|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 23:43, 08 Gru 2010 |
|
Jaheira podeszła i zlitowała się wreszcie i nad szalonym górnikiem i nad resztą towarzyszy. Okryła Kylee'go swoim płaszczem i pomogła mu usiąść gdy się uspokoił. Jakby zgadując myśli Minska druidka rzekła
- Zło dzieje się teraz i tu. Nie trzeba nigdzie chodzić aby z nim walczyć. Czasem mój mocarny przyjacielu nie potrzeba miecza aby niszczyć zło. Wystarczy odrobina życzliwości - ostatnie słowo zaakcentowała patrząc na Imoen. Dziewczynie zrobiło się naprawdę głupio a twarz zalała się pąsem. W świetle pochodni druidka tuliła drżącego Kylee'go, który ściskając sztylet swojego dziadka płakał jak dziecko odnalezione po długiej tułaczce w lesie. Jaheira kontynuowała
- Co się z nami dzieje? Czy myślimy tylko o tym jak najskuteczniej pourywać łby koboldom i odejść w blasku chwały? A co potem? Co z ludźmi którzy wycierpieli przez owe zło najwięcej? Czy prawdiwy bohater odwraca się od słąbszego tylko dlatego, że nie potrafi użyć swojego miecza czy łuku by pomc mu w biedzie? Nie wiem jak w waszych stronach ale ja w Tethyrze przeżyłam wojnę. Wojnę gdzie brat skakał bratu do gardła. Tam nie było bohaterów. Byli tylko zwycięzcy. Zrobili to co musieli zrobić i szli dalej zostawiając za sobą pożogę i zniszczenie. Prawdziwi bohaterowie przybywali potem z wozami z jedzeniem i materiałami do odbudowy domów. Czy nie widzicie, że my zachowujemy się podobnie? Chcemy być zwycięzcami aby tylko zaspokoić swoje odgórne potrzeby. Choć czynimy przy tym wiele dobrego nie widzimy, że to tylko szczyt góry lodowej!
Przemowa druidki była pełna pasji i wewnętznego żaru. Dynaheir słuchała jej w milczeniu gdyż nie chciała się wtrącać. Dłoń Wiedźmy powędrowała tylko w ciężką prawicę Minska i zastygła w uścisku. Imoen wstała i grzebiąc w plecaku podała bukłak z wodą górnikowi. Przyjął go z wdzięcznością i przełknąwszy pierwsze łyki jęknął mniej chrapliwie niż na początku
- Przybyli szarzy. Nasamprzód wielkie wiertła wyłoniły się spod ziemi a potem szarzy wyszli i zniknęli w nowym tunelu. Posłano po naczelnika... Posłaniec chyba dotarł bo przyszło trzech strażników i kazało wracać do roboty. Potem... potem pryszły te małe demony i zaczęły zabijać. Wielki pająk też wylazł z nowego tunelu. Nie tego starego tylko drugiego nowego tunelu. Małe demony chąc go przechytrzyć poczęły składować tu ciała. Kylee był sprytny i udawał martwego. Chciał uciec gdy nikt nie będzie patrzył ale małe demony zaciągnęły go tu. Kylee spędził w towarzystwie umarłych... długi czas...
Znów rozpłakał się jak dziecko. Khalidowi nie podobał się fakt, że ten osobnik wciąż ściska sztylet. Gdy ta myśl przebiegła mu przez głowę ciało Kylee'go nagle znieruchomiało a twarz Jaheiry zmieniła barwę na popielatoszarą. Sztylet Kylee'go tkwił w jej brzuchu aż po rękojeść. Szalony wzrok górnika wrócił a sam Kylee zakrzyknął
- Ale Kyleemu podobało się wśród truposzy! Hahahahahahahahaha
Imoen zareagowała z jakąs obojątną i mechaniczną precyzją. Wyszarpnęła miecz i poderżnęła gardło obłąkanemu mężczyźnie ucinając szalenczy śmiech. Jaheira osunęła się na ziemię a plama gorącej krwi powiększała się na jej ubraniu coraz bardziej. khalid dopadł do ukochanej nie mogąc odepchnąć myśli, że traci ją po ra drugi w ciągu którkiego czasu... tym razem na zawsze! Czas dla niego znów zwolnił i płynął zmniejszającym się rytmem uderzeń serca Jaheiry. Dynaheir puścła dłoń Minska i podbiegła do umierającej druidki. Odepchnęła silnie Khalida, który nie prezkadzał jej w dzialaniach. Jaheira wzięła za rękę rashemitkę i spojrzała jej prosto w oczy.
- Nie...
Szepnęła cicho Wiedźma po czym zaczęła się modlić do Mielikki o zuzdrowienie jej wyznawczyni. Jaheira przerwała jej modlitwę jakimiś słowami.
- Jeteś nam potrzebna! - ryknęła Dynaheir - Więc nie bądź głupia i daj się uratować. Trzymajcie ją, bo nie pozwoli mi rzucić czaru!
Khalid i Soallis usłuchali Wiedźmy. Gdy kończyła modły oczy druidki zgasły już prawie zupełnie. Rana po ciosie sztyletem znikła jednak ale Jaheira najwyraźniej zapadła w jakiś rodzaj śpiączki.
- Zemdlała - rzekła spokojnie Dynaheir - Dajmy jej odpocząć i zastanówmy się nad sensem słów, które powiedziała.
Podeszła do Minska i położyła mu dłoń na torsie
- Ja... wybacz ale mi też zależy na tym aby pomóc ludności Nashkel. Nigdy ci nie wyjawiłam czemu znaleźliśmy swoje dajemma tu na Wybrzeżu Mieczy. Tuż przed naszym odejściem w drogę miałam sen o miejscu gdzie była zima. Śnieg leżał grubo na ziemi a każdy człowiek starał się rozgrzać przy jednej świecy. Jednak zjawiał się cień gasząc po kolei każdą ze świec. Została garstka ludzi, którzy stawili czoła Cieniowi. Wiedziałam, że musimy przybyć tu. Gdy usłyszałam, że Soallis pochodzi z Candlekeep skojarzyłam to ze świecami. Dlatego jesteśy tu a nie gdzie indziej. Nie wiem jeszcze kto tu jest najjaśniejszym płomieniem, ale musimy się ich trymać. To jest nasza dajemma |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Santi
Gracz
Dołączył: 11 Lis 2010
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 21:26, 09 Gru 2010 |
|
Khalid nie wiedział co ma teraz począć. Zaczął błagać o pomoc dla jego ukochanej. - Proszę, pomóż jej, jesteś jej ostatnią nadzieją. Tylko ty możesz ją uleczyć. Spojrzał się na Dynaheir błagalnym wzrokiem. Następnie podszedł do leżącej druidki, położył jej głowe na kolana, i w rozpaczy powiedział. - Nie rób mi tego, po raz drugi. Bez ciebie ta wędrówka straci sens... Następnie zamilkł wtapiając swój wzrok w czerwoną plamę na brzuchu kobiety. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Sob 0:24, 11 Gru 2010 |
|
- Uhm... To całkiem zmienia tok myślenia Minsca! - Zakrzyknął wręcz zdziwiony oznajmieniem Dynaheir. - Skoro naszym przeznaczeniem było spotkać tu tych śmiałków to powinniśmy się ich trzymać! - Teraz trzeźwiej spojrzał na całą sytuację. Wydawało się, że całkowicie zmienił się jego tok myślenia. Co się tyczy jego szaleństwa dalej można było zauważyć jak nasłuchuje rad swojego chomika, jednak widać było, że bardziej tu ukrywał. - Nie powinniśmy ryzykować dalszej wędrówki w ciemną paszczę zła tej kopalni. Minsc i tak nie usiedział by tu dłużej bez jedzenia. Nie spodziewał się, że to będzie tak ciężkie zadanie. Jak dotąd jeszcze nikt nie zdołał na dobre uciszyć Minsca, jednak tu sprawy mają się trochę inaczej. Wyjdźmy z kopalni. Ja i Dynaheir musimy odwiedzić miasto, tam też zostawimy Jaheire u najlepszych medyków/kapłanów. - Spojrzał po zdziwionych minach swoich towarzyszy. - To do dzieła! - Złapał leżącą Jaheire, po czym położył ją delikatnie na swoje plecy. - Chodźmy... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 12:39, 12 Gru 2010 |
|
Westchnienie zdziwienia wyrwało się z ust Dynaheir, która ledwo poznałą swojego Minska. Gdy opuszczali kopalnie i wyszli na światło dzienne ich oczy, które przez wiele godzin przyzwyczajone były tylko do świateł pochodni zmużyły się odruchowo. Imoen podeszła do Soallis i rzekła
- Coś się ze mną dzieje. Coś niedobrego. Jak znajdziemy się w gospodzie chciałabym o tym z tobą pomowić - po tych słowach przyspieszyła kroku i nie zamilkła ponownie.
Nadzorca został zaalarmowany przez strażników i wyszedł na spotkanie drużynie. Widząc krew na ich ubraniach i nieprzytomną Jaheirę zadławił się własnymi słowami. Zakaszlał i rzekł
- Ja... ja... ja nie sądziłem, że bedę was oglądał po tej stronie życia... Opowiedzcie co tam zaszło?
Był naprawdę wstrząśnięty a wkoło bohaterów zebrał się niewielki tłumek strażników i innych pracowników kopalni. Na ich twarzach malowała się nadzieja nie tylko na normalny pwrót do pracy, lecz też nadzieja na wysłuchnie ciekawej opowieści... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Santi
Gracz
Dołączył: 11 Lis 2010
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:38, 12 Gru 2010 |
|
Spoglądając na wszystkich ludzi wokół nie powiedział ani słowa. Cały czas nie doszedł jeszcze do siebie po tym, co zdarzyło się w kopalni. Popatrzył na nadzorce na pół otwartymi oczyma, po czym skierował swój wzrok prosto w dół, na ziemie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:39, 12 Gru 2010 |
|
Długo by opowiadać panie strażnik, a jak widać stan naszej lekarki nie jest najlepszy. Powiedzcie nas, albo nawet lepiej, pokierujcie do jakiejś świątyni. - Minsc niezbyt znał się na metodach leczenia ran innych niźli cięć miecza, czy topora, ale wiedział, że tylko bogowie mogą uzdrowić dziwną przypadłość jaka spotkała Jaheire. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Śro 9:28, 29 Gru 2010 |
|
-Sytuacja w kopalni nie została do końca opanowana. Proszę uważać i skrupulatnie zabezpieczać teren. Powrócimy zaraz gdy nasz towarzyszka dojdzie do zdrowia- Krzyczał, ale spokojnie, tak by wszyscy słyszeli każde z jego słów.
- I nie są to demony, lecz koboldy - Dodał po chwili, tandetnie kryjąc zmartwienie spowodowane ciężkim stanem Jaheiry.
Nie do końca tak sobie wyobrażał oczyszczenie kopalni, wiele młodocianych marzeń i opowieści o dzielnych, nieustraszonych bohaterach zostały wnet zamazane. Spodziewał się bohaterskiego wyjścia na światło dzienne, by znużony walką móc ogłosić oczyszczenie kopalni. Życie po raz kolejny zadało mocny cios w serce tropiciela, stawiając go pośród tej surowej rzeczywistości. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|