|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 15:00, 27 Lis 2009 |
|
Logan zmierzył Kostakiego przeciągłym i przenikliwym spojrzeniem. Zawsze tak robił jak napotykał kogoś niegodnego zaufania. Póki co nie mógł zanadto się rozwodzić nad tą postacią. Miał ważniejsze sprawy na głowie. Jego spojrzenie znów spoczęło na broni i wyposażeniu.
- Ilu ich będzie? - spytał o ludzi. - Muszę się gdzieś zamelinować, póki nie znajdę innej mety. Mam nadzieję, że nie sprawię Ci kłopotu, a po akcji raczej mnie już nie będzie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Nie 18:27, 29 Lis 2009 |
|
- Jestem zainteresowany. To kiedy dostanę je do ręki?
W oczach Kyle'a mozna było dostrzec teraz niepochamowaną chęć natychmiastowego rzucenia się na owe książki.
"Te księgi mogą zawierać tajemną wiedzę!" - pomyślał.
W tym momencie przypomniał sobie, że w pomieszczeniu jest też pan Clive. Spojrzał więc na niego czekając co jeszcze powie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 11:33, 01 Gru 2009 |
|
Will i Kyle
Clive widocznie zapadł w półsen gdy jego goście zaczęli gawędzić na temat książek. Ocknął się nagle i oprzytomniał. Może to działanie Kyle'a wpłynęło na niego zbyt mocno?
Przetarł zaspane oczy i rzekł sennie.
- Nie chcę być nieuprzejmy Will, ale mam masę spraw... znaczy wiesz związanych z interesem. Muszę się jutro tłuc aż do Porthsmouth do jakiegoś inwalidy i jego zbioru, który odziedziczył po swoim stryju i chce się tego pozbyć. Nie wiem - machnął ręką - To wszystko i tak twoje więc jak chcesz, rób co chcesz ja się wyspać chcę - rzekł ze śmiesznym grymasem na twarzy i ruszył "wyspać się" zostawiwszy ich samych.
Obaj dobrze wiedzieli, że słońce wstanie za ponad dwie godziny i mieli jeszcze trochę czasu nim klątwa Kaina da o sobie znać... przecież ona nigdy ich nie opuściła...!
Will poczuł nagle, że ktoś przemawia doń z daleka. Skupił się aby w pełni usłyszeć wieści jakie przekazuje mu jego Klan... .
Sen
- Taak - rzekł nieco zaskoczony Falcone - Na skrzynce masz co i jak. Spisz się mały.
Sen podszedł do komputera i połączył się on-line. Rzeczywiście w mailowej skrzynce było kilka wiadomości w tym jedna od "F". Instrukcje były szczegółowe. Przedstawiały zdjęcia niejakiego Juri Kalenkova. Był to łysy i barczysty mężczyzna około czterdziestki. Zrobiono je w dzień, więc Sen mógł mieć pewność, że jest on człowiekiem... lub ghulem ale to nie robiło dużej różnicy. Wieść od Falcone zaś niosła:
"Udaj się do Hiltona do pokoju 815. Musisz przekazać osobiście Kalenkov'owi wiadomość, że ma się wynieść z miasta i z kraju jak najszybciej. Daj mu do zrozumienia dobitnie, że jak nie posłucha to może stać mu się krzywda."
Dalej był opis czterech goryli Juri'ego, plany hotelu, rozkład pokoi i tym podobne sprawy...
Logan
Kostaki uniósł prawą brew.
- Ty pomagasz mi a ja tobie. Czuj się jak u siebie.
Zamilkł na chwile po czym podjął
- Załatwiłem pięciu najemników. Czterech służyło onegdaj w Legii Cudzoziemskiej a jeden w SAS. ostatnio jednak nie wiodło im sie za dobrze. Popadli w konflikt z prawem, ich konta zostały zamrożone więc wzięli tę robotę w ciemno. Nikt też za bardzo nie przejmie się ich zniknięciem. Do tego są odpowiednio przeszkoleni więc akcja nie zazgrzyta.
Uśmiechnął się w jakiś dziwny sposób. Loganowi uśmiech ten przyniósł na myśl węża, który właśnie wypatrzył swoją ofiarę. Jak nieporadny może być wampir w dzień? On zawsze poddawał się woli tego przekleństwa. Ale czy starsze wampiry mogły coś zdziałać w dzień? Jeśli Kostaki pije krew innego wampira, czy...? Czy nie zwabił go tu aby pożywić się NIM?! Może ci co go wykurzyli z własnego schronienia działali dla Kostakiego? Może ten cały plan to pic na wodę? Może Kostaki przewidział, że Logan zjawi się u niego? Uśmiech wampira zapalił jakieś ostrzegawcze światło w głowie Logana... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
malkawiasz
Gracz
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 13:07, 01 Gru 2009 |
|
Już miał odpowiedzieć na pytanie Kyle gdy w końcu Clive ocknął się i pożegnawszy się udał na spoczynek. William zaniemówił na chwilę nie przyzwyczajony do bezczelności ludzi. Postanowił znaleźć trochę czasu w przyszłości i nauczyć paru rzeczy swojego ”wspólnika”.
Odwrócił się w stronę drugiego wampira i już otwierał usta gdy poczuł w tyle czaszki znajome uczucie. Najpierw lekkie zawrót, delikatne niczym skrzydła motyla uczucie gdzieś w głębi umysłu, przeświadczenie, że ktoś go szuka. Uczucie, które po chwili zamieniło się w zupełną pewność. Udało mu się kontrolować na tyle, że zdążył zamknąć usta gdy trafił go przekaz, którego nie sposób było powstrzymać. Nie tyle sam przekaz co treść jaką niósł. Gdyby jego wampirza cera pozwalała na to pewnie pobladł by jeszcze bardziej. Wiadomość była krótka i treściwa.
Spojrzał po chwili już bardziej obecnym wzrokiem na Kyle, który bacznie go obserwował i nie mógł się powstrzymać.
- O kurw#$! Trochę się namieszało – dodał jak by to miało wszystko wyjaśnić i skierował się w kierunku zaplecza.
- Choć pokaże ci te książki poczytasz w spokoju, a ja się zastanowię nad kilkoma sprawami. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:00, 01 Gru 2009 |
|
Logan zdenerwował się. Był tu uwięziony bo światło słoneczne na zewnątrz z pewnością by go zabiło... Musiał czekać. Bacznie obserwował Kostakiego i jego poczynania, a dłoń wciąż kurczowo zaciskała się na granacie w kieszeni płaszcza, w czasie gdy jej kciuk przezornie umieszczony był w zawleczce. Druga dłoń spoczywała w okolicach broni. Siadł i postanowił odpocząć trochę. Nie spać, bo to raczej nie było mu potrzebne jako nie-człowiekowi... zwykłe lenistwo też stanowi formę wypoczynku, ale może być również męczące, lecz Logan miał co robić...
- Co to wszystko ma znaczyć? - spytał późnym popołudniem [po zmroku] lekko zdenerwowany, a może raczej poirytowany. Nie bał się Kostakiego, a może powinien? - Pijesz krew jakiegoś wiekowego wampira, jacyś ludzie chcą wykurzyć mnie z domu, a teraz nagle znajduje się dobry samarytanin, który przygarnia mnie pod swój dach. W dzień paradujesz jakby nigdy nic... Coś mi tu śmierdzi i to mocno zgniłym wampirem. - Wstał i podszedł do wyjścia. - Zobaczymy się za dwa dni na miejscu. - po tych słowach wyszedł, szukając schronienia na kolejny dzień. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:18, 01 Gru 2009 |
|
Pan Clive sobie poszedł.
Pana Tremera zamroczyło.
Pan Tremer przemówił.
- Chodźmy zatem. Chodź Bob. - skierował wzrok na Boba, po czym wstal i czekał na ruch Williama. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
malkawiasz
Gracz
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 7:49, 02 Gru 2009 |
|
William ruszył pierwszy wskazując drogę, w drzwiach przepuścił Kyle’a. Chciał zamknąć drzwi ale poczekał jeszcze sekundę na Bob’a. Przekręcił klucz i zostawił go w zamku, nie sądził by Clive chciał im przeszkadzać, ale nie miał ochoty by widział ich gdy będą spali.
Zaplecze było praktycznie zawalone regałami z książkami. Trzymał tu wszystkie cenniejsze pozycje, oprócz tych najcenniejszych, te były w sejfie u góry. Na szczęście była tu tez niewielka kanapa i fotel z biurkiem, gdzie czasami pracował.
- Cóż, nie jest tu zbyt komfortowo, ale jakoś przenocujemy. Jutro już nas tu nie będzie – zawahał się na chwilę czy dodać coś jeszcze. Nie był pewien czy chce podzielić się wiadomościami, które uzyskał przed chwilą. Nie bardzo chciał straszyć drugiego wampira. Sam jeszcze nie doszedł do siebie, poza tym nie miał pewności czy to czego się dowiedział dotyczy ich sprawy.
- Musimy zachować ostrożność. Dzisiaj w nocy coś polowało na spokrewnionych. Dosyć skutecznie – dodał po chwili z lekko kwaśną miną – Niestety jeszcze nie wiadomo kto to był.
„Szlag by to Edgara chyba kojarzę z Fundacji. Był niezły, ciekawe co go dorwało. Ciekawe czy to zbieg okoliczności czy może ma związek z Kyle’m.”
Otrząsnął się z czarnych myśli i wskazał Malkawianowi regał z tekstami traktującymi o kabale.
- Tutaj masz to o czym mówiłem, sporo tego bo swego czasu interesowałem się tym trochę.
„I pewnie dla tego czasem rozumiem twój matematyczny żargon”.
- Część jest w obcych językach, ale obok masz ksera tłumaczeń. Weź wszystko co cię interesuję i zajmij kanapę i stolik, ja siądę przy biurku. Musze skontaktować się z kimś kto nam pomoże. Nie długo świt a jutro będziemy potrzebowali trochę sprzętu.
Nagle coś mu się jeszcze przypomniało.
- Hm, znasz się na jakiejś broni? Noże, miecze pistolety? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:22, 02 Gru 2009 |
|
Kyle od razu rzucił się na książki. Wybierał tylko te, które miały najciekawsze tytuły bądź - po szybkim przekartkowaniu - zawartość i odkładał je na stolik.
Przez chwilę zapomniał nawet, że oprócz niego i Boba ktoś tu jeszcze jest.
Nagle z pięknego transu wyrwał go William.
- Hmm...... Jestem tylko studentem. Nie za bardzo potrafię posługiwać się bronią. Może Bob umie...
Po czym wrócił do poprzedniego zajęcia.
Gdy wybrał już wystarczającą (czyli ogromnie dużą) ilość książek, zasiadł na kanapie.
- Siadaj Bob, czeka nas sporo pracy! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Śro 14:32, 02 Gru 2009 |
|
Sen odczytał wiadomość od Falcone. Co ciekawe do maila dołączony był załącznik. Dodatkowe informacje w tym plan rozkładu pomieszczeń w hotelu. I właśnie to dało mu najwięcej do myślenia. ~ Ktoś chce żeby wiadomość do ruska nie dotarła ? Trzeba wejść i wyjść niezauważenie ? Falcone chce żeby nikt nie wiedział, że to MY dostarczamy mu tę wiadomość ? Nie wiem. - wiele myśli świdrowało w głowie Chińczyka. Wpadł na dosyć absurdalny pomysł mając nadzieje, że tego spodziewać się nie będą. Włożył na siebie czarny garnitur i długi do kolan prochowiec. Ubrał czarne okulary i nasunął na głowę elegancki kapelusz.
Wsiadł do samochodu i pojechał pod wskazany adres. Mając ze sobą pod płaszczem swój samurajski miecz wszedł do hotelu. Rozejrzał się czy nie ma gdzieś w pobliżu goryli Kalenkova.. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
malkawiasz
Gracz
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 12:30, 03 Gru 2009 |
|
„Tak, to załatwię kałacha dla siebie i wymyśloną kusze dla Boba.” z rozbawieniem pomyślał, ale rozbawienia nie starczyło na długo. Powróciły czarne myśli i już po chwili siedział przy biurku i robił listę. Zanim porozmawia z ojcem musi poukładać sobie wszystko w głowie, żeby nie marnować mu czasu. W swoim notatniku szybko kreślił poszczególne słowa. Było tyle spraw, o które chciał zapytać, ale nie wszystkie były aż tak pilne.
„Po pierwsze jakieś awaryjne schronienie. Trochę pieniędzy też pewnie się przyda. No i pełnomocnictwa do pertraktacji z Nosferatu. Ech sporo tego. No i musze jeszcze zapytać o kilka spraw, zwłaszcza o tych pieprzonych magów. Musze się o nich jak najwięcej dowiedzieć. Tylko czy mi powiedzą? Zważywszy na te wcześniejszą historię z Melindą i jej bratem.”
Na wspomnienie Melindy spoważniał jeszcze bardziej. Odkąd zniknęła, nie drążył jej tematu. Starał się nie myśleć zbytnio o tym, że jej się nie udało. Starał się zawsze myśleć o tym w kategoriach, że to on przeżył. I to było najważniejsze. Mimo, że oszukiwał siebie w ten sposób już kilka lat to jednak gdzieś tam w środku sumienie czasem odzywało się cichym głosem, którego nie stłumiło nawet szkolenie Tremere.
Teraz jednak odsunął te myśli w miarę łatwo, miał tyle na głowie, że sumienie było teraz jego najmniejszym problemem.
„Jakiś wściekły mag pojawia się w elizjum, bierze sobie ucho kogoś z naszych i bez problemu znika. Szlag by go trafił. A do tego wiem o nim mniej niż nic. Nie wiadomo skąd, kiedy i jak może uderzyć.”
Westchnął zrezygnowany i wykonał kilka prostych ćwiczeń oddechowych, których się kiedyś nauczył. W prawdzie teraz już nie oddychał, ale ćwiczenia pomagały uspokoić umysł. Skoncentrował się na swoich problemach, na liście którą miał przed nosem. Po dłuższej chwili był już gotowy do rozmowy z ojcem. Opanował się i zaczął przygotowywać do wykonania rytuału. Gdy był już gotowy podszedł do drzwi i zwrócił się do Malkawiana.
- Idę do łazienki, wracam za jakieś 20 minut. Postaram się załatwić nam jakieś wsparcie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:09, 05 Gru 2009 |
|
Logan
[Nikt nigdzie nie powiedział, że Kostaki chodzi za dnia...]
Kostaki zastąpił mu drogę.
- O co ci chłopie chodzi? - rzekł z rozbawieniem Kostaki - Słońce? Widzisz tu gdzieś tę kulę płonących gazów? - zatoczył dłonią półkole wskazując na sklepienie krypty - Czy gdybym mógł biegać w dzień nie uderzyłbym na transport właśnie wtedy? Miałbym element zaskoczenia a wampir nie miałby szans. Można by i tak ale nie wiem czy pięciu komandosów dałoby radę ghulom. Wiesz oni choć są ludźmi znają potęgę krwi i mają kilka sztuczek w zanadrzu. Dlatego muszę się tam zjawić osobiście. Jeśli zaś masz jakieś wątpliwości co do tego to mów a nie wymyślasz jakieś bzdury. Słońce to ja widziałem na pocztówce z afryki ostatnio.
Kostaki usiadł na kamiennym sarkofagu.
- Co do krwi to pomyśl. Ci tam na górze, potężni i wiekowi. Czym różnią się od nas? Tylko tym, że ich umysły są bardziej przegniłe od naszych. Wszyscy mamy kły i zasługujemy na podobne traktowanie. Fakt. Pije starą krew. To tak jak bogaci ludzie piją dobre wino gdy hołota musi zadowolić się jabolem. Ja choć należę do hołoty postanowiłem pofolgować sobie trochę. Owa krew jest gęsta i naprawdę odżywcza. Krew młodych jest wodnista i zbliżona do ludzkiej. - znów posłał mu ten wężowy uśmiech. Logan mógłby przysiąc, że w tym świetle oczy Kostakiego były żółte i miały pionowe, wąskie źrenice, jak u węża... Była to tylko setne sekundy i zrzucił to na karb ostatnich wydarzeń i głupich rozmyślań. Wampir wyjął piersiówkę i rzucił ją w stronę Logana.
- Spróbuj jak żeś taki ciekawy. Poczuj jak bawi się elita i jakież doznania wywołuje picie czegoś co może mieć wieki - znów, znów ten cholerny śliski uśmiech. Zaczynał on powoli wkurzać Logana.
Sen
Hall hotelu tętnił życiem. Goście napływali i odpływali. Recepcjonistki i recepcjoniści obsługiwali kolejnych gości. Dwóch hotelowych ochroniarzy spostrzegło Sen'a lecz jego wyraz twarzy kazał im odwrócić wzrok. Nie chcieli kłopotów. Spojrzał na plan ewakuacyjny hotelu, znał go na pamięć ale wolał porównać z tymi planami, które otrzymał od Falcone. Pokój Kalenkova znajdował się na piątym piętrze. Jedna z trzech wind jakby czekała na Sen'a znajdowała się na dole. Już miał do niej wsiąść gdy kątem oka spostrzegł znajome twarze w hotelowej restauracji. Kalenkov, jego dwóch goryli i jakiś nie znany mu osobnik siedzieli przy stoliku i zajadali się przysmakami. Nie słyszał rozmowy Rosjanina z nieznajomym. Jednak fakt, że ruski był tu na dole a nie w swoim apartamencie dawał Sen'owi element zaskoczenia. Na górze znajdowało się tylko dwóch ochroniarzy i mógł spokojnie zaczekać tam na powrót Juri'ego. Myślał szybko co by tu teraz...?
Will i Kyle
Bob był bardzo zaaferowany całą tą kabałą. Miałą mnóstwo ksiąg, zwrotów, których Kyle do końca nie rozumiał. Była tu masa rzeczy, inkarnacja, pojęcie boga, światów materialnego jak i duchowego. Cała masa nowych i ciekawych rzeczy. A najlepsze, że wszystko, każda litera czy słowo miało swoją liczbę. Obaj z Bob'em chłonęli tę wiedzę. W sumie to Kyle już po godzinie widział nie słowa a liczby i cyfry i czytał ją w ten właśnie sposób dziwnie uśmiechnięty do samego siebie...
Will tymczasem skontaktował się z Ojcem i przekazał mu wszelkie niezbędne wieści. Phoenix odpowiedział szybko. Szybciej niż William się spodziewał. Czyżby wiedział to wszystko? Czy Will nadal był inwigilowany czy tylko popadał w paranoję przebywając z dziedzicem Malkava w jednym pokoju? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 10:58, 05 Gru 2009 |
|
Wszedł do hotelu. Nie przypuszczał, że o tej godzinie będzie tutaj aż tylu ludzi. Trzy windy i jedna w oczekiwaniu. Ruszył w jej kierunku. Gdy już miał do niech wchodzić, kątem oka spostrzegł Kalenkova i jego dwóch goryli. Siedział z nimi ktoś jeszcze, ktoś kogo zdjęć nie dostał od Falcone, a wątpił w to, że jest to ktoś nieistotny i przypadkowy. Rozmawiali jak starzy dobrzy znajomi. Dało to do myślenia Senowi. Ale postanowił zastanowić się w windzie. Wszedł. Nadusił przycisk 5 piętra i winda ruszyła. ~ Kim mógł być tajemniczy nieznajomy? Zostałem uprzedzony ? Falcone nie mówił, żeby działać szybko. - rozważania przerwał charakterystyczny dźwięk otwierających się drzwi od windy. Wyszedł na korytarz na piątym piętrze. Rozejrzał się w lewo, później w prawo i jeszcze raz w lewo.. Skalkulował w którą stronę do docelowego pokoju.. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:03, 05 Gru 2009 |
|
Sen
Pokój 815 znajdował się na końcu korytarza. Przy drzwiach nikogo nie było. Każdy pokój otwierany był magnetyczną kartą-kluczem. Jakaś para właśnie zamknęła za sobą drzwi tuż nieopodal 815. Byli jednak zbyt zajęci sobą aby w ogóle dostrzec Sen'a. Gdy Li Yung ruszył w stronę pokoju drzwi otworzyły się i wyszedł z nich jeden z barczystych ochroniarzy Kalenkova. Szedł zdecydowanie i choć był duży jego ruchy były sprężyste. Sen jednak wiedział, że nawet bez wampirzych zdolności poradziłby sobie z nim... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:19, 05 Gru 2009 |
|
~ Dobrze wiedzieć. - pomyślał widząc sposób zamykania drzwi. W tym samym momencie otworzyły się drzwi pokoju numer 815. Wyszedł z nich barczysty mężczyzna i skierował swe kroki najprawdopodobniej do windy, bo szedł w jego stronę. Minęli się jak gdyby nigdy nic. Sen zbliżył do pokoju i zapukał. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:27, 05 Gru 2009 |
|
Sen
- Sasha snova zabyli klyuch??, Sasza znów zapomniałeś klucza? - usłyszał w znanym sobie języku Sen. Potem ciężkie kroki za drzwiami. Uchyliły się one - Właź. Czego? - rzekł ochroniarz nie patrząc nawet w stronę Sen'a. Był odwrócony plecami i nalewał sobie wódkę w grubą i dużą szklankę. W środku zresztą unosił się zapach alkoholu i kwaśnych potraw. Najpewniej ochroniarze nie będący na służbie robili sobie mały relaks. Po co polazł ten drugi? Nie było to teraz ważne. Teraz wystarczyło wyeliminować tego tu i apartament należał do Sen'a...
[ten ruski to nie mój tylko wujka google więc jak ktoś znajdzie błąd to niech mnie poprawi ja spik inglisz tylko ] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 11:27, 05 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:30, 05 Gru 2009 |
|
Sen mając błyskawiczny dar szybkiego przeglądu i analizy sytuacji gdy tylko drzwi się otworzyły, doskoczył do Ruska i energicznym ruchem skręcił mu kark. Ciało wywlekł do drugiego pokoju i schował je za łóżkiem. Sam rozejrzał się po pomieszczeniu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gavron
Gracz
Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:36, 05 Gru 2009 |
|
Kyle pochłaniał książke za książką. Liczbę za liczbą. Słowo za słowem. Nie zauważył nawet, że William wyszedł z pokoju.
Porównywał swoje spostrzeżenia i notatki (które robił na bieżąco) z Bobem, aby przyspieszyć zdobywanie wiedzy tajemnej.
Notował wszystkie zbieżności, zalezności, wzory, wzorce... szukając ukrytych wiadomości i treści pomiędzy wierszami.
Innymi słowy - był w swoim żywiole. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:38, 05 Gru 2009 |
|
Sen
Ciało ochroniarza spoczęło za kanapą. Apartament był duży. Dwa spore pokoje i w każdym łazienka. Najpewniej jeden należał do goryli a drugi do Kalenkova. Nagle do nozdrzy Sen'a doszedł zapach krwi, której stróżka wyciekła z ust zabitego. Nie był on podobny do krwi śmiertelnika. Miał w sobie domieszkę jakiegoś magnetyzmu, odurzał i otumaniał. Najwidoczniej ochroniarz był ghulem. Skoro on był ghulem to reszta ochrony też musiała nimi być. A Kalenkov? Też był im podobny? A może był już wampirem? Skąd jednak młody wampir posiadł taką świtę? A może? Sen przywołał w pamięci zdjęcia przesłane mu przez Falcone. Może był to fotomontaż? Czy Falcone wpakowałby go na taką minę? Czy Sen miał powiedzieć prosto w oczy jakiemuś starszemu wampirowi "Spierdalaj z miasta!" i do tego zabijając mu ghuli? Może miał być to jego chrzest w organizacji? Teraz było już jednak za późno na gdybanie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 11:45, 05 Gru 2009 |
|
W głowie Sena pojawiło się wiele pytań o słuszność działania, jak i wiele wątpliwości z całą tą sprawą. Doszedł jednak do wniosku, że ufa Falcone i wykona powierzone mu zadanie. Zamknął drzwi i rozsiadł sie w fotelu czekając na powrót Kalenkova. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:51, 05 Gru 2009 |
|
Sen
Nie czekał długo. Weszło ich czterech. Kalenkov i jego trzech goryli. Łysy Juri najwidoczniej spodziewał się kłopotów gdyż od razu spostrzegł Sen'a. Powstrzymał gestem swoją ochronę. Podszedł spokojnie do kanapy i zajrzał za nią. Zatarł ręce i rzekł
- Kim jesteś i czego chcesz? Kto cię przysyła i po co?
Trzech goryli Kalenkova było gotowych do ataku. Dwóch z nich trzymało dłonie na kolbach pistoletów pod marynarkami a jeden w kieszeni. Juri najwyraźniej nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo pomimo martwego ochroniarza za kanapą... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 12:05, 05 Gru 2009 |
|
- Dobry wieczór. - rzekł spokojnym mocnym głosem. - Przysyłają mnie życzliwi Panu ludzie. Ma się Pan jak najszybciej wynieść z miasta a później z kraju. - założył nogę na nogę. Spokojnym ruchem sięgnął do wewnętrznej kieszeni płaszcza i wyciągnął cygaretkę. Otworzył i wyciągnął z niej cygaro. Otwartą podsunął w stronę Kalenkova.. Zapalił sobie cygaro i pykając je czekał na odpowiedź Kalenkova. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:16, 05 Gru 2009 |
|
Sen
Kalenkov podrapał się po policzku. Bystre oko Sen'a dostrzegło, że miejsce, w które się podrapał nie zmieniło barwy. Krew dawno już nie płynęła w żyłach jego rozmówcy. Kalenkov był wampirem!
- Nie przysyła cię Lady Bowesley. Nie wyglądasz na jednego z jej siepaczy. Nie przysyła cię także żaden z Primogenów. Więc kto? - przysiadł na oparciu kanapy - Nie lubię zagadek dotyczących mojej osoby, poza tymi które sam układam. Wiesz kim jestem? Z pewnością nie, gdyż gdybyś wiedział nie byłoby cię tutaj. - zmrużył oczy - A może jesteś jakimś smarkiem co ma mleko pod nosem jeszcze. Nie wyglądasz na hashashina. Pachniesz padliną - machnął dłonią na ochroniarzy, którzy wyszli za drzwi.
- Powiedz swoim pracodawcą, że Kalenkov zabawi w tym mieście tyle ile trzeba i ani nocy więcej. Nie zamierzam czynić nic przeciwko Camarilli i status quo tego miasta. A teraz wynoś się stąd bo muszę posprzątać po twoich wyczynach. Wiedz jednak, że żałuje z głębi serca, że spotkaliśmy się w takich niemiłych okolicznościach. - uśmiechnął się półgębkiem - Możesz więc przekazać, że Juri Kalenkov opuści miasto tak jak sobie tego życzą ci co cię tu przysłali. A potem kraj. W swoim czasie oczywiście. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 12:28, 05 Gru 2009 |
|
- Nie ważne jest kim ja jestem i nie ważne jest, że Ty nie wiesz kim jestem. - wziął bucha - Ważne zaś jest to, że ja wiem kim Ty jesteś i powtórzę raz jeszcze. - zbliżył oparł się łokciami o kolana - Opuścisz miasto jeszcze dzisiaj. Masz czas do północy. Jeżeli nie posłuchasz to uwierz, że Cię znajdę, a wtedy nie poprzestaniemy na rozmowie. - wstał i wyszedł za drzwi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
malkawiasz
Gracz
Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 13:44, 05 Gru 2009 |
|
Informacje otrzymane od ojca trochę go zaniepokoiły. Zakręcił kurek z gorącą wodą i po chwili w łazience było już dużo mniej oparów. Przetarł lustro i spojrzał sobie w oczy. Lekko blada twarz, nie zdradzająca jeszcze przynależności do nieumarłych, ale pewnie za kilka lat już całkiem zblednie. Oczy w tej chwili zmęczone, tuż przed świtem. Spojrzenie, które mówiło, że jego właściciel ma chyba ostatnio zbyt wiele problemów na swej głowie. Uśmiechnął się do siebie przekornie, starając się znaleźć jak zwykle jakiś promyk optymizmu.
- No, ale przynajmniej nie muszę się już golić codziennie – poklepał się po policzku, a po chwili odkręcił raz jeszcze wodę, tym razem zimną i opłukał całą twarz. Wytarł się starannie i cicho wrócił do Kyle.
Zamknął za sobą starannie drzwi i zerknął na Malkawiana, który nawet nie spojrzał na niego. Stał przez chwilę przy drzwiach, w bezruchu gapiąc się na niego i nasłuchując dźwięków domu. Spojrzał na stertę, która Kyle już przejrzał, na szybkość z jaką czytał i wyraz twarzy, który świadczył, że temat chyba go zainteresował.
William uśmiechnął się do siebie, zadowolony, że jego gość dobrze się bawi. Poczuł jednak ukłucie zazdrości. Jemu zrozumienie tych książek zajęło prawie pół roku, nie licząc czasu który musiał poświęcić na podszkolenie się w matematyce.
„No tak, nie dość, że świr to jeszcze jakiś pieprzony geniusz matematyczny”.
Mruknął jednak z rozbawieniem „dobrego dnia” i zajął swoje miejsce na fotelu. Podłożył sobie taboret pod nogi z szykował do snu. Pomimo jednak wczesnej pory sen nie napływał, zbyt wiele spraw miał do przemyślenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:46, 06 Gru 2009 |
|
- Wybacz - mruknął niepewnie - Ostatnio zbyt wiele się dzieje... Chyba zbyt długo zagrzewałem miejsce i nie-żyłem w błogim spokoju, na uboczu, nie zawadzając nikomu. - Pociągnął tęgi łyk z piersiówki i aż go zatkało. Ten cudowny smak, ten zapach... Ambrozja... Esencja jego życia... Z trudem powstrzymał się od przechylenia piersiówki by wypić wszystko do dna. Odstawił ją na bok - Czas powrócić do starych dobrych zwyczajów. Nie mam już tyle lat co kiedyś, jak byłem młody i porywczy... Teraz zapewne to nie robi różnicy bo czuje się doskonale i mógłbym stanąć nawet na głowie, więc odkurzę swą impulsywną porywczość jaką piastowałem za młodu i pokarze tym na górze... - postukał palcem w piersiówkę - ...że my, młooodzi, też mamy jakieś prawa... - Specjalnie przeciągnął ten wyraz by zaintonować to jak nim gardzi. Gardzi sobą. Spojrzał na Kostakiego z morderczym uśmiechem wilka przyczajonego w krzakach, a w jago oku można było dostrzec tajemniczy błysk... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|