FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Początek - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 19:23, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Niedziela 25 kwietnia 1885 rok. Londyn

Robert Coward

Nagły, kobiecy krzyk w apartamencie numer sto piętnaście poderwał uczestników bankietu na równe nogi. Robert Coward, który prowadził w tym czasie ciekawą konwersację z uroczą damą odwrócił się w stronę swych towarzyszy, z którymi przybył na bankiet do urzędnika, który był starym znajomym jego ojca. Świętował on jakieś zwycięstwo maklerskie i z tej okazji była cała feta w Hotelu Grand. Z uprzejmością musiał zakończyć miłą rozmowę gdyż koledzy przywołali go skinieniem głowy zaniepokojeni owymi krzykami. Ludzie byli poruszeni, jedni chcieli panikować inni stali gapiąc się po sobie, jeszcze inni z ciekawością ruszyli na górne piętra. Młodzieńcza ciekawość nie pozwalała mu próżnować, jednak jego towarzysze przestraszeni, szykowali się do wyjścia. Nie lubili takich sytuacji. Krzyki nie wskazywały niczego dobrego, a tych dwoje widocznie miało swoje na sumieniu bo unikali policji jak ognia. On jednak był zupełnie czysty i miał dobre powiązania, a poza tym płonął żywą, młodzieńczą ciekawością i węszył nową sprawę...

Forrest Edwards

Owy krzyk usłyszał również obecny wśród gości Forrest Edwards jednak nie był on na dole razem z pozostałymi. Na bankiet trafił praktycznie przypadkiem, gdyż jego głównym celem była rozmowa ze starym profesorem historii, specjalizującym się między innymi w wojnach napoleońskich. Był on starszym bratem gospodarza imprezy i tylko tutaj można było go znaleźć, a tylko ten wieczór miał wolny. Młody pisarz kojarzył z lat studiów jego postać, o której wykładowcy snuli niezwykłe legendy. W prawdzie był to człowiek niesamowity i charyzmatyczny, a dla Edwards'a było to niesamowite przeżycie i niesamowity zaszczyt móc osobiście przeprowadzić prywatny wywiad do swojej nowej książki. Znajdowali się w pokoju numer pięćdziesiąt sześć na trzecim piętrze. Krzyki dochodziły z górnych pięter. Kobieta musiała mieć niesamowite płuca i musiała być niesamowicie czymś przerażona. Jego pisarska ciekawość walczyła z okazją wywiadu, który w rezultacie już przeprowadził. Dowiedział się tego co potrzebował, więc czemu by nie sprawdzić co się święci?
Pisarska spostrzegawczość przypomniała mu o ubranym na czarno jegomościu, który mijając go na schodach pospiesznie zmierzał na dół. Zapewne to mogło mieć coś wspólnego ze sprawą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 19:45, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Forrest poderwał się gwałtownie na dźwięk kobiecego krzyku. Przez całe życie nie dane mu było osobiście zaczerpnąć jakichkolwiek doświadczeń związanych z intrygami, spiskami, czy innymi tego podobnymi, które od razu przyszły mu na myśl. Nie poderwał się jednak aby sprawdzi co tam się dzieje. Głównym motorem jego zaskoczenia był strach. Uśmiechnął się po chwili i siadł z powrotem na swoje miejsce. Starszy historyk widocznie nie przejął się całym zdarzeniem, gdyż opowiadał dalej.
Przez kolejne parę chwil w głowie Forresta nie istniało nic innego jak czysta ciekawość. Już nawet nie skupiał się zbytnio na znanych przez siebie historiach dotyczących Napoleona, z resztą kogo interesowały opowieści o tym jak naród Polski z pomocom Francuskiego tyrana kolejny raz podnosi się by znów upaść. Forrest często nabijał się z polskiej determinacji, która choć była silna nie miała prawa bytu. Nie chciał jednak przerywać rozmówcy. Kiedy ten dokończył swój akapit Edwards wstał.
- Pan wybaczy, że tak nagle, ale muszę się oddalić. - Uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że znajdzie pan dla mnie jeszcze chwilkę za jakiś czas. Tymczasem zostawię pana w tak wybornym towarzystwie. - Jeszcze raz uśmiechnął się do niego, po czym ukłonił się niemalże do pasa, aby po chwili wyjść z pokoju.
Kiedy tylko znalazł się na zewnątrz jego zachowanie od razu zmieniło się. Mina mu trochę zrzedła, gdy spojrzał na stromę schody w górę. Astma, czy nie, trzeba było się trochę po wspinać. Ruszył na górę, prosto do miejsca z którego dobył się przeraźliwy krzyk.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 20:15, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Coward prowadził miłą pogawędkę z uroczą damą. Jej piękny czarny kapelusz przepasany białą wstęgą i kolor czerwonej szminki na jej ustach wprawiał Roberta w zachwyt. Rozmawiali na temat studiów. Kobietę interesowała medycyna. Była pełna podziwu wiedzy doktora Cowarda. Wspominali też jego ojca, który także był świetnym lekarzem i cieszył się ogromnym szacunkiem. Panna komplementowała ojca Roberta i dokonywała schlebiających porównań. -Wie pani. Zawsze podziwiałem mojego ojca. On także był dumny ze mnie. Był niezwykłym człowiekiem, wspaniałym lekarzem... Dzięki niemu osiągnąłem sporą wiedzę na temat medycyny. Dzięki niemu jestem tym, kim jestem teraz. A co może pani powiedzieć o swoim życiu, o swojej rodzinie hmm? - rzekł Robert, lecz nie doczekał się odpowiedzi, bo dosłownie sekundę potem ich urocza konwersacja została przerwana przez krzyk kobiety. Poderwał się. -Urocza dama wybaczy. Dokończymy rozmowę potem. Coś się wydarzyło. - puścił pannie oczko i z zaciekawionym wyrazem twarzy ruszył na górne piętro. Co tam się do cholery wydarzyło? Ktoś kogoś pobił? Zabił? - myślał...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Nie 20:17, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 20:31, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Młody lekarz ruszył biegiem na górę. Jego zapał i nieposkromiona ciekawość pozwoliły wyprzedzić pozostałych, starszych wiekiem. Wbiegł wreszcie na szóste piętro, lekko zdyszany i ruszył z miejsca w stronę gdzie usłyszano krzyki. Korytarzem w tym samym kierunku szedł inny mężczyzna mniej-więcej w tym samym wieku co Coward. Wyraźnie był zdyszany. Stanął przed chyba wyłamanymi drzwiami i gapił się na scenę w pokoju. Robert szybko podbiegł do niego, ale inaczej niż on wszedł do środka.
To co ujrzeli przeraziło ich bez reszty. Na środku podłogi leżał mężczyzna w średnim wieku ze zmasakrowaną klatką piersiową. Bez wątpienia było to okrutne morderstwo, ale kto mógł się dopuścić tak haniebnej zbrodni?! Oboje również spostrzegli, że okno po prawej stronie było wybite, dywan obok stolika pofałdowany i wymięty, a na kanapie leżały jakieś porozrzucane rzeczy. Zdołali tylko spojrzeć po sobie, gdy zza ich pleców wystąpił gospodarz imprezy. Na dole dało się słyszeć policyjne dzwonki.
- Jeffrey!? - krzyknął w przerażeniu padając na kolana - Nie! Tylko nie Ty!?
Coward znał tego mężczyznę z widzenia. Był on dobrym przyjacielem burmistrza i członkiem Rady Miejskiej. Wielki Lord o burżuazyjnych korzeniach. Krążyły pogłoski, że jest spokrewniony z królową. Był wielką osobistością w Londynie i często można było go spotkać na Kapitolu. Był również człowiekiem interesu... Z całą pewnością było to niezwykłe wydarzenie i trauma dla wielu ludzi.
- Ron! gospodarz zawołał lokaja - Rozkaż w moim imieniu zamknąć budynek. Nikt nie może go opuścić! Dopadnę mordercę i rozszarpie na strzępy! - Lokaj zniknął za drzwiami, a starzec począł się rzucać i toczyć pianę. Miał atak padaczki więc Robert zareagował instynktownie. Wyprowadzili go do innego pokoju.
Owe morderstwo nie przejdzie bez echa. Kroiła się grubsza sprawa, ale położenie obydwu młodych mężczyzn nie było zbyt pocieszające...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 20:43, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Forrest z przerażeniem patrzył na zmasakrowane ciało człowieka. Zdawało mu się, że go nie kojarzył, ale sądził po odzywkach gospodarza, że był to ktoś ważny, przynajmniej dla niego.
- Przykro mi... - Nie wiedział co powiedzieć, kiedy patrzyła na rozdrażnioną twarz gospodarza. Z jednej strony wydawał się cierpieć z powodu dziwnego zamachu, no bo chyba można było to tak nazwać, z drugiej zaś strony patrzył na Forresta zupełnie tak jakby on to zrobił. -Ja... Chyba powinienem wracać na dół... Nie chce, ten, panu przeszkadzać... - Edwards odszedł parę kroków w stronę schodów, po czym nie mieszając się dalej do sprawy zaczął schodzić po schodach.
Szedł wolno cały czas myśląc o tym makabrycznym zajściu. Nigdy jeszcze w swoim życiu nie widział zwłok tak zmasakrowanych...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 20:53, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

- Wolnego! - krzyknął za historykiem jeden z przybyłych na górę gości zastawiając mu drogę. - Nigdzie pan nie pójdzie. Jest pan naocznym świadkiem, a może raczej pierwszym świadkiem tego zajścia, no i bez obrazy dla waszmości, ale również śmiem twierdzić i będzie pan pierwszym podejrzanym w tej sprawie. - Widać inni podzielali zdanie mówcy, gdyż spojrzeli z aprobatą tych słów na młodego pisarza. Gdyby teraz uciekł dałby dowód temu, że mają wiele racji w swoich podejrzeniach. Rozważnie byłoby z nimi współpracować, niż ulec jakimś kłamstwom i knowaniom tych urzędasów, którzy zapewne dzięki wpływom wrobili by go nawet w zamach na królową...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 21:05, 25 Kwi 2010 Powrót do góry

Edwards z przerażeniem słuchał nie oficjalnych zarzutów ze strony reszty. W tym całym ferworze trochę się pogubił i nie bardzo wiedział co ma powiedzieć. Odezwała się jego najgorsza wada.
- Panowie, ale... Przecież, ja, ja... Ja tego nie zrobiłem. Mogę opowiedzieć co widziałem... ale, ale, N-nie-nie możecie mnie tak od razu o-osądzać. - Przypomniały mu się dawne lata nauki, gdy nigdy nie mógł skupić swoich myśli wypowiadając się w większej grupie. Może to dla tego nie lubił tłoków, a to co po owym zajściu nastąpiło śmiało można było nazwać zbiorowiskiem. Tym gorzej dla Forresta, że wszyscy mieli go za morderce. - P-proszę pana. - Zwrócił się teraz do gospodarza. Przez chwilę zdążył trochę ostygnąć co pomogło mu szybko zebrać się na trochę odwagi. - Kiedy doszło d-do "zamachu" byłem kilka pięter niżej, o czym m-może poświadczyć pan Craven i jego towarzysze. Ale s-spokojnie... - Złapał głęboki oddech zupełnie jakby miał zaraz skoczyć na głęboką wodę. Rozejrzał się po zgromadzonych, po czym rzekł ciszej do gospodarza. - Porozmawiajmy na osobności, muszę przyznać, że trochę wstydzę się publiki...
Edwards liczył, że gospodarz zaproponuje jakiś pokój w którym spokojnie wytłumaczy co tu zaszło, po czym wróci do domu. Miał teraz ochotę na whiskey... dużą ilość whiskey.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 8:10, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Coward biegł wąskim korytarze. Jeszcze po drodze zahaczał o zaproszonych na uroczystość gości. -Przepraszam najmocniej, tam coś się wydarzyło. - rzekł do jednej pani o którą zahaczył. Przed wejściem na salę zwolnił tempo. Wolno wszedł i stanął obok innego gościa spoglądającego na to, co się wydarzyło. Spoglądał po twarzach przestraszonych gości. Jego wzrok naprowadził go na leżącego na środku podłogi mężczyzny. -Rany boskie... - rzekł Coward do towarzysza. Spojrzeli się po sobie. -To straszne... Brak mi słów... - powiedział Robert drżącym głosem. Rzucił spojrzeniem na okno - wybite. Dywan był pofałdowany i wymiętolony. To mówiło Cowardowi tylko jedno: sprawca uciekł. Spojrzeli się znów po sobie. Wbiegł wystraszony i zrozpaczony gospodarz. Usłyszeli policyjne dzwonki. Oboje spoglądali na sytuację bardzo wystraszeni. Na środku sali odgrywała się bardzo smutna scenka... Coward spostrzegł, że zna zamordowanego mężczyznę z widzenia. To przecież dobry przyjaciel burmistrza i członek Rady Miejskiej! Tymczasem rozwścieczony gospodarz nakazał zamknąć budynek. Coward szybko zareagował: - Nie sądzę, aby morderca znajdował się w budynku - rzucił spojrzeniem na gospodarza, który po chwili zaczął dziwnie się zachowywać. -On ma atak padaczki! - zdiagnozował raptownie doktor Coward. Podbiegł do starca i ułożył go na boku. Rozpiął mu pasek i kołnierz koszuli aby ułatwić mu oddychanie. Zaczęło mu się poprawiać. Powstał i wyprowadzili go do pobliskiego pokoju.. Cowarda trapiły różne myśli. Był niezwykle ciekawy. Zastanawiało go, kto mógł dokonać takiej zbrodni i w ogóle jaki miał ktoś w tym cel?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pon 9:06, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 18:08, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Na słowa młodego doktora ludzie wymienili zaniepokojone spojrzenia i zaczęli szeptać miedzy sobą. Wreszcie na górne piętra dotarła policja. Weszli od razu by zabezpieczyć miejsce zbrodni. Oznajmili wszem i wobec, że każdy zostanie przesłuchany przez prokuratora, jednak wyjątkowe słowa padły pod adresem pisarza i Roberta:
- Panowie pozwolą ze mną na stronę - komisarz wskazał odległy punkt w korytarzu - Muszę panom zadać kilka niecierpiących zwłoki pytań. - Następnie poprowadził ich do jakiegoś apartamentu w odleglejszym miejscu od zgiełku jaki panował przy pokoju sto piętnaście.
Wszedł i zamknął za nimi drzwi. Zapraszającym gestem wskazał im fotele po przeciwnej stronie stołu. Sam usiadł na kanapie i zdjął czapkę oraz rękawiczki.
- Doszły mnie słuchy, że ponoć byli panowie pierwsi na miejscu zdarzenia. Nie mówimy tu o żadnych podejrzeniach, ale o naocznych świadkach zajścia, bądź osobach z pobliża, które mogą nam pomóc w zagadce. Który z panów był pierwszy na miejscu? Proszę się przedstawić i opowiedzieć co zaszło... - Mężczyzna wyjął z kieszonki mały notesik z ołówkiem i zaczął spoglądać to na jednego to na drugiego mężczyznę oczekując w milczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 18:20, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Forrest siadł wygodniej i uspokojony przez prokuratora zaczął mówić.
- Zdaje się, że chodzi panu o mnie. To ja byłem pierwszą osobą, która dotarła na miejsce zbrodni, jednak mogę zagwarantować, że nie byłem pierwszą osobą, która zobaczyła zwłoki. - Spojrzał teraz w stronę drugiego przesłuchiwanego człowieka. - Ten pan przybył na miejsce chwilę po mnie.
Jeśli chodzi zaś o to co wydarzyło się wcześniej, to przez cały wieczór siedziałem w towarzystwie pana Cravena, który oczywiście może wszystko poświadczyć.

Teraz Edwards poczuł się spokojniej, w końcu nie mogli mu już nic zarzucić. Co prawda intrygowała go ta cała sytuacja i nawet przeszło mu przez myśl napisać o tym książkę. Jak na razie jednak było na to za wcześnie. Siedział teraz z niemałą ochotą napicia się whiskey i czekał aż drugi świadek się wytłumaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 18:49, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Robert wyszedł z pokoju, do którego przeprowadzono staruszka z atakiem padaczki. Zauważył policjantów zabezpieczających miejsca zbrodni. Gdy miał już podpierać się o ścianę ze znudzenia, wezwał go komisarz. Nierozumiejący o co chodzi Coward wraz z drugim człowiekiem i panem komisarzem przeszli do ładnego apartamentu. Rozgościł się w fotelu i usiadł na przeciwko komisarza. Wysłuchał go. Cała sytuacja zaczęła go nieco denerwować. Kompletnie nie rozumiał, dlaczego komisarz podejrzewa go o haniebny czyn. Przynajmniej tak się czuł. Gdy już chciał mówić, odezwał się drugi towarzysz, którego komisarz zawołał wraz z Cowardem. - Zgadza się, przybyłem na miejsce zbrodni zaraz po tym panu. Na środku podłogi ujrzałem przerażający widok: zamordowany członek Rady Miejskiej, którego znałem z widzenia. Sytuacja wyglądała bardzo dramatycznie... - przełknął ślinę i kontynuował: -Jeżeli jednak chodzi o jakiekolwiek oskarżenia pod moim adresem to ja odbywałem miłą konwersację z przepiękną damą piętro niżej. Oczywiście ona może potwierdzić moje słowa... - zapewnił pana komisarza i rzucił spojrzeniem na człowieka siedzącego obok niego. Wyglądał na niezwykle rozluźnionego...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pon 18:49, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 18:59, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- Przepraszam, ale nie dosłyszałem pańskich nazwisk - rzekł spoglądając poważnie na mężczyzn. - Rad byłbym gdyby panowie współpracowali i pomogli nam w rozwiązaniu tej niefortunnej i jakże bolesnej dla Londynu sytuacji. Każde ustępstwo od prawdy opóźnia dojście do rozwiązania jak i zatajenie istotnych faktów. Proszę to również brać pod uwagę, a jako stróż prawa pouczam panów o tym, jako każde z wyżej wymienionych ustępstw mogą działać na waszą niekorzyść, choćby z pozornego, domniemanego krycia winowajcy. Chciałbym mieć jeszcze panów adresy byśmy mogli skontaktować się później.
Oboje spojrzeli po sobie. Edwards z błyskiem w oku przypomniał sobie jegomościa w czarnym płaszczu, który szybko zmierzał na dół, a wizja współpracy przy sprawie z policją dawała mu wiele dojść i wiele istotnych informacji gdyby takowa, planowana przez niego do opisu historia kryminalna miała ujrzeć światło dzienne. Musiał szybko podjęć decyzję.
Coward natomiast pobladł gdy zorientował się jakie palnął głupstwo. To, że zaczął prawić o swojej niewinności już stawiało go w świetle podejrzenia, a z przejęcia pomylił się i powiedział "piętro niżej" kiedy to bankiet był na parterze, a obecnie siedzą w apartamencie na szóstym piętrze! Tak nie mogło być. Może nie było jeszcze za późno aby to odkręcić! Czas naglił, a komisarz czekając na dalsze relacje robił jakieś notatki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:12, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Robert zagotował się. Zapomniał się przedstawić. Był tak zaintrygowany i zbity z tropu, że zapomniał o takich błahostkach. W dodatku pomylił się o poziomy budynku. Nie mógł w to uwierzyć. -Pan komisarz wybaczy. Oczywiście to moja wina. Już się przedstawiam. Nazywam się Robert Coward i jestem lekarzem. Zamieszkuję w Londynie. To było tak. Przesiadywałem z uroczą damą na parterze. Rozmawialiśmy o moim ojcu, który także był lekarzem. Podczas rozmowy usłyszałem krzyk. Zaciekawiony pobiegłem na górę. Stanąłem obok pana siedzącego obok i na podłodze ujrzałem zamordowanego człowieka. Spojrzałem na okno, było wybite, a dywan był mocno pofałdowany. Po kilku sekundach wpadł gospodarz, który nakazał zamknięcie budynku i zakazał wychodzić gdziekolwiek na zewnątrz. Powiedziałem, że sprawca uciekł i wątpię, aby nadal przebywał w budynku. Po chwili doznał ataku padaczki, jednak szybko zareagowałem. Ułożyłem starca na boku, rozpiąłem mu koszule i pasek aby ułatwić oddychanie... Wreszcie wstał i poszliśmy do innego pokoju, gdzie gospodarz miał odsapnąć... Potem zjawił się pan, panie komisarzu. - zakończył Coward.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:37, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- No dobrze panie Coward - komisarz zwrócił się do lekarza - Domyślam się, że mieszka pan w Londynie, a dokładniejszy adres? Numer i nazwa ulicy? - na chwilę znów zagłębił się w notatki - Słyszał pan krzyk z szóstego piętra będąc na parterze, dziwne... - burczał pod nosem, jakby sam do siebie - A pan? Proszę się przedstawić i podać adres zamieszkania. Czy potwierdza pan owe zeznania? Czy widział pan coś lub kogoś kto wydał się podejrzany?

Henry Fabian Deworox

Henry szedł wąską uliczką nad Tamizą gdy nagle ktoś znienacka chwycił go za kołnierz i wciągnął w ciemny zaułek. Już szykował się do bitki, ale poznał tego typa. To był Ralf. Ulicznik, który pracował dla Billa Rzeźnika, młodszy od Henr'ego o parę lat i parę kilogramów. Widać było po nim, że to sama skóra i kości, jednak musiał mieć do powiedzenia coś ważnego, gdyż wyczuwał u niego podniecenie, dzięki któremu chyba zdołał go siłą wciągnąć w ten zaułek. Pojawiał się zawsze kiedy Rzeźnik potrzebował go do jakiejś roboty.
- Nikt cię nie śledził? - zapytał niepewnie wyglądając na niemal pustą nadrzeczną uliczkę. - Rzeźnik ma dla Ciebie zadanie. Ktoś sprzątnął Jeffreya Hopkinsa, Szychę Rady miejskiej. Miał ponoć z nami jakieś szachrajki, ale ja nic nie wiem. Rzeźnik chce Cię widzieć u siebie jak najszybciej. Powiedział, że to niezwykle pilne i obiecał wysoką nagrodę.
Wreszcie los uśmiechnął się do Deworox'a. Nudne życie w dokach przybierało rumieńców i miał szansę na zyskanie w oczach niepisanych przełożonych. Któż by inny jak nie Rzeźnik był w stanie spełnić marzenie Henr'ego o powrocie do Francji, do własnych korzeni? Skoro gra była warta świeczki, to czemu miałby później pluć sobie w brodę narzekając na nowych wrogów w szeregach bandy Billa Rzeźnika, skoro spełnienie marzeń dostał niespodziewanie na srebrnej tacy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:08, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- Ha, faktycznie. - Zauważył Edwards. - Nie przedstawiłem się. Pan chyba rozumie, że zaistniała sytuacja trochę mnie zestresowała. Nazywam się Forrest Edwards i również mieszkam w Londynie. Konkretnie to na Baker Street. Jestem pisarzem, historykiem, a nie jakimś masońskim mordercą panie władzo. - Ostatnie słowa powiedział z wyraźnym rozdrażnieniem. Wyglądało na to, że nie ma zamiaru dalej uczestniczyć w tym oskarżeniu. - Baker Street osiem, tam mnie pan znajdzie. - Wstał z wygodnego fotela. - A teraz pan wybaczy, muszę się czegoś napić. - Chciał wrócić na dół i przynajmniej na chwilę zapomnieć o tej sprawie. Teraz komisarz wiedział już gdzie Edwards mieszka, więc chyba nie potrzebował go tu dalej, z resztą to co wiedział już powiedział i nie miał zamiaru tracić więcej czasu i i tak nadszarpniętego już zdrowia na jakieś głupie gadanie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:08, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

-Otóż zamieszkuję ulicę Mostową. Numer domu to 3. - grzecznie odpowiedział. -Nie chcę być niegrzeczny, ale na jakiej podstawie sądzi pan, że usłyszałem krzyk zamordowanego? Wyraziłem się dość nieprecyzyjnie, za co przepraszam. Usłyszałem krzyk kobiety, a ciekawość zaprowadziła mnie dalej. Na prawdę nie wiem co pan podejrzewa, skoro przesiadywałem z kobietą na parterze, morderstwo było na szóstym piętrze, a po przybyciu na miejsce zbrodni stałem obok pana siedzącego obok? I on to może w dodatku potwierdzieć? Przepraszam za mą szczerość, jednak nie czarujmy się... Nie szukajcie zbrodniarzy w nas. - odpowiedział komisarzowi dość arogancko, jednak na tyle szczerze, aby komisarz trochę się opamiętał. [/u]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pon 20:09, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:21, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- Proszę zaczekać, to zajmie tylko chwilę, a karafki z trunkami stoją tam panie Edwards. Może pan również poczęstować pana doktora na mój koszt. - rzekł komisarz wskazując na barek swym ołóweczkiem. Usilnie coś notował. - Uprzejmość wymagałaby abym i ja się panom przedstawił. Jestem komisarz Anthony Streek z Londyńskiej policji. Intryguje mnie pańskie zeznanie, panie Coward. Słyszał pan krzyk kobiety, ale zastał pan tylko martwego mężczyznę, wybite okno i pomięty dywan. Zapewne moi koledzy zajęli się miejscem zbrodni, ale gdzie może być owa kobieta? Nie wiedzą panowie przypadkiem? A może w międzyczasie działo się tu coś dziwnego co przykuło panów uwagę, albo spotkali panowie kogoś, kto w szczególny sposób wyróżniał by się na tle innych gości? - z ciekawością spoglądał raz na jednego raz na drugiego mężczyznę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Pon 20:24, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:30, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

Edwards ruszył w stronę trunków.
- Kto wie, czy to była kobieta? Nie wydaje mi się żebym słyszał kiedyś głos zamordowanego, a widziałem już dorosłych z głosami dzieci, może to on krzyczał. Z resztą pan powinien przesłuchać gospodarza panie Streek, być może on będzie wiedział z kim denat zadawał się przed śmiercią, w końcu chyba wie kogo wpuszcza do środka. - Nie odwracał się nawet aby popatrzyć na komisarza.
Przy barku wybrał dwie szklanki, po czym do połowy zapełnił je whiskey. W końcu będzie mógł się odprężyć... Zaniósł obie szklanki do stolika, po czym jedną podsunął lekarzowi, drugą zaś zostawił sobie.
- Proszę panie Coward. Jako lekarz zapewne widział pan już zwłoki, ale ja muszę trochę się odstresować, myślę jednak, że i panu się to przyda. - Pociągnął dużego łyka wypijając prawię połowę zawartości szklanki. - Był... Był taki jeden człowiek, który przykuł moją uwagę. Ubrany zupełnie na czarno, w płaszczu, ale to zdaje się było trochę wcześniej, kiedy dopiero zawitałem do tego lokalu. Zdaje się, że on schodził już na dół. Nie wiem, czy może to mieć coś wspólnego z tą sprawą, ale ten człowiek wyglądał zupełnie jak z jakiegoś dreszczowca. - Pociągnął kolejnego łyka kończąc tym samym zawartość. Od razu poczuł się lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:42, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- Czy dostrzegł pan jakieś cechy szczególne u tego osobnika? Może pamięta pan jego twarz, konkretne szczegóły ubioru czy jakieś inne detale? - wyraźnie zainteresował się słowami i sporządzał notatki czekając na dalsze wskazówki - Co do denata to znałem go. Może nie tak dobrze, ale miałem z nim przyjemność raz może, albo i dwa, więc mogę zapewnić, że nie był to jego głos. A z gospodarzem rozmówię się później. Wiem jaka to dla niego jest trauma i w obecnym stanie nie powie za wiele, co pan Coward jako lekarz może potwierdzić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 20:55, 26 Kwi 2010 Powrót do góry

- A czy dla nas to nie jest trauma komisarzu? Spodziewałem się co najwyżej zobaczyć pijanego szlachcica obierającego z ubrań jakąś niewinną służkę, która krzyczy o pomoc a nie porozrywanego niczym przez afrykańskie lwy denata jakiegoś popularnego lorda. - Rozmowa z komisarzem ewidentnie nie działała na zdrowie Forresta. Miał nadzieję szybko to skończyć, jednak upierdliwy komisarz jakoś mu w tym przeszkadzał. Wstał, po czym jeszcze raz podszedł do barku. Nalał sobie pół szklanki, by tuż po tym opróżnić ją do sucha. Lekko się skrzywił, gdyż jeszcze nigdy nie wypił tak dużej ilości whiskey w tak krótkim czasie. Po chwili jednak nalał sobie jeszcze raz tym samym kończąc butelkę. Wrócił do stolika, po czym znów podjął rozmowę.
- Tak, było coś co mnie nawet zaciekawiło. Z tyłu jego płaszczu widniał herb. Nie wielki, może dziesięć centymetrów na pięć. Była to tarcza na czerwonym tle, biały krzyż i hełm z trzema piórami. Po obu stronach znajdował się lew. Na dole był roślinny ornament ze wstęgą na której pisało "Wierni aż do śmierci", czy coś w tym stylu. Nie wiem jak udało mi się to wszystko zapamiętać z moją pamięcią, ale było to dość charakterystyczne. Mam nadzieję, że coś to panu pomoże. - Znów pociągnął łyka susząc kolejną szklankę. - A teraz powinien mnie pan puścić już do domu, zanim osuszę panu cały barek. Czuje, że po tym zdarzeniu pomoc pana Cowarda przyda się bardziej mi niż komukolwiek innemu, o ile jest pan oczywiście doktorem psychologii. - Uśmiechnął się do siedzącego obok lekarza, po czym czekał na dalsze komendy komisarza.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 7:07, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

Henry zaatakowany odruchowo sięgnął po nóż. Gdy zobaczył Ralfa, zrobił minę zmartwionego wilka, który właśnie odkrył, że kąsa go pchła.
- Przeklinam cię Ralf, idioto. - wyszarpnął się w chwytu chudzielca i strzepał niewidzialny kurz z miejsc na ubraniu za które trzymał go znajomy. Zbliżył swoją twarz do jego i syknął - A kto idioto miałby mnie śledzić. - rozłożył ręce - Idę sobie spokojnie, jak szanowany obywatel a jakiś ulicznik próbuje mi zrobić kuku, co mam ci powiedzieć. - uśmiechnął się szelmowsko słuchając wypowiedzi chudzielca. Przez myśli Devorox przemknęły obrazy pieniędzy. Lubił pieniądze. Nie tylko dlatego, że dawały swobodę. Henry lubił kształt i zapach monet. Kiedyś odkrył, że mają także miły metaliczny posmak. Mając osiem lat włożył pensa pod język i nosił go tam cały dzień, delektując się jego smakiem. Potem go wypluł do ścieku uznając za nie wart jego dalszej uwagi. Pieniądze zawsze rozbudzały jego wyobraźnię.
Odepchnął lekko Ralfa, salutując mu niedbale odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Billa Rzeźnika lekkim wręcz tanecznym krokiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 7:09, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 7:53, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

Cowardowi nie podobał się pan komisarz. Odnosił wrażenie, że usilnie stara się znaleźć w nim kogoś, kto byłby związany ze zbrodnią. Czasami myślał, że to komisarz w nim widzi mordercę. To bardzo krzywdziło doktora. -Owszem, usłyszałem przeraźliwy krzyk kobiety. Czy nie zna pan reakcji kobiet na takie sytuacje? Gdy zobaczyły zamordowanego całego w kałuży krwi? Proszę pana, zobaczenie ludzkiego ciała z rozwaloną klatką piersiową u kobiet może powodować zemdlenie, szok i sytuacja wymaga nawet pomocy psychologa. Czy zatem krzyk kobiety pana dziwi? - zapytał komisarza patrząc mu prosto w oczy. --Nie wiem która była to kobieta, wiele ludzi było przerażonych, wystraszonych. Po prostu ludzka świadomość - morderca mógł znajdować się w budynku i łupem jego mógł paść kto inny. A może on dalej znajduje się w budynku panie Streek? Ja na prawdę nie mam pojęcia kim jest morderca. Nikt szczególny nie rzucił mi się w oczy może z tego powodu, że na miejsce zbrodni niemal biegłem - po prostu moja zabójcza ciekawość. Ponadto jestem lekarzem, myślałem że ktoś zemdlał, komuś coś się stało. Pomoc medyczna jest wtedy wymagana. - mówił spokojnie. Edwards poczęstował Cowarda whisky. Lekarz miał ochotę rozluźnić się, a widok whisky wyglądał zachęcająco.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Wto 7:55, 27 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 13:50, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

Robert Coward i Forrest Edwards

Komisarz wciąż coś zapisywał w notesiku i mruczał pod nosem. Historyk zaintrygowany skrzętnymi notatkami stróża prawa dochodził do wniosków, że mogą one być kluczowe przy pisaniu książki. Sam fakt i świadomość o posiadanej wiedzy na temat przyuważonego herbu rozpaliły w nim tę samą studencką ciekawość skłaniającą do poznawania różnych historii. Może ten herb był symbolem jakiegoś stowarzyszenia morderców? Niecierpliwe i chaotyczne myśli obijały mu się po czaszce. Podekscytowany chciał poznać dalsze szczegóły śledztwa i całej tej sprawy. Chyba wciągnął się w tę zagadkę już na samym wstępie. Może to przez tęsknotą, za przygodą i intrygą? Pamiętał ilekroć rozwodził się nad historycznymi potyczkami w cieniu polityki, o szemranych i niecnych czynach, zamachach i spiskach... to były cudowne chwile, chwile o których zawsze marzył... Chwile, które dostał od życia teraz on... Taka okazja mogła się już nie powtórzyć.
Komisarz po chwili milczenia podjął:
- Panowie wybaczą moja nieuprzejmość. Wystarczą mi takowe informacje. Gdybym miał jakieś wątpliwości odnośnie sprawy do zapewniam panów o swoim niecnym przybyciu. Miejmy nadzieję, że sprawa wyjaśni się szybko, a morderca zadynda o świcie przed pałacem Baghingam. Jesteście wolni. - Podniósł się ciężko i wyszedł z pokoju zostawiając lekko uchylone drzwi. Dwaj mężczyźni spojrzeli po sobie. Teraz mogli wymienić się spostrzeżeniami, albo spróbować wyjść do domu.





Henry Fabian Deworox

Dom Rzeźnika był niedaleko. Wielki, piękny dom w centrum Londynu był dobrze znany Deworox'owi. Henry szybko dotarł na miejsce. Kamerdyner wpuścił go od razu jak tylko przyszedł. Po chwili na parter zszedł sam Bill. Był mężczyzną przeciętnego wzrostu o pospolitej posturze. Jego długawe włosy układały się na prawo, a szerokie wąsy dodawały charakteru. Miał małe, głęboko osadzone świńskie oczka, niezwykle bystre i spostrzegawcze.
Image
- Witaj mój francusko-korzenny przyjacielu - uśmiechnął się do Henr'ego. Nie miał tego w zwyczaju, a widać było, że miał poważną sprawę. Od razu jak stanął obok mężczyzny zmienił wyraz swojej twarzy na śmiertelnie poważny i przeszedł do rzeczy - Dostaliśmy cynk, że ktoś kropnął Jeffreya Hopkinsa. Był to wysoko postawiony członek Rady Miejskiej, który w ratuszy dbał o nasze interesy. Twoim zadaniem jest zwęszyć kto tego dokonał, zanim zrobią to stróże prawa. Jeszcze ich nie kupiłem, ale straciłem najlepszego człowieka i ten kto się tego dopuścił zdechnie jak pies! - ostatnie zdania wykrzyczał z pianą na ustach. Widać, że tamten był dla niego na prawdę ważny. Po chwili uspokoił się i chwycił za ramiona młodzieńca. - Dostaniesz lepsze ciuchy niż te szmaty. Udasz się na Rosswell pięćdziesiąt cztery. W hotelu Grand miał miejsce jakiś bankiet, którego uczestnikiem miał być Jeffrey. Tam miały być też przeprowadzone nasze interesy w sprawie wzięcia w garść policji. Jednak ktoś go kropnął i cały plan spalił na panewce! Teraz te ścierwa dobiorą mi się do dupy i zadyndam razem z tym kto tego dokonał! - nalał dwie szklaneczki whisky. Jedną podał Henr'emu, a drugą wychylił od ręki. - Jeszcze nigdy nie zawiodłeś moich oczekiwań. Jeśli dostanę tego, kto to zrobił żywego, osobiście odprawię Cię na statek do Francji. Teraz idź. Czas nagli, a kto wie co tam może się dziać. Pamiętaj by unikać policji i nie pojawiaj mi się tu prędzej jak za trzy dni. Chce wiedzieć wszystko o tej sprawie. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. Tu są twoje nowe rzeczy, a teraz udanych łowów. - po tych słowach zniknął na górnym piętrze. Kamerdyner wręczył ciuchy Deworox'owi i odprowadził go do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 14:01, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

Henry przytakiwał tylko Rzeźnikowi. Zresztą wiedział, że Bill nie lubi zbędnych słów. Obiecał swojemu zwierzchnikowi, że zajmie się ta sprawą najlepiej jak potrafi.
Przebrał się w nowe rzeczy i obejrzał się w lustrze. Wyobraził sobie, że tak w młodości wyglądał jego ojciec. Splunął na myśl o nim i wyszedł na miasto.
Roswell 54. Henry ruszył tam na piechotę lecz szybko wpadł mu do głowy inny pomysł. Zawołał powóz i kazał się tam zawieść. Tak. Choć przez chwilę zazna luksusu a potem się zobaczy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 14:28, 27 Kwi 2010 Powrót do góry

- Do widzenia panu. - Rzekł tylko Forrest widząc jak komisarz wychodzi za drzwi. - Zaiste intrygująca to sprawa, nie prawda panie Coward? Muszę dowiedzieć się na jej temat więcej, ta niepewność nie da mi spokojnie spać. - Po tych słowach Forrest udał się na dół. Chciał sprawdzić, czy można było oddalić się już z miejsca. Szybko omiótł okolicę wzrokiem, szukał też człowieka ubranego w charakterystyczny płaszcz z herbem, albo chociaż kogoś rzucającego się w oczy. Nie stał tam jednak długo. Tuż po tym wrócił na piętro, gdzie miał zamiar spokojnie dokończyć rozmowę z panem Cravenem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin