni. Przełożeni Emersona ja fundują. To całe tysiąc pięćset sztuk złota. Jeszcze tydzień temu był to tylko tysiąc. Nie każcie jednak czekać aż ja podwyższą gdyż życie ludzkie nie ma ceny. Liczę jednak, że Jaheiora nie przysłała do mnie bezdusznych siepaczy.
Dynaheir stanowczo zaprzeczyła. Jej akcent wzbudził zainteresowanie u Ghastkilla
- Skąd pochodzisz moje dziecko? Chyba jesteś daleko od domu?
- Ja i Minsk jesteśmy dziećmi Rashemenu. Jesteśmy u progu dajemna testu na dorosłość. Ja po powrocie pragnę dzielić mądrość Harthan a Minsk zostanie przyjęty w poczet berserkerów spod znaku Lodowego Smoka.
Burmistrz pokiwał głową ze zrozumieniem.
- A ty młodzieńcze? - zwrócił się do Soallisa - Zdaje się, że Jaheira przysłała mi samych młodych. Zabiliście już jakiego potwora? Smoka? Gadają, że to smok zagnieździł się w kopalniach. Co mi po was... A gdzie Jaheira? Nadal podróżuje z Khalidem? - burmistrz zasypywał ich wiekszą ilością pytań niż oni mieli mu zadać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 10:08, 03 Wrz 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 11:39, 03 Wrz 2010 Powrót do góry

Minsc nie miał zamiaru wysłuchiwać pytań burmistrza i siedzieć bezczynnie gdy zło czaiło się w kopalni.
- Dynaheir znam od... od dawna, Soalisa, Jaheire i resztę kompanów poznałem kilka dni temu, nie ma co zatem dopytywać się o nich, z resztą nie jest to istotne. - Przerwał na chwilę, gdyż Boo zaczął łaskotać go pod uchem. - *Pi, Pi!* A to jest Boo, KOSMICZNY CHOMIK! Skoro wszyscy już się zapoznaliśmy powiedz nam jak mamy dostać się do kopalni i nie traćmy czasu!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:58, 03 Wrz 2010 Powrót do góry

- Spokojnie Minscu, dziś i tak nigdzie nie wyruszymy. A wolę gościnność tego starca niźli przebywanie w pobliżu owej podejrzanej nieznajomej-
Poklepał masywnego barbarzyńcę po jego silnym ramieniu chcąc ostudzić jego niewyczerpany entuzjazm.
- Ja...- Zwrócił się do burmistrza - Można powiedzieć, że zostałem przygarnięty przez Jaheire i Khalida zaraz po śmierci mego przybranego ojca-
Bez skrupułów opowiedział całą prawdę. Uważając w sercu, że może w zupełności ufać burmistrzowi. Skoroż dbał na tyle, ile to możliwe o swych mieszkańców i znał Jaheire, był osobą która jako jedna z ostatnich pragnęła by go zabić .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 8:43, 04 Wrz 2010 Powrót do góry

Berrun zaczesał do tyłu długie siwe włosy i przechylił kieliszek z wódką. Otarł rękawem usta i rzekł do zgromadzonych, lekko zdziwiony,ze nie chcą pić jego trunku
- Młodzi zawsze są pełni zapału. W twoich oczach - spojrzał głęboko w źrenice Soallisa - kryje się jednak coś co przyprawia mnie o ciarki na plecach. Nie wiem. Wyglądasz młodo ale chowasz w sobie jakby mądrość wszystkich elfów tego świata - potrząsnął głową jakby chciał wyrzucić z niej te myśli - Gadanie starucha. Za dużo ostatnio piję. - uniósł brwi i rzekł lekko skonfundowany - O czym my... ach tak, kopalnia. Spędza mi sen z powiek od wielu nocy a teraz wyleciała mi z głowy jak młody gołąb z gniazda na wiosnę. Cóż, z relacji Emersona wynika, że coś morduje górników na niższych pokładach. Ci co uszli z życiem, a jest ich garstka, mówią o demonach. Inni o smoku a jeszcze inni o karze bogów. Naczelnik wysyłał tam swoich zbrojnych ale żaden nie powrócił. Cała sprawa pochłonęła życie już ponad dwudziestu osób a z każdym dniem jest gorzej.
Dynaheir przysłuchiwała się słowom burmistrza z niemała uwagą
- Zaiste potrzebna wam pomoc. Czemu nie wezwaliście wojska? Czy wasi możni nie dbają o swoich poddanych?
Ghastkill uśmiechnął się smutno
- Widać niedługo podróżujesz po Wybrzeżu Mieczy. Wojsko ma inne problemy. Brak żelaza, które w dodatku niszczeje jakkolwiek by go nie kuć, napady na te nieliczne karawany, które wiozą żelazo i jeszcze pogłoski o planowanej inwazji Amn. Książęta i wojskowi mają co robić. Szpiedzy też.
Dynaheir spojrzała na Minska jakby szukając w nim inspiracji do dalszej rozmowy. Jej oczy jednak mówiły "jestem zmęczona" a barbarzyńca doskonale znał to spojrzenie. Być może jeszcze nie do końca ochłonęła po porwaniu i przebywaniu w niewoli.
- Kopalnia jest na południe stąd. Jakąś godzinę drogi konno lub cztery, pięć pieszo. Ten młodzieniec dobrze radzi abyście nie leźli tam po nocy. Zrobicie jak chcecie. Dam wam pismo z pieczęcią aby Emerson was wpuścił do środka. Nie jest to zły człowiek ale nie ufa obcym. Zresztą w dzisiejszych czasach zaufanie to towar deficytowy - wstał i wyjął pergamin i atrament. Przy niewielkim biurku napisał gęsim piórem kilka słów po czym złożył dokument a potem rozgrzał lak i przystawił pieczęć. Podał papier Soallisowi i usiadł ciężko z powrotem.
- Co jeszcze mogę wam powiedzieć. Udajcie się do świątyni Helma. Brat Nalin chętnie was pobłogosławi przed tą wyprawą. Pozdrówcie też Jaheirę. Jak wrócicie... z pewnością wrócicie napijemy się razem, tym razem bez trosk o jutro - nalał sobie kolejny kieliszek i przechylił go.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 18:51, 04 Wrz 2010 Powrót do góry

Grzecznie podziękowali starcowi za gościnność i rady jakimi ich obdarzył. A nawet nieświadomie rozwiązując sprawę zaufania do nieznajomej, oraz jej podłych kłamstw którymi obarczyła imię hojnego burmistrza.
Trzeba było wrócić do pokoi możliwie jak najciszej. Nie było to łatwe zadanie, lecz o wiele mniej Soallisowi podobało się ponowne spotkanie z dociekliwą kobietą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:39, 06 Wrz 2010 Powrót do góry

Widaocznie burmistrz nie miał im nic więcej do powiedzenia. Wyszli odetchnąć świeżym wieczornym powietrzem. Ruszyli w stronę świątyni Helma mając nadzieję na spotkanie Jaheiry i reszty kompanii.
Zastali trójkę przyjaciół wychodzących ze świątyni w towarzystwie młodego akolity, któy po bliższym poznaniu okazał się elfem. Zwał się Nalin.
- To zapewne ci, któży przybyli również nas ratować z kłopotów - rzekł spokojnym melodyjnym głosem.
- Wywiedzieliśmy się o tą kobietę. - rzekła Jaheira
Kapłan uśmiechnął się i pokręcił przecąco głową
- Tylko tyle, ze tu w Nashkel nikt jej nie zna a już na pewno nie gościła w naszej świątyni, jak twierdzi.
- Od razu mi się nie spodobała - ciągnęła dalej Jaheira - Trzeba będzie na nią uważać.
- Odkąd zniknął kapitan straży w Nashkel robi się coraz niespokojniej. Kopalnia to tylko jeden z wielu problemów w okolicy.
Kapitan?! Ciekawe czemu Ghastkill nie wspomniał o zniknięciu tak ważnej persony?
- Kapitan Brage zostawił po sobie smutny obraz. Zamordował swoją rodzinę i umknął. Podejrzewam działanie złych mocy, ale to przecież nie wasz problem. Skupcie się na kopalni i niech Helm ma na was czujne oko.
Z nowymi rewelacjami powrócili drabiną do pokoju w gospodzie. Wyglądało, że ich nieobecność nie została zauważona. Imoen postanowiła nie odstawiać jeszcze drabiny, gdyż może się ona przydać, kto wie?
- Tak więc sprawa Neiry nadal jest otwarta. Nie możemy jej ufać i nie wiemy jakie pobudki nią kierują. - rzekła Jaheira - Co proponujecie?
Dynaheir usiadła ciężko na łóżku i oparła głowę o ramię Minska. Zdawała się nie chcieć włączać do tej dyskusji, czekając aż zdecyduje większość i dostosować się do nich.
- Mogę się zakraść do jej pokoju i wybadać kim jest i co nią powoduje... - rzekła niepewnie Imoen
- To... to... to zbyt niebezpieczne. Ta kobieta nie wygląda na taką co zawaha się użyć siły w razie jak by cię odkryła.
Oczy Jaheiry zabłysły. Elfka wpadła na pomysł
- A może Minsk by ją zatrzymał na dole a wówczas razem moglibyśmy przeszukać jej pokój? - spojrzała na zaskoczoną parę rashemeńczyków
- Nie pozwolę! - Dynaheir ożywiła się nagle - Ta kobieta wyglądała jakby chciałą zjeść mojego dzielnego Minska!
- To dobre rozwiązanie - zgodziła się Imoen - Ale czy nie powinien zdecydować sam Minsk? - spojrzała z rozbawieniem na barbarzyńcę i jego chomika... Chomika biegającego po umięśnionym karku mężczyzny.
Dynaheir patrzyła z niemałą zazdrością i obawą o swojego towarzysza.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 11:03, 06 Wrz 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:03, 06 Wrz 2010 Powrót do góry

- Ja?! - Zdziwił się Minsc kiedy w końcu dotarła do niego propozycja Jaheiry. - Czemu miał bym ją czymkolwiek zajmować? Z resztą takie włamywanie się komuś do pokoju w moim mniemaniu zalicza się do jednego worka razem z czynieniem zła, a Minsc kopie zło w tyłek tak mocno, że zło pragnie zmienić się w dobro. Jeśli chcecie Minsc może skopać i wasze tyłki zanim wasi bogowie dowiedzą się o takim mrocznym występku jaki planujecie. - Spojrzał na Dynaheir. - Poza tym nie mógł bym tu zostawić swojej wiedźmy. Jeśli jest tu tak niebezpiecznie, że musimy spać w jednej izbie to kto wie co może się jej stać kiedy byście tam, w jej pokoju łamali prawo. - Serce barbarzyńcy zaczęło bić mocniej gdy dowiedział się jak zdradziecka jest jego nowa drużyna. Chyba powinien przestać im ufać, choć z drugiej strony burmistrz mówił o Jaheirze w samych superlatywach. Ten cały Soalis, choć tajemniczy i niezbyt mądry jak na tropiciela też wydawał się mieć czyste serce. Barbarzyńca szybko ułożył sobie w głowie, że da im jeszcze jedną szansę. Nie chciał jednak ryzykować czegokolwiek biorąc udział w ich niechybnym uczynku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 16:12, 07 Wrz 2010 Powrót do góry

- Zatem uważasz ze zajrzenie do jej pokoju jest złem?. Pozwol że wypomnę ci, jak z ochotą wyżynałeś z mordem w oczach całe zastępy gnolli. Tu zaś jedynie sprawdzamy czy nasza nieznajoma, jest jak to nazywasz... zła czy dobra.
Nic złego tam się nie stanie, chyba iż według ciebie dokładna obserwacja w sprawie oceny to rzecz podła.
Bo jeśli nam na to nie pozwolisz, to twoja dusza będzie cierpieć męczarnie jeśli skrzywdzi ona ludzi niewinnych i kiedy mogłeś to wszystko zdusić w zarodku.
A łuk swój w zastaw stawiam i słowa Dynaheir na które czule cię napominam, kobieta ta czarniejsze może mieć serce niźli gnoll.
-
Nawet jeśli nie był to pomysł najlepszy, to obecnie jedyny. A wartości jakie przedstawiał barbarzyńca były w stosunku co czynił wcześniej, dla Soallisa po prostu niezrozumiałe. Aż zadrżał na myśl jakiego rodzaju opory i dylematy może stawiać on w późniejszych czasach. Na szczęście była z nim jego ukochana wiedźma, która była prawdopodobnie jedyną osobą której rozkazów bezsprzecznie słuchał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 8:08, 08 Wrz 2010 Powrót do góry

- Minsk ma rację - rzuciła ostro Dynaheir w stronę Soallisa - A jeśli wszyscy się mylimy i ta kobieta, pomimo swych kłamstw nie jest zła? Moze podobnie jak ty ukrywa swoją tożsamość? A może wreszcie powinniśmy się dowiedzieć czemu Soallis występuje pod przybranym imieniem Ander? - czarodziejka wyrzucała z siebie słowa szybko, oddychając płytko. Wszyscy przypatrywali sie jej i Minskowi. Imoen wbiła oczy w ziemię i czerwieniła się lekko. Widocznie zawstydziły ją słowa Minska. Jaheira zagryzła dolną wargę i poszukała na ślepo dłoni Khalida. Gdy ją odnalazła ścisnęła lekko.
- Może to czas abyś im wszystko powiedział? I tak wytrzymali długo uznając za pewnik nasze dobre zamiary - rzekła Imoen - Wybaczcie Minsku i Dynaheir nie chciałam was urazić. Wszyscy żyjemy w stresie... od... od śmierci naszego przybranego ojca Goriona. Został on brutalnie zamordowany a Soallis widział jego śmierć. Najgorsze jednak było to, że to mój brat był celem ataku a Gorion zginął w jego obronie.
- W gospodzie "Pod Pomocną Dłonią" zostaliśmy zaatakowani przez maga-zabójcę. Khalid prawie przypłacił to życiem, ale to Soallis był celem. Ktoś poluje na tego chłopaka i dlatego używa on przybranej osobowości. Nie chcemy też spać pod jednym dachem z kolejną zabójczynią - spojrzała na Imoen - Też nie pochwalam takiego zachowania a gnolle nie mają tu nic do rzeczy - wzrok przeniosła na tropiciela - Zabijanie gnolli a zakradnie się podstępem i myszkowanie w cudzej własności to dwie odrębne sprawy. Jednak chyba każdy z nas odniósł wrażenie, że ta kobieta jest co najmniej dziwna. Dlatego jeśli kodeks Minska i Dynaheir nie pozwalają na takie zachowanie, wymyślimy coś innego. Wiele dla nas czynicie, że idziecie z nami, latego ja i Khalid uszanujemy wasze zdanie.
Dynaheir pokiwała głową na znak, że przyjmuje taką formę przeprosin
- Co zatem proponujesz? - rzekła wiedźma
Jaheira zastanowiła się prze chwilę. Jej oczy błądziły gdzieś utkwione w wieczorny świat za oknem.
- Proponuję tę noc spędzić pod czujnym okiem Helma. Ten elfi kapłan ma swoje problemy z kapitanem straży. Był bardzo zaniepokojony opowiadając o nim. Podejrzewa, że skrył się on gdzieś w okolicy. Jeśli zaproponujemy mu odnalezienie Brage'a w zamian z gościnę to może tą noc spędzimy w bezpiecznym miejscu. Zgadzacie się ze mną?
Imoen i Khalidowi spodobał się ten pomysł. Jednak pół-elf wyraził swoje zdanie
- U... u... uważam, że to dobry po... po... pomysł. Jednak mieszkańcy Na... na... Nashkel oczekują naszej pomocy w kopalni. Ja... ja... jak chcesz połaczyć te dwie sprawy?
Jaheira uśmiechnęła się promiennie
- Jeszcze nie wiem, dlatego to tylko propozycja


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 8:40, 08 Wrz 2010 Powrót do góry

- Tak być nie może! Straż bez kapitana to jak Minsc bez miecza! Znajdziemy kapitana, ale najpierw musimy wyplewić zło z kopalni. Czas nagli, jeśli myślicie choć tak mądrze jak sam Boo to przyznacie mi racje. Chodźmy już spać, mój chomik nie może tak dobrze myśleć gdy musi odpocząć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 4:50, 13 Wrz 2010 Powrót do góry

Wzruszył tępo ramionami godząc się w milczeniu, choć z wyraźnym trudem i uporem na twarzy by postąpić po ich myśli.
- Zrobimy zatem tak jak uznacie za słuszne, byle najdalej od tej całej Neiry. Nawet jeśli jej działania są tylko podejrzane. Cóż nie dowiemy się tego dopóki ona sama nie wykona pierwszego ruchu -
Młodzieniec nie zamierzał zostawić tak tego w spokoju, widział jej wyraz twarzy gdy wypowiedziano jego imię, oraz jej nagły entuzjazm by wyruszyć z nieznajomymi w podróż.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 9:58, 29 Paź 2010 Powrót do góry

Sen wbrew ich obawom spłynął na nich niespodziewanie łatwo i szybko. Trudy podróży i wydarzenia ostatnich dni odcisnęły swe piętno i odebrały zapłatę. Soallisowi śnił się Gorion, z którym gawędził w najlepsze... jakby ten nigdy nie odszedł. W pewnym momencie wydawało mu się, że widzi wymykającą się Imoen, ale wziął to za sen.

Ranek był pogodny i zapowiadał się ciepły dzień. Chyba każdy żałował, że muszą w taką ładną pogodę zejść głęboko pod ziemię.
Imoen siedziała na stołku a jej mina nie była jednak tak pogodna. Soallis przeczuwał kłopoty. Spojrzał na swą przybraną siostrę i zanim podała mu wymięty kawałek kartki podejrzewał co na niej widnieje.

"Niech wszem o złych intencjach będzie wiadomo, że na głowę przybranego dziecka Goriona imieniem Soallis, została wyznaczona nagroda. Ostatnio tę osobę widziano na Lwim Trakcie zmierzającą na południe. Ma ona być jak najszybciej zabita..."

Soallis doczytał, że zabójca otrzyma kwotę 500sz.
- Znalazłam to w jaj pokoju. - rzekła cicho dziewczyna i wzruszyła ramionami jakby było jej obojętne co powiedzą inni na wieść, że myszkowała u Neiry.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 15:01, 29 Paź 2010 Powrót do góry

Przejrzał dokładnie świstek papieru wzdychając niespokojnie gdy ostatnie ze słów odbiły się w jego umyśle. Mimo tego przyjął ten list gończy ze spokojem, nie głowie mu teraz była panika, która z pewnością pogorszyła by tylko sprawę.
Ktoś bardzo chciał jego śmierci, zapewne to sprawka tego odzianego w czarny pancerz mordercy Goriona. Ale po co?, dlaczego? cóżesz biedny Soallis mógł mu w sym krótkim życiu uczynić.
Zwrócił się do Imoen - Niech wpierw dowie się o tym Jaheira, jest z nas najrozważniejsza. Ona postanowi czy powiedzieć reszcie i co z tym począć-
Posłał lekki uśmiech do Imoen starając się znieść zmartwienie na twarzy dziewczyny lekkim pocieszeniem.
- Dziękuję ci, że zaryzykowałaś dla mnie. Moje obawy się potwierdziły a nawet przewyższyły mą uprzednią hipotezę. Zjedzmy zatem i wyruszmy stąd jak najszybciej -
Rozejrzawszy się wokół, złożył papierek w mały kwadrat pozwalający łatwo zmieścić sie w skórzanej sakiewce.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 19:20, 29 Paź 2010 Powrót do góry

Minsc wstał wraz ze swoim chomikiem i wiedźmą, do której tuz po przebudzeniu uśmiechnął się szczerze jakby dalej nie wierząc, że ona jest już tu z nim, bezpieczna. Teraz pozostało im tylko odwdzięczyć się kompanom i pomóc im w przepędzeniu zła z kopalni żelaza.
Usiadł na chwilę przysłuchując i przyglądając się rozmowie Soalisa z Imoen, którzy chyba już zapomnieli, że nie są tu sami.Spojrzał na nich jednak obojętnie, wszak jeśli coś nie było przeznaczone dla jego uszu to nie była jego sprawa. Bolał go jednak totalny brak zaufania ze strony jego kompanów. Niby nie robiło mu to różnicy, jednak chciał szybko pomóc im w kopalni żeby móc niebawem odejść od nich, dziwnych, zadufanych w sobie plewiących chaos w całych zapomnianych krainach ludzi.
Nie odzywając się nic przygotował się do wyruszenia w nieznane i czekał co tym razem uknuje przywódca.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 15:08, 30 Paź 2010 Powrót do góry

Dyaheir odwzajemniła uśmiech Minska i również poczęła zbierać się do drogi. Barbarzyńca znał ją na tyle aby zinterpretować jej wymowne milczenie podobnie do swojego – Wiedźma także nie do końca ufała tym młodym. Może inaczej podchodziła do pary półelfów...
Tymczasem Jaheira i Khalid spoglądali na Imoen z zatroskaną miną
- Nie powinnaś tak ryzykować - rzekła tylko kobieta tonem oznajmiającym, że nie chce teraz prawić o Neirze.
Gdy wszyscy przygotowani już byli do drogi postanowili opuścić gospodę po drabinie, tak jak wczoraj.
Zostawiwszy za sobą Nashkel udali się na południowy wschód - w stronę kopalni. Traf chciał, że w tym samym kierunku zmierzał krasnoludzki kupiec imieniem Darak Płomienna Broda. Nie mogli się nie zgodzić z jego dobroduszną propozycją i wsiedli na wóz. Był on teraz pusty, ale rudobrody miał nadzieję załadować go rudą żelaza. Był szczerze zdziwiony gdy dowiedział się o kłopotach w kopalni.
- Byłem na Północy - skwitował brak swej wiedzy. Nikt nie podejrzewał go o niecne zamiary. Dowiózł on grupę do baraków górniczych i gdy nadzorca pogonił go precz krasnolud pokornie odjechał.
Nadzorca był to człek o surowym obliczu. Jego przyprószone siwizną włosy, stalowe oczy i długa, żylasta szyja dawały mu wygląd szpaka.
- Ghastkill przysłał was? Po co, do pracy? - rozwinął pismo od burmistrza i w miarę czytania jego twarz czerwieniała.
- Na bogów! On naprawdę od tego picia postradał rozum! - naczelnik ni to krzyczał ni to piszczał - Macie dobę - stwierdził uspokoiwszy się trochę - Potem poślę po kogoś bardziej komtem... kokmpet...
- Kompetentnego - weszła mu w słowo Dynaheir - Zapewniam, że nie będzie potrzeby. Cokolwiek tu się dzieje spryt i ostrze miecza załatwią sprawę.
Mężczyzna miał odpowiedzieć coś zgryźliwego ale ciche mruknięcie Minska sprawiło, że rzekł tylko machając ręką
- A idźcie już, tam jest główny szyb.
Znaleźli się na drewnianej konstrukcji, która dzięki linom, łańcuchom i kołom zębatym wprowadzonymi w ruch przez dwóch strażników poczęła zjeżdżać w dół. W wiadrze znaleźli nasączone oliwą pochodnie, ale na dole okazały się zbędne. Ściany korytarzy były oświetlone pochodniami. Ruszyli niepewnie mijając co jakiś czas brudne, zdesperowane twarze górników. Nie było ich zbyt wielu a i nie byli zbytnio rozmowni. Gadali o demonach i o smoku. W sumie większość po prostu bredziła.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin