Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:43, 19 Lip 2009 |
|
Szepczący zrobił gest jakby odganiał się od muchy. Potem wzruszył wielkimi ramionami. Milczał przez długi i denerwujący okres czasu. Tak jakby robił to celowo.
- Gangrele to klan mocno związany ze swoją Bestią. Jest to nasze przekleństwo. Przez wieki jednak założyliśmy jej kaganiec i oswoiliśmy. Nie jest jednak posłusznym pieskiem. To tylko pozór. Szał jest jej światem i gdy tylko w niego wpadniesz poniesie cię tam gdzie zechce. Inne klany również mają swoje słabości i lęki. Jednak Gangrel gdy nie panuje do końca nad swoją Bestią ta po kilku stanach szału pozostawia po sobie pamiątkę w postaci zwierzęcych cech. Różnie to bywa u różnych Gangreli. Niektórzy twierdzą, że zależy to od charakteru wampira. Jedni dostają nadmiernego owłosienia, ich uszy zmieniają kształt na bardziej zwierzęcy. Jeszcze innym rosną ogony, nienaturalnie długie paznokcie, oczy zmieniają się w kocie. Do wyboru do koloru. Więc uważaj. Pilnuj swą Bestię na każdym kroku. A będzie w tobie wrzała i podszeptywała. Głód jest jej ulubioną furtką na ten świat. Nie miej więc oporów podczas pożywiania się. Jeśli musisz zabij, ale jeśli już się nasycisz zostaw ofiarę w spokoju. Niech myśli, że zemdlała. Unikaj bliskich ci za życia osób, nawet jeśli to tylko twój sąsiad. - Ojciec świadomie użył słowa "bliskich", doskonale wiedział, że Logan nie ma nikogo takiego.
- Na dziś starczy. Przemyśl to. Wróć kiedy będziesz znów gotów. Nie spiesz się. Poćwicz. Korzystaj z nie-życia. Folguj sobie lecz pamiętaj o Maskaradzie i reszcie Tradycji. Nie zrób nic co by nakazało mi cię zgładzić.
tymi słowy Szepczący zapadł się pod ziemię. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:26, 20 Lip 2009 |
|
Logan wysłuchał to co Wielki miał mu do powiedzenia. Gdy ten zapadł się pod ziemię rozejrzał się wokół i ruszył aleją w kierunku domu. Wybierał jak najciemniejsze zakątki i przeprawiał się nimi tak ostrożnie by nie zostać przez nikogo zauważonym. Gdy dotarł na miejsce było już bardzo późno więc raz-dwa wskoczył do domu i powiadomił Meshiego, że idzie spać. Nie było nic do roboty, a póki co musi sobie wszystko poukładać w tej trupiej główce... Zamknął się w swym pokoju i słuch po nim zaginął.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 14:00, 24 Lip 2009 |
|
Dzisiejsze myśli, które wypełniały jego letarg skierował ku wilkom. Watahy tychże biegały po jego głowie. I to wycie. Okropnie głośne lecz tak piękne. Wilki i wampiry. Przecież nieumarły i wilkołak toczyli ze sobą wojnę. Czy wilki Szepczącego miały być jakąś makabryczną próbą połączenia tych dwóch gatunków na złość wilkołakom? A może chodziło o coś innego.
Logan ocknął się. Meshi czekał w progu.
- Wszystko załatwiłem. Dziś Mistrz nie spotka się z tobą. W sumie to nie dziwne. Zawsze taki jest. Powiedziano mi, że mam ciebie pilnować jednak poznałem cię już na tyle aby wiedzieć, że nie wyrazisz na to zgody. Prawda? Rządź więc się sam, lecz potem nie narzekaj.
Meshi wyszedł do drugiego pokoju i włączył jakiś wieczorny program w TV. Zajął się również pizzą i piwem, którego cała zgrzewka stała przy kanapie.
Logan po raz kolejny poczuł brak żony i syna. Myślał, że czas zagoi rany jednak teraz dotarło do niego, że może będzie musiał z tym "żyć" przez wieki... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 17:04, 11 Sie 2009 |
|
Logan długo siedział w pokoju bijąc się z własnymi myślami... kilkukrotnie studiował wciąż od nowa wszystko co wydarzyło się od jego pierwszego spotkania z Szepczącym w parku... Nie mieściło się to w jego głowie, ale nienawiść była tym większa im większa była jego wiara... tylko ona trzymała go przy "życiu" i w ryzach zdrowego, choć martwego rozsądku... Spojrzał raz jeszcze na otwartą szufladę z granatami... Zamknął ją szybko i wstał. Wziął płaszcz i wyszedł z domu. Był wieczór, około godziny dwudziestej. Wsiadł w samochód i ruszył przed siebie... Jechał przez miasto rozglądając się po okolicy. Wreszcie skręcił na jakiś parking i wysiadł. Zamknął samochód bacznie rozglądając się szukając potencjalnych złodziei mających chrapkę na jego samochód... Zbliżył się do wysokiego i dużego budynku z czerwonej cegły...
Wiele wiedział o wampirach, z książek, legend, mitów, opowiadań i tym podobnych, ale nie wiedział co jest prawdom. Nigdy nie postrzegał tego od tej drugiej, wampirzej strony... teraz wiedział jaka była prawda. Od przemiany wiele zmieniło się w jego myśleniu... ale pozostawały fakty które wciąż wzbudzały w pułkowniku wielkie wątpliwości. On jako naukowiec nie mógł sobie na takowe pozwolić. Tak był już nauczony... Niewiedza prowadzi do błędu... a błąd może kosztować nawet największą cenę. Teraz raczej było mu to obojętne skoro i tak już nie żył... żył dla żony i syna, ale po ich stracie.... jego życie nie różniło się znacznie od stanu w którym znajdował się teraz... Wyjął z kieszeni płaszcza portfel i ponownie zerknął na zdjęcie jakie zrobił sobie z rodziną na pikniku w górach... W jego oku zakręciła się łza...
Zatrzasnął gwałtownie portfel i schował go do kieszeni. Wciąż bijąc się z myślami szybkim, marszowym krokiem wszedł do kościoła... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 17:41, 13 Sie 2009 |
|
Jego kroki odbiły się echem w zimnym wnętrzu głównej nawy. Zawsze czuł się tu bezpiecznie. Teraz? Obco i... ? Właśnie. Nie umiał nazwać tego drugiego uczucia. Czy nadal był stworzeniem bożym? Kto stworzył jego - Logana-wampira? Bóg, diabeł czy Szepczący... To imię odbiło się od pustki jego serca.
Stanął przed ołtarzem. Był tu sam, nie licząc kilkunastu świętych figur. Spojrzał na ukrzyżowanego. Czy przychodząc tu rzuca mu wyzwanie? Czy...?
- On słucha - dobiegł go głos zza pleców - Jednak nie zawsze odpowiada.
Stał za nim młody ksiądz w jesiennym płaszczu. Czy noc była chłodna? Nie zwrócił uwagi.
Nie padło jednak "Jak śmiesz wchodzić do domu bożego ty piekielna istoto".
Kapłan był młody... zbyt młody. Wyglądał może na dwadzieścia lat. Zachowywał się jednak jakby był wyjątkowo pewny siebie. Był o cal niższy od Logana. Miał druciane okulary i ciemne krótkie włosy. Wrodzona spostrzegawczość pułkownika pozwoliła mu dostrzec świeżą bliznę na lewym przedramieniu. Ksiądz musiał niedawno mieć nieprzyjemne spotkanie. Widział podobne blizny u wojskowych. Był to postrzał z małego kalibru, z dużej odległości.
Ksiądz minął Logana i zdejmując płaszcz ruszył na zakrystię.
Coś nie dawało spokoju pułkownikowi. Nie było to przeczucie. On po prostu wiedział, że ksiądz wie. On wiedział, kim... czym jest Logan. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 16:43, 21 Sie 2009 |
|
Mężczyzna ciągle milczał. Przenikliwym wzrokiem zmierzył młodego kapłana, który widać nerwowo spacerował po kościele. Dziwnie się czuł. Skąd on o tym wiedział? przecież nie ma wypisane na czole: "jestem wampirem".... a może... może on też był wampirem?
Ta chwila nie trwała długo. Reszta uwagi Logana skupiła się na czym innym. Podszedł do ławki i uklęknął. Modlił się w duchu.... ale czy umiał? czy miało to jakiś sens, skoro i tak był już przeklęty? skoro i tak był już martwy? Przecież Pan niszczy potępionych... wygania ich precz.... lecz jego człowieczeństwo... jego wiara... były na to zbyt silne... W głębi ducha wierzył, że jest dla niego nadzieja.
Przeżegnał się, wstał i szybkim krokiem wyszedł z kościoła. Wsiadł w samochód i pojechał dalej szukając miejsca w którym jego natura jest obca... i nie znana....
Wreszcie po dłuższej jeździe znalazł kolejny kościół. Gdzieś na dzielnicy, miał chyba szczęście bo zauważył jakiegoś, chyba starszego człowieka kręcącego się pod kościołem. Wysiadł z samochodu i szybkim krokiem podszedł do jegomościa.
- Dobry wieczór - przywitał się - Mógłby mi Pan powiedzieć gdzie znajdę jakiegoś księdza? - z pytającą miną patrzył na mężczyznę |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 10:49, 25 Sie 2009 |
|
Staruszek spojrzał spod czapki na pułkownika... . Przez chwilę mierzył go wzrokiem po czym uśmiechnął się ukazując białe, sztuczne zęby i rzekł skrzecząco
- Księdza synu? Najbliższy kościół jest na Palace, pięć minut drogi autobusem... albo samochodem. Ale księża mają też swój dom przecznicę wcześniej. Nie sposób nie trafić - wskazał palcem prosto i wytłumaczył Loganowi jak tam dotrzeć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 9:28, 30 Sie 2009 |
|
Mężczyzna odebrał instrukcje od starca i starał się szczegółowo zapamiętać każdą wskazówkę jaką usłyszał. Grzecznie podziękował za informacje i pożegnawszy się wrócił do samochodu. Ruszył wyznaczoną trasą z nadzieją, że wreszcie odnajdzie to czego szukał. Wysiadł z samochodu. Zaparkował w jakiejś bocznej uliczce i ruszył do domu zakonnego. "Dom Zakonny Mniejszych Braci - Cystersów" Tak głosił napis na stalowej tablicy obok wejścia z numerem 12. Stanął przed masywnymi dębowymi drzwiami z ornamentami kutymi w metalu. Wielka kołatka - masywny krzyż na ruch sworzniu zahuczał gromkim echem jakie poniosło się wewnątrz pomieszczenia. Logan był zdenerwowany i roztrzęsiony mimo to nie pukał raz za razem, nachalnie, ale spokojnie z wyważeniem i wyczuciem chwili... Stał i czekał, aż mu otworzą... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 16:22, 01 Wrz 2009 |
|
Po chwili usłyszał kroki za drzwiami. Otworzyła mu kobieta w wieku około 60 lat. Ubrana w szary sweter i długą spódnicę tego samego koloru. Spojrzała badawczo na Logana.
- Słucham? Jeśli jest pan akwizytorem to dziękuje nic nie kupujemy. Jeśli przyszedł pan do któregoś z księży musiałabym sprawdzić czy już nie śpią.
Rzekła i zawiesiła wzrok na pułkowniku... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:00, 01 Wrz 2009 |
|
- Szczęść Boże - rzekł szybko i poczuł się dość dziwienie, jakby te słowa już do niego nie pasowały - Nie jestem akwizytorem. Szukam tylko księdza z dużym doświadczeniem życiowym, który mógłby mi udzielić pomocy w pewnej niecierpiącej zwłoki sprawie... - spojrzał pytająco na kobietę i oczekiwał jej odpowiedzi w nadziei, że tutaj znajdzie to czego szuka... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Wto 18:02, 01 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 12:06, 04 Wrz 2009 |
|
Kobieta obejrzała raz jeszcze Logana. Kiwnęła w końcu głową i zniknęła na chwilę w środku. Nie wpuściła pułkownika ale o tej porze to normalne. Wreszcie wyjrzała i rzekła.
- Ojciec Franciszek pana przyjmie. Proszę.
Gdy Logan wszedł do środka ujrzał krótki korytarz z kilkoma parami drzwi i schodami na górę. Gdy ujrzał schodzącego po schodach starszego, nobliwego mężczyznę poczuł nagle... To było jakby ktoś przystawił mu pochodnię do twarzy. Poczuł tak opętańczy strach, że jedyne co zrobił to warknął i dosłownie wypadł przez drzwi zostawiwszy zdziwioną kobietę i na wpół zastygłego w ruchu księdza.
Logan wyszarpał prawie drzwi od samochodu wsiadł i odpalił silnik drżącą ręką. Ruszył z piskiem opon. Nie zwrócił uwagi, że wciąż jedzie na pierwszym biegu i silnik się grzeje.
Strach, pierwotny instynkt, zadziałał na niego w jakiś niewytłumaczalny sposób. Dopiero przejechawszy spory kawałek Londynu uspokoił się na tyle aby zatrzymać rzężący pojazd i zebrać myśli... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 6:22, 05 Wrz 2009 |
|
Logan zatrzymał się w jakiejś ciemnej, bocznej uliczce, prawie na peryferiach Londynu. Jedyna lampa dawała nikłe oświetlenie drogi. Wysiadł z samochodu i przeszedł się dookoła niego. Wreszcie w szaleńczym nerwie uderzył z całej siły w jedną z lamp, po czym ta zgasła. Podszedł do samochodu i wsparł się o maskę opuszczając bezradnie głowę między ramiona. Wiedział już wszystko. Mimo to liczne pytania nasuwały mu się na myśl... Czy to ksiądz tak na niego zadziałał, jako osoba duchowna? Czy może był kimś wyjątkowym... innym Stworzeniem, o wiele silniejszym od Logana, który zorientował się iż znajduje się na jego terytoriom?
Chaos. To jedyne możliwe określenie na to co panowało w głowie pułkownika. Bieganina poplątanych myśli, uczuć, wiedzy i racjonalnego myślenia, którego resztki przytłaczała powoli wygasająca furia... odwrócił się i usiadł na masce patrząc w dal... w niebo... ponad horyzont... Co chciał dostrzec? Może szukał odpowiedzi w Niebie? Jego wiara nie pozwalała mu na taką hańbę. Nie chciał tak żyć! NIE MÓGŁ TAK ŻYĆ!... ale przecież już NIE ŻYJE! Cholera! Jaki ten świat jest popieprzony! - skarcił się w duchu... Po dłuższej chwili z ciężkim westchnieniem wrócił do samochodu. Odpalił go i wrócił do domu. Tam rzucił się na łóżko i leżał... leżał z nadzieją, że przyjdzie po niego jakieś wybawienie z góry... myślał o prawdziwej śmierci, o takiej w jaką wierzył, a nie o takiej jaką przyszło mu znosić przez najbliższe stulecia...
EDIT
Co do lampy - wiem to z doświadczenia bo praktykowałem na osiedlu stoją 2 lampy przed moim blokiem i wystarczy jedną porządnie kopnąć by zgasła na dobre 5 min a moja postać ma więcej siły więc bez problemu powinno jej to przyjść, chyba, że w tej furii tak przywaliłem, iż lampa się rozleciała |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Sob 6:25, 05 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 6:38, 08 Wrz 2009 |
|
Meshi nie wchodził mu w drogę. Jedno spojrzenie Logana wystarczyło aby zszedł mu z drogi.
Położył się i czekał. Co ma zrobić. Czy w jego obecnym położeniu modły do jakiegokolwiek boga mają rację bytu? Czy jest po prawdzie przeklęty czy to tylko czyściec? A może już piekło? Z rozmyślań wyrwał go nagły hałas za oknem. Spojrzał niechętnie w tamtą stronę. Ogromny tłusty nietoperz zawisł na gzymsie. Wpatrywał się w Logana czarnymi ślepiami. Po chwili puścił się i gdy miał już spaść jego sylwetka zmieniła się w bardziej ludzką. Bardziej to dobrze powiedziane. Jakaś kreatura wylądowała na parapecie jego okna. Był to zgarbiony... humanoid. Łysa czaszka z tak mocno naciągniętą skórą, że najmniejszy dotyk mógłby ją rozerwać. Czarne jak smoła oczy i wystające z ust kły... wystające we wszelkich możliwych kierunkach. Logan rozpoznał w nim Nosferatu - wampiry opisywane mu przez Szepczącego. Czego chciał? Po co tu lazł. Nagle Logana zdziwiła dziwna kurtuazja kreatury. Zapukał on w okno, nerwowo jakby niecierpliwie czekał na zaproszenie pułkownika... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 17:41, 09 Wrz 2009 |
|
- Odejdź! - rzucił głośno, lecz od niechcenia. Nie miał ochoty na żadne spotkania z jakimiś wampirami albo innymi mu podobnymi... Wystarczyło mu, że jest przeklęty... przewrócił się na drugi bok, tak by nie widzieć okna. Było mu obojętne czy wampir wyrwie okno, czy je wybije, czy się może teleportuje w jakiś niezwykły "wampirzy" sposób do wnętrza tego pomieszczenia... nie miał ochoty na nic... a najbardziej nie chciało mu się "żyć" w tej hańbie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 7:33, 10 Wrz 2009 |
|
Odgłos tłuczonego szkła zwabił do środka Meshi'ego. Kreatura wlazła przez okno. Logan'a nie bardzo to interesowało. Ghul jednak nie wykonał żadnego ruchu poza oddaleniem się z pokoju. Pułkownik nagle poczuł stalowe szpony na swoim ciele. Nosferatu rzucił nim o sufit a potem o podłogę. Ból był silny, Logan czuł jak trzęsą się posady budynku.
- Głupcze - syknęła kreatura - Myślisz, że nasze oczy są ślepe a uszy głuche? - jego głos był zdeformowany, nie wiadomo czy miał uszkodzone struny głosowe czy zęby nie pozwalały mu na zbyt wiele...
- Nie bądź smarkiem Logan. Czy myślisz, że jesteś przeklęty? Gdyby tak było już byś sie smażył. Szukasz swojego boga, który ci to uczynił. Nasz mityczny ojciec Kain został właśnie przez boga przeklęty. - potężne dłonie chwyciły pułkownika, jego twarz była teraz o dwa cale od mordy Nosferatu, ten syczał - Wierz mi pięknisiu, że w swoim nie-życiu widziałem wiele dowodów na istnienie twojego boga i jeszcze więcej na to, że już dawno opuścił ten padół. Weź się wiec w garść i podejmij jakąś decyzję o swoim marnym żywocie. Spójrz na mnie, mogłeś trafić o wiele gorzej. I jeszcze jedno. nie kręć się zbytnio po kościołach dla własnego bezpieczeństwa.
Nosferatu rzucił Logana na ścianę i zanim ten zdążył się osunąć na ziemię potwór wyskoczył w noc... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 7:34, 10 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:39, 13 Wrz 2009 |
|
Do Logana dotarło mało z tego co wybełkotał ten stwór. Nie stawiał, żadnego oporu, choć w pewnej chwili chciał poczęstować gościa granatem, bo z pustymi rękami raczej się przybysza nie przyjmuje... lecz ze zrezygnowaniem stwierdził, iż przyda się na inną okazje... Usiadł na łóżku i myślał... nie czuł nic... siedział... i czekał.... na co? Sam nie wiedział... Kazał tylko Meshi'emu naprawić okno... a sam nie zważał na nic... nawet na to, że krwawi.... może to był jego kryzys... na początku nowego życia?... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:51, 13 Wrz 2009 |
|
Meshi stał w drzwiach ponuro kręcąc głową.
- To co powiem, nie odważyłbym się powiedzieć żadnemu innemu wampirowi w tym mieście. Jesteś żałosny. Nawet nie wiesz jak ja pragnę być podobny do ciebie. Tyle lat siedzę w tym parszywym, żywym ciele. Ty jednak próbujesz odrzucić to co otrzymałeś w darze. Ja bym czuł dumę z tego, że zostałem wybrany. Szczerze powiem, że nie wiem czemu wzrok Mistrza padł właśnie na ciebie. Jednak jego osądy są niepodważalne. Powiem jeszcze jedno. Ten brzydal miał niewątpliwie rację. - podszedł do okna, szkło zazgrzytało pod jego podeszwami - Użalasz się nad sobą niepotrzebnie. Mogłeś być tylko posiłkiem, a stałeś się Potomkiem. Wampiry są pełne sprzeczności. Z jednej strony uważają się za przeklętych, lecz z drugiej cieszą się całą swoją mroczną duszą z darów i potęgi jaką daje bycie nieumarłym. Spójrz na to z drugiej strony skoro jesteś taki honorowy i czujesz się zbrukany. Teraz masz moc. Stoisz u wrót do potęgi. - cygan spojrzał na Logana poważnym wzrokiem - Możesz zrobić wszystko jeśli tylko nadejdzie odpowiedni czas. Zostałeś wprowadzony w świat nieograniczonych możliwości. Zazdroszczę ci jak cholera. Moce wampirów nie służą tylko do niszczenia, choć takie możesz odnieść wrażenie. Mogą też tworzyć...
Meshi spojrzał na Logana tak, że ten nagle pojął o co mu chodzi. Magia. Magia wampirów. Czy byłaby zdolna do... do przywrócenia życia jego rodzinie? To pytanie zastąpiło nagle drugie: Czy Logan byłby zdolny to tak bluźnierczego czynu? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 18:48, 19 Wrz 2009 |
|
Gdy chłopak tylko wszedł do pokoju i zaczął opowiadać o tym jak mu zazdrości, zdenerwowany chwycił nocna szafkę jedną ręką i wściekle cisną nią w chłopaka. Potem położył się plecami na łózko i schował twarz w dłoniach. Rozmyślał o tym czy jest w stanie dopuścić się takiego bluźnierstwa? Brakowało mu ich i to bardzo... ale był żołnierzem i człowiekiem wielkiej wiary. Wiedział, że po tamtej stronie ich życie jest teraz lepsze i za nic w świecie nie chciałby, ażeby spotkało ich to, przez co teraz sam przechodzić mu przyszło... to był kolejny test... kolejne pole walki, na którym trzeba było się wykazać... trzeba przetrwać i ocalić swoich... mimo, iż działał w szeregach wroga... postanowił podstępnie ulec zdradzieckiej propagandzie Nosferatu, lecz wciąż pozostawał bierny. Wiedział, że to co w sobie nosi, nie jest niczym dobrym... ale może wykorzystać to w szczytnym celu... nawet za cenę swego marnego "życia"... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:52, 20 Wrz 2009 |
|
Meshi zwinnie uniknął szafki, która rozbiła się na przeciwległej ścianie. Prychnął w stronę Logana kilka niezrozumiałych słów i wyszedł zostawiając pułkownika sam na sam z jego myślami.
- On ma rację - usłyszał znajomy głos Nosferatu - A ty jesteś najgłupszym z ludzi jeśli nie możesz tego pojąć. Coś ci powiem pięknisiu - potworna postać wampira pojawiła się w ciemnym rogu pokoju - Tam u księdza doświadczyłeś Prawdziwej Wiary. Nie swojej a tego zasuszonego starucha. Gdybyś naprawdę wierzył taj jak sądzisz, żaden z nas nie zbliżyłby do ciebie swoich kłów, nie mówiąc o przeistoczeniu cię. Ty tylko myślisz, że wierzysz. Tak na prawdę jesteś kolejnym tworem całej tej światowej propagandy. Zostałeś tak wychowany i sądzisz, że jak odklepiesz co niedziela kilka zdrowasiek to masz zapewnione miejsce tam na górze. - dziwny świst w gardle Nosferatu miał być chyba śmiechem - Powiem ci, że prawdziwy raj jest tu i teraz. Każdy z Camarilli narzeka na swą egzystencję. Oh jaki to ja jestem przeklęty. Jęczą. Ale w głębi wie, że to co dostał to najlepsza rzecz w jego parszywej egzystencji. Nie dziwię się temu chłopakowi. Gdyby nie to, że jest sługą Szepczącego zainteresowałbym nim moich braci z kanałów. Ciekawe czy by mu się spodobało bycie Kainitą.
Nosferatu podszedł bliżej Logana.
- Nie myśl sobie, że ze mnie jest jakiś dobroduszny - kolejny świst - wampir. Mam dług u Szepczacego, dlatego postanowiłem się mu pomóc w twojej edukacji. Sądzi on, że będę miał więcej cierpliwości niż on i nie zabiję cię tak szybko. Słuchaj mnie teraz uważnie. Anna chce aby młoda krew szybko wtopiła się w społeczeństwo. Dlatego trzeba cię wyedukować w kilka lat. Normalnie zajmowało to kilak dekad, ale powoli odchodzimy od starych tradycji. Zadam ci to pytanie tylko dwukrotnie. Teraz a później pod koniec twej nauki. Czy chcesz przyjąć swój stan jako przekleństwo czy jako dar? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 20:25, 20 Wrz 2009 |
|
Gdy dostrzegł Nosferatu w pokoju sięgnął po granat... obracał go w ręce wpatrując się w niego i rozmyślając nad słowami wampira. Może miał racje? Nie słuchał tego. Wierzył w Boga a nie w jego brednie... Wiedział, że choć jest tak jak jest musi być twardy i nie dać się ugiąć, bo Pan go wskrzesi w dniu ostatecznym.... ale kiedy to będzie? Skoro już nie żyje... ?
- Powiem Ci jedno - rzekł poważnie - Twoje gadanie nie zmieni mojego podejścia do wiary. I nie porównuj jej do osoby duchownej. A czego nie odpowiem i tak będzie źle... Mogę przyjąć to jako dar, bo wiem i widzę jakie daje to możliwości.... ale dla mnie zawsze pozostanie to niewybaczalnym przekleństwem... - mówił poważnie i przenikliwie patrzył na wampira. W międzyczasie wstał z łóżka i schwycił granat za spłonkę wsuwając w zawleczkę kciuk. Uderzał ściśnięta w pięść dłonią z granatem o otwartą drugą dłoń. Jego spojrzenie, zawsze budziło postrach wśród rekrutów, ale nie spodziewał się tego po starym wyjadaczu w tej "branży", lecz nie bał się i spojrzał mu prosto w oczy, jakby próbował w nim dostrzec ostatki człowieczeństwa... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 9:18, 21 Wrz 2009 |
|
Nosferatu nie odezwał się ani słowem. Wytrzymał spojrzenie wampira ze stoickim spokojem. Wreszcie rzekł:
- Odłóż to chłopcze bo zrobisz sobie krzywdę. Przyjmuje na razie twoją odpowiedź jako twierdzącą. Nie będę na razie babrał się w twoich wnętrznościach. - zachichotał świszcząco. - Teraz weź dupę w troki. Idziemy się przejść po tym przytulnym miasteczku. Pamiętaj, nie będę czekał ani powtarzał. Może jeszcze tego nie wiesz ale starszym należy się szacunek. To podstawa w tym nowym świecie.
To mówiąc wampir wyszedł drzwiami. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:05, 30 Wrz 2009 |
|
- Zachowam to na nagłe okoliczności - uśmiechnął się do wampira i wsunął granat w kieszeń. - Jestem, żołnierzem, a raczej byłem, więc nie ucz mnie co znaczy posłuszeństwo wobec starszych. Czas nagli, a noc piękna na przechadzkę. W drogę - Zwarty i gotowy ruszył za Nosferatu |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:02, 12 Paź 2009 |
|
Postać monstrum idąca przed Loganem zafalowała i dokonała przemiany. Wyglądał teraz jak nastoletnia dziewczyna, która chwilę wcześniej wyszła z nocnego klubu.
- Hi, hi - zachichotał nosferatu, głos również mu się zmienił - Teraz mogę się pokazać światu. Nie wszystko co widzisz to prawda.
Wyszli na zewnątrz. Z nieba siąpił lekki deszcz. Wampir-dziewczyna gwizdnął przeciągle i po chwili zatrzymał londyńską taksówkę. Dziewczyna rzuciła krótko - Na południe.
Taksówkarz ruszył wzruszając ramionami.
Gdy dojechali do obskurnej dzielnicy gdzie Logan nie spodziewał się spotkać psa z kulawą nogą, nosferatu kazał się taksiarzowi zatrzymać i zwinnym gestem skręcił mu kark. Krew trysnęła z ust martwego kierowcy i ochlapała boczną szybę. Do nosa Logana dotarła woń czerwonej posoki. Był to najsłodszy zapach na świecie. W co pogrywał sobie ten wampir? Ale dziewczyny już nie było. Wyparowała. Logan pomacał dłonią miejsce gdzie przed chwilą siedziała. Jak na ironię zza zakrętu wyjechał patrol londyńskiej policji. ON to ukartował. Niech go diabli. Logan musiał teraz myśleć. I to szybko... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 13:05, 12 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:18, 12 Paź 2009 |
|
Logan uśmiechnął się. To był test nosferatu. Siedział potulnie w samochodzie i czekał na patrol.... od widoku taksówkarza narobił sobie apetytu.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:25, 12 Paź 2009 |
|
Patrol podjechał bliżej. Policyjny samochód zatrzymał się i wysiadło z niego dwóch funkcjonariuszy, kobieta i mężczyzna. Policjant zakomunikował coś przez radio. Oboje podeszli do taksówki świecąc latarkami. Gdy spostrzegli martwego taksówkarza policjant krzyknął
- Proszę natychmiast opuścić pojazd.
Logan musiał przyznać, że jak na uzbrojonego tylko w pałkę, gaz i paralizator człowieka jego głos był pewny siebie. Pułkownik był prawie pewny, że gdzieś w oddali usłyszał świszczący śmiech nosferatu.
Funkcjonariuszka pobiegła do wozu i nadała komunikat przez radio. Policjant powtórzył formułkę wyjmując kajdanki i gaz łzawiący.
Logan przypomniał sobie o maskaradzie i tym, że jeśli coś pójdzie nie tak Szepczący ma pełne prawo go unicestwić... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|