|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 9:58, 24 Maj 2010 |
|
Kilkanaście minut później do pokoju wszedł Howard. Spojrzał na Tony'ego krytycznie i rzucił
- Ogarnij się. Fakt, że nie żyjesz nie upoważnia cię do noszenia tych samych ubrań, w których spałeś. Higiena osobista nadal jest wskazana.
Dał Barrisowi czas na to wszystko. Toby odkrył, że w szafie wisi rząd garniturów i sportowej, eleganckiej odzieży [nie dresów]. Włożył coś co najbardziej mu odpowiadało i wyszedł niepewnie z pokoju. Howard czekał na niego w hallu, przy wejściu do piwnicy...
Gdy tylko Tony zbliżył się do niego jego ojciec-w-ciemności zniknął w mrokach schodów, prowadzących w dół. Tony ruszył za nim.
Zeszli do zimnej i wilgotnej winiarni. Minęli rzędy stojaków z butelkami wypełnionymi przednimi gatunkami. Oko Tony'ego zarejestrowało na etykietach daty z XIX wieku. Kolekcja musiała być sporo warta i niebywale smaczna.
Znaleźli się w się w bardziej przestronnym pomieszczeniu bez okien z nieotynkowanymi ścianami. Nagie cegły przypominały Tony'emu jakieś lochy czy piwnicę. Jedynym źródłem światła była tu goła żarówka, która bujała się na lekko zaizolowanym kablu. Howard podał Tony'emu gruby pręt, który stał wcześniej oparty o ścianę.
- Krew Kaina nie jest tylko przekleństwem nałożonym na nas. Przez wieki i tysiąclecia znaleziono dla niej niebywale wiele zastosowań. Jednym z nich jest szczególna moc podnoszenia właściwości martwej somy wampira - Ojciec patrzył na Tony'ego, który nie do końca rozumiał co ma zrobić. Wreszcie sam Howard złapał się na tym, że rzeczywiście nie wytłumaczył wiele Tony'emu.
- Skup się na przepływie vitae przez twoje ciało. Pozwól martwym mięśniom i żyłom znów poczuć tchnienie życia. Zwiększ swoją siłę i poznaj moc krwi!
Tony wykonał to abstrakcyjne polecenie... Znaczy starał się jak mógł. Z początku nic się nie działo lecz po chwili poczuł jak... rośnie. I to dosłownie. Jego mięśnie rozrastały się do niebywałych rozmiarów a ubranie, które włożył pękało w szwach. Wreszcie przed Howardem stała istota niepodobna niczemu... gdyż nie miała prawa istnieć. Krew, która Barris wpompował w mięśnie sprawiła, że powiększyły się one bardziej niżby chciał. Mógł teraz z łatwością zgnieść ów pręt i wygiąć go w dowolne kształty. Czynił to tak jakby ów pręt był z miedzi a nie z jakiegoś mocnego i twardego stopu a metal grał w jego masywnych dłoniach zgrzytającą melodię...
- Starczy - rzekł Howard.
Stan w jakim znajdował się Tony nie trwał długo i choć doprowadził on wampira do prawie euforii spowodował także coś innego.
To chyba o tym mówił Howard wczorajszej nocy. Tony poczuł nagle jakąś niewyobrażalną pustkę w swoim wnętrzu. Jakby coś stracił a teraz ta strata paliła jego trzewia niesamowitym ogniem. Głód! Czyżby ta jedna przemiana pozbawiła go całości krwi jaką posiadał w swoim organizmie?! Howard dostrzegł wyraz twarzy Tony'ego.
- Nie jesteś jeszcze gotowy aby polować. - rzekł krótko i podwinął rękaw koszuli - Pij. - powiedział a nie była to ani prośba, ani rozkaz, lecz Tony nie czekał na kolejne zaproszenie. Jego kły wysunęły się z dziąseł (on miał kły!) i wbiły się w nadgarstek ojca. Pił i pił prawie bez opamiętania a gorzko-skłodka krew spływała w gardle by zaspokoić głód. Tony najwyraźniej zatracił się w tym wszystkim gdyż z otępienia wyrwały go słowa ojca
- Dość! Wystarczy synu... na dziś wystarczy.
Wszelkie uczucia opuściły Tony'ego. Głód, euforia i to dziwne zauroczenie postacią Howarda. Lecz nie... Wampir poczuł nagle, że to dziwne zauroczenie przeradza się w coś jeszcze bardziej niebezpiecznego. tony poczuł, że gdyby ten stary Ventru kazał mu skoczyć w ogień... to zastanowiłby się tylko na ułamek sekundy i skoczyłby. Howard jawił mu się teraz odmiennie i kimkolwiek nie był był jego Ojcem. Możliwe, że Tony szukał teraz u boku Howarda prawdziwej ojcowskiej miłości, której nie zaznał w dzieciństwie. Być może to cała przemiana w wampira to sprawiła a by może postawa De Barri...
Tony skupił się na kolejnych słowach Ojca.
- Jak już mówiłem, a może i nie. Z medycznego punktu widzenia twoje ciało jest martwe. Jest to na równi przekleństwo jak i dar, gdyż nie musisz obawiać się zranień i urazów. A jeśli już do nich dojdzie krew pomoże ci się wyleczyć. Jak zauważyłeś vitae w twoim ciele nie ma nieskończonych zapasów. Działa to na zasadzie "ile wypijesz, tyle będziesz mógł wykorzystać". Pamiętaj o tym i nie dopuszczaj głodu do siebie.
Słowa Howarda płynęły do uszu Tony'ego niczym muzyka o niesamowitym rytmie. Rytmie potęgi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 17:51, 28 Maj 2010 |
|
Tony był zaszczycony swoimi umiejętnościami. A raczej umiejętnościami i cechami wampira. Przypływ mocy zrobił na nim niesamowite wrażenie. -Łaaaał. - powiedział to jak małe dziecko, które dostało pod choinkę wymarzony prezent. Był teraz świadomy tego, jaką siłę gromadzi, ale również świadomy, że użycie tej siły powoduje "opróżnienie" krwi z organizmu. Rozumiał, że musi swej mocy i siły używać ostrożnie i rozważnie, tylko w specjalnych sytuacjach. -Dziękuje Ci ojcze, za to co dla mnie zrobiłeś. - rzekł Tony. Wyraźnie czuł więź ze swoim Ojcem. Nigdy nie zaznał prawdziwej miłości. A teraz, jakby ją czuł... -Co teraz zrobimy ojcze, wybieramy się gdzieś czy wracamy na górę? - zapytał Tony rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pią 17:52, 28 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 14:58, 31 Maj 2010 |
|
Howard odwrócił się na chwilę aby zadać ból synowi. Gdy na powrót stanął twarzą w twarz z Tonym w jego dłoni błysnęła stal. Tony normalnie zareagowałby na ten ruch... jednak był on tak szybki, że atakująca dłoń wampira była prawie niewidoczna. Ostrze wbiło się w brzuch a Tony jęknął.
- Nie obawiaj się. - rzekł najspokojniej w świecie, jakby właśnie obierał jabłko. Wyszarpnął nóż z ciała Tony'ego. - Teraz masz dziurę w brzuchu. Jednak ból który czujesz nawet nie jest cieniem tego, który poczułbyś za życia. Fakt, faktem jako trupowi szwankuje ci system immunologiczny. Czas nie zaleczy ci ran. Musisz użyć krwi. Krew to potęga. Pamiętaj.
Tony stał zgięty w pół dotykając swojego brzucha. Koszula była podarta, podkoszulek też... jednak nie był nawet draśnięty. Spojrzał w oczy Howarda, który uśmiechał się do niego widząc co się dzieje. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:58, 31 Maj 2010 |
|
Tony nie do końca rozumiał sens wbijania noża w brzuch przez jego Ojca. -Jaki ma sens wbicie mi ostrza w brzuch? - spytał rzucając spojrzenie na de Barri. Myślał, że nadszedł czas na pierwsze polowanie, a Howard tylko sprowokował sytuację. -Czy już czas na pierwsze polowanie? - zapytał pewnie. Z pewnością o to chodziło Howardowi. Barris był podekscytowany. Pragnął już debiutu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:10, 01 Cze 2010 |
|
Howard patrzył przez chwilę na swojego potomka.
- Nie - rzekł twardo - Nie czas na to, jesteś syty. Jednak widzę, że nie do końca rozumiesz swoją odmienność.
Howard wyszarpnął rewolwer z kieszeni a zrobił to znów tak samo błyskawicznie i strzelił. Tony odruchowo rzucił się w bok lecz poczuł uderzenie pocisku w żebra. Padł na ziemię i patrzył na ojca dziwnym wzrokiem. Nie, nie mógł być na niego zły, był bardziej zdziwiony.
- Teraz może się domyślisz. A jak nie to zostawimy ten temat na później.
Tony zbadał ranę po kuli. Nie było żadnej rany! Tak samo jak w przypadku noża. Czyżby po Przemianie dostał jakąś moc odporności na zranienia!? A może każdy wampir posiadał taką odporność?
Howard widząc niepewność Tony'ego rzekł
- Krew Ventrue hojnie obdarzyła cię dyscypliną Odporności. Nie tyle jesteś mniej podatny na zwykłe zranienia, lecz także będziesz mógł dłużej znieść kontakt z ogniem, słońcem czy innymi śmiertelnymi zranieniami... Starczy na dziś. Jeśli zechcesz możesz wraz z Jamesem udać się do miasta. Pamiętaj tylko słuchaj go tak jakby był mną.
Tony nie zamierzał się sprzeciwiać... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 15:11, 03 Cze 2010 |
|
Tony spojrzał się na Ojca i rzekł: -Cóż... Uczynię jak mówisz. Do zobaczenia Ojcze. - odpowiedział darząc Howarda ciepłym uśmiechem. Pamiętał drogę powrotną do pomieszczeń mieszkalnych. Przeszedł przez kilka korytarzy w poszukiwaniu Jamesa. W końcu odnalazł go w jednym z pokoi. James, wybierzemy się do miasta? - spytał grzecznie nie mając wątpliwości co do odpowiedzi Jamesa. Barris zamierzał bliżej poznać Londyn. Nigdy nie był w Anglii, a taka wycieczka na pewno zrobi mu dobrze. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 18:22, 06 Cze 2010 |
|
James oderwał się od swoich zajęć. W milczeniu zaprowadził Tony'ego do garażu i wsiadł do jednego z pięciu aut tam stojących. Każde reprezentowało jeden z okresów historycznych. Tony podejrzewał, że to tylko cześć kolekcji. James potwierdził to słowami
- Pan posiada 90% aut wyprodukowanych we Francji, Brytanii i w Niemczech od roku 1950. Wcześniejsza kolekcja uległa zniszczeniu podczas wojny. Szkoda ich było. Teraz każdy wart byłby fortunę.
Wsiadł do czarnego jaguara S-Type i odpalił silnik. Tony usiadł na miejscu pasażera, które znajdowało się nie tam gdzie trzeba! Jej Anglicy mieli kierownice z drugiej strony! No tak, przecież oni jeżdżą po lewym pasie. Widocznie Przemiana lekko zacmiła jego umysł.
- Czy zamierza pan wysiadać z auta sir? Jeśli tak to proponowałbym zmianę ubrania na mniej zniszczone.
Tony spojrzał na popękane w szwach ciuchy. Posłał Jamesowi niepewny uśmiech i poszedł się przebrać. Wrócił po chwili. Kilka sekund później sunęli już zatłoczoną autostradą.
- Dokąd jedziemy sir? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 18:24, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:01, 07 Cze 2010 |
|
-Jedźmy do centrum. Napiłbym się jakiegoś dobrego wina. Zasmakujemy też londyńskiego jedzenia. - oznajmił Jamesowi. Londyn nawet podobał się Tonyemu, ale brakowało mu amerykańskich samochodów i widoków drapaczy chmur. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 10:29, 09 Cze 2010 |
|
- Nie radzę - rzekł James - Z tego co wiem jedzenie ci nic już nie pomoże. Teraz jesteś już tylko na jednej diecie... - nie dokończył, ale Tony wyczuł, że chce dodać "tak jak i ja".
Jechali chwilę w ciszy. James kurczowo ściskając dłonie na kółku. Widać było, że walczy sam ze sobą. Wreszcie szepnął cicho
- Nie pij trzeci raz... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 12:25, 11 Cze 2010 |
|
Tony nie do końca rozumiał o co chodzi Jamesowi. I nie do końca sądził, że James poznał jego intencje. -Wybraliśmy się na wycieczkę. Chciałem iść do restauracji aby poznać tutejszych ludzi i smak tutejszego jedzenia James. - oznajmił. -Ale skoro nie radzisz tam się wybierać... To nie jedźmy tam. - rzekł spokojnie do kierującego Jamesa. -O co chodzi z tym trzecim razem? Dlaczego nie mam pić trzeci raz James? - spytał zaciekawiony Tony. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:06, 26 Cze 2010 |
|
James ewidentnie się pocił. Był cały w nerwach. Kostki dłoni zaciśniętych na kierownicy zbielały tak, że przez chwilę Tony myślał, iż kości przebiją skórę. James skręcił ostro w lewo potrącając stojący przy krawężniku kosz na śmieci. Nie przejął się tym. Zatrzymał jednak wóz z piskiem opon i wysiadł na zewnątrz. Zapalił papierosa i przysiadł na masce wozu. Jego dłonie drżały. Wreszcie wziął kilka głębokich oddechów i zaciągnął się tak mocno, że papierosa wypalił w pięciu szybkich buchach. Wreszcie rzucając go do rynsztoka wsiadł i rzucił krótko.
- Bo za trzecim... będziesz taki jak ja...
Długo nie odzywał się. Uruchomił wreszcie silnik i ruszył.
- Nie mogę zrobić nic. Nie mogę się sprzeciwić. Od prawie dwustu lat cierpię na uzależnienie od krwi twojego Ojca. Jak ćpun. Tylko ćpun jak przedawkuje zdycha. Ja nie mogę. - znów zacisnął pięści na kierownicy - Nie mogę! - warknął i nie odezwał się już nic.
Zatrzymał samochód na jednym z mostów nad Tamizą. Wysiadł z samochodu i znów usiadł na masce. Znów zapalił papierosa, lecz tym razem wyglądał na bardziej odprężonego... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 18:41, 26 Cze 2010 |
|
Tony zaintrygowany całą sytuacją wyszedł z samochodu. Popatrzył na księżyc o spytał spokojnie Jamesa. -Dlaczego nie możesz się sprzeciwić? Czy Ojciec jest tego powodem? - spytał. -Cóż mam więc zrobić? Co mi radzisz? - zapytał. -Nie wyjadę przecież z Anglii. Nie mogę. - oznajmił Jamesowi Barris ponownie rzucając spojrzenie na księżyc. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:27, 02 Lip 2010 |
|
James pokręcił głową w zamyśleniu.
- Nie ojciec. Krew daje taką władzę. Jeśli śmiertelnik lub wampir, ktokolwiek, napije się jej trzy razy zostaje związany więzami mocniejszymi niż miłość, nienawiść czy jakiekolwiek uczucie na tym padole. Z pewnością już teraz czujesz do Pana coś innego, coś misternie obcego a zarazem tak bliskiego. A poznałeś go zaledwie wczoraj, prawda?
Tony musiał przyznać rację ghulowi. Czuł niesamowicie silną więź z ojcem-w-ciemności. Była to diabelnie pokrętna miłość... nie taka jaką się czuje do kochanej osoby... ta była prawie jak jakiś fanatyzm. Pił już jego krew dwukrotnie... co będzie czuł gdy wypije po raz trzeci?
- Zabij mnie - rzekł James nagle ucinając rozmyślania Tony'ego - Zabij, bo pomimo wszystko to dla mnie trwa już za długo. Prawie dwieście lat. Jak dla zwykłego człowieka to zbyt długo. Dwieście lat niewoli bez szansy na wyrwanie się z niej poprzez naturalną śmierć. Zabij mnie.
James wpatrywał się w toń Tamizy w której falach odbijał się zniekształcony księżyc... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:41, 02 Lip 2010 |
|
-Nie żartuj. Wskakuj do auta i wracamy do domu. - rzekł Tony. Nie wziął do siebie słów zrozpaczonego Jamesa. Teraz już tylko chciał wrócić do domu, a nie miał najmniejszego zamiaru zabijać swojego kompana. I nie zrobi tego bez poradzenia się u Ojca. -James, jedziemy. - oznajmił Tony wsiadając za stery samochodu. James był zbyt rozbity i zamyślony, aby mógł prowadzić auto. Czekał w samochodzie siedząc za kierownicą na Jamesa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:51, 02 Lip 2010 |
|
James nie zareagował. Z początku Tony myślał, że mężczyzna skoczy z mostu ale tak się nie stało. Czyżby ojciec, jego Pan zabronił mu tego? Możliwe, że De Barri znał zamiary Jamesa i zareagował odpowiednio szybko.
- Dlaczego tego nie zrobisz? - spytał z wyrzutem James a w jego oczach widać było napływające łzy - Przecież zabijałeś już ludzi. Jeden nie zrobi ci różnicy... może tylko tą, że tym razem przysłużysz się komuś bardziej niż tylko dealerom narkotyków czy mafii! - syknął i uderzając w dach samochodu wsiadł z drugiej strony. Był zły na Tony'ego. Nie odzywał się całą drogę. Barris dostrzegł, że James uspokaja się wraz ze zbliżaniem się do rezydencji ojca. Tony doskonale zapamiętał drogę i wiedział gdzie jechać. Zaś James jak posłuszna kukła stawał się znów potulny niczym baranek. Tony też począł odczuwać coraz większą więź, która łączyła go z wampirem. Czy na tej zasadzie to działało? Czy odległość potrafiła stłumić mroczne działanie krwi? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:02, 02 Lip 2010 |
|
Uczucie było conajmniej dziwne, ale jakże jasne. Tony zrozumiał. Wraz z przybliżaniem się do Ojca rośnie więź. Najwyraźniej działa to na tej zasadzie. Tony i tak pragnął porozmawiać o tym z Ojcem, który służy mu radą od pierwszego spotkania. Nie przyjmował do wiadomości ucieczki z Anglii. Tu ma rodzinę, ma tutaj swojego ojca. Swoimi myślami nawiązał jeszcze do Jamesa. "Ja zabijałem ludzi za konkretne czyny James. Ty mi nic nie zrobiłeś" - myślał sobie w duchu. Wyraźnie polubił Jamesa pomimo jego zamiarów. Może w przyszłości zrozumie jego słowa... Tony zmierzał do rezydencji De Barriego. Już ostatni zakręt i wjechał na posiadłość Ojca. Odpiął pasy i ruszył do swojego pokoju. De Barri z całą pewnością go odwiedzi. Przynajmniej taką miał nadzieję i tak czuł. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:09, 02 Lip 2010 |
|
Tony nie pomylił się. Ojciec wszedł bez pukania. Ubrany był w jakiś stary strój, który Tony sklasyfikował jako jakiś osiemnastowieczny kostium, wyjęty prosto z teatralnej garderoby..
- Oczekiwałeś mnie, prawda? - rzekł spokojnie - Z twojej twarzy wnioskuję, że chciałeś mnie o coś zapytać. Słucham zatem. Jak podróż po Londynie? Jak znajdujesz to miasto?
W tonie Howarda słychać było lekką drwinę. Być może doskonale wiedział o co Tony chce go spytać lecz bawił się z nim. A może zmysły Tony'ego zostały stępione całym natłokiem spraw, które wydarzyły się w jego życiu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:14, 02 Lip 2010 |
|
-Prawda Ojcze. - rzekł Tony. -Chciałem zapytać dlaczego kazałeś wybrać mi się do miasta? - spytał. Dokładnie wiedział, co myśli Howard. Wiedział, że de Barri wie o co mu chodzi. -Z mojej wycieczki z Jamesem spostrzegłem pewną rzecz. Zbliżając się do Ciebie poczułem specyficzną więź. Czy tego chciałeś mnie nauczyć wysyłając mnie do miasta? - spytał spokojnym, ciepłym tonem, jakby był dumny z tego, co spostrzegł. -Co dalej? - zapytał Tony oczekując kolejnego polecenia Ojca. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:37, 02 Lip 2010 |
|
- L'homme est un apprenti, la douleur son maître - rzekł De Barri - Człowiek jest uczniem, ból jego mistrzem. Zgadłeś. Łączy nas specyficzna więź. Jak ojca i syna. Inaczej nazywałbyś mnie opiekunem, nie Ojcem, prawda? - Howard usiadł obok Tony'ego - Co dalej? Comme on fait son lit, on se couche. Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Znasz życie. To nie różni się zbytnio od poprzedniego. Musisz się go tylko nauczyć od podstaw. James chciał abyś skrócił jego cierpienia, prawda? - nie zaskoczył tym pytaniem swojego syna - Przyjdzie na to pora. Nie jestem monstrum z filmu. Też mam uczucia. Jednak James'a ciężko będzie zastąpić. Rozumiemy się bez słów. Ratował mi wiele razy mój przeklęty żywot i jestem mu za to wdzięczny - kłamał De Barri - Ale jeszcze nie. Nie mogę go odprawić ot tak sobie. Nadejdzie jednak i taka chwila... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 7:42, 03 Lip 2010 |
|
-Nadejdzie taka chwila? Nie do końca rozumiem Ojcze. - odparł Tony oczekując jaśniejszej wypowiedzi. Nie do końca rozumiał o co chodzi Howardowi. De Barri rzucał ogólnikami, które nie były do końca zrozumiałe. To, że musi nauczyć się życia od podstaw, Tony wiedział bardzo dobrze. -Jeszcze jedno pytanie. Potrafisz Ojcze czytać w naszych myślach? - spytał nie do końca pewnie. O ile zrozumiał pojęcie odległości, o tyle czytanie w myślach stało pod znakiem zapytania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 8:19, 03 Lip 2010 |
|
De Barri zaprzeczył
- Nie, nie potrafię. Ale są potężne byty na tym padole, które zdają się to umieć. Ja zgaduję. Przez lata nauczyłem się wyłapywać te niewielkie, niezauważalne niuanse. Zdaje się, że teraz nazywają to psychologią. Cóż, może nie jestem lekarzem, ale doskonale rozumiem czego pragnie James. Widzę to w odbiciu jego smutnych oczu. A widziałem takie spojrzenie nie raz, częściej u ludzi niż u nieśmiertelnych dzieci nocy.
Mówiłem ci o tym które masz pokolenie prawda? Zmniejsza się ono wraz z kolejną generacją wampirów. Kain z założenia miał pierwsze pokolenie, jego dzieci zaś drugie. Dzieci jego dzieci trzecie i tak dalej. Im niższe pokolenie tym potężniejsza krew. Ojciec przekazując synowi krew przekazuje mu też pokolenie o jeden niższe. Dlatego potężne i stare wampiry potrafią więcej. Strzeż się ich - nie wiedzieć czemu Howard zmienił nagle temat. Może była to kolejna lekcja? A może chciał po prostu pogadać? Tony nie wiedział jakie zasady panują w świecie wampirów. De Barri jak zwykle, jakby czytał w jego myślach - Jutro odbędzie się przyjęcie u jednej z Torreadorek. Jestem zaproszony, choć nie wiem dokładni w jakim celu. Pójdziesz ze mną. Poznasz kilku Spokrewnionych i zasady panujące w naszym świecie - posłał mu suchy uśmiech i wstał - Tymczasem nocy jeszcze trochę pozostało. Jeśli nie masz więcej pytań - a masz prawda? - to rezydencja należy do ciebie. Ja udam się na pewne spotkanie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 9:05, 03 Lip 2010 |
|
-Dobrze, będę na jutro gotowy. - oznajmił Barris. -Żegnaj Ojcze. - pożegnał się z Howardem. Nalał sobie whiskey, powstał z kanapy i podszedł do okna. Popatrzył, wziął łyka szkockiej i wyszedł z pokoju. Szedł korytarzem patrząc na lewo i na prawo. Spokojnym krokiem zmierzał ku pokojowi Howarda, który bardzo go zainteresował. Wszedł bez wahania i rozejrzał się wokół... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Sob 9:47, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:00, 03 Lip 2010 |
|
Jakimś dziwnym trafem pokój nie był zamknięty na klucz, nie pilnował go też nikt.
Tony poczuł się nagle jakby przeniósł się do innej epoki. Wszsytko było stylizowane na XVII-XVIII wiek. Wystrój był bogaty, pokój urządzono z przepychem. Okno przysłaniały ciężkie brązowe kotary. duże dwuosobowe łoże z baldachimem było dokładnie pościelone. Na niewielkim antycznym stoliku leżała otwarta książka traktująca o psychologii. W niewielkim regaliku Barris znalazł kilka tomów o podobnej tematyce, lecz także o okultyzmie i mrocznej magii. Szafa, także wykonana bardzo ładnie nie wyglądała na pospolity mebel. W środku poza kilkoma garniturami Tony znalazł wiele strojów z epoki. Widocznie De Barri był przywiązany do czasów, w których żył jako śmiertelnik.
Najbardziej zaintrygowała go szuflada, która była niebezpiecznie wysunięta. Nie mógł oprzeć się ciekawości. W żółtej kopercie formatu A4 znalazł zdjęcia. Całąmasę swoich zdjęć wykonanych zarówno za dnia jak i w nocy. Policja w NY z pewnością zainteresowałaby się nimi gdyż ukazywały zbrodnie Barrisa. Potem Tony poczuł dziwny strach. Znał już to uczucie. Poczuł je przy spotkaniu z Gerardem, który później dybał na niego i jego ojca. Rzeczywiście, uczucie nie było nieuzasadnione. Na kolejnym zdjęciu widniał ktoś, kogo Tony poznał na jednym z nowojorskich dachów . Był to sługa przysłany przez Gerarda, aby wyjaśnić coś Tony'emu. Ale, co to zdjęcie robiło w szufladzie Ojca? Możliwe, że szpiegował on Gerarda... tak samo jak Tony'ego. Coś się zaczynało tu nie zgadzać. Tony przeszperał jeszcze dwie szuflady. Czwarta była zamknięta na klucz. Coś mówiło Tony'emu, że to w niej znajdzie odpowiedzi na kilka pytań... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:38, 03 Lip 2010 |
|
Typowe zniszczenie czwartej szuflady wydawało się Tony'emu zbyt ryzykowne. Howard z całą pewnością rozzłościłby się do czerwoności, gdyby Tony dokonał zniszczenia szafki. Jednak Barris nie raz otwierał tego typu zamki. Przy sobie zawsze miał wytrych, który radził sobie z każdym tego typu zamkiem. Z pewnością zdoła otworzyć szafkę, a przy tym nie naruszy za bardzo stanu szuflady. Uklęknął przed szufladą. Wyjął z kieszeni wytrych i wziął się do roboty. Obracał wytrychem w prawo i w lewo, w przód, do tyłu, żeby tylko zamek został otwarty. Tony usłyszał specyficzny dźwięk otwarcia szafki. Uśmiechnął się i posuwał szufladę w swoją stronę... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Sob 12:19, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:23, 03 Lip 2010 |
|
Odsunął szufladę i zajrzał do środka. Była tam jakaś korespondencja pisana po francusku. Adresowana do jego ojca. Wyjął jeden z listów i ogarnął go wzrokiem. Nie rozumiał nic a nic ale podpis na końcu korespondencji prawie zwalił go z nóg. List napisał Gerard. Czyżby ten sam? Co miał on wspólnego z jego Ojcem? Czy to wszystko co zdarzyło się w Nowym Jorku było ukartowane? Czy Gerard nie zagrażał życiu ojca i Tony'ego? Czy byli w zmowie? Tony poczuł, że wpadł w większe gówno, niż sądził... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|