Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:59, 20 Lut 2009 |
|
Kyle siedział na auli i wsłuchiwał siew monotonny wykład na temat prawdopodobieństwa. Wykładowca usilnie próbował wpoić im swą wiedzę. Wielu studentów robiło notatki. Inni podobnie jak Kyle siedział wpatrzony w sufit. Liczył małe otworki na panelach sufitowych. Wyszło mu, że na każdym panelu jest ich 293. Paneli było ponad 200 czyli na całym suficie było ich 58600. Przeliczył to w pamięci. A raczej zrobił to za niego Bob siedzący obok. Kyle zawsze zajmował dla niego miejsce po lewej stronie. Blondynka z końskim ogonem siedząca przed nim odwróciła się i zapytała Kyle'a
- Hej masz może notatki z poprzednich wykładów?
Miała ładne brązowe oczy, które od razu spodobały się Bobowi.
- Pewnie, że mam - odpowiedział Bob, którego oczywiście nie mogła słyszeć - Powiedz jej, powiedz! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Pią 14:21, 20 Lut 2009 |
|
Wykład. Kyle lubił wykłady, bo można było robić na nich wszystko oprócz słuchania wykładu. Właśnie skończył liczyć otworki w suficie, gdy ktoś bezczelnie przerwał mu jego wybitnie twórcze zajęcie.
Spojrzał więc na intruza i niesamowicie się zdziwił - otóż była to dziewczyna! Odwrócił głowę w lewo aby wysłuchać co ma na ten temat do powiedzenia Bob, po czym odpowiedział:
- Bob mówi, że ma, ale ja chyba też mam... i... mogę dać Ci moje, bo Bob strasznie bazgrze.
Uśmiechnął się niewinnie i wyciągnął w jej stronę rękę z zeszytem z notatkami. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gavron dnia Pią 14:24, 20 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:15, 21 Lut 2009 |
|
Dziewczyna popatrzyła na Kyle'a i na puste krzesło obok. Minę miała co najmniej dziwną. Wzięła zeszyt i schowała go bez słowa. Rzuciła ciche i niepewne "Dzięki".
Wykład skończył się i aula opustoszała. Kyle stwierdził, że dwa ostatnie wykłady są całkowicie nie dla niego, ani nie dla Bob'a. Wyszli z uczelni i udali się do parku gdzie Bob mógł w spokoju pogadać z Kyle'm. Usiedli na ławce. Ludzie przechodzący obok nieco dziwnie spoglądali na chłopaka gadającego do siebie... a raczej do osoby siedzącej niby obok. Wreszcie jakaś kobieta zatrzymała się i spytała
- Wszystko w porządku chłopcze?
Bob rozzłościł się na nią i począł jej wygrażać i rzucać w jej kierunku wulgaryzmy jakich ie powstydziłby się grabarz. Wreszcie przestał i schował sie za ławką chichocząc się jak dziecko, które zrobiło niezły psikus rodzicom... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:32, 21 Lut 2009 |
|
Dziewczyna nie wyglądała na zachwyconą... Czyżby to przez kolor jego zeszytu? A mógł kupić czerwony...
W każdym razie zanim skończył rozważania na temat kolorów wykład się skończył i wszyscy sobie poszli. W ślad za nimi (a raczej za Bobem) poszedł i Kyle kierując się w strone parku. Drzewa, mnóstwo drzew, a na każdym mnóstwo gałęzi i mnóstwo liści. "Świat jest piękny" pomyślał w duchu wyobrażając sobie liczenie tego wszystkiego i ropisywanie wzorów na ilość liści na poszczególnych drzewach...
Z zamyślenia wyrwał go Bob, proponując, żeby usiedli i pogadali. Więc usiadł, by po chwili rozmowy zorientować się, że ktoś do niego mówi, i nie jest to Bob.
Spojrzał na kobietę, później na Boba, znów na kobietę i znów na Boba i rzekł:
- Najmocniej przepraszam za Boba... czasami jest niemiły dla obcych... a ja? Znaczy ze mną? Lekarze mówią, że jestem chory, ale mój psychiatra twierdzi, że to tylko zaburzenie psychiczne. Lubi pani psychiatrów? Bo ja lubię, to bardzo mili ludzie.
Dalej kontynuował jakby do siebie
- Gdyby na każdego człowieka przypadał jeden psychiatra, to byłoby około 5,5 miliarda psychiatrów zakładając, że nie każdy go chce. A to by z kolei oznaczało, że na ziemi byłoby ponad 10 miliardów ludzi... Z kolei jakby założyć, że każdy psychiatra zarabiałby po 4 tysiące funtów miesięcznie, to roczne zarobki wszystkich 5,5 miliarda psychiatrów wyniosłyby 264 razy 10 do potęgi dziesiątej funtów...
Absolutnie przestał zwracać uwagę na kobietę i zagłębił się w swoich wyliczeniach. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gavron dnia Pon 14:17, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:19, 22 Lut 2009 |
|
Gdy kobieta odeszła Kyle zauważył, że zrobiła to jakby z obrzydzeniem. Tak jakby Bob był zaraźliwy. Tymczasem ten wyszedł zza ławki i spytał
- Ciekawe kiedy przyjdzie Suzy? Zawsze pojawia się po zmroku... To już niedługo - Bob nigdy nie krył podniecenia na spotkanie z Suzy. A dziwniejsza była ona od niego. Często przychodziła jako mała japońska dziewczynka, innym razem wyglądała jak dorosłą kobieta z dawnych czasów. Często Kyle zastanawiał się czy on i Bob nie są od niej zależni. Raz nawet pewna osoba dostrzegła Suzy lecz Kyle nie miał czasu o to jej zapytać gdyż chwilę później przejechała ją ciężarówka. Tak Suzy przyjdzie dziś na pewno więc obaj z niecierpliwością jej wyczekiwali... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:57, 22 Lut 2009 |
|
Kyle został brutalnie wyrwany z zamyślenia. Ale nie przejął się tym zbytnio, gdyż rozmowa skierowana była w kierunku Suzy. Zabawna dziewczyna. A jej zabawność potęgował fakt, że tak naprawde jej nie ma.
- A tak, już niedługo do zmroku. Ciekawe jak będzie dzisiaj wyglądać, i czy jest jakiś wygląd prawdziwy. I w jaki sposób ona nas znajduje? - Tutaj przerwał na moment, zaśmiał się, po czym z poważną miną powiedział - Ona na pewno ma szpiegów! A co Ty myślisz o niej, o tym jak ona wygląda i o tym jak nas znajduje? - Zwrócił głowę w strone Boba i zaczął świdrować go spojrzeniem. Jakakolwiek tajemnica sie tu kryła, on na pewno ją odkryje! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:23, 23 Lut 2009 |
|
Posiedzieli jeszcze z Bobem na ławce po czym udali się do mieszkania Kyle'a, które opłacał za pieniądze przysyłane przez rodziców. Był już prawie zmierzch więc obaj śpieszyli się aby Suzy zastała ich w domu. Winda był jak zwykle nieczynna więc wbiegali po schodach. Na trzecim piętrze Bob prawie wpadł na starszą panią Tweenkle ale Kyle w ostatniej chwili odciągnął ją na bok.
Gdy dotarł do mieszkania Suzy już na nich czekała.
- Zrobiłam wam niespodziankę co? - przekrzywiła głowę na bok, oblizała językiem górną wargę i zachichotała.
Była to mała dziewczynka w uniformie japońskiej szkoły [biała bluzka, spódniczka w kratkę]. Czarne włosy miała związane w kucyki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Pon 14:02, 23 Lut 2009 |
|
Zrobiło się późno. Czyli było nie wcześnie, a wiadomo, że gdy jest nie wcześnie, to trzeba się spieszyć. Ruszył więc do domu szybkim krokiem wyprzedzając o całe pół metra kompana.
Na klatce schodowej musiał ratować sąsiadkę - panią Tweenkle przed dziką szarżą Boba, który chciał jak najszbciej znaleźć się w domu. Rzucił za nią jedynie - Przepraszam i miłego wieczoru! - i pognał dalej.
Gdy weszli do mieszkania zastał ich nie kto inny, jak Suzy! Kyle zganił się szybko w myślach, że nie zdąrzyli i spojrzał na Boba gromiącym spojrzeniem.
- Jak udało Ci się zdąrzyć przed nami? Skąd masz klucze? Dlaczego nie zadzwoniłaś, że będziesz wcześniej? Co dzisiaj zjemy na obiad? - zaczął zasypywać ją pytaniami by na samym końcu z zabójczo słodkim uśmiechem rzec - Ładnie wyglądasz! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:51, 23 Lut 2009 |
|
Suzy usiadła na oparciu krzesła i zrobiła fikołka do tyłu.
- Weszłam oknem. Przecież mówiłam ci, że nauczyłam się latać. Kiedyś i tobie to pokarzę. - podbiegła do lodówki i poczęła wyjmować przeróżne produkty. - A dziś zjemy to, to, to i to... a i jeszcze to.
Kyle patrzył na specjały proponowane przez Suzy. Bob zzieleniał a Kyle był bliski tego. Najwyraźniej ich gust kulinarny był zbyt wyrafinowany jak na Suzy. Pikle z dżemem, tort śliwkowy, salami, sok pomarańczowy, feta i oliwki. No to ostatnie akurat pasowało do siebie. Suzy wzięła sporą miskę i wyjęła z zamrażalnika lody pistacjowe. Wrzuciła większość wyjętych specjałów na tą miskę, zalała sokiem i włożyła trzy łyżki.
- A może zamówimy po prostu pizze? - zaproponował Bob i zwymiotował do zlewu. Kyle cieszył się, że nie na podłogę bo nie lubił sprzątać po Bobie.
Suzy tymczasem usiadła z miską przed telewizorem i włączyła go. Mówili coś o strzelaninie podobno zginął jakiś chirurg. Przełączyła na kreskówki. Na Cartoon Network grupa Atomówek rozprawiała się właśnie z jakimś kosmicznym stworem. Suzy bawiła się znakomicie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:06, 23 Lut 2009 |
|
Mało odpowiedzi. Na zalednie dwa pytania, chociaż po namyśle stwierdził, że na to drugie wolałby jednak nie znać odpowiedzi. Tylko chory psychicznie (albo kobieta w ciąły) mógłby zjeść coś takiego!
- Tak, jestem za pizzą, najlepiej z czymś foremnym, jak Salami. Salami jest foremne. Smacznego Suzy.
Począł oglądać telewizję razem z dziką lokatorką.
- O, zabili kogoś. O, Atomówki. Ciekawe dlaczego mają takie niekształtne kończyny...
Odwrócił wzrok od telewizora i skierował się w stronę "biblioteczki", na której leżało mnóstwo porozwalanych w cały świat książek, dużo też leżało na jego biurku i na podłodze, kilka na łóżku. Ale nie przejmował się tym, lubił czytać. Sięgnął po pierwszą z brzegu zatytuowaną "Trygonometria. Zakres rozszerzony.", otworzył na losowej stronie 3x+16 i począł czytać kładąc sie na kanapie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:51, 23 Lut 2009 |
|
Usnął. Nawet nie zdawał sobie sprawy kiedy. Śnił coś o ciągach nieskończonych, liczbach pierwszych, równaniach. Pięciu Bobów do kwadratu plus trzynaście Suzy do n daje jednego Kyle'a...
Obudził się nad ranem. Bolała go lekko głowa i ogólnie czuł się słabo. Pomasował sobie kark. Wstał i wypił duszkiem szklankę soku pomarańczowego. Była sobota więc nie było wykładów. Usłyszał pukanie do drzwi. Bob zaklął bo nie lubił jak się go rano budzi. Suzy nie było ani śladu a miska z jej "specjałami" była nienaruszona...
- Proszę otworzyć panie Stevens. Przesyłka do pana. - głos listonosza był trochę odległy. Kyle zorientował się, że to przez ten szum w głowie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Pon 21:26, 23 Lut 2009 |
|
"Jaki piękny sen miałem" pomyślał w chwili przebudzenia. Ale jak wiadomo nic co piękne nie trwa wiecznie (z wyjątkiem wykresów funkcji trygonometrycznych, kwadratowych i tak dalej... oraz oczywiście ciągów nieskończonych). Czuł się jakby miał kaca, lecz co najzabawniejsze nigdy nie pociągał go alkohol, więc nie wiedział do końca jakie to uczucie mieć prawdziwego kaca.
Pukanie do drzwi - miarowe, głośne, obijające się od ściany jego czaszki. Mimochodem niczym zaprogramowany podszedł do drzwi i otworzył je.
- Do mnie? Przesyłka? Od kogo? - wyglądał jakby dopiero wybudzono go ze śpiączki. Nieobecny wzrok, zaspany głos... słowem witamy rano! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:56, 24 Lut 2009 |
|
Kyle otworzył drzwi i zapytał co? gdzie i od kogo? Po czym padł jak długi w progu...
Obudził się w sali szpitalnej. Podłączony był do kroplówki. Słyszał też charakterystyczne pikanie urządzenia monitorującego jego tętno. Do sali weszła pielęgniarka.
- Pan Stevens. Obudził się pan wreszcie. Zaraz zawołam doktora Forda - uśmiechnęła się lekko. - Wszystko będzie dobrze.
Nie, nie było. Kyle rozejrzał się po sali. Po prawo stało jakieś puste łóżko a po lewo... po lewo była ściana. Przecież Bob zawsze siadał po jego lewej! Gdzie był Bob! Jeśli go nie ma to znaczy, że jest sam w domu... Albo go zostawił! To nie możliwe! Bob MUSI być po lewej. Po lewej!!! PO LEWEJ!!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 14:21, 24 Lut 2009 |
|
Blackout. A potem szpital. Głośne miarowe pikanie, za głośne. I jakaś pielęgniarka, mówiąca, że doktor inny niż jego psychiatra ma przyjść do niego... To musiała być pomyłka... TAK! Pomyłka!
Ale chwileczkę, po prawo łóżko, a po lewej Bo... GDZIE JEST BOB!!?? Postanowił zerwać się z łóżka, co też uczynił jak najszybciej.
- Bob, gdzie jest Bob, gdzie jest Bob... coś tu nie gra, Bob jest zawsze, a teraz go nie ma... - mamrotał niczym dziecko, któremu umarł piesek.
Rozejrzał się dookoła. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 14:42, 24 Lut 2009 |
|
Wszedł mężczyzna w białym kitlu. Miał może z pięćdziesiąt kilka lat i zmarszczki na twarzy. Uśmiechnął sie lekko i powiedział
- Stracił pan trochę krwi. W co się bawiliście poprzedniej nocy? Ma pan kilka śladów po igle na ramieniu. Ktoś wytłoczył z pana około litra krwi. Podaliśmy już odpowiednie minerały aby zapełnić ten brak. Za dwa trzy dni dojdzie pan do siebie.
Spojrzał na chłopaka
- W mieszkaniu nie było nikogo poza panem. Nikt też nie przyjechał do pana. Nie wiem nic o żadnym Bobie.
Ale przecież Bob zawsze jest po lewej. muszą go przenieść na drugie łóżko. Bob musi być po lewej! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 14:53, 24 Lut 2009 |
|
Co to za człowiek? Doktor? Ale po co mu doktor?
- Ale ja nie mam w domu igieł... Ale pamiętam, że przyszedł listonosz, i potem już nie pamiętam. - Sam nie wiedział co sie dzieje i co sie stało, roztrzęsiony rozglądał się nerwowo to na lewo to na prawo.
- Jak to nikogo? Był Bob! Musiał być... i musi być teraz tutaj... musi być po lewej... może czeka na zewnątrz? Tak, na pewno czeka! I Suzy przyjdzie po zmroku... Tak, na pewno tak jest! Proszę poszukać Boba... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gavron dnia Wto 14:58, 24 Lut 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:01, 24 Lut 2009 |
|
Doktor spokojnie powiedział do siostry aby podała środek uspokajający. Pielęgniarka wyszła z sali.
- Proszę się uspokoić. Kim jest Bob i Suzy. To znajomi z którymi balowałeś wczoraj?
Doktor czekał cierpliwie aż Kyle odpowie. Najwyraźniej nie zamierzał szukać ani Boba ani Suzy! Ale oni muszą gdzieś tu być! Chociaż Bob! Gdzie on jest! Przecież sam nie da sobie rady... Bob też nie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:10, 24 Lut 2009 |
|
Czuł, że jeżeli za chwile doktor nie znajdzie Boba to on sam wyjdzie i to zrobi. A przynajmniej spróbuje
- Bob i Suzy to moi przyjaciele... ale wcale nie balowaliśmy... I nie chcę żadnego środka uspokajającego! Chcę porozmawiać z Bobem!!! - W jego oczach płonął obłęd, był gotów rzucić się na lekarza jeżeli ten za chwile nie znajdzie mu Boba.
Odruchowo spojrzał na swoją rękę, która rzekomo była pokłuta igłą? To musiał być jakiś bezsensowny żart. Przecież Kyle nie umie szyć! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:36, 24 Lut 2009 |
|
Pielęgniarka podała szybko Kyle'owi zastrzyk. Natychmiast odpłynął on w świat spokoju i ciszy.
- Siostro, proszę się dowiedzieć czy pacjent nie był leczony psychiatrycznie. Bo podejrzewam, że może on niedługo zmienić oddział w naszym szpitalu...
Tymczasem w świecie idylli Kyle'a pojawił się Bob i Suzy. Stali obok. Co Bob robił po prawej stronie!? Suzy wyglądała tak jak wczoraj lecz Bob był smutny i załąmany.
- Nie, nie pozwól aby mnie zabili. Musisz walczyć. Musisz... - Bob zniknął lecz było to Kyle'owi obojętne. Za to Suzy stała tam nadal. Podeszła do Kyle'a i szepnęła mu do ucha.
- Już niedługo. Już tuż, tuż. Mój kolego. Wolny będziesz już... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:40, 24 Lut 2009 |
|
Nie wiedział co się dzieje, czuł się lekko jak piurko. I był Bob! I nawet Suzy! Ale coś było nie tak
- Bob, czemu zniknąłeś? Kto chce Cie zabić... wróć...
Czuł się cokolwiek dziwnie, ale była Suzy, i mówiła wierszem!
- Będę wolny, ale od czego? Co się dzieje? Gdzie ja jestem? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 20:24, 24 Lut 2009 |
|
Bob znikał. Zrobił się szary jak z jakiegoś czarno-białego filmu, zblakł i zniknął jak na starej portret na starej fotografii. Suzy tymczasem chodziła w kółko po pokoju udając, że maszeruje.
- Lewa, lewa, lewa - mówiła po cichu.
Wróciła pielęgniarka i powiedziała lekarzowi, że pacjent leczy sie regularnie u psychiatry. Nie obchodziło go ich rozmowa. Bob zniknął a nie miał obecnie siły aby go wołać. Odpływał. Powoli jak łódka niesiona niezbyt silnym prądem...
Gdy się obudził ujrzał twarz swojego psychiatry. Doktor Powell. Kyle nazywał go wujkiem bo doskonale rozumiał relacje między nim a Bobem i Suzy. czasami przepisywał też ciekawie wyglądające tabletki ale jak się nie spodobały Bobowi to Kyle ich nie brał tylko wrzucał do skrzynki pani Tweenkle. Zawsze były z tego powodu niezłe hece.
Kyle już miał się wydrzeć i zawołać Boba lecz ten spokojnie stał sobie obok doktora. Teraz Suzy zniknęła.
- Kyle - zaczął wujek - Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Do tej pory nie było samookaleczeń. A teraz? Podobno upuściłeś sobie dużo krwi? Przecież wiesz, że krew to życie. Bez niej nie będzie ani ciebie... ani Boba.
Bob uśmiechnął się do Kyle'a. Nie był jeszcze do koca wyraźny, ale jego szary kolor nabierał powoli barw. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:11, 24 Lut 2009 |
|
Kyle nerwowo spoglądał w lewo na każde słowo Suzy. Bob musiał się pojawić spowrotem! Bo co on bez niego zrobi? Suzy przychodzi tylko w nocy... i z kim będzie rozmawiał w dzień?
Odpłynął.
...
Otworzył oczy i zobaczył wujka! Może on mu powie, gdzie jest Bob? JEST!!! Bob stał obok!
- Dzień dobry... nie czuje sie najlepiej. Przyszedł listonosz i ja nie pamiętam co było dalej. A potem ten doktor powiedział, że zabalowałem i mam rękę pokłutą igłą. Ale przecież ja nie mam igieł, prawda? I Bob wtedy gdzieś zniknął, ale dobrze, że już wrócił. - Odetchnął z ulgą i z szerokim usmiechem wyłozył się na łóżku, na którym leżał. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 23:08, 24 Lut 2009 |
|
Doktor popatrzył na Kyle'a z politowaniem.
- To nie tylko kwestia nakłuć na ręce. Masz ogromną sznytę na brzuchu - ujął ręką dłoń Kyle'a - To się nei zdarzało wcześniej. Te samookaleczenia. Kyle. Mnie możesz powiedzieć. Czy to Bob cię do tego zmusił? Czy Suzy?
Tego było za wiele. Bob nigdy by nie skrzywdził Kyle'a. Suzy tym bardziej! Sznyty na brzuchu? Kyle podwinął koszulę piżamy. Z ogromnym zdziwieniem patrzył na opatrunek. Zerwał go i jego oczom ukazał sie równiutki rząd trzech równoległych brunatnych linii. Znał nawet ich odległość od siebie. To liczba Pi wyrażona w centymetrach. Co oni mu zrobili?!! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Śro 11:55, 25 Lut 2009 |
|
Coś było tutaj wyraźnie nie tak. Na brzuchu miał trzy blizny w odległości 3,14159... cm. Ale dlaczego trzy? Czy to było dlatego, że przybliżenie Pi do całości jest równe 3? I dlaczego niby Bob miałby mu to zrobić?
- Ale to nie możliwe, żeby moi przyjaciele mogli mi coś takiego zrobić... ja nic takiego nie pamiętam! Listonosz będzie wiedział! Na pewno. Jego pamiętam, a potem nic, więc on będzie wiedział!
Próbował skupić się na dniu po nocy, w której Suzy jadła coś dziwnego, Bob chciał zamówić pizze a on czytał o trygonometrii. Jednak na myśl o trygonometrii pomyślał o kącie ostrym pomiędzy przekątną łączącą dwie skrajne blizny... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 15:38, 26 Lut 2009 |
|
Wujek porozmawiał jeszcze chwilę z Kylem po czym wyszedł. Zastąpiła go pielęgniarka, która znów zrobiła mu zastrzyk. Kyle odpłynął w sen...
Zbudziły go słowa Suzy.
- Chodź. Coś ci pokarzę
Suzy szeptała mu do ucha. Odłączyła od niego kroplówkę i resztę kabli, które monitorowały jego zdrowie. Pomogła mu wstać. Dziś wyglądała jak niezbyt wysoka kobieta w białym kitlu... ale sprytnie. Przebrała się za pielęgniarkę. Bob stał przy drzwiach i uśmiechał się do Kyle'a. Najwyraźniej nic już mu nie groziło... No ale przecież byli we trójkę.
Ruszyli korytarzem. Kyle miał kilka pytań do Suzy ale ta nie odpowiadała na żadne z nich. Weszli na klatkę schodową. Pokonali kilka pięter by wreszcie trafić na dach.
Zimne nocne powietrze ogarnęło Kyle'a ubranego tylko w szpitalną piżamę. Zatrząsł się. Dach był mokry po ostatniej ulewie. Chłopak zamoczył nogę w zimnej kałuży. Wzdrygnął się lecz potem odważnie ruszył za Suzy. Ta tańczyła na środku dachu.
- Powiedziałam ci, że nauczę cię latać - okręcała się dookoła własnej osi, rozłożywszy ręce.
- Chodź teraz nadeszła na to pora.
Podprowadziła Kyle'a na krawędź dachu. Sama stanęła obok.
- Dalej. Wystarczy tylko machać rękami i skoczyć a zobaczysz jak pięknie latasz - jej uśmiech dodawał Kyle'owi odwagi i pewności... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|