|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 13:54, 01 Mar 2009 |
|
Długo jeszcze pałał gniewem. Nie wiedział za bardzo do kogo: Vincent? - nie. Gdy trochę się uspokoił dotarło do niego, że jest sam sobie winien. Trochę czasu minęło zanim gniew całkiem go opuścił, ale przez ten czas żadnych większych szkód nie spowodował. Wstał z krawężnika i postanowił pójść do domu. Szedł spokojnie, kiedy do głowy wpadła mu myśl. Przypomniał sobie jak to Vincent mówił o koncentracji na krwi. Idąc dalej upewnił się, że ruch na ulicach niewielki, bo to przecież późna noc była. Skoncentrował się i począł biec. Biegł ile sił w nogach, byle szybciej, byle do przodu. Chciał jeszcze nocą do domu dotrzeć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:21, 02 Mar 2009 |
|
Nagle jakby świat zwolnił... Sen biegł przez noc napawając się swoją potęgą. Dobiegł do swojego domu. Gdy otworzył drzwi poczuł pustkę z niego bijącą. Zapalił światło. Spostrzegł, że na automatycznej sekretarce ma kilka wiadomości... Nacisnął przycisk.
"Doktorze co się z panem dzieje? Mamy tu istne urwanie głowy. Proszę oddzwonić. Lusy z księgowości"
"Doktorze Yung. Czy wszystko w porządku? Byłem dziś u pana ale nie zastałem. Czy pan gdzieś wyjechał? [niepewny śmiech] Jak tak to zapomniał pan poinformować personel"
Reszta była podobna. Wyrażała obawę o Sen'a i jego zniknięcie odbiło się na pewno na klinice. Nie było go ponad tydzień... jeśli wierzyć Włochowi. Włączył telewizję. Nie zdziwił się wcale gdy po godzinie oglądania dostrzegł swoje zdjęcie z podpisem "Zaginiony"... obok było zdjęcie Jessiki... . Pogłośnił.
"Londyńska policja uważa, że zniknięcie doktora Sen Li Yung'a i Jessiki Lang jest powiązane z zabójstwem doktora Thomasa Jonesa. Na razie brak jednak dowodów na to aby byli oni sprawcami tej zbrodni. Podejrzewa się, że albo ukrywaja sie oni przed sprawcami zabójstwa lub są przez nich przetrzymywani. Na razie jednak brak jakichkolwiek żądań okupu. "
Wyłączył TV. Usiadł ciężko na kanapie. Zaczęła go ogarniać coraz większa pustka. Stracił Jessikę... teraz poza życiem traci też jego sens... I co? Pojawi się nagle i powie? "Ha to ja! Zrobiłem wam wszystkim żart. A pan detektywie Doyle niech poszuka Jessiki w Tamizie bo tam ją na pewno wrzucili ludzie Falcone. A i wie pan co Falcone to wampir... ja zresztą też".
Spojrzał za okno. Na horyzoncie widział już szarawą linię. Słońce budziło do życia nowy dzień. Jednak nie dla niego. Instynkt kazał mu szczelnie zasłonić kotary. Poszedł też do pokoju gdzie okna wychodziły na północ i zapadł w głęboki sen... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 12:51, 02 Mar 2009 |
|
Spał spokojnie. Nic nie dawało mu takiej pewności siebie jak pobyt, a w tym przypadku i spoczynek, w jego własnych czterech kąta.
Obudził się kiedy słońce już dawno zaszło za horyzont. Wziął prysznic. W garderobie wybrał jeden z szytych na miarę, czarnych garniturów i czarny płaszcz do kolan. Krawatu nie ubierał, jeno białą koszulę, która dobrze kontrastowała z jego żółtą cerą. Tak ubrane wsiadł w samochód i ruszył do swojego adwokata.
Godzina była późna więc Frankie najprawdopodobniej spał. Zajechał z tyłu domu i wyłączywszy światła wyszedł, i zapukał do drzwi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:52, 02 Mar 2009 |
|
Frankie otworzył drzwi i zbladł. Sen nigdy nie widział go takiego.
- Wejdź. Szybko.
Adwokat prawie wciągnął Chińczyka do środka.
- Co ty wyprawiasz? Gdzie jest Jessika? Gdzie się podziewałeś? Wszyscy cię szukają.
Miał z pewnością milion innych pytań ale na razie poprzestał na tych... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 14:12, 02 Mar 2009 |
|
Sen dał się szarpnąć adwokatowi. Był już w środku, a drzwi zamknięte za nim. Słyszał jakie pytania zwaliły mu się na łeb, ale nie zamierzał na nie odpowiadać:
- Słuchaj Frankie.. - mówił jakby pytań nie było - Trzeba moją klinikę sprzedać. Masz wszelkie pełnomocnictwo, a i podpis złożyć mogę. Z tym że ... - przerwał na chwilę - Podpis złożony będzie z dniem kiedy to rzekomo zniknąłem, rozumiesz? Nikt się ode mnie nie dowie, że się spotkaliśmy, a i lepiej byłoby żeby od Ciebie też się nikt nie dowiedział - nie była to groźba choć zabrzmieć tak mogło - - Zapłatę sowitą dostaniesz. Tylko milczeć musisz.. - skończył. Wyciągnął ręce z kieszeni. Zdjął płaszcz i powiesił na wieszaku.
- Możemy formalności dzisiaj dopełnić? - spytała - Aha, byłbym zapomniał. Jeszcze moje akcje sprzedać będzie trzeba. Spotkamy się po raz ostatni gdy to wszystko załatwisz, i wierz mi więcej mnie nie ujrzysz.. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mali. dnia Pon 14:14, 02 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 14:47, 02 Mar 2009 |
|
Frankie usiadł ze zdziwienia.
- Wiesz, że pytała o ciebie policja - zrobił zrezygnowaną minę - Jeśli chcesz załatwić to w ten sposób będę musiał uzupełnić zeznania. A wiesz jak to będzie wyglądało? Tak jakbym zataił przed nimi, że przed zniknięciem chciałeś sprzedać klinikę. Po drugie trzeba znaleźć kupca a ten będzie musiał gdzieś przelać pieniądze. Po trzecie może to wyglądać na twoje porwanie i próbę wyciągnięcia i zebrania okupu. Czemu po prostu nie pójdziesz na policję i im nie wyjaśnisz co się do cholery z tobą dzieje?
Frankie był przyjacielem Sen'a prawie od początku jego przyjazdu do Zjednoczonego Królestwa. Sen wierzył mu jak nikomu innemu. Frankie nie mógł go zdradzić i prędzej władowałby się wraz z nim w kłopoty niż go zostawił. Jednak teraz wyglądało to rzeczywiście na gruby przekręt. Trzeba było wymyślić coś innego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pon 16:28, 02 Mar 2009 |
|
- Zrób jak proszę i problemów nie rób... - jego głos brzmiał jakby bardziej stanowczo - Ja założę konto, a numer podam Ci telefonicznie. - usiadł na kanapie. Czyżby stał się trochę bardziej arogancki? Dobre wychowanie i maniery poszły w zapomnienie? A może po prostu u przyjaciela czuł się jak u siebie? Sen sam nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nie zdążył się jeszcze oswoić z zaistniałym stanem rzeczy.
- Przejdźmy do formalności. Musisz mieć tutaj potrzebne do tego papiery. - rzekł zakładając nogę na nogę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 9:53, 05 Mar 2009 |
|
Frankie patrzył na Sen'a smutnym wzrokiem. Chwila ta trwałą wyjątkowo długo. Zarówno jeden jak i drugi wiedzieli jaka padnie odpowiedź.
- Nie - rzekł wreszcie Frankie. - Zrozum. Gdybyś wtajemniczył mnie w swoje zniknięcie tydzień temu nie było by sprawy. Ale teraz. Teraz cała sprawa śmierdzi mafią. Tego McGee czy jak mu tam nie mogą znaleźć. Zapadł się pod ziemię. Ty i Jess... Mam nadzieję, że tak jak i tobie nic jej nie jest... W twoim domu nie znaleziono jakichkolwiek śladów włamania czy walki. Nic. Zero. - wstał i ruszył w stronę barku - Musisz zrozumieć, że takie posunięcie to samobójstwo zawodowe. Dla mnie. Widzę, że ty nic już nie ryzykujesz i zamierzasz zniknąć. Jednak ja niestety nie mogę ci pomóc. Choć bardzo chcę. Nie tym razem Sen. - nalał dwie szklanki bourbona i zaniósł je na stolik przy którym siedzieli. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 12:53, 05 Mar 2009 |
|
Sen w głębi oburzony tym, że Frankie odmówił wstał i ruszył do drzwi. Nie dał po sobie poznać, że poddenerwowała go decyzja adwokata. Nałożył płaszcz i wyszedł:
- Żegnam Frankie. Nie pytaj o mnie, a i nikt o Ciebie nie zapyta. - rzekł i zamknął drzwi. Poszedł na tyły domu, bo tam zaparkował samochód i pojechał do kliniki.
Klinika miała alarm. Wpisał kod i drzwi się otworzyły. Wszedł. W gabinecie wszystko było w tym samym miejscu co dnia, w którym zniknął. Usiadł w fotelu i rozmyślił się. Może i brakować mu będzie tego wszystkiego... Spojrzał na barek, biurko, kanapy, komodę... Jednak decyzja była jedna i niepodważalna - klinikę trzeba sprzedać, bo i tak za dnia pracować w niej nie będę, a i w jego przypadku korzystniej żyć w zapomnieniu i rzekomym zaginięciu. Musiał znaleźć jakiegoś prawnika, który byłby gotowy przedsięwziąć to co Sen ustalił, a co było nieuniknione. Chciał porozmawiać z Vincentem, ale nie szukał go, wiedział, że on znajdzie go kiedy przyjdzie na to czas. Do tego czasu postanowił się nie wychylać. Gdy już spotka się z Ojcem to zapyta go o adwokata, a on pewnie poleci mu odpowiedniego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 14:09, 05 Mar 2009 |
|
Frankie pożegnał Sen'a ze smutną twarzą.
- W coś ty się wpakował - to ostatnie słowa jakie doktor usłyszał od niego.
Klinika była pusta. No poza strażnikiem na nocnej zmianie. Ale ten siedział na portierni i tak jak miał przykazane robił tylko dwa obchody w ciągu nocy. Zresztą i tak najbardziej kontrolowanymi pomieszczeniami były te gdzie trzymano środki farmakologiczne. Gabinet Sen'a nie był sprawdzany... nawet teraz. Doktor był pewny, że strażnik nie zauważy jak kontrolka dezaktywacji alarmu się zaświeci. I miał racje.
Siedział w ciemnym gabinecie. Myślał. A jeśli Victor nie ma ochoty go szukać? Co wtedy? Czy będzie zdany na łaskę i niełaskę innych wampirów. Może po to ma się ojca-nauczyciela aby chronił młodego wampira przed resztą? A może z całkiem innych powodów.
Spojrzał przez okno. Noc była młoda a sprawa kliniki nie dawała mu spokoju... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Czw 14:38, 05 Mar 2009 |
|
Siedział samotnie w ciemnym gabinecie. Choć sprawa kliniki nie dawał mu spokoju, czuł się lepiej niż kiedykolwiek. Spojrzał za okno. Noc była ciemna i spokojna. Myślał gdzie może znaleźć Vincenta, aż wreszcie wpadł mu do głowy pewien pomysł. Od razu postanowił go zrealizować chociażby dlatego, że nic innego nie wymyślił. Wyszedł z kliniki.
Chwilę potem stał już pod drzwiami domu, w którego ogrodzie nie dawno odbywał się pokaz mody, organizowany przez brata Jess. Sen nacisnął przycisk dzwonka, a głuchą, nocną ciszę przerwał zapierający dech w piersiach dźwięk.. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:09, 06 Mar 2009 |
|
Stał przy bramie. Domofin milczał długo. Wreszcie bez jakiejkolwiek odpowiedzi brama poczęła odsuwać się an bok. Wszedł. Przemierzył mały park, w którym ponad tydzień temu odbyło się przyjęcie i pokaz mody. To tu ostatni raz był z Jess. Wspomnienia powróciły. Znów widział bawiące się pary w bladobłękitnym świetle. Znów zamawiał drinka dla Jess. Znów rozmawiał z dżentelmenem z fundacji...
Gdy dotarł do willi don Falcone stał na zewnątrz. Byli też jego goryle oraz grupa, którą widział na przyjęciu.
- A więc wróciłeś. Teraz pytanie czego szukasz i co znajdziesz? Czy przyjmiesz dar i posłuszeństwo czy też odejdziesz i zaczniesz radzić sobie sam? - Falcone mówił głośno jakby wydawał wyrok - Czy zostaniesz adoptowany... co na to Anna? Wybieraj szczeniaku. Zawsze mogę to szybko zakończyć. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 13:36, 06 Mar 2009 |
|
- Posłuszeństwo będzie moją podzięką za ten dar... - rzekł jakby trochę beznamiętnie. Podszedł bliżej.
- Szukam adwokata gotowego na wszystko. Jesteś w stanie mi kogoś polecić? - spytał rozglądając się po twarzach zebranych. Wygląd goryli zaprzeczał stareotypom jakoby ochroniarze musieliby był głupi i łysi. Bardzo to zdziwiło Sena - uśmiechnął się do swoich myśli. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:40, 06 Mar 2009 |
|
Falcone objął Sen'a ramieniem i wprowadził go do środka.
- Nie załatwia się interesów przy wszystkich. Miej to na uwadze - jego ton złagodniał. - Chodź. Wejdźmy, pomówmy.
W środku zaprowadził Sen'a do tego samego pokoju, w którym niedawno dyskutowali o życiu i śmierci... wtedy doktor jeszcze żył... Falcone usiadł za biurkiem a Synowi kazał spocząć naprzeciwko.
- Po co ci adwokat? Chyba nie chcesz mnie zaskarżyć o ... zabicie cię? - uśmiechnął sie ukazując białe zęby.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 13:43, 06 Mar 2009 |
|
Ta, Vincent i te jego dowcipy. Sen uśmiechnął się trochę nazbyt sztucznie. Usiadł.
- Muszę sprzedać klinikę, a nie chcę się samemu pokazywać, bo to związane byłoby z pytaniami, policją i takimi tam pierdołami... - przerwał - a tego nie chcę, bo moje zniknięcie współgra z maskaradą, którą kazałeś respektować. . |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:47, 06 Mar 2009 |
|
Falcone rozłożył ręce.
- To nie problem - rzekł przyjaźnie - Moi ludzie już to załatwią. Ale po co pozbywać się takiego użytecznego miejsca. Wystarczy, że zmieni ono właściciela. Oczywiście ty nadal będziesz miał ostatnie słowo w sprawach kliniki. Dostarcz mi dokumenty a ja już zajmę się resztą. Idziesz na taki układ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 13:53, 06 Mar 2009 |
|
Sen popatrzył na Vincenta podejrzliwie.
- Chcę ją sprzedać, już postanowiłem. - przerwał jakby bał się zapytać, w końcu jednak się przemógł - Umów mnie z nim jeśli to nie problem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 20:54, 06 Mar 2009 |
|
Falcone zrobił przegraną minę
- Jak chcesz. Ale popełniasz błąd. Zresztą to twoje sprawy. Jutro wszystko będzie załatwione. George przyjdzie pod wieczór.
Wstał i przeszedł się kilka kroków.
- Swoją drogą. mamy na to mnóstwo czasu ale trzeba sie śpieszyć. To co ci powiem powinieneś usłyszeć jak najszybciej.
Powrócił na swoje miejsce i spojrzał na Sen'a
- Nie jestem święty, ale tego z pewnością się domyślasz. Kieruję grupą przestępczą. Mafią jeśli chcesz tak to nazwać. Jednak moja rodzina podlega większej i silniejszej. rządzi nią mój ojciec-w-ciemności Luca Bottini. Jemu jestem podległy ja, moi ludzie a także również i ty. Nawet jeśli nie będziesz chciał należeć do rodziny to Luca może od czasu do czasu o coś cię poprosić. Możesz oczywiście wtedy odmówić... ale na twoim miejscu nie wracałbym wtedy do miasta....
Falcone mówił. Spędzili na jego naukach równy rok. Sen uczył sie polityki Rodziny nieumarłych jak i również polityki mafii. Dowiedział się, że każdy wampir pochodzi niby od Kaina. Dowiedział się, że on sam jest z kolei z jedenastego pokolenia a więc pomiędzy nim a Kainem w linii prostej było tylko dziewięć wampirów. W tym jego Ojciec Vincent Falcone [przedstawiciel pokolenia 10]. Sen dowiedział się co może a czego nie. Poznał Tradycje od Maskarady po Lextalionis w następującej treści.
Maskarada - nie ujawnisz swej natury nikomu śmiertelnemu
Domena - książę lub księżna miastem rządzą i ono Domeną ich. Jemu reszta winna posłuch i szacunek.
Progenitura - nie stworzysz potomka podobnego sobie bez zgody władcy swego. Jeśli bez zgody to uczynisz ty i twoje dziecko zgładzeni będziecie
Opieka - dziećmi swoimi opiekować się musisz a czyny ich czynami twoimi. Do momentu uznania przez władcę nikim oni są.
Gościnność - gdy do obcej domeny się wybierasz władcy przedstawić się imieniem i wiekiem musisz a tylko wtedy bezpieczny pobyt zapewniony mieć będziesz.
Destrukcja - tylko władca zabić może lub rozkaz zabicia innego wampira wydać może. Nikt inny ręki na życie Spokrewnionych nie może podnosić.
Lextalionis, czyli krwawe łowy. Niektóre wampiry dopuszczają się takich czynów i/lub są na tyle potężne, że władca miasta ogłasza łowy. Biorą w nich wszyscy przedstawiciele Rodziny w mieście i każdy kto zabije ściganego nie będzie za to sadzony.
Vincent opowiedział mu również o klanach. W Londynie można spotkać siedem klanów. Brujah - do nich właśnie należą obaj, Gangrel - to dzikusy ale trzeba się z nimi liczyć, Malkavianie - lekko szajbnięci ale nie głupi, trzeba na nich uważać, Nosferatu - według Vincenta wyglądają paskudnie, mieszkają w kanałach, metrze i ogólnie pod ziemią. Ich Elizjum zwane Jamą albo Norą jest jedynym miejscem gdzie można kupowac informacje od tego klanu. Są drodzy ale skuteczni. Toreadorzy - hedoniści i pajace, dla których sztuka jest najważniejsza. Tremere - tajemniczy magowie. Każdy wampir ma wrodzone moce lecz oni podobno zajmują się magią. I na koniec Ventrue - arystokraci i przywódcy Camarilli.
Vincent nauczył też Sen'a korzystać z mocy Potencji, Prezencji i Akceleracji. Pierwsza dawała nadludzką siłę wampirowi bez konieczności używania do tego celu krwi. Druga sprawiała, że inni słuchali się wampira... czasem bardziej niż się tego spodziewał, a trzecia sprawiała, że ruchy sena stawały się dwukrotnie szybsze...
Sen dowiedział się również, że gdy straci kończynę [poza głową] ta odrośnie jak u kraba! Pewnej nocy Falcone obciął mu lewą dłoń a ta odrosła dwie noce później. Jednak po tym całym wydarzeniu Chińczyk czuł większy niż zazwyczaj głód.
Do elementów nauki należała również wiedza o krwi. Mógł ją używać do leczenia czy zwiększania swej fizycznej wydolności jednak miała też moc wpływającą na śmiertelnych i wampiry. Śmiertelni, zwani ghulami, którzy pili krew Spokrewnionego nie starzeli się i wykazywali zwiększoną siłę. Byli też niewolnikami swoich panów gdyż krew wypita trzykrotnie pod innym księżycem sprawiała, że pijący stawał się bezwolną marionetką tego którego krew pił. Krew wampirów była więc potężna.
W ciągu tego roku również ludzie Falcone'a przekonali londyński wymiar sprawiedliwości, że Sen i Jess wyjechali z miasta w sobie tylko znanym kierunku. Sen sprzedał klinikę za ponad dwa miliony funtów [co z tym zrobił?...].
Po roku posiadał on już wiedzę potrzebną każdemu Kainicie. Jednak Falcone postanowił zatrzymać go na dłużej, nie chciał sprawić zawodu postępowaniem swojego Syna. Minęło pięć lat zanim postanowił, że jest on gotowy do stanięcia przed Anną.
16 listopad 2000 roku.
Falcone wezwał Sen'a. Przez ponad pięć lat był on mu ostoją, mistrzem, katem i Ojcem. Sen poznał, że kiedy trzeba Vincent pokazuje żelazną dłoń, która potrafi zaboleć. Stanął wiec przed Ojcem. Ten uniósł głowę znad biurka. Nigdy nie wtajemniczał on Chińczyka w swoje sprawy związane ze społeczeństwem Kainitów. Sen wiedział jedynie, że w świecie śmiertelnych członków mafii Luki trwałą wojna z jakimiś Rosjanami. Do tej pory nie poznał nawet Don Liki ani innego wampira poza Falcone.
- Jutro Anna urządza przyjęcie w swoim Elizjum. To miejsce gdzie nie stosuje się przemocy ani fizycznej, ani słownej. Tam czeka cię ostateczna nauka i wejście do świata Spokrewnionych. Na przełomie ostatnich lat Anna wydała pozwolenie na zwiększenie populacji Kainitów. Będą tam też inni podobni tobie młodzi. Tak jak i ty wiedza niewiele, ale wystarczająco aby przetrwać. Ubierz się z klasą i nie przynieś mi wstydu. Jutro o godzinie ósmej wieczorem jedziemy obaj na tym samym wózku a czy będziemy jechali po prostej czy prosto w przepaść - zależy tylko od ciebie. Ja już swoje zrobiłem... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Pią 22:18, 06 Mar 2009 |
|
Wiele się nauczył przez te krótkie, ale intensywne pięć lat. Działo się naprawdę sporo, a on czuł, że wie ile potrzeba i nie wolno mu zadawać pytań. Nawet go to satysfakcjonowało, bo Ojciec wprowadzał go w świat Kainitów regularnie i zgoła dokładnie - bynajmniej tak mu się wydawało. Całą swą wiedzę i umiejętności zawdzięczał Vincentowi za co był mu wdzięczny. Dbał o swoje imię, a przede wszystkim reputację Ojca, który wpajał mu, że może pogrążyć ich oboje swoją niesubordynacją. Sen skrupulatnie przestrzegał zakazów i respektował nakazy za co - choć z rzadka - ale był chwalony.
Jeżeli zaś chodzi o zorganizowaną grupę przestępczą, której bossem był Don Luca, Sen nie wtrącał się w ich sprawy chociażby dlatego, że pewnie nikt z mafiozów by sobie tego nie życzył. Chińczyk miał skryte marzenie zostać gangsterem, wtedy zrealizowałby swoje młodzieńcze idee. Sam Don Falcone, który podlegał Luce nie zagłębiał go w sprawy mafii, ani w swoje stosunki z innymi Spokrewnionymi i szczerze powiedziawszy to drugie mało Sena interesowało. Doktor skupiał się bardziej na samorozwoju i dokładnym poznaniu wszystkich praw rządzących Światem nieumarłych po cichu marząc, że nadejdzie dzień, kiedy będzie mógł sprawować obowiązki w mafii.
Mając w kieszeni całe 2 mln funtów, które zyskał ze sprzedaży kliniki, domu, samochodu, z początku wpłacił na konta w różnych miastach. W końcu postanowił podjąć część gotówki i w coś zainwestować. Kupił sobie wille z dużym ogrodem i basenem w całkiem innej części Londynu. Samochód też zmienił, bo w końcu czymś jeździć musiał. Decyzja padła na najnowszego mercedesa limuzynę w kolorze czarnym. Większą część z pozostałej jeszcze puli pieniędzy wtopił w kasyno. Sam stał się właścicielem, ale na samym wstępie gdy podpisywał umowę o lokal zapowiedział Vincentowi, że jak tylko będzie potrzebny i na coś się przyda [on i kasyno] to gdy poproszą zapewne nie odmówi podjąć obowiązków w Rodzinie. Kasyno przez ten pięć lat wyrobiło sobie jako taką renomę, a dobre imię doktora budziło sympatię.
Każdego razu gdy się budził czuł, że za każdym razem gdy otwiera oczy czuje się lepiej niż dnia poprzedniego. Teraz też nie było inaczej. Wypoczęty i w pełni sił stał przed Vincentem. Dowiedział się czegoś na co czekał pięć lat - wreszcie jest gotów stanął przed Królową. Choć w duchu podniecony starał się tego nie okazywać, aby nie wyjść na małolata idącego do parku rozrywki.
- Nie zawiodę Cię... - przerwał - o ósmej będę gotowy. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mali. dnia Pią 22:21, 06 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:51, 07 Mar 2009 |
|
- Najpierw chcę cię komuś przedstawić. - rzekł niespodziewanie Falcone. - Spodziewasz się pewnie, że to don Luca. Otóż nawet lepiej. To starszy Brujah, Primogen, nasz przedstawiciel w Radzie. Najstarszy Brujah w mieście. Zwą go Gared Green i jemu jesteś winien szacunek i posłuszeństwo. Niech cię nie zmyli jego młody i współczesny wygląd. Jest wiekowy a po za tym, że sam wiele może to ma również wpływowych przyjaciół. Szczerze powiedziawszy bez niego Brujah już dawno skoczyliby sobie do gardeł. Oto on. Stoi za tobą.
Sen odwrócił się błyskawicznie. Rzeczywiście. Do pokoju wszedł bezszelestnie. Dobrze zbudowany mężczyzna w skórzanej kurtce i ciemnych sztruksach. Głowę miał ostrzyżoną jak żołnierz lecz najbardziej niesamowite były jego oczy. Były jasnobłękitne, prawie nie dostrzegało się barwy. Kamienny wyraz twarzy nie mówił doktorowi nic. Gared czekał aż ten odezwie się pierwszy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 13:03, 07 Mar 2009 |
|
Sen w pierwszej chwili miał nadzieje, że to Don Luca, ale się mylił. Niemniej jednak był to jeszcze bardziej wpływowy i szanowany nie-człowiek. Chińczyk zerwał się z miejsca jak rażony piorunem gdy usłyszał, że Pan Green stoi za nim. Później jednak się uspokoił.
- Witam Pana, Panie Green. - zdjął okulary i odsunął sie od krzesła chcą ustąpić miejsca najstarszemu w tym pomieszczeniu. Czuł się trochę zmieszany, ale szybko doszedł do siebie. Był naturalny, taki jak zawsze, kulturalny i taktowny. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 13:42, 07 Mar 2009 |
|
- Nie mówiłeś, że to Azjata - syknął Green do Falcone - Mam nadzieję, że spełni oczekiwania. Na razie nie potrafi nawet sie odezwać. Nie nauczyłeś go chyba odpowiednich zwrotów! - spojrzał na Sen'a - Nie jestem "panem". Jestem Primogenem. Byłym Archontem w służbie Justicara Carlaka. I co to za ton? Czy on nie umie odzywać się uniżenie? Anna zje go jutro albo nawet nie zaprzątnie sobie tym głowy. Rzuci go Nosferatom na pożarcie, albo odda jako psa swoim ghulom.
Sen po raz pierwszy widział strach w oczach Falcone.
- Wybacz Primogenie - szepnął jego Ojciec
- Może i wy młoda krew ostatniego wieku uważacie się za wielkich i wyzwolonych ale powiadam ci, że ja do was nie należę. Rozumiesz!?
- Tak... - Falcone odwrócił wzrok ale Starszy chwycił go za brodę i zbliżył jego twarz do swojej
- I patrz na mnie jak ze mną rozmawiasz! - przerwał na chwilę. Vincent był złamany i prawie drżał jak kundel, który spotkał niedźwiedzia - Powiem ci teraz co zrobisz. Całą dzisiejszą noc nauczysz tego dzieciaka zwrotów i etykiety. Niech nie pomyli przyjęcia u Anny z jakąś imprezą charytatywną. Jasne?
Falcone nie odpowiedział. Nie musiał odpowiadać. Primogen puścił go i wyszedł. Nie raczył nawet spojrzeć na Sen'a.
Falcone płonął ze złości. Nie musiał nawet mówić Synowi aby ten wyszedł. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Sob 16:27, 07 Mar 2009 |
|
Sen był niemile zaskoczony zachowaniem tego całego Primogena. W głębi nie czuł do niego szacunku, ale wiedział, że musi go okazywać. Obawiał się jednak aby nie było to nazbyt sztuczne. Gdy Green skonfrontował wypowiedź Sena, Chińczyk nie zdążył odpowiedzieć, bo Primogen podjął już rozmowę z Vincentem, a niegrzeczne było się wtrącać. Może i jeszcze za krótko nie żył, żeby wiedzieć komu i za co należy się szacunek. Green z pełną arogancją opuścił pomieszczenie, a Sen wyszedł zaraz za nim widząc Ojca gorejącego złością.. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:06, 08 Mar 2009 |
|
Falcone wezwał Sen'a po godzinie. Zachowywał się dziwnie. Widać scena z Primogenem odbiła się na jego honorze.
- Ten ssak nie powinien mnie tak poniżać w twojej obecności - zagryzł zęby - Ale w jednym ma racje. W swojej arogancji myślałem, że... zresztą. Słuchaj teraz uważnie.
W społeczeństwie Spokrewnionych są zasady ogólnie przyjętej etykiety. Nie są to pisane zasady ale każdy od wieków się do nich stosuje. Nie powiedziałem ci o Anarchistach, ale to za chwilę. Wiek u wampirów jest niesamowicie ważny. A wraz z nim trzeba szanować generację danego osobnika. Możesz mieć i tysiąc lat ale jeśli jesteś słabej krwi mało kto cię wysłucha. Jednym słowem. Starsi mają pierdolca na punkcie swojego wieku i pokolenia, z którego pochodzą. Wśród młodszych generacji podział ten lekko zanika. Najbardziej niesfornych uznaje się za Anarchistów. Spotkasz ich prawie wszędzie. Podobno w USA jest ich najwięcej. Nie stosują sie nie tylko do etykiety lecz także do Tradycji. Fakt, faktem mało który odważy się złamać Maskaradę ale i takie przypadki się zdarzają. Są jeszcze Pariasi. Bezklanowcy. To ssaki, które zostały pozostawione same sobie po przeistoczeniu. Przeważnie zabija się ich szybko aby nie robiły problemu. Jednak czasami ktoś się nad takim zlituje i go uzna za swoje Dziecko z wszelkimi konsekwencjami. Przeważnie taki ktoś może być pewny tego, że władca miasta nie zgładzi go za taki czyn... taka osoba bowiem publicznie przyznaje się do złamania Tradycji Progenitury...
Wracając do etykiety. W mieście każdy wampir ma swój status ogólny jak i klanowy. Ważny jest on z tego powodu, iż jego nadmiar przysporzy ci przyjaciół a jego brak wrogów. Istnieją wampiry zwane Harpiami. To one decydują czy ktoś na status ów zasłużył czy też nie. A ich postanowienia są zmienne. Ich iluzoryczna władza jest jednak wielka. Jeśli rozpuszczą plotkę o tym, że jakiś Starszy obraził Królową jutro nie wejdzie on do większości Domen w tym mieście. Do Starszego sobie powinieneś zwracać się jak najdelikatniej i jak najbardziej służalczo. A jeśli jest to Primogen lub Władca miasta to jakbyś go nienawidził okazuj największy szacunek... - Falcone zmrużył oczy - Do momentu w którym nie będziesz miał pewności, że wystarczy tej gry...
Przerwał na chwilę. Wiedział, że powiedział o jedno zdanie za dużo. Zamyślił się na chwilę.
- Masz jakieś pytania? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Mali.
Gracz
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany:
Nie 11:21, 08 Mar 2009 |
|
Sen słuchał uważnie. Musiał to wiedzieć, żeby nie popełnić więcej takiego błędu jak sprzed godziny. Wszystko co mówił Vincent miało jakiś tam sens, ale Sen nie wiedział jeszcze jaki. Przecież nawet w życiu starszym należy się szacunek. Gdy Falcone kończył mówił, Sen udał, że ostatnie zdanie uszło mimo uszu.
- Jak rozpoznać Primogena albo innego Starszego? - zadał pytanie choć wiedział, że skoro jest najmłodszy to wszystkim należy się szacunek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|