|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:47, 21 Gru 2009 |
|
Druid speszył się niesamowicie. Prawie wywalił się z wrażenia.
- Ale jak to... to... to nie możliwe... przecież Ty... i inni ... Robin mi opowiedział wszystko... to jest nie możliwe, że stoisz tu teraz przede mną. Do tego mówisz mi, że mnie oczekujesz?...O co tu chodzi...Twój syn jest pewien, że nie żyjesz, Twoja żona zmarła z tęsknoty za Tobą!!!...Teraz mów o co tu chodzi do jasnej cholery???...- Druidowi mocniej zabiło serce kiedy mówi do Roland'a. Był jednak czujny niczym lis, nie wiedział co może go spotkać, ale jednego był pewien, ten ktoś kto stoi naprzeciw niego
Rolandem na pewno nie jest. Skoncentrowany i przygotowany z drągiem w ręce czekał na odpowiedź... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 17:16, 21 Gru 2009 |
|
- Jak sam widzisz, żyje i nic mi nie jest. Szkoda mej żony, wiele chorowała ostatnio. Mam nadzieję, że Ralf będzie u Ciebie bezpieczny, mistrzu, choć nie rozumiem... czego się boisz... - Jego głos zmienił się w podstępny i chytry, a wrogie spojrzenie wyrażało pewność siebie, co jeszcze bardziej zdezorientowało druida... - Przecież mnie znasz... wiesz, że jestem dobrym i prostolinijnym człowiekiem... - odchrząknął, ale brzmiało to raczej jak warknięcie. Hertu cofnął się pozostając wciąż plackiem na ziemi.... Roland wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Były nieskazitelnie białe i wydawały się masywniejsze. Szczęki jak u drapieżnika - to z pewnością wiedział druid - Widzę, że Twojemu pupilowi udzielają się Twoje emocje... Mam tylko prośbę. Przekaż mojemu synowi, że go kocham, i że nie mogę już wrócić... - opuścił smutny wzrok, podniósł się i łypnął głową na amulet w ręce Karvel'a - ...korzystaj z niego mądrze. Na mnie czas. Karvel'u
Po raz pierwszy ktoś z wioski powiedział do niego na "ty", tak po prostu, po imieniu... W oddali było słychać przytłumione wycie wilka. Hertu zaskamlał, a Roland zniknął w gęstwinie tak samo niespodziewanie jak się pojawił... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 22:19, 21 Gru 2009 |
|
To z pewnością nie był już Roland. Karvel dostrzegł w nim kogoś innego, jakby zmutowanego, niepodobnego. Już samo to, że nazwał go po imieniu było dziwne. Być może czuł się teraz kimś wyższym, ważniejszym. Jeszcze pozostała spraw medalionu. Musiał on wiedzieć do czego służy skoro powiedział, że mam go używać rozsądnie. Tylko pytanie co on takiego daje? Druid czuł tylko moc z niego płynącą, ale wiedział jak się nim posłużyć i co takie posłużenie się nim mogło by spowodować. Po krótkich rozmyśleniach rzekł do Hertu:- Ruszamy mój wilku nic tu po nas, ten las nie sprzyja naszemu losowi. Bruździ nim. Musimy ostrzec mieszkańców obozu o wielkim niebezpieczeństwie. W szczególności nocą, gdy księży świeci całą swą powierzchnią.- To powiedziawszy wstał i ruszył w stronę obozu.
Jeszcze jedna tylko myśl zaprzątała mu umysł.- Jak powiedzieć chłopcu, że jego ojciec jednak żyje i kazał przekazać, że go kocha choć nie może wrócić. To jakiś absurd, niedorzeczność. ehhh... złe to czasy, a przyjdą jeszcze gorsze....- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:38, 22 Gru 2009 |
|
Pora było wracać. Druidem targały przemyślenia. Poddenerwowany ruszył do wioski. Hertu wyzbył się wcześniejszego entuzjazmu i ochoty na zabawy. Nie gonił już zwierzyny mimo iż miał ku temu wiele okazji. Coś było nie tak... Ale co? Karvel ściskał w dłoni łańcuch, na którym zawieszony był medalion. Przypatrywał mu się uważnie, lecz nic nie dostrzegał...
Wrócił do obozu. Było późne popołudnie. Zastanawiał się co robił i gdzie był teraz Ralf. W jego chacie go nie było, więc pomyślał, że gdzieś wałęsa się po wsi. Późnym wieczorem jego zdenerwowanie osiągnęło zenit. Szukał go wszędzie, lecz na próżno.. Na zewnątrz panowała istna noc, czarna niczym smoła... Chłopaka nigdzie nie było. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:49, 22 Gru 2009 |
|
To była zgroza.-No przecież mówiłem mu, żeby był na miejscu. W całym obozie go nie ma. Gdzie on się podziewa ten mały szplin.-Druid zmartwiał się jak nigdy.- Hertu posłuchaj. Jest duży problem. Muszę wyjść poszukać chłopaka, bo inaczej może grozić mu duże niebezpieczeństwo. Ty natomiast podmoją nieobecność pilnuj całej wioski i gdyby coś było nie tak daj mi znać ...- to powiedziawszy, przywdział skórznie i resztę ekwipunku. Chwycił drąga w dłoń i zarzucił kaptur na głowę. Wziął także torbę z lekami i ziołami.
Wyszedł i opuścił wioskę samotnie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 13:04, 22 Gru 2009 |
|
Szedł przez las. Mroczny i ciemny. Jak nigdy dla niego taki obcy... Inny!
Długo szedł w skupieniu i zdenerwowaniu. Chłopaka nigdzie nie było.
Nagłe odgłosy warki i skowyty, przybliżały się w dużym tempie. Karvel zdenerwowany szykował się na wszelką ewentualność.
Na krawędzi wzroku śmignęły mu duże cienie, z jednej i z drugiej strony. Rozejrzał się dookoła. Było ich więcej! Wiedział, że jest otoczony. W duchu zawołał do swojego bóstwa z przerażenia.
Omal nie zemdlał gdy przed jego twarzą nagle pojawiła się postać wysokiego potwora.
Miał niemal dwa i pół metra wzrostu. Wyglądem przypominał jakiegoś barbarzyńce. Umięśnione ciało było pokryte srebrzystą sierścią. Masywne łapy zakończone ostrymi szponami, tynie podgięte i nieco wydłużone zapewniały mu stateczność. Z tyłu wił się puszysty ogon, a z cienia wyłonił się masywny wilczy łeb z rozdziawioną szczęką. Po jego lśniących kłach spływała gęsta ślina, wymieszana z pianą...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 13:22, 22 Gru 2009 |
|
Druid nie wiedział co robić. Kolana mu się ugięły i prawie się wywalił na ziemie. Przez chwilę tylko wpatrywał się w żółte oczyska bestii. Przymrużył lekko oczy i zaczął się koncentrować i przygotowywać się do ciężkiej walki. Czekał na ruch wroga. który go otoczył...
Nagle przypomniało mu się o medalionie, który znalazł popołudniem. Powolnym ruchem wyciągnął go z kieszenie i ukazał bestii która stał przednim. Czekał na reakcję wroga.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 14:16, 22 Gru 2009 |
|
Potwór zbliżył swą mordę niebezpiecznie blisko druida. Teraz Karvel czuł jego ciężki oddech o bardzo nieświeżym zapachu rozkładającego się mięsa, a raczej jego resztek. bez wątpienia był to drapieżnik. Jego kły... wydawało mu się, że gdzieś już takie widział... Zastanowił się przez chwilę. Tak! Widział taki rodzaj uzębienia u Ronalda, ale... To nie był on, nawet jeśli to nic na to nie wskazywało, nawet spojrzenie, w którym zawiera się cała dusza istoty. Było puste, ostre i pełne niepohamowanego gniewu.
Gdy druid ostrożnie wyjął medalion zauważył, że błyszczy on błękitną poświatą w blasku księżyca. Bestia odsunęła się by spojrzeć z dystansem na dziwną rzecz. Podziałało to na nią jak płachta na byka. Warknął głośno wyszczerzając swoje kły na druida. Cofnął się o dwa kroki i zawył niemiłosiernie tak, iż Karvel odruchowo złapał się za uszy. Nagle pojawiło się więcej głosów, kolejne wycia, kolejny ból uszu. Poczuł, że jego wierny towarzysz, Hertu, również zawył niemiłosiernie. Otępiony bólem odwrócił się na pięcie i zaczął biec... Biegł ile sił w nogach, byle dalej, byle by uciec od tego przerażającego wrzasku, od tych potworów. Bał się... Bał się jak nigdy. Oglądając się za siebie nie zauważył niskiej gałęzi... Uderzył w nią... świat zawirował, zrobiło się zupełnie ciemno. Ściskając w dłoni medalion, dostrzegł rozmazane kontury potworów pochylających się nad jego ciałem..
Rankiem obudziło go lizanie po twarzy. To był Hertu. Druid otworzył ciężkie powieki obok wilka stał Ralf, który przywitał starca promiennym uśmiechem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 20:18, 22 Gru 2009 |
|
- Gdzie...gdzie ja jestem?- zapytał druid. Sam nie wiedział do kogo kieruje swoje pytanie. Widział przez następne kilka minut rozmazaną twarz Ralf'a. Dopiero to tej chwili wrócił mu prawidłowy wzrok. Był wstrząśnięty tą sytuacją. Teraz zdał sobie sprawę, że to nie przelewki. Jeszcze tydzień temu popijał spokojnie pokrzywową herbatkę w swej chacie, a teraz musi uciekać przed wilkołakami. Co to ma być!?...
- Muszę wrócić do domu i wszystko poukładać i przemyśleć... to zbyt zawiłe. Mam tylko nadzieję, że inni druidzi dowiedzieli się o wiecu i przybędą za tydzień na zapomniana polanę. Oby wszyscy tam byli...- pomyślał druid jeszcze wstrząśnięty upadkiem.
- Ralf?...Chłopcze co ty tu robisz? jak mnie znaleźliście?...Gdzie się podziewałeś?...Szukałem Cię, ale przepadłeś jak śliwka w kompot.-zapytał rozgoryczonym głosem druid, po czym znów przemówił.- Dobrze więc skoro jesteś łobuzie, ruszajmy do obozu, tam mi wszystko wyśpiewasz.-rzekł do chłopca stonowanym głosem. Ruszył pierwszy i szedł zamyślony niczym sędziwy starzec, który dużo w życiu doświadczył.-Życie stało się koszmarem, a koszmar wcielił się w życie...- |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Wto 20:35, 22 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:49, 22 Gru 2009 |
|
Chłopak milczał. Pomógł wstać starcowi.
- Twój wilk mnie tu przyprowadził. - przerwał na moment jakby się zastanawiał - Ktoś w wiosce na Ciebie czeka
Milcząc ruszył w powrotną drogę do obozu. Druid próbował się zorientować w terenie, lecz ból głowy nie bardzo pozwalał mu się skupić. Dziwiła go pewność siebie chłopaka i pewność obranej drogi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 22:12, 22 Gru 2009 |
|
Ciekawe kto to mógł być...kto mógł go szukać teraz, kiedy takie zagrożenie u bram. W tym chłopaku jest coś dziwnego. To była druga myśl jaka mu chodziła po głowie. Wszystko było dziwne i jakby miało dotyczyć tylko jego samego. Czuł na swoich barkach brzemię ciążące jego umysł i ciało. To wszystko go przytłaczało. To było straszne uczucie. Może za krótki okres czasu przesiedział w klasztorze druidów i za mało powziął nauk u swych mistrzów natury. Kto wie co jeszcze go spotka.
Był jeszcze jeden znaczący problem. Czemu te bestii mimo to że leżał nieprzytomny nie pożarły go żywcem? To było najbardziej dziwnowate...może to wszystko za sprawą tego medalionu... Co on daje ... Co on ma w sobie...Druid nie rozumiem z tego nic. - Chyba będzie trzeba zajrzeć do ksiąg, bo inaczej ciężko będzie rozwiązać tę zagadka... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 22:43, 22 Gru 2009 |
|
Droga przebiegła spokojnie. Druid rozglądał się nerwowo jakby szukał za każdym drzewem potwora z mienionej nocy. Medalion ściskał mocno w garści i kurczowo przyciskał do piersi. Hertu i Ralf spokojnie szli przodem. Chłopak wydawał się być jak zahipnotyzowany. Co tu się u diabła działo?
Dotarli na miejsce. We wsi na głównej polanie stało kilku mężczyzn wraz z Robinem. Przy jego nodze stał duży czarny wilk. Był poraniony i kulał. Hertu podbiegł do niego i skakał wesoło dookoła.
Druid zbliżył się do zgromadzenia. Poznał to zwierze. To był pupil Salvasa - Przewodniczącego Rady Dziesięciu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 12:05, 23 Gru 2009 |
|
Karvel stanął przy małym zgromadzeniu i przyklęknął przy rannym wilku. Pogłaskał go i popatrzył na rany. nie były widoczne ugryzienia. Na szczęście.
tylko rany szarpane. Wyciągnął z torby kilka białych kawałków tkanin oraz i zioła. Wziął też flakonik z wodą i zaczął przemywać mu rany. Na twarzy wilka zauważył lekki grymas.
Po opatrzeniu wilka powstał i przemówił do wszystkich.- Panowie. Złe to czasy nastały. Musimy się teraz przeciwstawić złu które czai się u naszych bram. Nie mamy w obozie zbyt dużo ludzi, a są oni nam teraz niezbędni. Wróg nie śpi. Dosłownie. Najostrożniejsi musimy być nocą, a zwłaszcza kiedy księżyc jest w pełni. Doświadczyłem tylko tyle, że to na pewno są wilkołaki i nie są przyjaźnie nastawione, tego możecie być pewni.-przemówił do grupki mężczyzn, lecz dalej kontynuował swą wypowiedź.- Chciałem zwołać zgromadzenie druidów, lecz widzę, że to nie wypali skoro kolejne zwierzaki padają ofiarami bestii. Musimy sami przeciwstawić się złu jakie w lesie obozuje. Pamiętajcie, że musicie bronić swoich domów, rodzin, a przede wszystkim godności i honoru własnej duszy. Każdy z was, jak jeden mąż, musi pomóc. A więc zadam tylko jedno pytanie. Macie wybór. Możecie uciec stąd, albo zostać i bronić swego życia tu. Do was należy decyzja co postanowicie. Jeśli chodzi o mnie to na pewno tu zostanę i będę się starał rozwiązać tę tajemnice i walczył będę do ostatniej kropli krwi jak znajduję się w moim ciele.- mówi z przekonaniem, mówił z serca. Musiał w końcu powiedzieć co tak naprawdę się dzieje.
Kiedy skończył przemówienie, skinął głowę i ruszył w stronę swej chaty... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 13:06, 23 Gru 2009 |
|
W miarę jak druid zajmował się wilkiem, którego obrażenia nie były aż tak wielkie na polanę zaczęło schodzić się coraz więcej ludzi i elfów oraz półelfów, aż nawet na polanę przybyły mniejszości takie jak gnomy czy niziołki.
- Wilkołaki? - zadumał się Robin - A co to takiego? Mniemam, iż nazwa wskazuje na pochodzenie o "wilka", ale nic nam wszystkim na ten temat nie wiadomo. Czy są groźne? Jak wyglądają? Dlaczego najgroźniejsze są w nocy, i to w dodatku przy pełni księżyca? - po zebranych przeszedł szmer poddenerwowania i paniczne westchnienia, gdy druid opowiadał, a Robin po dłuższej zadumie i naradzie z jego towarzyszami broni znów zabrał głos:
- Najważniejsze pytanie brzmi: Jak mamy się przed mini bronić i jak ich pokonać?
Potakujący szmer i aprobata głów w skinieniach na zgodę z trafnym pytaniem znów przeszła falą przez tłum. Wszyscy stali na środku polany wpatrzeni w druida jak w ikonę. Oczekiwali na odpowiedź.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 18:08, 23 Gru 2009 |
|
Druid stanął i wstrzymał się z dalszym chodem do chaty, gdy tylko usłyszał te pytania. Momentalnie zaczął opowiadać tłumowi. - A więc tak: Wilkołak to bestia na ponad 2m z ostrymi zębiskami i pazurami. Są owłosione jak wilki, wyją jak wilki i posiadają większość umiejętności wilczych. Są strasznie szybkie. Są bardzo groźne, w szczególności w nocy. Jeśli chodzi o dzień to wyglądają jak zwyczajni ludzie, natomiast gdy zapada zmrok i księżyc jest w pełni mutują w takie właśnie bestie. Czytałem w księgach o ich pochodzeniu. Pisze w nich, że te mutacje i zmiany zachodzące w ludziach pochodzą od dziwnego kamienia, który dawno temu spadł na ziemie. Nie wiadomo skąd, ale gdy przebywa się blisko niego i zbytnio długo to przemiana jest nieunikniona.- Druid odetchnął chwilkę i mówił dalej. - Robinie Ty spośród nas wszystkich byłeś najbliżej tych bestii. No właśnie. Bałem się, że podczas pełni zmienisz się w bestie przez te rany, lecz na szczęście były to tylko rany po pazurach - szarpane. Miałeś dużo szczęścia, ale one już napewno wiedzą gdzie znajduje się nasz obóz i przyjdą pewnej nocy i pozażynają nas. Więc z wiąsku z tym musimy być przygotowani i bronić się dopoki czegoś nie wymysle. Jak się ich pozbyć. A tymczasem pójdę do chaty, tam zacznę coś wymyslać. Może pozbędziemy się ich szybciej niż nam się wydaje. Ale pamiętajcie, musicie mieć oczy do okoła głowy. Niech Ehlonna będzie z wami bracia.- Pozdrowił wszystkich i poszedłdo chaty. Tam usiadł na fotel i zasnął. Miał koszmary.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 18:24, 23 Gru 2009 |
|
Śniły mu się wydarzenia mienionej nocy. Niespokojnie wiercił się w fotelu. Nagły impuls obudził go i dostrzegł wilka Salvasa z głową ułożona na kolanach druida. Hertu spał przy kominku. Karvel aż podskoczył na widok wilczego pyska w pobliżu. Robił się chyba zbyt wrażliwy. Uspokoił się i podrapał zwierzaka za uszami, ten zamerdał ogonem i wcisnął swój łeb pod jego dłoń. Dawał mu jakieś znaki. Druid zastanowił się chwilę i wreszcie sięgnął po obrożę na jego karku. Zdjął ją, odwrócił na lewą stronę i wypiął zwinięty pergamin. To wiadomość od Przewodniczącego Rady. Rozwinął go i zaczął czytać:
Cytat: |
Drogi Karvel'u
Otrzymaliśmy Twą wiadomość i musimy cię przestrzec, wiec odbędzie się za trzy dni. Wyruszaj czym prędzej. Dziwne rzeczy się tu dzieją, a Ehlonna nie sprzyja tej jesieni. Twój problem nie jest jedynym. Inni bracia też mają coś do powiedzenia więc spiesz się. My już wyruszyliśmy zatem i przybądź Ty. Zabierz ze sobą mojego wiernego Kła i ruszaj, choćby dziś... Sprawy nie cierpią zwłoki.
Twój wierny przyjaciel, Przewodniczący Rady Dziesięciu
Salvas |
Pogrążony w myślach spojrzał w płomienie... Nie było czasu do stracenia. Ale co mogło być przyczyną problemów u innych? Czyżby te bestie stanowiły plagę? Wiele pytań cisnęło mu się na usta, jednak żadne nie otrzymało odpowiedzi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 20:42, 23 Gru 2009 |
|
Tak zapadał zmrok. Łuna ciemności spadłą na ziemię. Wyruszenie o tej porze, groziłoby masakrą w leśnym gąszczu. Druid postanowił tej nocy pozostać na miejscu. Z rana ruszamy w drogę. Trzeba się spieszyć. Czas nagli, a świat w mrokach zła stoi. Mrok...mrok...mrok...mrok... Karvel zasnął, a kieł położył się koło niego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:50, 23 Gru 2009 |
|
Świt nastał szybko. W napięciu druid szykował się do drogi. Spakował niezbędne rzeczy, ubrał się w skórznię, zarzucił pałasz i wziął do ręki drąg. Jeszcze raz na pożegnanie omiótł swój dom wzrokiem i wraz z wilkami wyszedł. Na dole stali Robin i jego ludzie. Skinieniem głowy pożegnał druida i odprowadził go kawałek na skraj lasu.
- Trzymaj się ciepło i bądź ostrożny, mistrzu - powiedział ściskając starca.
Karvel jeszcze raz spojrzał na wioskę. W oku zakręciła mu się łza jakby uświadomił sobie, że widzi to miejsce po raz ostatni. Odwrócił się na pięcie i ruszył w gęstwinę zachowując kamienną twarz, w czasie gdy jego dusza krzyczała z rozpaczy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 17:19, 26 Gru 2009 |
|
Łzy w oczach. Łzy tęsknoty i zamartwienia się, czy sobie poradzom. Druid miał nazdzieję, że będzie wszystko ok. Szedł ze spuszczoną głową prawie przez cały dzień i rozmyślał nad wydarzeniami minionych dni. Lubił zagadki, ale ta była inna niż wszystkie pozostałe. Za dużo pytań za mało odpowiedzi. Tylko co przywiodło tu te bestie. Karvel nie rozumiał tego.
Wilki biegały wokół niego, raz po raz druid widział jak oddaliły się od niego trochę dalej. Wtenczas gwizdał na nie i zaraz wracały. Robił tak, ponieważ nie miał zamaru parzeć na ich ciarpienia, gdyby bestie ich dopadły. Miał już dość tego wszystkiego, chciał się oderwać od świata, ale nie mógł. Myśli go dręczące były zbyt silne.
Napił się wody i dał trochę wilkom. Były spragnione ciągłym biegiem. Wsunął jeszcze jabłko i szedł dalej w gęstwinie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Sob 17:26, 26 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 9:49, 28 Gru 2009 |
|
Idąc przez las rozmyślał nad losem... Zaszedł już daleko i nie mógł zawrócić. Czas był tutaj kluczowym elementem całej układanki. Ciekawiło go co też będzie na zgromadzeniu, co objawią pozostali bracia Rady Dziesięciu i z czym oni mają problem? Czyżby wilkołaki, albo te potwory, cokolwiek to jest... Rozprzestrzeniły się aż tam? W sumie mogłoby być to możliwe, biorąc pod uwagę ich szybkość...
Karvel zganił się w duchu. Przeklną siarczyście a wilki spojrzały na niego zdumione, przekręcając zabawnie głowy na bok. Popełnił straszny i haniebny błąd. Nie powiedział Robinowi i pozostałym jak mają się bronić w razie zagrożenia! To go przygnębiło.
Nagle na ramieniu poczuł czyjąś dłoń.
- Nie martw się o nich. Masz ważniejsze zadanie. - Powiedział jakiś spokojny i melodyjny głos. Druid znał ten głos, ten ton... dotyk tej delikatnej, ale silnej dłoni... Odwrócił się niepewnie. To był Ralf. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 17:57, 29 Gru 2009 |
|
- Dzieciaku co Ty tu robisz i skąd wiesz o czym ja myślę? Kim jesteś? Bo na pewno nie zwykłym dzieciakiem, to jest nie możliwe!- Druid nie wiedział co mówić i co robić. Kim był ten dzieciak z obozu który prześladuje go już od początku tej niepokojącej sytuacji. Byś może miał on coś wspólnego z wilkołakami, jego ojcem on też się dziwnie zachowywał.
Patrzył w spokojne oczy chłopca. Czekał na reakcje z jego strony. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:25, 29 Gru 2009 |
|
- Dlaczego się zatrzymujesz? - zapytał zdziwiony starca gdy ten stanął jak wryty. - Przecież musisz dotrzeć na wiec i oznajmić wszystkim co zaszło. Oni też mają Ci coś ważnego do przekazania. Spiesz się, nie masz czasu do stracenia, a czas nagli...
Po tych słowach ruszył dalej w kierunku w którym kroczył druid zostawiając go z otwartymi ustami za sobą. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 20:04, 30 Gru 2009 |
|
Dziwny ten dzieciak. Druidowi ciężko było oprzytomnieć po tym zdarzeniu i słowach, które wypowiedział chłopak. Po minucie zamkną usta i ruszył w ślad za chłopakiem. Tylko wilki jakoś dziwnie się zachowywały podczas jego niby to rozmowy z chłopakiem. To było bardzo dziwne, ale druid miał przeczucie co się święci.
Słońce w zenicie trochę doskwierało druidowi. Mocno chciało się mu pić. Usiadł pod jednym z drzew i zaczął sączyć wodę z bukłaczka. Chłopak zginą mu z przed oczu już dawno, ale nie przejmował się tym, bo i po co. Druid czuł, że musi on być jakoś połączony z bestiami, z jego ojcem. Coś tu śmierdziało, tylko co dokładnie.
Wstał szybko i ruszył dalej w kierunku zapomnianej polany. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:40, 30 Gru 2009 |
|
- Nazbierałem nieco jagód i jeżyn - rzekł beztrosko do Karvel'a, który już ruszał dalej. - Zastanawiałem się, jak spędzimy dzisiejszą noc. Nie zapowiada się pogodna - pokazał chmury, które rzeczywiście stalową, szarą zasłoną nadciągały nad las... Był taki dziwny.... Czy był wszystkiego świadom? Czy wiedział o tym wszystkim? Czy zachowywał się tak tylko dla pozoru? Czy może rzeczywiście jego młody umysł nie pojmował powagi sytuacji? Jednego był pewien. Ten chłopak był niezwykły, ale dlaczego? Skąd wiedział o tym dokąd idzie? Jak go wtedy odnalazł? Chaos zapanował umysłem starca.... Szedł wpatrzony w chłopaka.
Z zamyślenia wyrwała do nagła uwaga młodzieńca:
- Nie znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania, mistrzu wypisanych na moim ciele... - Uśmiechnął się beztrosko i ruszył wesoło przez las bawiąc się z wilkami tak samo jak dzieci bawią się z psem na podwórzu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:59, 05 Sty 2010 |
|
Druid skrzywił się trochę na te słowa. Pomyślał:-On umie czytać w myślach?! Skąd on posiada takie zdolności?...-rzekł:-Co ja mam robić. Bogini lasu, daj mi jakąś wskazówkę...- Spuścił głowę i patrzył w zielony mech jakby coś znaczył, jakby był mu bliski. Mętlik i nic poza tym. Myśli dręczyły Karvel'a do samego wieczoru.
Ściemniało się, a Druid nie wiedział jak ma się ukryć przed nocą. Przed niebezpieczeństwem jakie ona ze sobą niesie.
- Kiedy to się skończy. Dopiero co się zaczęło, a ja już tracę siły na samą myśl o przyszłości. Wiem tylko tyle, że jeśli tego nie powstrzymam będzie to miało tragiczne skutki co do naszej krainy, a nawet świata; całej ludzkości. Ale to na pewno skończy się dobrze. Wierzę w to...!- To powiedziawszy zwolnił kroku i szedł już z uniesioną głową. Lekki uśmieszek na jego twarzy powrócił, ponieważ chyba zaczynał rozumieć po co to wszystko i zaczynał rozumieć całą zaistniałą sytuację. Niedługo zapadnie, noc trzeba się schronić przed nocą, przed bestiami w ciemni.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|