 |
|
 |
|
Autor |
Wiadomość |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:20, 16 Paź 2012 |
 |
Kolejna strzała Omberta była [link widoczny dla zalogowanych] w łotra walczącego z Tomem i choć nie był to już atak z zaskoczenia strzała wbiła się [link widoczny dla zalogowanych] w ciało człowieka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:51, 16 Paź 2012 |
 |
Strzała przeszyła bandycie ramię praktycznie je unieruchamiając. Krew leciała mu już z wielu ran - nie wyglądał najlepiej. Jednak jego wrodzony instynkt przetrwania wziął górę. Nie walczył już dla swojego pracodawcy lecz o swoje życie! Jego buzdygan zatoczył półkole nad głową Toma i huknął niziołka w ramię. Tom skrzywił się z bólu.
Tymczasem Krasnolud dostał dość mocno zraniony w udo. Zaklął a jego furia wzrosła wręcz dwukrotnie. Natomiast Fabrice i jego przeciwnik okładali się raz za razem. I tym razem strażnikowi udało się odbić cios tarczą.
Krest z okrzykiem łupnął swoim młotem w brzuch bandytę. Ten stracił na chwilę dech. Breina wykorzystując swoje akrobatyczne zdolności wskoczyła na nagrobek i robiąc salto w powietrzu znalazła się przy Tomie i jego przeciwniku. Jej sztylet rozciął gardło zaskoczonego bandyty, który padł dusząc się własną krwią.
RUNDA 4
INICJATYWA
Fabrice - 22
Tom - 20
Ombert - 19
Greyton - 18
Strażnicy - 15
Krest - 12
Breina - 9
Tymczasem Fabrice wykonał świetne cięcie ze zwodem, którym udało mu się po raz kolejny zranić wroga. Obaj fechtowali się całkiem nieźle i na równym poziomie. Tom widząc, że elfka zatłukła jego przeciwnika rzucił jej dość śmieszne spojrzenie ni to wdzięczności ni to złości i cisnął swoim sztyletem w łotra walczącego z krasnoludem. Ten trafiony prosto w plecy runął. W ostatniej chwili Krest uchylił się aby nie znaleźć się pod ciałem bandyty.
 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:55, 16 Paź 2012 |
 |
Nie chcąc zranić Fabrica wycelował swój łuk trochę dalej w stronę krypty. Niestety zbytek ostrożności sprawił, że jego strzała [link widoczny dla zalogowanych] do środka zamiast trafić przeciwnika. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 13:16, 16 Paź 2012 |
 |
Łotr widząc, że ma przeciwko sobie teraz pięciu przeciwników rzucił miecz i z nerwowym uśmiechem uniósł ręce w geście poddania
- Ech, nie warto ryzykować za te marne złote monety - rzekł tylko. Krest wolał jednak nie puszczać go wolno. Zdzielił go rękojeścią młota w tył głowy. Bandzior padł z cichym jęknięciem.
- Tak więc pokonaliście moich wykidajłów. - dało się słyszeć głos Graytona, który echem rozszedł się po krypcie - Nie sądziłem, że przyprowadzisz tylu brudnych kolegów. Tak po prawdzie to nie sadziłem, że przyleziesz, że będzie komukolwiek zależało na tej brudnej suce i tym grubym gnomie. Z początku planowałem ich tu zabić od razu, ale teraz sądzę, że chcesz popatrzeć jak giną. - po tych słowach nastał dość irytujący śmiech... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 13:20, 16 Paź 2012 |
 |
Niziołek zacisnął zęby na myśl co szalony szlachcic może zrobić jego przyjaciołom. Bez słowa [link widoczny dla zalogowanych] się, po czym [link widoczny dla zalogowanych] w kierunku krypty z łukiem gotowym do strzału gdyby Grayton szykował na niego jakąś zasadzkę (co było swoją drogą dość oczywiste). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 17:33, 16 Paź 2012 |
 |
Towarzysze wiedzieli, że ich rola w tym momencie, przynajmniej na razie się kończyła. Tom kiwnął do Omberta, że wie iż ma się usunąć w cień. Reszta stała i czekała na rozwój wypadków.
Greyton stał przy Shivie i końcem rapiera delikatnie nakłuwał jej skórę, jakby sprawdzał trwałość materiału. Ombert przemknął dokładnie w momencie gdy baron odwrócił wzrok aby zerknąć na Glima. Gnom był w fatalnym stanie. Najpewniej stawiał opór większy niż dziewczyna. Greyton uśmiechnął się sam do siebie
- Wiem, że tu jesteś mały, śmierdzielu.
Ombertowi udało się skryć za dzbanem, wypełnionym jakąś śmierdzącą wodą. Najpewniej gniły tu jakieś rośliny, które ktoś wstawił tu dawno temu. Spostrzegł, że noga barona wyglądała już lepiej. Drań musiał się posiłkować jakimś eliksirem. Baron [link widoczny dla zalogowanych] i próbował [link widoczny dla zalogowanych] łotrzyka. Najwyraźniej nie szło mu to. Uwagę niziołka przykuła brosza, którą trzymał baron. Nie musiał się domyślać jej zastosowania Greyton zadufany w sobie zły charakter od razu zaczął przemowę
- Wiem, że tu jesteś. Bardzo upokorzyłeś mnie tam w Krypcie. Ten starzec też, ale on jest nieosiągalny, a ty... a jakże! Wiesz, zginiemy tu wszyscy pogrzebani pod gruzami tej krypty. Mag, który mi to sprzedał - uniósł lekko broszę, zdjętą ze swego płaszcza - Powiedział, że mocno ciśnięta na ziemię zniszczy wszystko w promieniu dziesięciu metrów. Jesteś chyba wystarczająco blisko, prawda? Wydałem na to cały majątek, który mi został więc. Niech się zacznie! - uniósł wysoko broszę a w jego oczach Ombert nie dostrzegł nic więcej poza szaleństwem... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 17:35, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 17:45, 16 Paź 2012 |
 |
- Jesteś chory Greyton. - Niziołek wyszedł z cienia. - Poza tym nie masz nawet pojęcia co trzymasz w ręku. Mag, który ci to sprzedał nie był magiem. Jeden z moich znajomych złodziei sprzedał to paserowi, który wymyślił tą całą bajeczkę z magiczną broszą żeby się wzbogacić na takich durniach jak ty. - Ombert podejrzewał, że choć [link widoczny dla zalogowanych] w jego słowach może znajdować się ziarno prawdy.
Nie było szans żeby mały niziołek dał radę obezwładnić go zanim ten zdąży zareagować, więc postanowił kłamać, w tym był nawet niezły.
- Skoro już wiesz, że to co robisz nie ma sensu odłóż to i poddaj się. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:52, 16 Paź 2012 |
 |
Greyton zacisnął zęby w szaleńczym grymasie. Szkliwo z siekaczy pękało pod mocnym uciskiem szczęk. Wydarł się, śliniąc. Najwyraźniej nie dawał wiary Ombertowi. Jednak wreszcie coś [link widoczny dla zalogowanych] w głowie szlachcica. Uśmiechnął się do niewidzialnych cieni, które tylko on sam widział i rzekł opuszczając broszę na ziemię. Ombertowi stanęły dęba wszystkie włosy, ale metalowa brosza odbiła się lekko od kamiennej podłogi i zastygła na niej.
- Masz rację sam cię zabiję!
Greyton rzucił się na niziołka ze swym rapierem. Ombert już był gotowy na odparcie ataku lecz nagle między nimi przeskoczyła srebrna lisica. Baron zdawał się jej nie zauważyć ale Ombert dostrzegł ją bezbłędnie. Łotrzyk mógł się tylko domyślać co za chwilę się stanie...
Greyton stanął jak wryty. Jego ciało wyprostowało się nagle, a oczy uciekły mu w głąb czaszki strzelając teraz białkami. Z rozdziawionych do granic możliwości ust, z których pękających kącików polała się krew wydobył się dźwięk:
- GŁUPI ŚMIERTELNICY TAK ŁATWO DAJĄ SOBĄ MANIPULOWAĆ! WASZA MAGINI SIĘ MYLIŁA. NIE JESTEM POTĘŻNY. JESTEM WSZECHMOCNY!!! TO NARZĘDZIE POZWOLIŁO MI TYLKO NA SPROWADZENIE PIERŚCIENIA W MIEJSCE GDZIE ROZSTRZYGNIE SIĘ WSZYSTKO - dłoń barona, a raczej opętanego barona wystrzeliła przed siebie, wyglądało to jakby kuglarz pociągnął za sznurki a manekin wykonał polecenie. Kamienne wejście za Ombertem poczęło się zasklepiać. Nie było szans aby zdążył umknąć. Po chwili miał za sobą tylko lity kamień.
- TERAZ ŚMIERTELNIKU MASZ WYBÓR. PIERŚCIEŃ W ZAMIAN ZA ŻYCIE SWOJE I PRZYJACIÓŁ. WIĘZY WŚRÓD ŚMIERTELNIKÓW SĄ TAK ŚMIESZNE, ALE TAK UŻYTECZNE. WIESZ, KIEDY GREYTON PRZYSZEDŁ DO MNIE PO RAZ PIERWSZY NIE ZWRÓCIŁEM NA NIEGO UWAGI. PODZIWIAŁ TYLKO PIĘKNY KAMIENIORYT. JEDNAK POTEM OKAZAŁ SIĘ CAŁKIEM PRZYDATNY. NIE STRACIŁEM DO KOŃCA SWOJEJ MOCY, A JEGO ŻĄDZA ZEMSTY BYŁA TAK SILNA, ŻE NAWET NIE MUSIAŁ MNIE ZAPRASZAĆ. HA, HA, HA - śmiech demona zdawał się brzmieć jakby ktoś tarł kamieniem o kamień - CHOĆ MUSIAŁEM SIĘ OPRZEĆ O JEDEN NIEPRZEWIDYWALNY ELEMENT - VERGORA - TO TEN GŁUPIEC ZŁAPAŁ SIĘ NA HACZYK! MAŁA WZMIANKA O MNIE I JUŻ POJAWIŁ SIĘ W OKOLICY! NIE PRZEWIDZIAŁEM TYLKO, ŻE TA WSZETECZNA SUKA POMOŻE CI UMKNĄĆ Z PIERŚCIENIEM. JEŚLI O NIM MOWA... - dłoń Greytona znów wysunęła się zewnętrzem do góry jakby oczekiwał, że niziołek odda mu pierścień.
Ombert był w jeszcze gorszej sytuacji niż przed chwilą z szalonym baronem. Teraz stanął sam na sam z obłąkanym demonem...
- Nie wierz mu! To demon, one zawsze kłamią! - głos elfki zdawał się być odległy. Najwyraźniej jej też to przeszkadzało. Srebrna lisica podeszła do Shivy. Niziołcza dziewczyna otworzyła nagle oczy i spojrzała na Omberta - Za nic nie oddaj mu pierścienia! - głos nie należał do Shivy
- MILCZ! - rzekł demon, ale ciało Greytona chyba nie mogło się poruszać gdyż spojrzał tylko na Shivę
- Musisz mnie zabić - rzekła nagle Shiva a oczy Greytona/demona choć pozbawione źrenic rozszerzyły się do granic możliwości - Musisz zabić to co po mnie zostało. To jedyne wyjście. To jedyna furtka, to ją on wykorzystuje. Proszę.
- NIE! TA PODŁA SUKA KŁAMIE! NIE MUSISZ NIC ROBIĆ. ODDAJ MI PIERŚCIEŃ A WYNAGRODZĘ CIĘ NIE TYLKO WIECZNYM ŻYCIEM, ALE TAKŻE TWOICH PRZYJACIÓŁ. MOJA POTĘGA JEST NIESKOŃCZONA! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 18:59, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 20:15, 16 Paź 2012 |
 |
Kolejny raz Ombert zachował się jak zwykły dureń. Po co w ogóle brał ze sobą ten cholerny pierścień. Gdyby nie to, teraz demon nie trzymał by go w szachu. Sytuacja stawał się coraz bardziej jasna, choć nie na tyle żeby cokolwiek było pewne. Teraz siedział w magicznie zamkniętej krypcie sam z demonem, który więził jego przyjaciół.
Jeśli demon twierdził, że Ombert nie musiał zabijać Shivy (tak jak doradzał mu dziwny głos) to znaczy, że sam nie chciał jej śmieci. Być może była mu do czegoś potrzebna? Czemu sam nie zabrał od niego pierścienia siła, skoro już władał jakimś ciałem mógł po prostu rzucić się na małego niziołka i mu go zabrać. Po co ten cały podstęp. Tylko w jeden sposób można się było tego dowiedzieć.
- Czemu sam nie weźmiesz sobie tego pierścienia demonie? Twoje jaja już nie są takie kamienne? Boisz się? A może po prostu musisz go ode mnie dostać.
Teraz, kiedy już na spokojnie stali i rozmawiali Ombert podszedł trochę bliżej spętanych przyjaciół, przyjrzał się im. Chciał wiedzieć, czy oby nie są iluzją, czy nic im nie jest. O co chodziło z tym głosem? To musiał być jakiś podstęp. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:16, 20 Paź 2012 |
 |
Baron-demon zastygł w bezruchu. Twarz opętanego śmiertelnika dotychczas pozbawiona prawie wszelkich emocji była zaskoczona. Czyżby demon nie spodziewał się, że ten śmiertelnik mu się przeciwstawi? Z lekkim zająknięciem wydusił z siebie.
- MU-MUSISZ MI GO DAĆ SAM... - nie dokończył gdyż zza ściany dobiegły jakieś hałasy. Ombert [link widoczny dla zalogowanych] jak ktoś krzyczy "To iluzja!" a kamienna ściana rozmyła się na chwilę aby kilka sekund potem znów zagrodzić drogę niziołkowi i ekipie na zewnątrz.
- Nie słuchaj go. Zabij to co po mnie pozostało. To jedyna droga aby ten potwór pozostał tu gdzie jest! - usta Shivy znów poruszyły się bezwiednie. Srebrna lisica nadal warowała przy niziołce spoglądając swoimi ślepkami na Omberta. Niziołek nie zdążył zareagować a dwa małe quasity pojawiły się między nim a lisicą. Stworzenie warknęło groźnie, ale nie zaatakowało. Demony uśmiechały się szyderczo w stronę łotrzyka. Ich pan kontynuował
- ŚMIERTELNIKU! - zagrzmiał - MASZ WYBÓR, TWÓJ ŻYWOT ALBO TWOICH PRZYJACIÓŁ. ZASADY TEGO PLANU SĄ NIENARUSZALNE. WYBIERAJ. NIE TKNIESZ TEJ SREBRNEJ SUKI, TO CI ZARĘCZAM, BYŁOBY TO TWOJĄ ZGUBĄ... - twarz barona znów przybrała dziwny wygląd po tych słowach, ni to wystraszony ni to zły na siebie. Ombert chyba zaczął wszystko rozumieć...
- NIC NIE POJMUJESZ - dodał demon jakby czytając w myślach Omberta |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:03, 20 Paź 2012 |
 |
- Goń się bucu! - Ombertowi zaświtało w głowie coś nieoczekiwanego. Skoro ten pierścień posiadał jakąś moc, to na pewno dało się ją z niego jakoś wydobyć, a jak wiadomo było z trzeciej części Hellraisera demon nie mógł tak po prostu wziąć go sobie siła.
- Demonie! Nakazuje ci, wypuść moich przyjaciół, zgiń i przepadnij. - Ostatnie słowa wyszły mu nader dramatycznie. [link widoczny dla zalogowanych] pierścień, w stronę demona mając nadzieję, że stanie się coś niespodziewanego.
Ombert nie miał zamiaru zabijać Shivy. Ona była jego kompanem, nie wspominając już o tym, że niziołek szalał za jej małym ciałem. Niech się dzieje co chce, wolał umrzeć on niżby miał ją zabić.
Aha, no tak jak zwykle nie opisuje swoich niejasnych testów. Ten rzut to było stosowanie magicznych urządzeń. Wiem, że to trochę mało, ale kto wie, może właśnie o to chodzi. Doświadczenie z tej przygody nauczyło mnie, że nie należy działać konwencjonalnie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Sob 12:04, 20 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:41, 21 Paź 2012 |
 |
Demon roześmiał się tylko gdy mały niziołek zaczął zaklinać go swoim dziwnym obrzędem. Ombert podejrzewał, że jak to bywa w Hellraiserze, główny bohater jest stracony i nic mu nie pomoże. Jednak sam demon był chyba już na tyle zdesperowany, że ryknął w stronę niziołka
- GŁUPCZE! DAJĘ CI SZANSĘ NA POTĘGĘ, O KTÓREJ NIE ŚNIŁEŚ! MOJA PROPOZYCJA JEST NADAL AKTUALNA! DAJ MI TEN PRZEKLĘTY PIERŚCIEŃ A TA SUKA NIECH GNIJE W WIĘZIENIU, KTÓRE SAMA SOBIE STWORZYŁA! - ciało Greytona sflaczało jakby ktoś spuścił zeń powietrze. Teraz odezwała się Shiva
- Łże jak pies. Nie da ci nic. Proszę, to jedyne wyjście, ja muszę odejść ale pozostanę tu na wieki aby bestia pozostała uwięziona...
- PODŁA SUKO! - Greyton-demon miał już coś dodać ale spojrzenie jakie posłała mu Shiva, a raczej ktoś kto władał jej ciałem zgasiło jego zapał. Zebrał się jednak na odwagę i już miał coś rzec gdy nagły podmuch powietrza wyrzucił jego i Omberta na zewnątrz.
Niziołek przekoziołkował po błotnistej murawie i upadł tuż obok sflaczałego ciała barona. Ściskał nadal pierścień w dłoni. Głowa Greytona ułożona była pod dziwnym kątem. Jednak powiedział jeszcze kilka słów, głosem demona.
- PROSZĘ, POMÓŻ MI. JUŻ Z NIĄ TU DŁUŻEJ NIE WYTRZYMAM... URATUJ MNIE... ODWDZIĘCZĘ...
Ciało barona wygięło się w łuk jak w dobrym Paranormal Activity 3. Pękł kręgosłup a nogi znalazły się przy głowie człowieka. Greyton znieruchomiał. Do Omberta podbiegli jego towarzysze.
- Co tam do diabła się stało? - rzekł Tom |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 13:42, 21 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:28, 21 Paź 2012 |
 |
- Shiva, Glim! Szybko, pomóżcie mi ich uwolnić, zaraz wam wszystko opowiem. - Wstał ciężko cały posiniaczony od upadku i ruszył w stronę krypty.
Najpierw przyjaciele, potem dopiero chciał wyjaśnić reszcie co się wydarzyło. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:45, 24 Paź 2012 |
 |
Ombert wszedł do ciemnej teraz krypty. Tlące się pochodnie, zgaszone nagłym podmuchem wiatru na wiele się nie zdawały. Dwa księżyce świecące na niebie przyszły im jednak z pomocą. Srebrna tarcza Grellona posłała światło wprost przez wejście do środka mauzoleum. Ombert dostrzegł dwa cienie Shivy i Glima. Szybko dopadł do uwięzionych sprawdzając ich stan. Oboje żyli ale byli najwyraźniej pobici i wyczerpani. Zarówno gnom jak i dziewczyna byli nieprzytomni.
Z pomocą kowalskiego młota Kresta i kilku narzędzi z jego podręcznej torby udało im się szybko wyswobodzić parę przyjaciół. Nie było czasu do namysłu gdyż Fabrice zameldował, że kilka osób z pochodniami weszło przez zachodnią bramę.
Krest wziął na plecy Glima a Fabrice Shivę. Biegli próbując zachować ciszę. Oba księżyce oświetlały im drogę, tak więc nie musieli martwić się o przeszkody. Gdy znaleźli się poza terenem cmentarza Fabrice gdzieś zniknął. Wrócił jadąc małym wozem, na który wszyscy musieli się zmieścić. Ułożyli nieprzytomnych i okryli ich kocami.
Nie minęło pół godziny a byli już z powrotem w gospodzie Toma. Niziołek jęczał gdy zdejmował swoją zbroję a elfia czarodziejka przemywała mu rany. Omberta interesowała bardziej Shiva... i naturalnie Glim. Dziewczyna obudziła się pierwsza, gdy Ombert wlał jej delikatnie eliksir do ust. Jej siniaki i ranki zagoiły się. Została tylko małą blizna nad górną wargą, która dodawała teraz dziewczynie charakteru, którego i tak miała pod dostatkiem.
- Ombert? Co tu robisz... ja... - dotknęła dłonią czoła jakby zabolała ją głowa. Była słaba, nawet eliksir nie pomógł jej odzyskać straconych sił - Oni... zaskoczyli mnie nad ranem. Chciałam walczyć ale było ich zbyt wielu. Potem ten... podły psi syn baron wydał kilka poleceń... zabrali mnie na cmentarz. Więcej nie pamiętam. Och Ombert oni chcieli nas pozabijać! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:54, 24 Paź 2012 |
 |
- Spokojnie... Odpoczywaj. Rano pewnie przypomnisz sobie więcej. - Tak, czy owak był teraz w punkcie wyjścia. Towarzysze Toma pomogli, teraz pewnie skoro spłacili swój dług pewnie będą chcieli odejść.
- Co teaz? - Zwrócił się do czarodziejki. - Dalej nie wiele z tego rozumiem. Wplątałem się w jakąś intrygę, w której w ogóle nie powinienem brać udziału. Czemu ten cholerny krasnolud wybrał sobie akurat mnie? - Ostatnie dwa zdania wręcz wykrzyczał do siebie zły, że wcześniej był taki głupi. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pon 21:31, 29 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 21:22, 29 Paź 2012 |
 |
Zanieśli rannych do pokoi. Shiva zasnęła, a Ombert wyszedł z pomieszczenia nie chcąc jej niepokoić hałasując. Wszedł do wspólnej sali. Siedzieli tam nadal wszyscy. Ombert czuł, że wreszcie to są istoty, którym może zaufać. A ufał mało komu przez swoje krótkie życie. Opowiedział pokrótce zajście w krypcie, któego był świadkiem (wybacz potrzebne mi to wreszcie do fabuły). Breina piła dla ukojenia nerw kieliszek wina, krasnolud z Fabrice'm raczyli się gorzałką tylko Tom stojąc w kącie płonął jak rak. Było mu głupio lecz jak go Ombert znał nigdy nie krył się z niczym przed rodziną
- Kuzynie, ja poleciłem mu ciebie. To był chciwy, lecz rozsądny krasnolud. Miał jedną fascynację tą głupią elfkę - skrzywił się i skulił mówiąc to spojrzał na czarodziejkę przepraszająco. Ta posłała mu chłodny uśmiech. - Uznałem, że wobec uczucia, jakim do niej pała gotów jest zapłacić słono za odzyskanie choć jej wizerunku. Opętała go jak jakiś sukkub...
- Milcz! - Breina poderwała się - To ma sens. A jeśli, czysto teoretycznie, mamy tu do czynienia z dwoma demonicznymi istotami? Demony uwielbiają między sobą konkurować o władzę. Te najwyraźniej popadły w taki konflikt, że porażka jednego oznaczała również porażkę drugiego, a nie potrafiły ze sobą współpracować. To tylko teoria, ale przyjmijmy ją za pewnik. Możliwe, że owa elfka Tia, czy jak jej tam, to sukkub. Uwiodła ona krasnoluda pod postacią elfki w sobie tylko znanym celu. Próbował jej przeszkodzić ktoś znacznie potężniejszy - nasz demon. Obawiając się porażki i kary sprawiła, że jej więzienie stało się jego więzieniem. W jakiś jednak pokrętny sposób nadal prowadzi z nami grę. Być może pierścień i srebrna lisica to takie bramy bezpiecznego wyjścia. Problem polega na tym, że... ktoś musi je otworzyć z własnej woli. Demon nie chce abyś zabił lisicę, a demonica, sukkub nie pozwoli abyśmy oddali pierścień demonowi. Zagmatwane to, zdaję sobie sprawę. Wiedzcie jedno, pod żadnym pozorem nie wymawiajmy swoich imion. Imiona wśród demonów mają moc i jeśli je poznają to zawładną nami. Miecz jest jednak obosieczny - jeśli my poznamy ich imiona będziemy mieli władzę na nimi. Mówiłeś, że Glim jest kapłanem? Może nam więc pomóc. - elfia czarodziejka mówiła z ogromnym przejęciem, a na jej bladym obliczu wystąpiły rumieńce. Reszta słuchała jej uważnie. Pierwszy odezwał się krasnolud
- Nu, to ja bym się w to nie mieszał. Demony uwięzione i niechaj sobie bendom do końca świata.
- Mylisz się - szybko rzekła elfka - Są uwięzione, ale skądś czerpią moc. Spójrz, jeden zdołał opętać barona i wezwał quasity, drugi wstąpił w Shivę i mówił jej ustami. Na razie ten pierwszy jest silniejszy. Minie niewiele czasu a zniszczą... - chciałą powiedzieć "Ombertowi" ale się powstrzymała - ... jemu życie. Już siedzi w tym po uszy. Jest w środku jakiejś niezrozumiałej walki i musi ją sam zakończyć.
Breina mówiła tak jakby uwierzyła już w to co przed chwilą uznała za teorię. Na ziemię sprowadził ją Fabrice
- Znamy się raptem pół dnia a już widzę, żeś bystra acz zbyt łatwowierna. Przed chwilą sam nie dawałaś wiary w to co mówisz a teraz prawisz jakby to była przednia prawda. Uznajmy, że sprawa skończona. Maluchy uratowane, ja wracam jutro na służbę i nikt nic nie wie. Tom i ... ech... jego kuzyn - Fabrice zreflektował się gdy Breina spojrzała na niego lodowato - niech żyją spokojnie i nie wchodzą w drogę ludziom... a przynajmniej ja nic o tym nie chcę wiedzieć. I już.
W pomieszczeniu zapadła cisza, którą przerwało skrzypniecie deski. Wszyscy odwrócili się naraz. W drzwiach prowadzących na górę stał Glim. Gnom był pokiereszonany, ale widać pomógł sobie zaklęciami gdyż wyglądał lepiej.
- Wybaczcie. Słyszałem co nieco z waszej rozmowy. Jeśli przyjmiemy, że mamy do czynienia z demonem, a tak zakładam trzeba mogę pomóc - zmarszczył brwi - Tom... Om...
- NIE! - krzyknęli prawie wszyscy ale elfka najgłośniej
- O... wybaczcie... ręczycie za tych tu w tym pomieszczeniu głowami? Pytam bez żartów i poważnie. Jakakolwiek zdrada nie grozi śmiercią... ona ją gwarantuje.
Glim stanął przed nimi w zdecydowanej pozie. Ombert nie widział jeszcze tego gnoma tak poważnego, widać chodziło tu o sprawę najwyższej wagi. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 21:24, 29 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 21:42, 29 Paź 2012 |
 |
- To już chyba nie ma znaczenia czy im ufam, czy nie. Pomogli mi z własnej woli to fakt, być może mają w tym jakieś ukryte cele, być może po prostu chcieli spłacić swój dług wobec Toma, walczyliśmy tam ramię w ramię i to się liczy. To co przed chwilą powiedziała Breina to tylko teoria, chyba, że chcesz przedstawić nam jakieś dowody na jej poparcie. - Niziołek założył ręce na klatce piersiowej, wiedząc, że w tej sytuacji już nic nie może mu zaszkodzić.
- Chwila. Zanim cokolwiek powiesz. Fabrice. Jeśli chcesz wracać do swoich spraw, niech tak będzie. Skoro spłaciłeś swój dług możesz odejść. Dziękuję ci za pomoc w imieniu swoim i Shivy. Jeśli jeszcze ktoś chce odejść niech odejdzie teraz zanim usłyszy więcej. W moim fachu mówi się "mniej wiesz - lepiej śpisz". |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 10:23, 31 Paź 2012 |
 |
Fabrice wzruszył ramionami. Spojrzał tylko na Toma i już zbierał się do wyjścia gdy ciężka ręka Kresta opadła na jego ramię
- Jak teraz pójdziesz synu, gwarantuję ci, że do końca życia będziesz tego żałował. Kiedyś obudzisz się w łóżku jako starzec i wspomnisz tych, którym mogłeś pomóc a nie uczyniłeś tego. Co ci szkodzi. Służba - krasnal prychnął jak koń, zapluwając sobie brodę - Służysz tym, kogo nienawidzisz. Nie mówię tu o ludziach jako o rasie, gdyż znam kilku naprawdę dobrych ludzi, mówię o władzy i klerze. Moja rada w dwóch słowach - wal to.
Fabrice spoglądał na Kresta dość obojętnie a nawet ze złością. Jednak porzucił tą pozę i rzekł do zgromadzonych
- Macie rację. Siedzimy w tym wszyscy. Możecie na mnie liczyć.
Breina posłała Krestowi lekki uśmiech. Twarze wszystkich znów skierowały się w stronę Glima.
- Dobrze - zaczął gnom sadowiąc się na jednym z krzeseł, jego mina, mówiła, że nadal ma obolałe ciało - Jak wiecie wiele religii w Tu'al'u jest zakazanych. Choćby wiara w Peproha boga buntowników. Ja sam jestem kapłanem Garla, ojca wszystkich gnomów, ale nie posiadam wytaczającej mocy do walki z demonami - powiódł poważnym wzrokiem po towarzyszach - Mogę jednak skontaktować się z Nizzim... kapłanem Peproha, dość potężnym. Jak wiecie całkiem niedługo odbędzie się Taniec Łąk... zakazane przez ludzi święto, aczkolwiek nie raz widziałem na nim Toma czy ciebie elfia dziewczyno - Breina kiwnęła głową powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem - Mało kto wie, że na biesiadę organizowaną z okazji tego święta przybywa wielu kapłanów Peproha. Nizzi już tu jest. Problem polega na tym, że w tym roku klerycy z kościoła Hextrora postawili sobie za punkt honoru wytropienie ich i publiczne egzekucje. Dlatego Nizzi ukrywa się. Kolejnym bardzo ważnym szczegółem jest fakt, iż Nizzi nie jest czystej krwi. Tyle możecie wiedzieć. Pytanie teraz czy piszecie się na niebezpieczeństwo, które kryją w sobie: znalezienie poszukiwanego kapłana i mieszańca na kilka dni przed świętem Tańca Łąk? - Ombert wiedział, że to pytanie nie było skierowane do niego czy Toma.
Breina spoważniała. Sama była elfką a tej rasy ludzie nie lubili chyba najbardziej. Ważyła słowa kapłana lecz skinąwszy głową powiedziała
- Skoro nadal nastawiamy głowy to czemu nie włożyć ich bardziej pod katowskie topory?
Krest nie zastanawiał się tak długo. Od razu uderzył pięścią w stół i rzekł
- Moje stare kości jeszcze nie ugięły się przed żadnym kapłanem plugawego boga tyranów!
Fabrice zaś z miną gburowatego zbira rzekł
- Będę tego żałował po stokroć niż myślę, ale nie chcę wyjść na tchórza. Zresztą jestem sierżantem straży - to może otworzyć wiele drzwi.
- Zatem... - Glim spojrzał na Omerta, lecz zanim ten coś rzekł odezwał się Tom
- Kuzynie, ja zostaję. Przygoda przygodą, ale chyba wyszedłem z wprawy. Tam na cmentarzu prawie mnie nie zadźgali. Na dziś mi starczy. Wiedzcie, że cokolwiek by się nie zdarzyło moja gospoda zawsze stoi otworem dla poszukiwanych. Sprowadźcie tego Nizziego tutaj. Wybaczcie, ale mam zobowiązania, nie tylko u was a kiedy zginę kilka rodzin umrze wraz ze mną.
Krest pokiwał głową ze zrozumieniem. Przecież Tom uratował jego familię przed Karmazynową Gwardią! Ombert nie znał z tej strony swojego kuzyna. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 10:36, 31 Paź 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:14, 31 Paź 2012 |
 |
Ombert nie czuł żalu do kuzyna. Sam namawiał go wcześniej żeby się w to nie mieszał. Z resztą choć miał nadzieję, że wszyscy wyjdą z tego cało to najbardziej właśnie martwił się o utratę rodziny, której nie miał już za wiele.
- Dobrze Tom, zostań i doglądaj interesu. - Klepnął kuzyna po plecach z przyjacielskim uśmiechem. - A teraz przejdźmy do rzeczy... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:35, 01 Lis 2012 |
 |
Glim potarł sobie skronie jakby się koncentrując. Tom tymczasem odetchnął z ulgą wiedząc, że Ombert nie ma mu nic za złe. Poszedł na zaplecze w sobie tylko wiadomym celu.
- Dobrze - zaczął gnom - Nizzi to rozrywkowy elf. Z pewnością zaszył się gdzieś, gdzie będzie mógł kosztować życia. Podejrzewam, że Czarna Róża to miejsce w sam raz dla niego. Raz, że drogie a dwa - dyskretne. Lili, szefowa tego przybytku, dba o reputacje, w Czarnej Róży obowiązują jej prawa. Jednak z pewnością władze mają tam swoich agentów. Trzeba by wybadać to i owo. Potrzebne będzie złoto. Sam wstęp do tego kasyna, domu uciech i co tam jeszcze Elizabeth wymyśliła kosztuje pięćdziesiąt sztuk złota. Od głowy. Do tego nie można tam siedzieć po próżnicy. Można grać w kasynie lub spędzić miło czas z kurtyzaną - Glim zaczerwienił się mówiąc to, najwyraźniej nie lubił opowiadać takich rzeczy - Sam fakt znalezienia kapłana wydaje się prosty. Trzeba będzie go niepostrzeżenie stamtąd wyprowadzić. Gdy tylko potwierdzę jego miejsce pobytu dam wam znać. Tymczasem czekajcie na wieści ode mnie.
Glimowi zajęło kilak chwil aby się ogarnąć, to jest umyć i ubrać. Wyglądał w miarę dobrze w rzeczach pożyczonych od Toma. Shiva nadal spała i Ombert dziękował bogom, że dziewczyna nabiera sił. Jej twarz jeszcze niedawno blada teraz nabierała rumieńców.
Resztę nocy spędzili w gospodzie. Niektórzy dosypiali, inni zaś czuwali. Glim nie wracał. Rankiem Ombert, który zasnął przy stole zastał Breinę wertującą swoją księgę zaklęć. Krest spał twardo pochrapując a Fabrice siedział z mieczem na kolanach wpatrzony w drzwi wejściowe. Gdy rozległo się pukanie wszyscy poderwali się. Posłyszeli umówiony kod i wpuścili Glima. Kapłan był zdyszany i musiał się napić wina, podanego przez Toma aby móc opowiadać.
- Tak jak mówiłem. Jest w Czarnej Róży. Masztalerz, szef stajennych niejaki Hermano za pięć złotych monet potwierdził, że dziwnie wyglądający podróżny, który skrywał swą twarz i dłonie zatrzymał się u nich dwa dni temu. Musicie wiedzieć, że Nizzi to półsmok. Jego twarz pokrywa złota łuska a ręce zakończone są szponami. Najgorsze jest, że namierzyłem przynajmniej dwóch kapłanów Hextora a być może w okolicy kręci się ich więcej. Jakieś plany kolego? - rzucił te słowa w stronę Omberta. - Jak wiesz przybytek pani Lili ma piętro i jest on dość rozległy. Nigdy nie byłem w środku ale z pewnością na wiele pokoi i korytarzy. Wejść można od frontu jednak aby się dostać w bardziej... ekskluzywne rejony trzeba będzie się tam zakraść albo zapłacić. Masztalerz powiedział co nie co ale to syn szefowej i raczej nie zmusimy go do większej współpracy...
- Może mój medalion sierżanta na coś się przyda? - zaczął niepewnie Fabrice
- Albo moja magia? - dodała Breina
- Nie - uciął krótko Sheppen - Mówię, w środku musiałoby dojść do morderstwa kogoś ważnego aby Lili wpuściła tam strażników miejskich. Magia nie zadziała, Elizabeth utrzymuje, że jej przybytek jest poza zasięgiem słabej magii, a ty moja droga nie wyglądasz na potężną czarodziejkę...
Breina wzburzona zachowaniem Glima zatrzasnęła z hukiem swoją księgę. Już miała coś powiedzieć gdy odezwał się krasnolud
- Każdy pomaga wedle swoich możliwości a tych nikt nie mierzy, prawda? Czyż nie rzekłeś, że jesteś niewprawnym kapłanem? Nie oczekuj od nas nie-wiadomo-czego kuzynie. Mierz innych swoją miarą.
- Wybaczcie - rzucił szybko gnom - Mamy więc tylko możliwość zakradnięcia się lub wejścia otwarcie wydając masę złota.
Ombert już obmyślał chytry plan... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:49, 01 Lis 2012 |
 |
Wydawało się, że będzie to misja, w której uczestniczyć będzie sam Ombert, reszta miała go tylko wspomagać, ewentualnie przeprowadzać dywersję kiedy ten będzie starał się dotrzeć do kapłana.
- Tak się zastanawiam. Nie powiedziałeś skąd znasz tego Nizziego i co cię z nim łączy, ale domyślam się, że jeśli wpadnę do jego pokoju przez okno twierdząc, że jest nam potrzebny do pokonania demona, to raczej nie będzie skory do współpracy. Być może po prostu Fabrice jako człowiek a zarazem jako członek straży odciągnie uwagę kapłanów Hextora, a ty, albo Breina po prostu po niego pójdziecie. To tylko pierwsza myśl, ale chyba dobra. Nie ma co komplikować sprawy. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale, czy zakradnę się do niego przez okno, czy Breina pójdzie po niego osobiście kapłani będą mieli takie same szanse wytropienia jego mocy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 20:03, 01 Lis 2012 |
 |
- Znam go z zeszłorocznego Tańca Łąk. Może jest to tym hulaki, ale jeśli wyłuszczy mu się sprawę to z pewnością pomoże. Ma dobre serce. Jak mówiłem, fakt odnalezienia i przekonania go do pomocy jest łatwy. Nie mam pojęcia jak odciągnąć kapłanów od przybytku aby Nizzi mógł z niego swobodnie wyjść. Może sam Nizzi coś zaproponuje. Zresztą, jakoś będzie musiał opuścić Czarną Różę aby dostać się na uroczystości. - gnom westchnął - Może i plan z dywersją się uda? Fabrice, Breina dacie radę?
Mężczyzna zastanowił się chwilę.
- Mógłbym coś zorganizować, ale musiałoby to być coś co zwróci uwagę kapłanów. Być może Breinie uda się rzucić jakiś czar zmieniający na przykład w kogoś poszukiwanego. Wówczas ja wkroczę do akcji zajmując kapłanów pościgiem takiej osoby. Mały niziołek powinien wówczas wejść i wyjść z naszym kapłanem.
Elfka dodała tylko
- Nie ma problemu. Muszę mieć tylko jakiś rysopis, kogoś poszukiwanego. Zaklęcie zmiany nie jest skomplikowane i poradzę sobie z nim - rzekła dość uszczypliwie w stronę Glima, który zdawał się nie zauważyć tego tylko rzekł do Omberta
- Ty będziesz musiał wejść, znaleźć Nizziego i wyjść z nim. Krest i ja zabezpieczymy tyły w razie bitki.
Krasnolud skinął głową na znak, że się zgadza. Wszyscy spojrzeli na Omberta, do którego należała końcowa decyzja. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 20:09, 01 Lis 2012 |
 |
- Wciąż nie rozumiem czemu to ja mam udać się po Nizziego. Glim - ty znasz go osobiście, rozpoznasz go. Poza tym łatwiej przekonasz ludzi żeby pomogli ci go odszukać. Ja natomiast mogę w ukryciu przyglądać się czy wszystko idzie zgodnie z planem, osłaniać cię z cienia. - To było dziwne, ale upór gnoma zaczynał podejrzanie wyglądać nawet jak na nieskomplikowany umysł niziołka. Czemu chciał żeby to Ombert po raz kolejny pakował się prosto w paszcze lwa, kiedy dość oczywistym było, że może przydać się gdzieś indziej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 20:28, 01 Lis 2012 |
 |
Gnom spojrzał na niziołka lekko zafrapowany
- Ja... w domu rozpusty... wybacz mi, ale mam swoją godność. Nie, nie chcę przez to powiedzieć, że ty jej nie masz, ale sam rozumiesz. Jestem kapłanem, mi nie wypada. Na Garla! Skoro jednak nalegasz to... to pójdę. Cóż, sądziłem, że sami wiecie... ja nie pasuję tam. Ale rzeczywiście, jeśli będziesz chronił całe przedsięwzięcie z ukrycia to czemu nie. Jak tak stawiasz sprawę...
- Kuzynie - zaczął Krest - My podziemne pokraki powinniśmy się trzymać razem. Jednak sądzę, że ten maluch ma głowę na karku i wie co mówi. Jak ty nie poleziesz bo ci wiara zabrania to ja chętnie. Dajcie mi tylko złoto i już lecę do tego Nizziego. Ot, co!
Glim spojrzał z ulgą na krasnoluda, który raczył się już trzecim kubkiem wina podanego do śniadania przez Toma.
Widać wszystko było już ustalone gdyż jedli w relatywnym milczeniu. Ciszę przerwał hałas, który doszedł ich z góry. Coś walnęło mocno o podłogę. Przez głowę Omberta przemknęło tylko jedno "Shiva!"
Znalazł się na górze pierwszy. Dziewczyna leżała na podłodze i śmiała się sama z siebie
- Ha, ha... spadłam z łóżka... hi, hi napędziłam wam strachu co? - dziewczyna usiadła na ziemi wyciągając nogi i kładąc dłonie na udach. Wyglądała na prawie zdrową. Tak też się zachowywała. Wstała energicznie i przytuliła mocno Omberta. Jej szept, który usłyszał przy swoim uchu zmroził mu serce
- Dwa małe stwory siedzą pod łóżkiem a jeden skrył się za skrzynią na ubrania. - oddychała ciężko ale mocno trzymała Omberta w objęciach - Śniło mi się, że pytają o twoje imię. Potem poczułam szarpanie i zrzuciły mnie z łóżka. Daj mi miecz... rozprawimy się z nimi...
Puściła niziołka z niewinnym uśmiechem, aczkolwiek Ombert widział, że jej oczy wcale się nie śmiały. Shiva była poważna i gotowa do działania.
Gdy reszta przybiegła i stanęła za Ombertem niziołek posłyszał jak dopytują się co się zdarzyło. Ombert wiedział, że te demony mogą stawać się niewidzialne a teraz w tym pokoju był przynajmniej trzy. Nie wiedział jakie miały zamiary i jak poinformować resztę o ich obecności. Breina mogła by je dostrzec, ale musiałby rzucić zaklęcie. Shiva znów była w niebezpieczeństwie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 20:37, 01 Lis 2012 |
 |
- No chyba, rzeczywiście napędziłaś nam stracha. - Powiedział roześmianym głosem wyciągając rękojeść swojego miecza w kierunku Shivy. Odwrócił się przy tym do reszty przecząco machając głową. Gest ten zakończył kierując głowę "pod łózko", po czym szarpnął Shivę tak żeby ta wstała i schowała się za jego cholernie wielką dumą, bądź też po prostu za jego plecami. Wolną ręką wyciągnął z za paska swój buzdygan, był gotowy do odparcia ataku. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
 |
|
 |
|