|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:09, 03 Maj 2010 |
|
Dymiąca lufa Beretty przypominała Tony'emu twarz Jose Fernandeza, który leżał właśnie z kulą 9mm między oczami. Barris westchnął chowając broń do kabury. Opuścił stary magazyn nie zapominając wziąć matowej walizki, która Fernandez zwinął mu sprzed nosa dwa dni temu. Cztery kilo najczystszej heroiny, która jego szef George Moranes potrzebował do targów z Japończykami.
Wyszedł na grudniową noc a jego oddech od razu stał się widoczny na tle zabłoconych ulic. Czarny mercedes podjechał prawie bezgłośnie i zatrzymał się tylko na chwilę. Wystarczyło aby walizka zniknęła w jego wnętrzu a w kieszeni Tony'ego pojawił się plik banknotów.
Moranes zawsze wynagradzał Barris'a hojnie. Tym razem obok uśmiechniętych prezydentów znalazła się też niebieska kartka z adresem i numerem pokoju.
Tony nie czekał długo. Lubił jak wszelkie jego sprawy są szybko poukładane. Lubił mieć czas dla siebie. Wsiadł do auta i ruszył pod wskazany adres.
Był to motel w Queens. Tony nie raz przesiadywał tu z chłopakami podczas obserwacji albo organizowania jakiejś akcji. Ufał Moranesowi więc pchnął lekko drzwi do pokoju. Panujący w środku półmrok pozwolił mu na zarejestrowanie większych mebli i sylwetki mężczyzny siedzącego na krześle. Czerwony punkcik żaru z papierosa rozjarzył się na chwilę by zostać przytłumiony przez dum wypuszczony leniwie z płuc.
- Niech pan spocznie - głos wydawał się władczy i... w jakiś sposób nienaturalny.
Tony przełączył włącznik światła lecz żarówka nie zapaliła się.
- Niech pan spocznie - głos powtórzył bardziej natarczywie a Tony poczuł, że poci się. Włosy stanęły mu dęba na karku gdyż jakaś niewyobrażalnie obca nuta zagościła w tym ponagleniu.
Barris obrał sobie za cel łóżko na przeciwko tajemniczego jegomościa. Gdy usiadł na miękkim materacu reflektory przejeżdżającego przed oknami auta na chwilę rozświetliły pokój. Tony dostrzegł tylko twarz i ubiór swego rozmówcy. Ubrany był w szary garnitur w pionowe czarne pasy. Jednak twarz - choć widziana przez chwilę - zdziwiła Tonyego. Była niepokojąco młoda. Ten smarkacz nie mógł mieć więcej niż dwadzieścia lat i być może miał ich dopiero naście. Co to jakiś goguś z Wallstreet? - przemknęło mu przez myśl i rozbawiło go to. Zobaczymy co ma do powiedzenia.
- Słyszałem w pewnych kręgach, że może pan wykonać pewne rzeczy za odpowiednią cenę. Polecił pana nasz wspólny znajomy i ma pan niezłe referencje. Czy byłby pan zainteresowany zarobieniem pół miliona? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 19:12, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:31, 03 Maj 2010 |
|
Tony był dość rozbawiony. Uśmiechnięty słuchał co ten młody człowiek ma mu do powiedzenia. Nie wyglądał poważnie. Jednak gdy Barris usłyszał, że może zarobić pół miliona roześmiał się. -Pięćset tysiaków? Żartujesz? - zapytał rozbawiony. Choć zgarniał dość grube pieniądze za wykonywaną doskonale przez siebie fuchę, to nigdy nie zainkasował takiego wynagrodzenia. Zaczął poważnieć. Nie znał tego młodego człowieka. Z początku dziwił się, że taki młodzieniec może mu zaoferować taką kasę. Chciał się dowiedzieć więcej o swoim nowo poznanym koledze, może dlatego, że lubił, jak wszystko jest jasne: -Kim jesteś? Nie znam Cię. Który znajomy polecił Ci mnie? - spytał poważnie. -Wiesz. Lubię, jak wszystko jest jasne. Lubię wiedzieć z kim rozmawiam. Inaczej mówiąc, nie nawidzę tajemnic. Jestem profesjonalistą. Nikomu nie wygadam kim jesteś. To zupełnie nie w moim stylu. - oznajmił jasno. Suma pół miliona dolców zrobiła na nim wrażenie. Na pewno był zainteresowany, lecz wpierw musiał się dowiedzieć trochę więcej o swoim nowym zleceniodawcy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 21:54, 03 Maj 2010 |
|
Mężczyzna wyraźnie pokiwał głową.
- Możesz mnie nazywać Gerard. Dziwne jest, że tak wypytujesz. Myślałem, że w tym fachu dyskrecja jest złotem - Tony był pewny, że na twarzy Gerarda pojawił się uśmiech i choć widział tylko jej zarys, przysiągłby, że ów uśmiech nie znikał z niej długo.
- Pół miliona zielonych papierków. Nie przesłyszałeś się. Pytanie nadal jednak pozostaje bez odpowiedzi.
Mężczyzna założył nogę na nogę i zaciągnął się papierosem. Rozżarzony jeszcze popiół spadł leniwie na dywan aby dogasnąć w ciszy. Tony miał przeświadczenie, że jegomość nie powie nic więcej. Że czeka na odpowiedź... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 21:55, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:33, 04 Maj 2010 |
|
Gerard zachowywał się dość tajemniczo. Tony wyjaśnił mu, czym dla niego jest dyskrecja: -Powiedzmy, że mam swoje zasady. Chcę wiedzieć dla kogo pracuje. To wszystko. - oznajmił. Wyciągnął mentolowe papierosy Marlboro, zapalił, zaciągnął się, wypuścił dym i odrzekł: -A więc Gerard. Jestem zainteresowany Twoją propozycją. - powiedział jasno strzepując popiół na dywan. -Co mam dla ciebie zrobić? - spytał i czekał na odpowiedź jegomościa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 10:22, 05 Maj 2010 |
|
- Więc masz zasady - zaśmiał się Gerard - Podoba mi sie to. Zasady to ważna rzecz. Bez nich... bylibyśmy tylko zwierzętami, prawda? - zmienił ton głosu na bardziej refleksyjny - Jakimi jeszcze zasadami się kierujesz, Tony? Zabijasz dla pieniędzy, czy dla zasady? Zabijasz aby przetrwać, czy zabijasz aby tym wszystkim dobrym ludziom żyło się lepiej? - Gerard zadawał tak dziwne pytania, że Barris począł zastanawiać się po co go tu ściągnął? Jak na razie robota, która miał wykonać zeszła na dalszy plan. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 13:19, 05 Maj 2010 |
|
-Oczywiście panie Gerard. Bez zasad bylibyśmy tylko zwierzętami... - potwierdził Tony słowa Gerarda. -Zabijam aby przetrwać i zabijam po to, aby źli ludzie nie krzywdzili dobrych. - uświadomił rozmówcę. Barris zaczął się zastanawiać, o co chodzi Gerardowi. Jeszcze nie tak dawno mówił, że w tym sporcie chodzi o dyskrecję... a teraz zaczął zadawać ciut bezsensowne pytania. -To jak z tą kasą? Co mam dla Ciebie zrobić? - zapytał Tony starając się przywrócić właściwy temat rozmowy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 13:55, 05 Maj 2010 |
|
- Tak, interesuje cię tylko... kasa - Gerard doskonale naśladował głos Tony'ego a słowo "kasa" zostało wypowiedziane prawie identycznym głosem.
- Zabijesz więc Moranesa, swojego szefa. Uczynisz to zaś w restauracji "Don Diego" pełnej ludzi, jutro wieczór o ósmej - Barris był święcie przekonany, że Gerard żartuje jednak gdy sylwetka mężczyzny sięgnęła za krzesło i wyjęła srebrna walizkę tony zwątpił w żartobliwość tego człowieka. Dwa kliknięcia otwieranych zamków poprzedziły uchylenie wieka walizki. Przed oczami Tony'ego pojawiły się zielone banknoty o nominałach 50 i 100. Mógł mieć pewność, że tam znajdzie pół miliona.
Barris pomyślał przez chwilę, co go powstrzymuje przed wyciągnięciem beretty i odebraniem zawartości tej walizki Gerardowi... Nie musiałby go przecież zabijać. Tylko coś, coś bliżej nieokreślonego nie dawało Tony'emu skupić do końca myśli na tej sprawie. Wpatrywał się tylko w pieniądze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:05, 05 Maj 2010 |
|
Tony brał papierosa do buzi. Omal nie zakrztusił się, gdy usłyszał, że ma zabić własnego szefa. -Nie gadaj! Mam zabić mojego szefa? - powiedział rozbawiony. Obserwował Gerarda, który wyjął srebrną walizkę pełną pieniędzy. Tony spoważniał. Jego oczom ukazały się pachnące zielone banknoty w nominałach 50, 100... W tej walizce było pół miliona jak nic. Zastanowił się. A może by tak zabić Gerarda i wziąć sobie prezent w postaci pół miliona? Patrzył się w pieniądze... A może zabije swojego szefa? Chociaż za bardzo go szanuje, za dużo dla niego zrobił.... Chociaż z drugiej strony? Tutaj ma pół miliona... W swej wyobraźni widział piękne lazurowe wybrzeże i siebie pijącego pyszny mus owocowy z cytrynką na szklance. Nie chciał sobie przysparzać kłopotów zabijając Gerarda. -A co jeżeli kumple szefa się na mnie zemszczą? Gwarantujesz mi ochronę? Przygarniesz mnie do siebie? - pytał Barris. Za pół miliona zdolny jest zabić nawet swojego szefa... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:16, 05 Maj 2010 |
|
- Zagwarantuję - zbliżył swoją twarz do twarzy Tony'ego tak, że latarnia świecąca za motelowym oknem powinna ją oświetlić... tak się jednak nie stało! Miał nadal przed soba ciemny zarys Gerarda.
- Rozumiem, że zgadzasz się... - stwierdził bardziej niż spytał. Zamknął walizkę i wcisnął ją w ręce Barrisa
- Tak więc pieniądze są twoje. Oczekuję trupa jutro o ósmej wieczór w restauracji "Don Diego". Jak nie wiesz gdzie to kup sobie przewodnik. A teraz... zmykaj!
Tony nie zamierzał czekać na ponowne ponaglenie. To co ujrzał zbyt go przeraziło i nie była to gra świateł. Twarz Gerarda falowała setkami cieni a każdy był ciemniejszy od poprzedniego. Nie obchodziło go co jest w tej walizce. Równie dobrze mogło by tam być gniazdo żmij. Teraz chciał się wynieść z tego pokoju i znaleźć się w normalnej, oświetlonej przestrzeni.
Odkrył, że uspokaja oddech i drżące dłonie siedząc w aucie. Brelok od kluczyków bujał się leniwie w stacyjce. Tony zmuszał swój umysł aby przypomnieć sobie jak znalazł się w samochodzie, lecz ni jak nie mógł.
Uruchomił silnik i odjechał.
Na stacji benzynowej zerknął na walizkę leżącą na siedzeniu pasażera. Otworzył ją ostrożnie, lecz nic się nie zmieniło. Nadal leżały tam banknoty. Wyjął jeden losowy i obejrzał go. Był używany i albo oryginalny, albo idealnie podrobiony.
Tony nie wiedział co myśleć... i co robić... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:25, 05 Maj 2010 |
|
Tony oglądał banknoty. Wyglądały całkiem normalnie, ale aby się upewnić, że są prawdziwe pojechał do swojego mieszkania, aby prześwietlić banknoty specjalnym urządzeniem do tego przeznaczonym... Jechał zamyślony przez oświetlone ulice wielkiego miasta... Co jakiś czas spoglądał na walizkę. Dojechał do swojego domu. Sprawdził, czy nikt nie spogląda w jego stronę, szybko wyciągnął walizkę i pospieszył do domu. Czuł się tak, jakby ktoś go gonił... Jakby ktoś chciał mu wyrwać tą walizkę... Otworzył drzwi do swojego mieszkania i tak szybko jak wyszedł z pokoju gdzie rozmawiał z Gerardem zamknął je. Rzucił skórzaną kurtkę na kanapę. W szafce znalazł tester pieniędzy. Nakierował laserem na pieniądze i sprawdził czy są one prawdziwe. Nacisnął przycisk. Chciał sprawdzić prawdziwość kilkunastu banknotów... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:38, 05 Maj 2010 |
|
MÓJ POST NR 2000 Iiiiihaaaa!!!!!
O dziwo i pomimo wszelkich wątpliwości pieniądze były prawdziwe! Tony poczuł nagle, że jest obserwowany. Od razu naszła mu myśl - Skoro Gerard dał mi zapłatę przed robotą to albo jest głupi albo kontroluje teraz każdy mój ruch...
Wyjrzał dyskretnie przez okno. Pod domem stał samochód sąsiadów i dostawczy wan z piekarni. Jednak coś w nocnym krajobrazie nie pasowało Tony'emu. Zanim się zorientował powróciła wizja twarzy Gerarda... Cienie... Cienie na zewnątrz tańczyły jakby źródłem światła były dziesiątki świec, których płomień skakał na wietrze, a nie kilka statycznych latarni.
tony odskoczył od okna jak oparzony. Przeczesał dłonią włosy i postanowił się uspokoić. Powrócić do normalności. Przycisnął guzik sekretarki aby sprawdzić nagrane wiadomości i poszedł do kuchni zrobić sobie drinka.
Miał tylko jedną wiadomość i nieomal nie wypuścił szklanki z ręki gdy go usłyszał.
- Widzę, że masz sporo wątpliwości Tony - był to głos Gerarda - Nie martw się. Wszystko jest pod kontrolą i nie próbuj uciekać przed wykonaniem swojej pracy... za którą dostałeś już wynagrodzenie.
Barris rzucił się do automatu aby sprawdzić kiedy została nagrana wiadomość. Jego przeczucia potwierdziły się. Gerard nagrał się na godzinę przed spotkaniem z Tonym!
Ten dziwny człowiek widział, że Tony się zgodzi, że weźmie pieniądze i że będzie rozważał kilka możliwości.
Jakiś wewnętrzny alarm odezwał się w głowie Tony'ego. Żałował, że stało się to dopiero teraz gdy wpieprzył się w środek jakiejś grubej i niezrozumiałej dla niego afery. Było zbyt wiele przypadków i niejasności w wydarzeniach ostatniej godziny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:53, 05 Maj 2010 |
|
Tony pragnął się opanować. Uspokoić. Usiadł na fotel z drinkiem. Wziął głębokiego łyka. Jeżeli nie zabije swojego szefa, Gerard z całą pewnością mu się za to odwdzięczy. Gdy jednak zrobi to, Gerard się ucieszy, jednak znajomi szefa Tony'ego mogą się trochę zezłościć. Ale czy muszą wiedzieć kto to zrobił? Tony zaplanuje tak morderstwo, że nikt nie będzie sądził że to on. Na pewno jutro o ósmej wieczorem zabije swojego szefa. W końcu taka jest umowa i nie ma co z niej rezygnować. Barris dolał sobie Martini, dodał oliwki i zaczął obmyślać plan. Zdejmie szefa z karabinu snajperskiego z dachu budynku umiejscowionego naprzeciwko restauracji Don Diego. Plan ten był sensowny. Nawet nikt nie zda sobie sprawy z tego, że zabójcą jest Tony Barris... Odda strzał i ucieknie swoim samochodem... Chociaż, jak może uciekać swoim samochodem? Musi skombinować jakiś inny, że by nie było, że na poprzecznej ulicy znajdował się Tony Barris w swoim czarnym wozie. Już wie. Dzisiaj w nocy uda się do znajomego mechanika. Powinien mieć jakiegoś grata na sprzedaż za małą cenę. W końcu Barris był prawie milionerem... Skombinowanie nowego samochodu to żaden problem. Plan jest prosty. Barris zdejmuje szefa wchodzącego do restauracji. Karabin snajperski wrzuca do komina budynku. Schodzi na dół i odjeżdża zakupionym wozem, którego pozbędzie się także na wysokim klifie tuż przy wielkim oceanie. Plan wyglądał bardzo przemyślany. Tymczasem dopił drinka, ubrał skórzaną kurtkę i wybrał się do znajomego mechanika... Na pewno ma coś "na stanie". |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Śro 14:54, 05 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 15:06, 05 Maj 2010 |
|
Tony zaparkował przed warsztatem. Z pozoru był zamknięty, ale tony dobrze wiedział, że Sam prasuje po nocach nad kradzionymi autami. Zaszedł do warsztatu od tyłu i pchnął metalowe drzwi. Sam pracował właśnie nad jakimś porshe.
- Ha! Tony. - Sam odwrócił się do Barrisa i zanim się przywitał wytarł zabrudzoną dłoń w szmatę - Zjawiasz się jak jakiś duch, chłopie! Czego chcesz od starego Sam'a o tej porze? - spojrzał na zegarek, dochodziła pierwsza w nocy.
tony zanim odpowiedział przyjrzał się siwej, równo przyciętej brodzie mechanika. Skóra na łysiejącej głowie znajomego Barrisa odbijała światło lampy wiszącej nad nimi. Tony rozejrzał się po zacienionych miejscach, których w warsztacie było wiele...
- Hej! - Sam pomachał Tony'emu dłonią przed oczami - Jesteś tu, czy na Księżycu? - mechanik miał zmartwioną twarz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 15:11, 05 Maj 2010 |
|
Tony otrząsł się. -Jestem jestem. Witaj stary. Dawno Cie nie widziałem. Jak leci? - zapytał Tony. -Wiesz co stary, potrzebuje jakiegoś auta... Najlepiej za tanią kasę. Wiesz, trochę się boje o mojego Merca, który może się stać obiektem zainteresowań złodziejów. Szkoda mi tego auta, a z kasą jest tak sobie... - skłamał celowo Barris patrząc na Sama. -To jak? Masz coś na sprzedaż? Zapłacę Ci teraz, z góry. Potrzebuje koniecznie na dzisiaj. Proszę, nie pytaj dlaczego chce auto na teraz, po co. Potrzebuje. - oznajmił Tony puszczając oczko do Sama. Uśmiechnął się i poklepał mechanika po plecach. -Muszę kogoś zabić. - powiedzial Samowi i wybuchnął śmiechem. -Żartuję Sam... Chłopie, to jak z samochodem? Co tam masz interesującego? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 13:12, 08 Maj 2010 |
|
Sam podrapał się po głowie i zaśmiał z "żartu" Barrisa.
- Chodź. nie lubię mówić o interesach na sucho.
Ruszył do niewielkiego pokoju gdzie z małej turystycznej lodówki wyjął dwa piwa i podał jedno Tony'emu.
- Mam starszy model mercedesa jeśli cię zainteresuje. Nie rzuca się w oczy i raczej ci go nie skroją. Czysty wózek. Jak dla ciebie za półtora. - otworzył swoją puszkę i wypił sporo jej zawartości delektując się kazdym łykiem - Powiedz, co u ciebie? - spytał nagle a Tony, który przeważnie zawsze wie co powiedzieć stwierdził, iż Sam zaskoczył go. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 13:56, 08 Maj 2010 |
|
-Jakoś to leci... - wziął łyk piwa. -W sumie nic ciekawego u mnie nie słychać. - odpowiedział krótko chcąc już wyciągać pieniądze za czarnego Mercedesa. -A jak tam u ciebie kręci się interes Sam? - zapytał. Wyciągnął z kieszeni dość pokaźną sumę pieniędzy i zapłacił mechanikowi. -Trzymaj. Stówa jako napiwek. Dzięki bardzo stary. - powiedział Barris płacąc Samowi 1600 dolców. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:55, 09 Maj 2010 |
|
Mechanik schował pieniądze nie przeliczając ich nawet. Widać ufał Tony'emu. Na wspomnienie o interesach machnął ręką i dopił browar
- Co tu gadać. Gdyby nie biznesy takie jak ten z przed chwili zamknąłbym tą budę szybciej niż zdążyłbyś powiedzieć tysiąc dolców. - uśmiechnął się kwaśno i otworzył sobie kolejne piwo - Nie mam natłoku klientów. Musiałem zwolnic jednego z chłopaków bo inaczej nie wyszedłbym nawet na zero. Jest jak jest i cieszę się z każdego dnia. Wiesz w moim wieku to przywilej.
Wieku? Tony nie dawał Samowi więcej jak pięćdziesiąt lat, a tak po prawdzie wg Barrisa mechanik miał góra czterdzieści pięć. A może Sam po prostu dobrze wyglądał? Zadzwonił telefon i Sam odebrał i zatonął w rozmowie. Zorientował się, że będzie to dłuższa pogawędka więc podszedł do szuflady i wyciągnął z niej kluczyki od auta. Wskazał palcem Tony'emu wóz i pożegnał się uściskiem dłoni.
Tony wyjechał z warsztatu. Wóz nie był zły, ale czuło się dyskomfort jazdy. Nadawał się jednak świetnie do tego co planował Barris.
Dojechał do domu i stwierdził, że na dziś starczy. Położył się spać i zasnął.
Obudził się grubo po dziesiątej. Na dziś miał dużo pracy. Musi wybrać dogodny punkt do oddania strzału i opracować drogę ucieczki. Czasu miał dużo, choć nie tyle ile by chciał. Cóż, Gerard dał mu go mało, ale zapłata za to wydawała się odpowiednia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:05, 09 Maj 2010 |
|
Tony wziął z rana ciepły prysznic. Ubrał się i podgrzał sobie hamburgera. Ubrał skórzaną kurtkę i co jakiś czas przygryzając hamburgera zszedł na dół. Wsiadł do swojego czarnego Mercedesa - nie tego, który zakupił dzień wcześniej. Udało mu się znaleźć restaurację "Don Diego". Dojechał na miejsce i rozglądał się w około. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:03, 15 Maj 2010 |
|
Restauracja znajdowała się w ciasnej uliczce, która dziś nie była zbyt ruchliwa. Zabudowania na niej nie były wysokie. Dwupiętrowa kamienica, w której mieściła się restauracja była najwyższa. Tony od razu znalazł świetny punkt do oddania strzały. Dach jednego z budynków osłonięty był masywnym i grubym kominem. Do tego znajdował się tam duży banner reklamowy, który dawał osłonę przed wykryciem.
Tony udał się spokojnym krokiem w stronę wejścia do kamienicy. Cicho wszedł na górę i sprawnie wyważył kłódkę, która blokowała klapę na dach.
Gdy był na górze wyjął celownik optyczny od karabinu snajperskiego i położył się pod bannerem. Widoczność była idealna. Postanowił oddać strzał gdy cel będzie wchodził do środka.
Złapał się na tym, że nazywa w myślach Moranesa "celem". Cóż taka praca.
Z zamyślenia wyrwały go kroki, które usłyszał za sobą. szybko wyciągnął broń i odwrócił się celując do intruza.
Stał przed nim człowiek w garniturze, który strzepywał z siebie drobinki brudu, którymi zabrudził ubranie.
- Nie ma potrzeby panie Barris - rzekł spokojnie a Tony poczuł się jakby nagle pół miasta znało jego tożsamość.
człowiek miał krótko przystrzyżone włosy, gładko ogoloną twarz i zadbane dłonie. Barris nie spuszczał go z oka i nie opuścił broni.
Człowiek westchnął i spojrzał na Tony'ego ciemnymi oczami
- Pan Gerard wyraził się chyba jasno. Ale jak widzę nie do końca. Z tego co widać planuje pan... swoją robotę. Jednak według umowy... robota ma być wykonana w restauracji pełnej ludzi a nie na dachu za kominem.
Mężczyzna miał pewny głos. Barris pomyślał, że mężczyzna i Gerard zwariowali. To nie "Ojciec Chrzestny" tylko prawdziwe życie! co on wygaduje!? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:33, 15 Maj 2010 |
|
Tony osłupiał. Jego słowa dosłownie zbiły go z tropu. Jego doskonały plan powinien sprawić, że nikt nie dowie się kto strzelał. Tony miał ochotę zrezygnować z zabójstwa swojego szefa. Cała ta sytuacja wydawała mu się dziwna. Jaki interes ma Gerard, aby zabił on Moranesa w restauracji pełnej ludzi? Jaką różnicę robi mu z czego strzelał Tony, skąd i jaki rozmiar buta miał na sobie ubrany? -Co ty pierdolisz?! - spytał donośnym głosem Barris. -Mam zabić Moranesa, kogo obchodzi skąd oddam strzał? - dopytywał. -Przecież mam go tylko zabić tak? I zrobię to. Ale zrobię to stąd, a nie w restauracji pełnej ludzi! - krzyknął oburzony. Wyraźnie ten gość mu się nie podobał. Jego intencje były zupełnie nietrafne i bez sensu. -To moja robota, ok? Ja mam go zabić, a więc to ja zdecyduje skąd i gdzie. - oznajmił jasno trzymając w dłoni broń. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:46, 15 Maj 2010 |
|
Mężczyzna spokojnym ruchem sięgnął do kieszeni
- Spokojnie, nie wyjmuję broni. Nie jestem głupi. - Tony poprawił jednak chwyt na pistolecie i wymierzył dokładniej. W ręku nieznajomego pojawił się mały dyktafon analogowy. Wcisnął play i z głośnika usłyszał głos Gerarda:
Zabijesz więc Moranesa, swojego szefa. Uczynisz to zaś w restauracji "Don Diego" pełnej ludzi, jutro wieczór o ósmej
Wyłączył urządzenie.
- Jak pan słyszy umowa była jasna. Pan Gerard nie lubi gdy robi się z niego głupka. Wyraźnie powiedział "w restauracji pełnej ludzi". Czy zrozumiał pan instrukcje? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:06, 15 Maj 2010 |
|
Tony musiał mu ulec... -Wygrałeś... Czy zabicie go w restauracji jednak gdzieś na osobności załatwi sprawę?? - spytał... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:14, 15 Maj 2010 |
|
Mężczyzna uśmiechnął się z politowaniem i wcisnął raz jeszcze dyktafon. Tony'ego bardzo denerwowało, że ktoś (Gerard) nagrał ich rozmowę. Teraz dziwny mężczyzna mógłby szantażować Barrisa... A gdy będzie po wszystkim i policja zacznie węszyć nagranie mogłoby wpaść w ich ręce. Nie dobrze się wszystko układało.
- Jak pan widzi, instrukcja jest jasna... choć z pewnością pozostawia panu jakąś furtkę. Przyznam, a będzie to z mojej strony dobra rada, że pan Gerard lubi efektowne czyny. - zmarszczył brwi wpatrując się w lufę pistoletu - Niech się pan nie niepokoi. Nikt nie chce pana wpakować w jakiekolwiek gówno. Gdy skończy pan robotę mój pracodawca zajmie się wszystkim. Zrobi pan jak zechce. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:22, 15 Maj 2010 |
|
Wygląda na to, że Gerard stanowi dla Tony'ego jakąś podporę. No nic. Pozostawało wykonać swoją robotę, za którą pobrało się pół miliona. Barris wykona robotę zgodnie z umową. Nie chce, aby Gerard potem robił mu gnój, że nie trzymał się umowy. Plan był prosty. Tony musi zabić Moranesa gdzieś zza tłumu, aby nikt go nie schwytał. Może zrobi to na pierwszym piętrze, stojąc tuż przy schodach i gdy jego szef wejdzie już do restauracji, Tony odda strzał. Potem schodami pożarowymi na dach budynku i Barris ucieknie swoim nowo zakupionym autem. Tony zszedł z dachu budynku nie żegnając się nawet z człowiekiem Gerarda. Wsiadł do auta i ruszył w stronę swojego domu w oczekiwaniu na wieczór... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 9:41, 18 Maj 2010 |
|
Wieczór zastał Nowy York w deszczu i chłodzie. Tony leżał na łóżku w ubraniu i próbował nie myśleć i niczym stresującym... o ile na godzinę przed zabiciem własnego szefa można było o czymś takim nie myśleć.
ciszę przerwało pukanie do drzwi. Tony miał zainstalowany dzwonek i nie pamiętał aby się zepsuł. Jednak pomimo tego wyraźnie ktoś pukał.
Barris nauczony przez życie ostrożności ruszył ku drzwiom ze swoją przyjaciółką 9mm. Wyjrzał przez judasza. Przed drzwiami stał mężczyzna w sportowej marynarce pod która miał ciemny golf. Chronił się przed deszczem pod rozłożystym parasolem. Tony nie znał jegomościa.
W tle za owym nocnym gościem bystre oko Barrisa zarejestrowało czarnego lincolna z ciemnymi szybami.
Mężczyzna z parasolem zastukał raz jeszcze i odwrócił się w stronę samochodu patrząc porozumiewawczo na kogoś kto siedział na tylnym siedzeniu. Po chwili zastukał ponownie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|