|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 6:58, 28 Cze 2010 |
|
Rozdział 1 - Sztylet w plecach
125 rok Kalendarza Ludzi, 3 dzień Spotkania Dwóch Tarcz, Coltland, Wschodnia Gubernia.
Czas na kilkanaście dni przed Tańcem Łąk i na trzy dni przed Hextorium wydawał się tak leniwie ciągnąć, że Ombert, stały bywalec gospody "Kapryśny Żongler" na wpół siedząc a na wpół leżąc na krześle zastanawiał się do czego ta nuda go doprowadzi.
Tody Wesołek, właściciel tego przybytku był zarazem dalekim krewnym Omberta. Wczoraj razem wspominali dawne dzieje a Wesołek napomknął nawet, że tuż na początku wiosny odwiedziła go tu Anemone również piąta woda po kądzieli, wraz z jakimś krasnoludem i elfem. Nie zabawili jednak długo gdyż zniknęli tuż po tym jak pewna gnomka i gnom zostali straceni za używanie czarów.
Dzień był ciepły, jak to na środek lata przystało... a nawet gorący. Kilka much ospale siedziało na ścianie i oknie a na zewnątrz ludzie i reszta istot zachowywali sie jakby nie trzeba było wcale pracować. Błoga cisza spowijała miasto gdyż bogowie zsyłali nań żar z jasnego nieba.
W samej gospodzie poza Ombertem, Tonym i jego wiernym psem Pchlarzem nie było nikogo. Toteż pojawienie się pulchniutkiego gnoma sprawiło, że stał się on niemałą atrakcją.
Pot lał się z łysej czaszki pokurcza, który przypominał bardziej ogromnego pulpeta niż humanoida. Dopiero po chwili konsternacji wywołanej upałem Ombert poznał tego łachmaniarza. Było Glim "Ochlapek" Sheppen, miejscowy paser i największy łgarz jakiego Ombert spotkał na tym padole.
Raźnie kołysząc się na swoich nogach Glim podszedł do szynkwasu i poprosił o największe i najzimniejsze piwo i to dwa razy. Otrzymał dwa kufle z trunkiem, który gdyby tylko mógł zabulgotałby dając znać, że właśnie wrze. Gnom podszedł do niziołka i postawiwszy piwo na stole przywitał się plując dookoła.
- Cześć - co w soczystej wymowie Glima zabrzmiało bardziej jak "szeszcz", od tego wziął sie jego przydomek "Ochlapek" - Skwar nie z tej ziemi. Patrzaj ludki to niby potężni magowie a nie dajom sobie rady z takom pogodom, hę? - zanim Sheppen skończył o zdanie stół po jego stronie wyglądał jakby rozlała się tam cała balia wody.
Ombert wytarł rękaw, który Glim mu zdążył zapluć.
- Swoją drogą to widzę, że nic nie robisz. A mnie trzeba odetchnąć. co powiesz na proste dziesięć sztuk złota za załatwienie małego sprawunku dla wujcia Sheppena? Trzeba tylko iść w pewne miejsce gdzie wujcio nie ma już sił aby się dotoczyć i zgarnąć pewien fant od pewnego... znajomego. Ten znajomy zaś oczekuje na wujcia Sheppena od wczoraj ale jak wszyscy wiedzą wujcio ma sporo zajęć i nie może się rozdwoić... Zresztą takie rozdwojenie byłoby z pewnością jeszcze bardziej męczące...
Glim gadał jeszcze chwilę obmyślając wszelkie za i przeciw rozdwojenia swojej osoby do tego stopnia, że Ombert miał ochotę rzeczywiście go rozdwoić swoim mieczem. Jednak znając Sheppena to już dawno zapomniał ile proponował za tą "robotę" i można było podwoić stawkę... lub spróbować z uwagi na ciężkie warunki tej pracy spowodowane choćby upałem... lub brakiem deszczu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 7:29, 28 Cze 2010 |
|
To też właśnie miał zamiar uczynić Ombert. Na samym początku spojrzał na zimne piwo i uśmiechnął się do gnoma. Ombert lubił piwo, bardziej jednak lubił pieniądze, których i tak jeszcze miał pod dostatkiem. Tak, czy owak praca, jaką zaproponował mu Glim nie wydawała się męcząca, a i wkupne było dość przekonujące.
- Prosta robota! - Niemal wykrzyknął pyszałkowato. - Mów skąd, od kogo i co mam zabrać, a przyniosę ci to w najszybszym terminie.
W końcu coś zaczęło się dziać. Dużo już czasu minęło odkąd Ombert obrabował bogatego szlachcica za którego pieniądze żyje do teraz.
- No, a co do stawki, to sądzę, że twoje dwadzieścia pięć sztuk złota brzmią dość egzotycznie. Wróćmy może do starych zwyczajów i ustalmy okrągłą stawkę. Powiedzmy trzydzieści sztuk złota! - Nagły uśmiech pojawił się na twarzy niziołka. Razem z nim pojawiła się też jego dłoń tuż przed twarzą gnoma. Czekał teraz tylko aż ponaglany nią Glim zgodzi się na wymyśloną przez łotra stawkę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 7:39, 28 Cze 2010 |
|
Oczy gnoma, które wyglądały jak dwa czarne węgliki na okrągłej twarzy skakały niepewnie. Glim zamrugał i rzekł cedząc słowa
- Naprawdę powiedziałem trzydzieści? No niech będzie. Ale masz to przynieść tak szybko jakbyś leciał co najmniej na pegazie albo wywernie... cokolwiek. - upił łyk piwa, które robiło sie coraz cieplejsze i przybił tłustą dłoń do dłoni niziołka, na której pojawiły sie trzy platynowe monety.
- Wujcio mówi, że masz iść na ulicę Różanych Ogrodów, do białego domu gdzie mieszka Terdo Wąsacz. Terdo ma żółciutki worek pełen cudowności, które ucieszą oczy wujcia. Wąsacz zaś nie oczekuje nic w zamian... bo to zapłata za wujową przysługę. Jak się spiszesz chłopcze to może wujcio da ci nawet obejrzeć zawartość worka... A przecież i tak sam sobie obejrzysz bo będziesz go szybciutko mi niósł.
Na twarzy gnoma zagościł uśmiech debilnego dziesięciolatka, ale Ombert wiedział dobrze, że Sheppen w ciemię bity nie jest. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 7:48, 28 Cze 2010 |
|
Nie chcąc teraz się upijać niziołek pociągnął tylko pożegnalny łyk piwa.
- Będzie zrobione "wujciu". - Wyszczerzył się do Glima, po czym puścił jego rękę i odszedł od stołu. Monety schował głęboko do swojej sakwy, nie chciał ich zgubić, a wyglądało na to, że przeżyje za nie hulaszczo resztę lata.
Wychodząc z karczmy machnął z uśmiechem swojemu krewniakowi żegnając się z nim. Ruszył w stronę ulicy Różanych Ogrodów, gdzie miał wypatrywać białego domu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 8:04, 28 Cze 2010 |
|
Ulica Różanych Ogrodów wzięła swoją nazwę z niezwykle logicznej przyczyny - ciągnęła się od "Różanych Ogrodów Gradela" do "Błękitnych Płatków Róży Melli". Ta dwójka, która była małżeństwem ciągle konkurowała na polu hodowli tych pięknych kwiatów.
Ombert rozejrzał się za małym białym domkiem i iście znalazł go szybciej niż się spodziewał. A właściwie to odnalazł go pierw jego słuch a potem wzrok, gdyż odgłos rozbijanej szyby i urwany krzyk sprawiły, że spojrzał we właściwym kierunku.
Cóż, jeśli Terdo Wąsacz wyglądał jak człowiek o ogromnych wąsach, przewieszony przez parapet wybitego okna w białym domku, ze sterczącym sztyletem w plecach to Ombert trafił we właściwe miejsce.
Ba! Nawet znalazł mały żółty worek z cudownościami, który miał przynieść Glim'owi. Pech jednak chciał, że ktoś na górze, ktoś bardzo wredny, może Reżyser Losów Omberta, włożył w tej właśnie scenie ów worek w ręce jakiegoś obrzydliwie brzydkiego niziołka, a nie był to Ombert!
Ten niziołek właśnie gramolił się na jakąś skrzynię stojącą tuż za domem aby przeskoczyć przez płot na drugie podwórko. Może Glim zapomniał, że wynajął już jednego niziołka do tej roboty... Ale przecież nie kazał Ombertowi wcale, ale to wcale zabijać Wąsacza.
Brzydki niziołek klął na czym świat stoi gdy zaczepił nogawką o jakiś wystający gwóźdź. Ombert analizując sytuację pomyślał, że to dobra chwila aby zdzielić zabójcę Wąsacza w głowę tym wielkim kijem, który Reżyser Losów Omberta postawił oparty o ścianę domu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 10:59, 28 Cze 2010 |
|
Czyżby to był aż tak przyjemny zbieg okoliczności? Ombert nie miał oczywiście zamiaru z niego nie skorzystać, dla tego czym prędzej złapał za kij i grzmotnął nim złodzieja w plecy. Gdy podobnej postury złodziej opadł brzuchem na ziemię Ombert wyprowadził w jego stronę kolejne dwa ciosy. Pierwszy celowany był w jego piszczele, drugi zaś w dłonie tak aby ten wypuścił z rąk trzymany dalej kurczowo worek, który ukradł swojej ofierze.
Szkoda tylko, że działo się to w samym środku gorącego letniego dnia. Ombert od razu pomyślał o tym, że zaraz ludzie wtrącą go do lochów, albo co gorsza oskarżą o zabicie Wąsacza. Nie chciał zatem tracić zbyt wiele czasu i od razu zaczął przepytywać swojego nowego więźnia.
- Mów szybko kim jesteś i kto cię przysłał, chyba, że chcesz abym zrobił z twojego pępka krasnoludzką kopalnie. - Obejrzał się za siebie kilka razy. Chciał zaobserwować jakiekolwiek reakcje ze strony sąsiadów. Wiedział doskonale, że prędzej, czy później ktoś zwróci uwagę na zaistniałą sytuację, w końcu sam trafił tu po hałasach. Sprawdzał, a raczej szukał kogoś, kto mógł by wezwać tu straż miejską, albo co gorsza ludzkich magów.
Podskakując lekko samymi kostkami ze zniecierpliwieniem jeszcze raz uderzył łotra w plecy, po czym schylił się po worek, by po chwili uciec w jakiś ciemny zakamarek. Wcześniej jednak oczekiwał informacji... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:07, 28 Cze 2010 |
|
Atak na niziołka-zabójcę okazał się skuteczny w swej prostocie. Gdy Ombert skończył go okładać i zadał pytanie to widocznie długo docierało do uszu leżącego. W sumie to może owo pytanie stłumił ból kończyn i małego korpusu niziołka?
Gdy wreszcie jęknął coś niewyraźnie i został zdzielony raz jeszcze dodał plując krwią.
- Na bogóf. Nikt mnie nie przysłał. Chciałem tylko mieć pszepustkę... tfu... do Krypty Trzech Króli... tfu!... a Wąsac nie chsiał... tfu... jej odspsedac bo podobno miał ją komus obiecaną... pacan.
Ombert słuchał uważnie złodzieja i mordercy ale też bacznie patrzył na coraz to śmielsze spojrzenia gapiów. Pojawił się nawet sam Gradel i jego żona Mell'a. Tak ważne persony w tej okolicy. No cóż różami go nie zbiją, ale zawsze mają poważanie u straży miejskiej. Przecież są fundatorami wielu rzeczy, choćby bruku na tej ulicy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:17, 28 Cze 2010 |
|
- Cho no tutaj! - Niziołek złapał za wszarz pobitego łotra. Miał nadzieje, że uderzenie w nogi spowolni go, albo chociaż nie pozwoli mu uciekać. - Porozmawiamy sobie w bardziej zacisznym miejscu. - Ombert odwrócił się w stronę Grandela i jego żony. Uśmiechnął się do nich przyjaźnie jakby dając znak, że nad wszystkim panuje. Miał jednak nadzieje, że ci ludzie go nie znają, lub chociaż nie poznali. W każdym razie wolał zachować anonimowość.
Szybko pomógł dotaszczyć się okaleczonemu niziołkowi w odległy o kilkadziesiąt metrów zaułek między dwoma kamienicami. Tam stanęli w końcu. W zasadzie to jedynie Ombert stanął, gdyż łotr osunął się na ziemię z tłumionym jękiem.
- Mów lepiej szybko co to jest tak Komnata Trzech Książąt, czy jak to tam nazwałeś. Lepiej żebyś mówił wszystko, bo może nam się to nie spodobać. Pewnie zastanawiasz się o jakich NAS mówię... Mówię o mnie, moim ostrym sztylecie i rządnym krwi krótkim, lecz zwinnym mieczu. - Ostatnie zdania dodał bardziej aby dowartościować się, a nie nastraszyć śmiałka. Nigdy nie przyszło mu jeszcze zabić czegoś co rozumiało ludzką mowę. Ombert miał nadzieję pozostać w tym względzie dziewicą przez jak najdłuższy czas. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pon 11:18, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:26, 28 Cze 2010 |
|
Niziołek zlał się w spodnie gdy Ombert straszył go swoimi "przyjaciółmi". Wydukał wreszcie:
- No... Krypta to wyzwanie dla kasdego łotsyka. Krąsą o niej legendy. Ponoć ras na rok Mists Gry rosdaje kilka psepustek... nikt nie wie ile i komu. Ale mosna to wysledzic bo mało kto nie pusci pary z gemby. No i... - spojrzał z żalem na żółty worek, który teraz Władca Losu Omberta włożył go w jego ręce. Był u odpowiedniego niziołka w mniemaniu Omberta.
- Mosna tam sginąc ale na samiuskim końcu czeka ssskarb... - oczy niziołka zrobiły się dziwne, jakby jakaś ewolucyjna pamięć podpowiedziała mu co ma dodać - Moj sssskarb...
[kurcze, no nie mogę się oprzeć dziś takim głupkowatym postom ] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:37, 28 Cze 2010 |
|
Niziołek z niemym śmiechem podskakiwał radośnie cisnąc w swoim umyślę słowo "PRZYGODA!".
- Dziękuję kolego! - Wykrzyczał radośnie uśmiechając się do niego. Musiało to teraz wyglądać dość nietypowo, gdyż jeszcze przed kilkoma minutami okładał go kawałkiem płota. - Wybacz, że tak wyszło, ale wiesz jak to jest w naszym fachu. - To mówiąc rzucił leżącemu łotrowi platynową monetę pod nogi, po czym zniknął z nikłych zakamarkach rozżarzonego miasta.
Kilka przecznic dalej zatrzymał się w dość rzadko uczęszczanym zaułku, gdzie zdarzało mu się dawniej chować się przed strażnikami, lub uciekać przed innymi typami z nieprawej ręki tego miasta.
Otworzył worek... Nie! Powstrzymał się w połowie. Przecież przyjął zapłatę. Nie powinien robić tego Glimowi... Kolejna myśl dotycząca oszukania gnoma przeszła mu przez umysł. Chyba... chyba nie mógł mu tego zrobić tak otwarcie. Jeszcze przed chwilą obiecywał mu, że będzie to prosta robota i, że zaraz zaniesie mu ten worek. Uśmiech momentalnie zniknął z twarzy niziołka, gdy kurczowo trzymając worek niósł go w stronę gospody krewniaka marząc o tym, że niedołężny Glim zaproponuje mu kolejną pracę, którą będzie właśnie spenetrowanie Krypty...
Po chwili znalazł się w karczmie, gdzie czkał na niego uśmiechnięty i spocony zarazem gnom. Niziołek wymusił uśmiech w jego stronę, po czym podszedł mozolnie kładąc worek na stolę.
- Było trochę problemów. Zdaje się, że Wąsacz nie żyje. Ktoś chciał mu to zabrać, jednak udało mi się to odebrać... Dowiedziałem się co to jest. Opowiedz mi o tym coś więcej przyjacielu. - Siadł na swoje dawne miejsce i pociągnął kolejnego łyka ze swojego kufla, który grzał się tu cały czas podczas nieobecności niziołka. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:48, 28 Cze 2010 |
|
Gnom z lekko podpitymi już oczami zajrzał do środka i spojrzał na Omberta jakby nie do końca pamiętając o co chodzi... Wreszcie uśmiechnął się i rzekł
- No, no. Przepustka - wyjął mały metalowy przedmiot z zawiłymi symbolami, które zmieniały się w oczach patrzącego. - Nie do podrobienia. Ponoć ten kto stworzył Kryptę Trzech Króli... ale zaraz, zaraz - Glim jakby przypomniał sobie coś bardzo ważnego - Przecież ty chyba nawet nie wiesz o czym mowa... a może wiesz?
Glim znów zaczął snuć ta samą śpiewkę co zaułkowy niziołek. Pluł przy tym tak, że Ombert żałował, że to nie chłodny deszcz...
-...tak więc Krypta pojawi się niedługo w czas na dzień przed Hextorium... znaczy pojawi się wejście do niej. Skoro mamy przepustkę to będzie można wejść. Teraz potrzeba mi znaleźć zdolnego łotrzyka, który podejmie się tego zadania. Kogoś komu nie obce są przeciwności losu i trudy życia w niezbadanym lochu... - spojrzał na Omberta - Znasz kogoś takiego?... zaraz... zaraz... a może ty?... nie wiem... mały jesteś... ale to może być atut! - Glim uderzył otwartą dłonią w stół i rozchlapał dookoła ślinę, która spokojnie sobie tam schła w popołudniowym upale.
- Ponoć na końcu znajduje się skarb! Jak go zdobędziesz podzielimy się po połowie. Prześpij się z tym chłopcze bo dziś nie jest dzień na myślenie. Nikt nie wini słońca! Jak mąż po ciężkim dniu na takim skwarze wróci do domu i zabije żonę z błahego powodu to każdy uznaje go za winnego. Nikt nie wini słońca! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 12:00, 28 Cze 2010 |
|
- No... wiesz... mam tu trochę do załatwienia... sam rozumiesz... - Niziołek wyszczerzył wszystkie zęby uśmiechając się wesoło do gnoma. Po chwili dziwnej konsternacji, jaką przeżył gnom nie rozumiejąc o co dokładnie chodzi Ombertowi, ten rzucił się prosto w jego ramiona przewracając przy tym kufel piwa, który rozlał się na mokry i tak stół. - Pewnie, że z tobą pójdę! Powiedz tylko, gdzie i kiedy mam się zjawić. Powiedz też coś na temat ekwipunku, który mam ze sobą zabrać i spotkamy się w wyznaczonym przez ciebie miejscu. - Siadł spokojnie w ławie, jednak jego dusza już rwała się do przygody jaka już na niego czekała.
Czekał tak niespokojnie na resztę informacji ze strony gnoma. Miał jednak mu coś jeszcze do powiedzenia, ale o tym za chwilę... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pon 12:04, 28 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 6:44, 29 Cze 2010 |
|
Gnom ujął metalowy przedmiot w dwa palce, nie podniósł go jednak z blatu. Nacisnął mocniej dwa prawie niewidoczne uwypuklenia na krawędziach i "przepustka" zaświeciła bladą poświatą. Tuż nad nią pojawiła się iluzja jakiegoś miejsca. Glim przyglądał się uważnie przez chwilę po czym "wyłączył" cacko.
- Więc już wiadomo gdzie się to odbędzie. A kiedy? Jeśli Hextorium wypada szóstego... to... Dokładnie jutro! Portal będzie otwarty cały dzień! - Sheppen nie krył podniecenia.
Znów jednak wyłączył się i głęboko o czymś myślał
- Wiesz co? Weź ze sobą dużo sprzętu. Krypta to krypta najeżona pułapkami. Może przydać się wszystko!
Nagle ciemne jak dwa węgle oczy gnoma rozszerzyły się i jęknął
- Garliku dopomóż.
Ombert spojrzał w stronę wejścia. Miał dziś chyba pecha gdyż na scenie pojawił się znany już mu niziołek-zabójca-Wąsacza wraz z trzema raczej niemiło wyglądającymi ludźmi-drabami, którzy... na bogów! oni-mieli-pałki!
- To ten - pokazał spuchniętą łapką na Omberta a trzech drabów zacisnęło mocniej dłonie na orężu. Pchlarz warknął cicho a Tony wcale go nie uspokajał. Draby jednak szły w kierunku Omberta. Glim jedyne co zdąrzył zrobić to schował przepustkę w fałdach swojej odzieży... a może były to fałdy tłuszczu?
Zaczęła się rozróba...
Inicjatywa:
Ombert (o)- 19
Zbiry (1-3) - 15
Nizioł (n)- 14
Pchlarz (P)- 12
Tony (t)- 10
Glim (g)- 4
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 6:46, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 7:43, 29 Cze 2010 |
|
Łuk, jak również strzały, jako że było niewygodnie siedzieć z nimi przy stole leżały na ławie tuż obok niziołka. Ombert wiedział od czego wypadało by zacząć, choć nigdy jeszcze nie zabił nikogo, tym bardziej w środku miasta. Mając świadomość, że jego krewniak odpowie przed czarodziejami za to co zaraz się tu stanie, złapał łuk i napiął na nim strzałę.
Celował w zbira, który potencjalnie mógł być dla niego największym zagrożeniem (3). Strzała świsnęła tuż obok piersi łotra [link widoczny dla zalogowanych] się w ścianę tuż obok drzwi, gdzie stał znany już przez Omberta niziołek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 8:11, 29 Cze 2010 |
|
Pierwszy zbir, ten sam w którego celował Ombert ruszył w jego stronę. Przewracał przy tym stołki i krzesła i ogólnie robił masę hałasu. Dopadł do niziołka i huknął pałką. Chciał go ogłuszyć ale nie trafił w małego łotrzyka. Za to łupnął w ławę, z której posypały się drzazgi.
Drugi łotr widząc, że wszyscy obecni w karczmie zamierzają się im stawić czoła ruszył profilaktycznie w stronę barmana. Tony zdążył sie schować za szynkwasem a Pchlarz nie mógł nie bronić swojego pana. Choć wyglądał jak pies z rynsztoka to miał ostre zęby i wgryzł się mocno w udo zbira.
Trzeci zaś chciał być chyba jakimś Czakiem bo wskoczył na stół i chciał po nim przebiec w stronę niziołka. Jednak poślizgnął się na jakimś niewytartym piwie i spadł jęcząc i klnąc na czym świat stoi.
Sam niziołek nie czynił nic tylko kibicował z kwaśną miną.
Tony tymczasem z wyciągniętą spod lady kuszą mierzył w draba, który "tańczył" z Pchlarzem. Wreszcie wybrał sobie inny cel - niziołka! Strzelił lecz bełt trafił tylko we framugę.
Glim spod fałd swojego ubrania wyciągnął małą buławę i zdzielił nią plecy zbira, który atakował Omberta. Tamten jęknął z bólu...
Ombert upuścił łuk, który trzymał w dłoni. Złapał zaś za rękojeść swego miecza, który był przymocowany do paska łotra. Jednym sprawnym ruchem wykonał cięcie, które powaliło zbira na ziemię.
Gdy ten osunął się martwy na ziemię niziołek przeskoczył sprawnie jego zwłoki. Podekscytowany całym wydarzeniem przesunął się trzy metry w stronę wyjścia z karczmy, tak, aby za chwilę mieć dostęp do niziołka zdrajcy.
Niziołek stojący w wejściu jęknął głucho widząc jak Ombert rozprawia się z jego siepaczami. Zniknął na zewnątrz nim ktokolwiek zdążył powiedzieć "gońcie tego niziołka!"
Tymczasem zbirowi udało się oswobodzić z uścisku zębów Pchlarza. Łupnął pałką w kark psa a tamten zapiszczał. Ostatni łotr chciał wstać ale przebiegający po nim Ombert uniemożliwił mu to. Zresztą został szybko pozbawiony przytomności przez celny cios buławy Glima.
Tony szybko naciągał swoją kuszę i z mordem w oczach wycelował ja w pierś ostatniego z łobuzów.
- Wynocha! - wrzasnął a tamten nie zamierzał go nie posłuchać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 9:18, 29 Cze 2010 |
|
- Won gnido! - Warknął niziołek z uśmiechem patrząc jak ostatni z przeciwników ucieka z miejsca potyczki. - Nikomu nic się nie stało? - Ombert rozejrzał się po gospodzie. Poza zwłokami oprychów nie było w niej nic nadzwyczajnego. Już nawet nie raz widywał swojego krewniaka z kuszą za kontuarem, gdy jakiś pijany wojak szukał tu zaczepki.
Spokojnym krokiem wrócił do swojego stolika, gdzie otarł miecz z krwi o ubranie martwego zbira. Klinga wylądowała z powrotem w pochwie przy pasie niziołka. Również łuk trafił na swoje miejsce.
- Nie zrozum mnie źle Glim, ale chyba lepiej będzie jak ta przepustka prześpi się w moim pokoju... Mi ciężej ją będzie odebrać. - Jeszcze raz rozejrzał się po karczmie. Widział zdenerwowane miny swoich przyjaciół, jednak choć czuł się winny całej sytuacji, nie mógł nic na to poradzić. - Spotkajmy się przed tą karczmą tuż przed świtem.
Po tych słowach zebrał swoje rzeczy. Widział jednak pewną niechęć w oczach gnoma. Ten wzrok nie dawał mu spokoju tak samo jak rozgniewany krewniak. Stanął na środku i rozłożył ręce.
- Co? Chcecie mi coś powiedzieć zanim stąd wyjdę? - Nie chciał zostawiać ich z problemem. Jak dotychczas też gnom nie uraczył go odpowiedzią na swoją propozycję zabrania kosztownego sprzętu, który nie należał do niego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 11:26, 29 Cze 2010 |
|
Gdy wszystko było... po wszystkim Glim i Tony poczęli sprzątać. dziwnym trafem znalazła się klapa gdzie można było wrzucić martwych drabów.
- Zjem ich później - rzekł z powagą Tony a potem zaśmiał się ze swojego żartu.
- Nie, nie - rzucił do krewniaka - Wszystko w normie. Raz na miesiąc, ale nie częściej możesz tu wpadać z jakimiś typami których ustrzelę albo zagryzie Pchlarz.
Po tych słowach, które nie wiedzieć czemu wydały się Ombertowi najszczerszymi jakie dziś usłyszał, Wesołek ruszył do swego pupila aby sprawdzić co z nim.
Tymczasem gnom otrzepał sobie ciuchy i poprawił się trochę. Patrzył na łotrzyka tymi swoimi czarnymi, świdrującymi jak wiertła oczyma.
- No nie wiem, nie wiem chłopcze... Nawet nie pamiętam jak masz na imię - rzekł z miną debilnego dziesięciolatka - Ale okazałeś się bardzo lojalny i wujcio Sheppen ufa ci jak mało komu! Spotkamy się wiec jutro za miastem przy Pagórku Rusałki... płynie tam nieduży strumyk a jak wiesz rusałki uwielbiają się kąpać w porannym słońcu... - na twarzy Glima pojawił się rubaszny uśmiech i po tych słowach wyszedł z karczmy... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 11:56, 29 Cze 2010 |
|
- Dobre zatem... - Lekko zdziwiony, aczkolwiek zadowolony z przebiegu sytuacji niziołek wyszedł z karczmy.
Na początek rozejrzał się dookoła, w razie gdyby ktoś dziwnie mu się przyglądał. W końcu przed chwilą, z tego samego budynku wybiegło dwóch wystraszonych siepaczy. Nic i nikt jednak nie patrzył się na niego dziwnie.
Ruszył do GS'u, aby zakupić potrzebne mu do podróży przedmioty. Szedł tak myśląc o tym, że przed chwilą pierwszy raz zabił istotę myślącą. Dziwnę to było uczucie, jednak spodziewał się przeciwnego efektu. Spodziewał się, że będzie miał wyrzuty sumienia i nie będzie mógł spać. Tak jednak nie było. Ombert szedł przepełniony wręcz dumą nie zwracając na nikogo uwagi. Uśmiechał się do siebie. W końcu doszedł do jednopoziomowego budynku mieszkalnego, który został przerobiony na potrzeby kupieckie. Niziołek wszedł do środka.
Był tu już nie raz, dla tego ze sklepikarzem przywitał się jak ze starym znajomym. Wybrał z półek kilka rzeczy, które mogły przydać się podczas badania krypty, nie podawał jednak przyczyny swoich nagłych przygotowań. Nie targował się też, gdyż miał trochę pieniędzy. Żałował teraz, że rzucił niziołkowi sztukę platyny. Ombert jednak wiedział dobrze co z nim zrobi, gdy tylko go spotka. Marzył już o tym jak będzie odcinał mu palce jedne po drugim, potem język, może nawet pogruchocze mu kostki.
Po zakończeniu transakcji pożegnał się grzecznie i wrócił tą samą trasą do karczmy swojego krewniaka, gdzie mieszkał na zapleczu. Swojej rodzinie ufał bezgranicznie, dla tego nie ukrywał przed nimi co zamierza. Starał się jednak przekazywać informacje tak, aby postronne osoby nie musiały się o tym dowiadywać.
Jedno, lub dwa piwa później Ombert schował się do swojej małej klitki, gdzie jak zawsze usnął na łóżku prowizorycznie złożonym z kilku skrzynek i baryłki.
Nie wiedział jednak o jakiej porze dnia Glim chce się z nim spotkać, dla tego miał nadzieję być w ustalonym miejscu jak najwcześniej i ewentualnie poczekać tam na niego z dala od miasta, w ciszy i spokoju... Ułożył się do snu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 6:48, 30 Cze 2010 |
|
Rozdział 2 - Pagórek Rusałek i inne atrakcje
125 rok Kalendarza Ludzi, 4 dzień Spotkania Dwóch Tarcz, Coltland, Wschodnia Gubernia, gospoda pod "Kapryśnym Żonglerem"
Ombert obudził się rześki jak niemowlaczek. Po wykonaniu porannej toalety [lub nie], zjedzeniu śniadania oraz krótkiej pogawędce z Tonym, który coraz to bardziej narzekał na brak towarzyszki życiowej, łotrzyk udał się w wyznaczone przez Glima miejsce.
Wyjść z Coltlandu miał wiele, lecz musiał skorzystać z tego północnego co by nie nadrabiać drogi. Strażnicy ochoczo wypuszczali każdego, kto nie wydawał się podejrzany, a przecież Ombert nie wyglądał podejrzanie, prawda?
Niziołek cieszył się porannym chłodem, tym bardziej, że bezchmurne niebo zapowiadało kolejny upalny dzień. Pogwizdując sobie przez większość czasu dotarł, po godzinie, do niewielkiego zielonego pagórka, obok którego płynął bystry potok.
Woda w nim mieniła się błękitem, gdyż ten mały strumyk wypływał wprost z rzeki Wesołki, która jak wiadomo przepływała przez Niebieski Las a więc sama w sobie była też niebieska.
Okolica zachwycała wręcz nierealnym pięknem. Tu na letnim łonie natury każdy, nawet zatwardziały smutas musiał choć na chwilę zapomnieć o otaczającym go przygnębieniu i ciężkim bucie ludzkich praw.
Glim siedział na kamieniu w zadumie. Tuż obok niego przycupnęła jakaś niziołcza dziewczyna. Z początku Ombert sądził, że to jakaś rusałka, gdyż była bardzo urodziwa. Oboje wraz z Sheppenem byli odziani w zbroje. Zdjęli tylko hełmy, które trzymali na kolanach. Ombert zastanawiał się ile Ochlapek zapłacił za dopasowanie swojej kolczugi do swych rozmiarów.
Wreszcie dostrzegli oni Omberta. Glim posłał mu swój radosny uśmiech debilnego dziesięciolatka.
- Och, witaj. Myślałem, że się już nie zjawisz. Poznaj, to Shiva Stonebridge, dzielna i odważna dama, której wuj, mój dobry znajomy poprosił mnie... zresztą nieważne.
Shiva uśmiechnęła się do Omberta i poprawiając kosmyk niesfornych blond włosów wyciągnęła do niego dłoń
- Mamy tu ponoć czekać na jakieś wrota do jakiegoś skarbca tak?
Glim nie mówił nic. Wpatrywał się tylko w bystrą toń potoku.
Po chwili na horyzoncie dostrzegli sylwetkę starca. Zbliżał się on niespiesznie. gdy podszedł spojrzał na nich radośnie.
- Widzę, że w tym roku rozdałem zbyt mało wejściówek do mojej skromnej lokacji. Tylko trzy osoby i to z jedną przepustką... - spojrzał na zachód i na południe - A... nie zbliżają się jeszcze dwie grupy. Czy to będą już wszyscy śmiałkowie? Możliwe, możliwe. - spojrzał na Omberta i resztę w taki sposób jakby sobie coś przypomniał - Nie przedstawiłem się co? Zwą mnie Mistrzem Gry. Macie może ochotę na szaradę zanim się to wszystko zacznie? Dziś mam dobry humor i nie trzeba płacić aby ją usłyszeć. A wygrać można całe trzysta sztuk złota. Co wy na to?
Glim i Shiva zrobili nieokreślone miny.
- Mogę też zadać wam trzy różne szarady. Dla każdego coś innego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 7:43, 30 Cze 2010 |
|
Ombert nie spodziewał się, że nie przyjdzie mu dziś czekać na gnoma. Nie spodziewał się też, że przybędzie on z towarzyszką, tym bardziej tak uroczą.
- Witam miłą panią. - Uśmiechnął się całując ją w dłoń, którą do niego wystawiła. - Cieszę się, że będziemy mieli dodatkową towarzyszkę w naszych zmaganiach z trudami penetrowania krypt. - Uśmiechnął się do niziołki.
Gdy tylko Mistrz Gry zjawił się na miejscu Ombert zapomniał niemal o całym bożym świecie, no, może poza nowo poznaną dziewczyną.
- Oczywiście mistrzu gry. Zwą mnie Ombert i jestem gotów na twoje szarady. - Mówiąc to cały czas spoglądał na Shive. Miał jednak nadzieję, że Mistrz Gry nie uzna go za zbytniego zuchwalca i nie zlekceważy go. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 8:09, 30 Cze 2010 |
|
Staruszek uśmiechnął się bardzo miło lecz w jego oczach kryła się chytrość. Nie zraził się ombertową pewnością siebie, gdyż sam był równie zuchwały co on! Glim i Shiva nie chcieli chyba brać udziału w tym przedstawieniu. Oboje chcieli już udać się na finalny sprawdzian - do krypty.
- Tak więc słuchaj uważnie mej zagadki. Jest trzech braci, Amund, Grumund i Melund. Wszyscy trzej stanęli przed sądem i złożyli różne zeznania. Sedzia zapytał się ich kto mówi prawdę a kto kłamie. Amund rzekł, że Grumund kłamie. Grumund zaś twierdził, że Melund jest kłamcą. Melund jednak mówił, że obaj jego bracia kłamią. Który z braci kłamał, który zaś mówi prawdę? - Mistrz uśmiechnął się - Masz czas aż nie zjawią się tu pozostali uczestnicy mej gry... I tylko jedną szansę na odpowiedź.
Glim i Shiva zamyślili się próbując odkryć sens tej zagadki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 8:45, 30 Cze 2010 |
|
- Skoro każdy złożył inne zeznania a jedynie Melund wskazał, że jest dwóch kłamców to on jako jedyny mówił prawdę. - Niziołek puścił oko swojej nowej koleżance, po czym wrócił do mistrza, choć jego myśli dalej były przy krągłościach Shivy. - Szkoda, że nie spotkałem pana wcześniej, gdyż zdążył bym za te trzysta sztuk złota zakupić o wiele więcej ekwipunku. - Odpiął sakwę od pasa, po czym otworzył ją i przyłożył do pasa starca. - Ale trudno, zadowolę się nimi, jak i resztą kiedy wrócimy do Coltlandu. - Uśmiechnął się w stronę starca. Musiał teraz wyglądać jak dziecko proszące dziadka o cukierka.
Tak, czy owak był pewny swojej odpowiedzi, gdyż była ona jedynym logicznym rozwiązaniem. Miał nadzieję, że starzec jest podobnego zdania co on. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 11:45, 30 Cze 2010 |
|
Starzec uśmiechnął się pobłażliwie.
- Mylisz się mój mały przyjacielu. Prawdę rzekł jedynie Grumund. Powiedział, że kłamie jego brat Melund i to była prawda. Melund zaś skłamał mówiąc, że obaj bracia kłamią gdyż jeden z nich mówił prawdę. Tak samo Amund kłamał mówiąc, że Grumund kłamie, gdyż tamten jako jedyny mówił prawdę. Nie ważne jednak i tak całą trójka znalazła się potem w sferze prawdy - spojrzał na sakwę niziołka - Ale dam ci szansę. Oto druga szarada.
Byłem kiedyś na pewnej wyspie. Zamieszkiwali ją tylko rycerze i łotry. Ponoć rycerze byli zawsze prawdomówni a łotry kłamały. Spotkałem trzech mieszkańców owej wyspy. Spytałem się jednego z nich kim jest a ten odpowiedział mi w swojej mowie. Nie znałem jej więc spytałem się dwóch pozostałych co ten powiedział. Jeden odrzekł, że tamten jest rycerzem, a drugi zaś rzekł, że tamten jest łotrem. Kogo spotkałem na owej wyspie? Ilu łotrów a ilu rycerzy? Odpowiesz mi na to a dam ci nie trzysta a czterysta pięćdziesiąt sztuk złota.
- Ja nic z tego nie rozumiem! - rzekła Shiva - Gdzie te krypty? Chcę już do krypty, do skarbów, przygody! Po co te zagadki? - była wyraźnie poirytowana... chyba dlatego, że nie rozumiała treści i wiedziała, że nie ma dużych szans na odgadnięcie zagadek starca.
Glim rzekł
- Uspokój się moja mała. Chłopak chce zarobić a ja wcale nie chce mu przeszkadzać. Daj się zastanowić temu niziołkowi. - Glim zachowywał się spokojnie a w jego głosie słychać było wyciekający z jego ust wraz ze śliną dobry humor. Ombert dostrzegł, że paser jest wiernym wyznawcą Garla... może nawet kapłanem, gdyż nosił na szyi symbol tego boga wykonany z brązu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 11:46, 30 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 19:35, 30 Cze 2010 |
|
- Dwóch łotrów spotkałeś panie i jednego rycerza. - Poszerzył otwór w sakwie. - To może nawet dobrze, że nie odgadłem pierwszej zagadki... - Uśmiechnął się dalej czekając na zapłatę.
Tak, czy owak nie rozumiał czemu nie odgadł tamtej zagadki. Z logiki wynikało przecież, że skoro każdy powiedział coś innego to dwóch z nich kłamało, można zatem było rozwiązać tą zagadkę na wiele sposobów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 7:36, 01 Lip 2010 |
|
Zanim odpowiedział Mistrz Gry wtrącił się Glim
- Ha! Dokładnie tak mój mały!
Shiva tymczasem zaczęła kreślić stopą po trawie kółka. Wyglądała na bardzo, ale to bardzo strapioną i znużoną.
Starzec uśmiechnął się i dodał
- Zgadza się mój mały graczu. Odgadłeś bezbłędnie. Gdyż na tej wyspie żaden łotr nie powie, że jest łotrem ani o sobie ani o swoim łotrowskim kompanie. Oto twoja zapłata. - Uniósł dłoń a z szerokiego rękawa wprost do sakwy Omberta posypały się złote krążki. Było ich tak dużo, że wręcz wysypywały się z niej i Ombert musiał część zbierać z zieloniutkiej trawy i chować do plecaka.
Tymczasem na horyzoncie pojawiła się grupka istot. Zarówno z zachodu jak i z południa. Szli na piechotę, tylko jeden z nich był konno. Grupa z jeźdźcem przybyła do nich pierwsza. Konny był człowiekiem i wyglądał na ubogiego szlachcica [może piąty syn jakiegoś barona?]. Był młody a towarzyszyła mu trójka elfów.
Druga grupa składała się wyłącznie z ludzi. Było ich trzech i wyglądali na braci w różnym wieku.
- A co to? - Rzekł człowiek na koniu - Nikt mi nie powiedział, że spotkam tu kogoś innego poza samym Mistrzem Gry? - był wyraźnie zbulwersowany a elfy na które spojrzał od razu przybrały podobne miny.
- Moja gra jest dla każdego - odrzekł starzec - Nikt nie powiedział, że gra nie jest dla wybranych. Jednak to ja wybieram jej uczestników. Ty baronie Greyton otrzymałeś przepustkę osobiście. Bracia Raljor również. Jednak ci tu - wskazał na Omberta, Glima i Shivę - nie do końca. Dlatego musiałem przeprowadzić mały test czy się nadają. Zdali go i również będą mogli zagrać... Chciałem powiedzieć, że już przez samo wejście do Krypty narażacie się na niebezpieczeństwo gdyż jest z niej tylko jedno wyjście. Jeśli go nie znajdziecie nie możecie liczyć na żadną pomoc. Sama Krypta kryje w sobie wiele niebezpieczeństw. Więc? Kto pierwszy?
- To oczywiste, że ja i moi niewolnicy! - rzekł Greyton i zsiadł z konia. Rozjuczył go i rzucił plecaki elfom.
- Zaznaczam, że skarb jest tylko jeden... jeśli uda się go zdobyć baronowi...
Mistrz Gry nie musiał kończyć. Miecze braci i ekipy barona wyskoczyły z pochew. Glim i Shiva nie byli gorsi. Glim ujął swą mała tarczę i buławę, Shiva zaś wyjęła spokojnie mały rapier.
Mistrz Gry odsunął się profilaktycznie. Kim on był! Sprawiał wrażenie bardzo miłego staruszka a tu nagle sieje taka niezgodę! Ombert nie wiedział co na razie o tym myśleć gdyż atmosfera była bardzo napięta a niziołek wolał na tę chwilę napiąć cięciwę swojego łuku...
Zaczął się dym. Elfy ze swoimi mieczami starli się z braćmi. Polała się pierwsza krew. Jeden elf padł lecz przed tym powalił jednego z braci. Reszta skrzyżowała tylko miecze. Baron tymczasem upatrzył sobie Shivę i z wrednym uśmiechem dopadł do niej. Być może był on tchórzem i wolał bić małą kobietę niż stanąć twarzą w twarz z równym sobie mężczyzną. Jednak Shiva zwinnie wymknęła się spod baronowego miecza. Glim na razie nie wtrącał się... Ombert zaś...
[link widoczny dla zalogowanych]
[Inicjatywę później kulnę bo teraz zrobiłem sobie strefę wolnych lotów] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|