|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:41, 29 Kwi 2010 |
|
Henry Deworox
Ta odpowiedź nie za bardzo satysfakcjonowała mężczyznę. Najistotniejszą sprawą było morderstwo Jeffrey'a Hopkinsa, który był kluczowym elementem ich "rodziny". Wzmianka o kobiecie zaintrygowała go i pojął, że ten delikwent ma większe pojęcie o sprawie, niż by chciał w tej chwili. Zapewne wie dużo, a może ten drugi wie jeszcze więcej? Przyda się to sprawdzić przy okazji. Skoro szli razem, to zapewne się znają. Tym czasem odpowiedzi jakiej żądał nie usłyszał. Już na samo to nóż w kieszeni mu się otwierał, ale nerwy trzymał na wodzy. Nie chciał zbędnego rozlewu krwi. Nigdy jeszcze nikogo nie zabił, ale za to w pobiciach był doskonałym fachowcem...
Robert Coward
Mężczyzna przyciskał go do muru, równocześnie wykręcając mu ramię. Czuł, że jest on niesamowicie silny, a bynajmniej o wiele silniejszy od niego. Zniesmaczone zgrzytnięcie zębami i wzmożona natarczywość fizyczna sugerowały, że ta odpowiedź go nie usatysfakcjonowała. Doktor w obawie o swoje zdrowie, a może i życie nie mógł już dalej drążyć tematu. Najlepiej byłoby chyba powiedzieć wszystko co się wie i uciec jak najdalej przy pierwszej lepszej okazji...
Forrest Edwards
Droga do domu dłużyła się. Wszytko wydawało się być takie odległe i niezmiernie beznadziejne... nudne. Wreszcie dotarł na miejsce. Dom przywitał go znajomym zapachem i ciepłym powiewem. Miła odmiana od chłodnej nocy. Wreszcie mógł spokojnie położyć się spać i zapomnieć o wydarzeniach mienionego dnia... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:51, 29 Kwi 2010 |
|
Forrest miał tylko nadzieję, że więcej o tej sprawię nie usłyszy. Miał nadzieję położyć się spać, a następnego dnia nawet nie pamiętać co działo się wczoraj.
Na dobry sen pociągnął jeszcze parę łyków z butelki whiskey leżącej jak zwykle na stoliku obok kominka. Miał zamiar zapomnieć. Wypił kilka kolejnych łyków i gdy poczuł, że świat zaczyna wirować tylko rozebrał się i ułożył zmęczony do snu.
Zamki do drzwi i tym podobne okna pozamykałem jak coś. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 20:22, 29 Kwi 2010 |
|
-Chcesz więcej? Dobrze. Proszę bardzo. - powiedział stanowczo doktor i poczuł się spokojniej. Może ten nieznajomy da mu w końcu spokój. -Zabito członka rady miejskiej. Jeffrey'a czy jakoś tak... Nic więcej nie wiem. Puścisz mnie teraz? - zapytał trochę nerwowo Coward w nadziei, że zostanie wypuszczony. Przecież powiedział temu człowiekowi wszystko, a nic więcej na temat sprawy nie wiedział... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Czw 20:24, 29 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:18, 30 Kwi 2010 |
|
~ A więc jesteś doktorem ~ pomyślał Henry i uśmiechnął się gdy lekarz wspomniał o radnym. Wyjął nóż i namurze obok twarzy doktora zrobił powoli małą rysę
- Radny. To mnie interesuje. Co wiesz więcej? - mocnym tonem dał mu do zrozumienia, że nie interesuje go lanie wody tylko konkrety.
- Powiesz mi też o swoich kolegach co to z nimi gadałeś przy Roswell 54. Gdzie mieszkają i co to za jedni. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:45, 30 Kwi 2010 |
|
Doktor zamarł. Ten typek chciał od niego więcej informacji... Jeżeli chciał wyjść zdrów z całej tej sytuacji, musiał grzecznie odpowiadać na pytania nieznajomego banity. -Jeffrey to członek rady miejskiej jak mówiłem. - odrzekł spokojnie. Twoi koledzy rozwalili mu całą klatkę piersiową. - powiedział szyderczo Robert. -Znałem go z widzenia. To przyjaciel burmistrza i lord o francuskich korzeniach. Wielka osobistość.- kontynuował. Ten typek z którym rozmawiałem to nijaki James Wilson. Również doktor tak jak ja. Interesujący człowiek. Zjawił się, ponieważ przebywał na bankiecie ze swoją siostrą. - oznajmił nie chcąc zdradzać tożsamości prawdziwego człowieka z którym rozmawiał - Forresta Edwardsa. Ten zbir i tak nie miał pojęcia z kim tak na prawdę rozmawiał doktor, tak też kłamstwo z jego strony powinno bez problemu wypalić. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pią 13:47, 30 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:53, 30 Kwi 2010 |
|
Henry Deworox
Mężczyzna przymróżył oczy. Henry miał już do czynienia z takimi jak ten. Widać było, że był cwany. Może i trząsł się jak osika, ale jego spojrzenie wyrażało pewność siebie. Kłamał! Łgał jak pies! To doprowadzało Deworoxa do pasji...
Robert Coward
Lekarzowi kłamstwo nie wychodziło najlepiej. Może winą było podanie zbyt wielu szczegółów na raz? A może jego szyderczy ton mowy? To na pewno zdradziło jego kłamstwa. Gdyby potrafił tylko lepiej się zachować w takich sytuacjach... Mężczyzna aż trząsł się z nerwów, wiadomym było, że Coward zaraz oberwie... Była jeszcze nikła szansa na współpracę. Lepiej było by usiąść i pogadać jak człowiek z człowiekiem, miast okładać się po pyskach jak zbóje. Z resztą ubiór mężczyzny nie wskazywał by ten był jakimś ulicznym bandziorem... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 15:26, 30 Kwi 2010 |
|
Coward jeszcze raz spróbował: -Porozmawiajmy jak człowiek z człowiekiem. - zaproponował. -Czy ja wyglądam na kogoś, kto mógłby Ci wyrządzić krzywdę? Wiesz jakbym stracił na reputacji jeżeli zrobiłbym coś złego komukolwiek? To niedorzeczne. Teraz ja postawiłem warunek. Pogadajmy. - powiedział stanowczo i zachęcił nieznajomego do poważnej rozmowy. Nie wyrządziłby mu krzywdy, w końcu to doktor, a doktorowi nie wypada. Ponadto na próbę wystawiłby swoją świetną reputację... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pią 15:27, 30 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 14:08, 01 Maj 2010 |
|
Henrego nie obchodziło co gada doktorek. Wnerwił się nie na żarty. Wygiął mu mocniej rękę tak, że stawy ledwo to wytrzymały zaś drugą dłonią stłumił krzyk lekarza
- Nie wiem czy zrozumiałeś mnie do końca. Miałeś nie kłapać gębą tylko odpowiadać na pytania. Wiesz jak boli złamanie? Z pewnością wiesz jak do niego dochodzi. A ja jestem bliski pasji więc lepiej zachowuj się jak na dżentelmena przystało i wykonuj proste polecenia i odpowiadaj. A teraz poproszę to samo tylko bez żadnych kłamstw. Kim był ten typek? Jeśli masz zamiar skłamać po raz drugi to lepiej zastanów się od razu którą rękę mam ci złamać.
Henry porzucił już wszelką nadzieję, na to że wydusi z tego człowieka coś więcej bez czynienia mu krzywdy. Trudno. Trzeba będzie przykręcić śrubę aby tamten zrozumiał, że Devorox nie żartuje. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 16:51, 01 Maj 2010 |
|
Doktor wpadł w zakłopotanie. Nie chciał zdradzać tożsamości historyka. Ale musiał... I tak miał zamiar dopaść tego, który właśnie wykręcał mu rękę. "Nie ujdzie Ci to płazem" - chciał powiedzieć, ale wstrzymał się z powodu obawy o własne zdrowie, a nawet życie. Musiał powiedzieć, kim jest historyk. -To Forrest Edwards, historyk. Spotkałem go i poznałem w hotelu, gdzie Twoi kumple rozwalili Jeffeya. Naprawdę nic nie wiem na jego temat więcej. - powiedział ze spokojem i z nadzieją, że w końcu ten typ da mu spokój. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 18:39, 02 Maj 2010 |
|
Henry Deworox
Pękł. Teraz nie mógł kłamać. Trząsł się jak osika i Henry poczuł jak miękną facetowi kolana. Później trzeba będzie pogadać z historykiem, ale teraz czas zająć się nim. Na pewno wie coś więcej, w końcu widać było po nim, że jest człowiekiem wykształconym, a tacy zawsze są zorientowani w sytuacji. Może fizyczna przemoc nie była rozwiązaniem? Ktoś taki z pewnością przydał by się do rozwiązania tej zagadki, jeśli zechciałby współpracować. Henry poczuł się winny. Jego kłamstwa nie wypaliły, a sytuacja zmusiła go po raz kolejny do użycia siły. Nie przepadał za tym, ale taki już był. Może warto byłoby skorzystać z dyplomatycznego rozwiązania? Jakoś wizja chodzenia od domu do domu i obijania każdej mordy, która nie chciałaby gadać, nie uśmiechała się Deworoxowi. Z całą pewnością Rzeźnik napytałby sobie przez to wrogów, a w obecnej sytuacji policja dopadła by go raz-dwa. Zbędny rozgłos wróżył by nagonkę na niego, a nie miał on zbyt wielkich funduszy na ucieczkę. Rzeźnik kazałby go wypatroszyć i wywiesić w dokach, a tak bardzo zależało mu na dyskrecji...
Te rozterki targały Henrym od środka, jakby przewidywał następstwa swoich czynów, jakby rozumiał, z czym przyjdzie mu się liczyć, jeśli zawiedzie swoich mocodawców... Chaos i ślepa uliczka... Co było robić? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 9:48, 03 Maj 2010 |
|
- No - Henry palnął lekko w głowę doktora - Nie trzeba było tak od razu? Wystarczyło to samo opowiedzieć wcześniej a uniknęlibyśmy nieprzyjemnych rozwiązań.
Szarpnął mężczyznę odwracając go twarzą do siebie. Wygładził mu garnitur z udawaną troską i poklepał po policzku.
- Ze mną można się dogadać jak się tylko chce - uśmiechnął się ukazując rząd niezbyt zdrowych zębów. - A teraz prowadź do tego swojego historyka przyjacielu. On może wiedzieć więcej i trzeba przegadać tą sprawę. Myślisz, że ma jakieś dobre wiskey? - poklepał doktora po ramieniu i popchnął lekko w stronę ruchliwszej ulicy - A! - złapał go nagle za rękaw - Tylko bez numerów medyku bo zanim zdążysz pomyśleć o krzyknięciu ja już rozpłatam ci gardło. Ale myślę, że jesteś mądry i dogadamy się jakoś. Prowadź. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 9:53, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:27, 03 Maj 2010 |
|
Doktor uspokoił się. Deworox wydawał się być zadowolonym, jednak ciągle chciał więcej informacji. Coward nie zdawał sobie sprawy z tego, gdzie mieszka Forrest Edwards. Przecież zostawił mu tylko swój adres, gdyby ten chciał się z nim skontaktować. Nikt nie dawał lekarzowi adresu historyka. -Mamy problem. - powiedział niespokojnie rzucając spojrzenie na nieznajomego. -Nie mam zielonego pojęcia gdzie mieszka Edwards. Spotkaliśmy się w hotelu. Nie dawał mi żadnego adresu. Tylko ja w razie gdyby on chciał się ze mną skontaktować podałem mu ulicę na której mieszkam ja. - oznajmił i spojrzał się na Deworoxa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 12:51, 03 Maj 2010 |
|
Robert Coward
Mężczyzna zaobserwował jak wyraz twarzy nieznajomego zmienia się i pochmurnieje z każdą chwilą. Wiedział, że ten za chwilę wybuchnie. Szybko myślał, pobujać uchronić swoja skórę przed nieuniknioną katuszą, lecz nic mu nie przychodziło na myśl. Gdy tamten miał już przejść do rękoczynów, nagle olśniło go: Edwards podawał adres komisarzowi. Na pewno mieszkał na Baker Street... numer domu był jakiś... niewysokiej wartości... 9?... Nie 8! Na pewno mieszkał na Baker Street 8... Teraz mógł wybrnąć z niebezpieczeństwa obronną ręką.
Forrest Edwards
Leżał na łóżku i przewracał się z boku na bok. Może ta trauma jakiej doznał po wieczornych przeżyciach nie dawała mu spokojnie spać? Nawet dobra whiskey zdawała się już wyparować z jego organizmu, albo w ogóle na niego nie działać. Wiercił się w pościeli niespokojnie. Myślał. Co dziwne, nie przejmował się faktem samego morderstwa, ale bardziej intrygowała go ta sprawa, w którą już się tak zapuścił. Morderstwo... Dziwnie ubrany jegomość na schodach... i tak kobieta, a w dodatku tajemniczy symbol na płaszczu... Zaraz! Przecież to był herb i to nie byle jaki! Forrest poderwał się i siadł na łóżku poruszony nagłym impulsem. Gdzieś na półce na pewno miał herbarz miejscowych rodów i organizacji. W tej książce na pewno znajdzie o wiele więcej informacji i zaspokoi swoją ciekawość by móc wreszcie spokojnie spać.... Tylko gdzie podziewała się tak książka...
Poderwał się z łóżka i podszedł żywym krokiem do regału... Przeleciał wzrokiem kilka tytułów, aż przejrzał całą półkę. Nie było jej! Poszedł do swojego drugiego pokoju. Tam książek było więcej i oprócz w regałach, to jeszcze leżały na stolikach, na fotelu, a nawet na podłodze. Trochę czasu zajęło mu przerzucenie całego majdanu, ale wreszcie ją znalazł.
Usiadł przy stole i zapalił lampę. Zdmuchnął z niej kurz i otworzył twardy, obity skórą wolumin. Wertował strony szukając odpowiedniej notki. W końcu odnalazł to czego szukał. Wielki na całą stronę dokładnie wyrysowany herb, a na drugiej stronie szczegółowy opis:
Cytat: |
<center>Apostolstwo Dobrej Śmierci</center>
Jest to tajna organizacja zrzeszająca przeróżne osobistości, ale przede wszystkim jej członkami są duchowni i słudzy Kościoła. Organizacja powstała z inicjatywy anglikańskiego pastora Rowana Galtera, który głosił poglądy sprzeczne z doktrynami kościelnymi i prawami kanonicznymi jakie ustanowił Rzym, lecz zwierzchnikiem Kościoła w Anglii jest Korona więc Watykan nie mógł nic na to poradzić. Nie wiadomo wiele na temat działalności tej organizacji, ale niektórzy powiadają, że jest to organ rządowy pracujący na zlecenie Korony. Krąg członków jest bardzo wąski. Siedziba ich znajduje się z całą pewnością w Londynie, lecz nikt nie wie o dokładniejszej lokalizacji tego miejsca.
Pogłoski głoszą, że rzekoma organizacja zajmuje się usuwaniem niewygodnych dla rządu osób, albo innych postronnych personaliów stanowiących realne zagrożenie dla Korony. Napis na herbowej wstędze brzmi: "Posłuszni aż do śmierci", co według podań miało oznaczać natychmiastowy wyrok i natychmiastową śmierć dla członków organizacji, którzy dopuścili się zdrady, lub innego haniebnego przewinienia wobec organizacji. Inni komentują to jako wytłumaczenie domniemanej działalności organizacji opiewającej brudna robotę w rządzie z inicjatywy Korony.
Jeszcze inni podają, że jest to wąski krąg fanatyków wiary, którzy prócz walki w imieniu Boga są wielkimi patriotami oddanymi Koronie. Jednak wszystko wydaje się zbyt zagmatwane by to zrozumieć. Ktoś powinien przeniknąć incognito do wnętrza organizacji i wybadać dokładne szczegóły. Mgła tajemnicy pozwala nam bazować tylko na plotkach i pogłoskach. Domniemania mogą być dalekie od prawdy, gdyż straszliwa kara mająca spotkać zdrajcę odstrasza każdego, kto chciałby podjąć się takiej misji w imię prawdy. Nikt nigdy nie widział członków tej organizacji panoszących się publicznie i paradujących w swoich mrocznych strojach. Chodzą oni ubrani w długich czarnych płaszczach i płaskich kapeluszach. Ich twarz często zasłonięta jest czarną chustą z wyszytym ciemnoniebieską nicią Okiem Opatrzności. Jedyną odsłoniętą część ich twarzy stanowią oczy... Tak głoszą stare podania, ludzi żyjących przed nami tj przed rokiem 1800. Powstanie organizacji datuje się na wiele wcześniej, niż żył Rowan Galter. Ponoć organizacja powstałą we wczesnym średniowieczu. Ale to mogą być tylko przypuszczenia. Nikt jeszcze nie poznał prawdy...
|
Tego było za wiele. Forrest siedział z istnym chaosem w głowie... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Pon 13:25, 03 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:30, 03 Maj 2010 |
|
Forrest zastanowił się chwilę nad znaczeniem słów z książki. Trochę się uspokoił, gdyż teraz miał świadomość, że nie są to jacyś pogańscy, barbarzyńscy masoni, tylko sekta, o ile dało się ją tak nazwać, postępująca zgodnie z wiarą chrześcijańską.
Wrócił spokojnie do swojego łóżka z nadzieją, że teraz uda mu się już spokojnie zasnąć... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:26, 03 Maj 2010 |
|
Doktora olśniło. Przypomniał sobie. Nie chciał podawać adresu swojego niedawno poznanego kolegi, jednak był zmuszony. Odrzekł oświecony:-Poczekaj... Edwards zamieszkuje ulicę Baker Street. 8 albo 9. - powiedział. -Tak, to raczej ulica Baker Street 8. Już sobie przypomniałem. Na pewno jest to Baker Street 8. - oznajmił Deworoxowi nerwowo czekając na jego reakcję. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 11:35, 05 Maj 2010 |
|
Henry bez namysłu pchnął doktora w stronę Baker Street.
- No to idziemy przyjacielu - mrugnął do niego okiem i uśmiechnął się najprzyjaźniej jak potrafił - Nasz kolega z pewnością się zdziwi widząc starych znajomych u siebie w domu i to o tej porze! No ale skoro mamy pilną sprawę to na pewno nam wybaczy wtargnięcie. Nieprawdaż?
Devorox nudził się już gadaniem z doktorem. Musiał jednak polegać na rozmowie a nie na swojej sile.
- Powiedz mi... nie przypominasz sobie nic więcej z tego o czym niedawno rozmawialiśmy? Śmierć radnego to nie byle co. Z pewnością wrze w całym Londynie, hę? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 17:35, 05 Maj 2010 |
|
Ruszyli. Droga nie była długa, ale niesamowicie krępująca dla obu mężczyzn. Mimo, iż zachowywali się jak normalni przechodnie zdawało im się, że każdy z nielicznych napotkanych przechodniów widział jak na dłoni sytuację jaka między nimi panowała.
Baker Street przywitało ich ponurym mrokiem rozdartym pojedynczą latarnią w połowie ulicy. Reszta wydawała się być "specjalnie" zgaszonych. Odnaleźli starą kamienicę z numerem 8. Spostrzegli po chwili, że pali się światło w jednym z okien. Doktor zdziwiony spojrzał na Deworoxa, który machnięciem głowy ponaglił go do działania. Pukanie do drzwi rozdarło ciszę...
- Kto tam? - odezwał się zmęczony głos ze środka. Doktor poznał, że Edwards po powrocie musiał wypić jeszcze kilka szklaneczek whisky... Z niepokojem stali pod drzwiami historyka, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zły, że ktoś śmiał zmącić jego nocny spokój. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 19:35, 05 Maj 2010 |
|
Coward poczuł się niezręcznie. Faktycznie nie było w jego stylu nachodzić historyka w środku nocy. Szczególnie gdy ten popijał whisky. Ale czy doktor miał inny wybór? -Doktor Coward panie Edwards! Proszę otworzyć! - zawołał do Forresta. Spojrzał się na Deworoxa. Ten ciągle był uśmiechnięty. Lekarz chciał już być w domu na swoim łóżku. Ten dzień był chyba najdłuższym dniem w całym jego życiu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:28, 07 Maj 2010 |
|
- Czego chcesz?! - krzyknął oburzony - Nie mam ochoty na rozmowy, odwiedziny ani tym podobne sprawy. Chciałbym się wreszcie wyspać i mieć ten wieczór już za sobą! - krzyknął ponownie i echo drewnianego parkietu jego domu oznajmiło, że oddala się od drzwi. Coward był w tarapatach i nie mógł nic poradzić, a mina "oprawcy" z każdą chwilą stawała się mniej przyjazna. Mężczyzna wyglądał teraz jakby miał za chwilę siłą wparować do tego mieszkania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 17:12, 07 Maj 2010 |
|
-Otwieraj! - krzyknął Coward. -Mam kilka rewelacji na temat zabójstwa w hotelu. - skłamał rzucając spojrzenie na Deworoxa. -Otwórz mi drzwi. Nie zajmę Ci wiele czasu. - powiedział doktor cały czas patrząc na Deworoxa... Zastanawiał się, kiedy ten typ da mu święty spokój. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:00, 07 Maj 2010 |
|
Ciężkie kroki ucichły. Nastała chwila niepewności...
W końcu stojący pod drzwiami podskoczyli nagle gdy głuchą ciszę rozerwał szczęk masywnego zamka przekręcanego w drzwiach. Deworox pomyślał, że jeśli przyszłoby mu się włamywać siłą do tego domu, miałby nie lada kłopoty.
Weszli do mieszkania przy Baker Street 8. Ładnie urządzone, miłe dla oka i przestronne. Innowacyjne rozwiązania ułatwiające funkcjonowanie w samotni, jak na przykład połączenie salonu z kuchnią dodawało temu miejscu nutkę nowoczesności. Jedno co mogło zniesmaczyć doktora i drugiego mężczyznę, to bałagan... w postaci wszędzie walających się książek. Nic dziwnego - w końcu lokator był historykiem więc zapewne lubił i bardzo wiele czytał.
Drzwi zatrzasnęły się za nimi głucho, a odwróciwszy się zobaczyli historyka wychodzącego z cienia za ościeżnicą... Obaj cofnęli się nieco zlęknieni, gdy mężczyzna z potarganymi włosami w szlafroku i ze szklaneczką whisky w dłoni podszedł do nich.
- Gadaj co wiesz i daj mi spokój... - powiedział poważnie po czym do dna wychylił zawartość szklanki |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:48, 08 Maj 2010 |
|
Devorox nie interesował bałagan. Rozejrzał się po kątach aby sprawdzić czy historyk jest sam. Gdy upewnił się, że nie ma tu nikogo poza nimi podszedł do doktora i burknął
- Skończ szopkę i powiedz mu żeby śpiewał wszystko jak na spowiedzi. Co wie o śmierci radnego? - ostatnie słowa wypowiedział głośniej. Patrzył zaś na doktora z niekryta złością. Irytował się już co nie miara i chciał jak najszybciej pozbyć się towarzystwa tych dwóch. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 20:24, 08 Maj 2010 |
|
Forrest, ten człowiek mnie napadł, aby wyzyskać ode mnie informacje na temat śmierci Jeffreya w hotelu... - powiedział cicho. -Musisz mu wszystko wyśpiewać... Chyba że masz jakiś lepszy pomysł. - odrzekł rzucając niewinne spojrzenie na Deworoxa... Kiedy w końcu ten człowiek się od niego odczepi? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:46, 10 Maj 2010 |
|
- Co takiego?! Co to za jeden i co robi w moim domu? - gniewnym, a zarazem dumnym spojrzeniem zmierzył Deworoxa. - Nic nie wiem, a teraz dajcie mi spokój. Jestem zmęczony i idę spać. Tam są drzwi. Dobrej nocy. - po tych słowach odwrócił się na pięcie i chciał udać się pospiesznie z pokoju, lecz na drodze stanął mu o pół głowy wyższy nieznajomy, dając do zrozumienia, jak na razie - uprzejmie, że nie wyjdzie, póki jego apetyt na informacje nie zostanie zaspokojony.
- Wiem tyle co on - machnął dłonią w kierunku doktora - Po co Ci w ogóle te informacje? Jesteś z policji? - Historyk zmierzył mężczyznę spojrzeniem budzącym jawne podejrzenia. Henry tym czasem gotował się wewnętrznie, ale nie chciał zbędnego rozlewu krwi. Postanowił więc jak na razie werbalnie rozwiązać to nieporozumienie.... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Pon 13:47, 10 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 15:38, 12 Maj 2010 |
|
Henry uśmiechnął się wymuszenie
- Nie, nie jestem z policji - rzekł krótko - Jednak interesuję się tym tematem na równi z nimi. Tak samo jak policja chcę dorwać mordercę radnego... to był mój stryj... - skłamał Devorox, jednak myślał, że tym razem blef powiedzie się mu lepiej gdyż wreszcie wpadł na coś prawdopodobnie możliwego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|