|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:03, 06 Cze 2014 |
|
RUNDA 3
INICJATYWA
Seonbi - 21
Gralfinder - 19
Demony (6-9) - 17
Kultyści (1-5) - 11
Terence - 10
Bra'am - 6
Kultyści - średni humanoid
5- KP 10 PW 5/5 (mieszczanin ze sztyletem)
Demony - średni przybysz, KP 13
PW 9/9 każdy
Seonbi nadal w sytuacji bez wyjścia starał się tylko unikać ataków potwora. Sam demon rozwścieczony tym, że nie trafia podwoił wysiłki. Pazury [link widoczny dla zalogowanych] nad głową łotrzyka i niziołek poczuł jak muskają mu włosy na głowie. Drugi cios [link widoczny dla zalogowanych] go w ramię, jednak tylko nadszarpnął skórzaną zbroję złodzieja. Cztery kolejne brzdęknięcia w płytówkę paladyna oznajmiły wszystkim, że demony nie mogą przebić się przez zbroję rycerza. Sam Gralfinder wykonał zamaszyste cięcie w demona przed sobą i ściął mu głowę. Towarzyszom wydawało się, że klinga miecza przez moment zalśniła. Gralfinder odwrócił się i ciął demona za sobą. Cios rozorał korpus bestii, ale przeciwnik nadal był wściekły i zdolny do walki.
Piekarz ze strachem w oczach patrzył jak przed chwilą mocno raniony tropiciel wybebesza kowala. Jednak strach przed jego panem Asmodeuszem był chyba większy niż przed twardym Bra'am'em więc [link widoczny dla zalogowanych]. cios był celny lecz zbroja tropiciela wytrzymała to lekkie pchnięcie.
Terence skończył zwrotkę i wymierzył w bestię, którą ranił paladyn. Jego ciężka kusza była załadowana i gotowa do strzału. Śpiewał dalej gdy bełt poleciał w kierunku paskudnego łba potwora i gdy przebił mu oko posłał go martwego na ziemię.
Gralfinder podziękował skinieniem głowy w stronę barda i odwrócił się aby rozprawić się z ostatnim piekielnym pomiotem.
MAPKA
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:05, 06 Cze 2014 |
|
Tropiciel spojrzał na piekarza. Widział strach w jego oczach. Bez zastanowienia [link widoczny dla zalogowanych] przeciwnika tak, że [link widoczny dla zalogowanych] jego ciało na dwoje. Twarz cała we krwi. Uśmiech na twarzy. Szczęście, że nareszcie wykazał się w bitwie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:28, 06 Cze 2014 |
|
Gralfinder z zaciśniętymi zębami podszedł do demona. Szpony bestii najpierw próbowały dosięgnąć niziołka, ale malec zwinnie się im wymykał. Za to miecz rycerza Arcypaladyna huknął w czaszkę stwora otwierając ją i posyłając demona z powrotem w zaświaty.
Po tym ciosie Gralfinder Stonehart rozejrzał się i zapłakał nad losem ludzi, których musiał zabić. Pojedyncze łzy spłynęły po zabrudzonych krwią policzkach rycerza. Gralfinder podszedł do ciała demonologa i odwrócił je na plecy.
- To nie on. Ten półelf musiał być uczniem DeRosan'a - rzekł z lekkim zawodem w głosie mężczyzna. - Znów się wymknął.
Terence wszedł do pomieszczenia. Rozglądał się niczym jakiś turysta. Seonbi spoglądał na posąg diabła, który królował nad ołtarzem. Jego oczy wykonane były z dwóch kamieni, które wyraźnie błyszcząc mówiły małemu złodziejowi, że są dość cenne.
- No panie Stonehart. Bojów to naszych kres? - spytał lekko ironicznie bard.
- Tak. Chociaż nie dopadłem DeRosan'a, widać nie dane mi dziś było, to i tak osłabiłem jego potęgę zabijając jego popleczników tu w Roland. Należy wam się nagroda. Gdy więc wrócimy do gospody zapłacę wam to co obiecałem...
- Obiecałeś też...
- Tak, tak. Widocznie dom ten służył kultowi od jakiegoś czasu. Jednak poza tą księgą na górze, której chcę się dokładniej przyjrzeć wszytko co cenne dla was, możecie stąd brać do woli.
Oczy posągu hipnotyzowały. Seonbi już liczył w myślach ile złota będzie można zyskać na ich sprzedaży.
Bra'am tymczasem odpoczywał oparty o ścianę. Rana w boku była głęboka i tylko dzięki Ehlonnie nie miał przebitego płuca. Najwidoczniej moce lecznicze paladyna już się skończyły a wiec musiał posłużyć się eliksirem, który dostali od Humberta. Terence zaczął przeszukiwać kultystów. Z dłoni martwego kowala wyjął sztylet. Dopiero teraz tropiciel dostrzegł kunszt z jakim go wykonano. Był naprawdę pierwszorzędnej roboty. Terence wytarł go i schował do plecaka. Kultyści nie mieli ze sobą nic więcej cennego. Nawet arystokrata wziął ze sobą jakiś zwyczajny rapier i żadnych błyskotek. Jednak bard wiedziony ciekawością obejrzał dokładniej ołtarz.
Tymczasem paladyn podszedł do zamordowanej kobiety, której półelfi mag poderżnął gardło i wyniósł ją na zewnątrz. Najwyraźniej uznał, że to przeklęte miejsce nie jest dobre dla zwłok niewinnej istoty.
- Chej Seonbi - bard na chwile rozproszył myśli niziołka - Kiedyś słyszałem o kulcie Erythnulla, gdzie kapłani trzymali w ołtarzu skarby. Może znajdzie się tu jakiś ukryty zamek, albo zapadnia, która otworzy nam jakieś tajemny schowek?
(Na pewno czekacie na PD za walkę. Podręcznikowo otrzymujecie po 600 PD więc gratuluję awansu na poziom
Oczywiście aby sprawdzić czy w ołtarzu nie ma ukrytego schowka łotrzyk musi wykonać test Przeszukiwania... znaczy każdy może go wykonać nawet niewyszkolony [wówczas test czystej ?INT]) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 21:09, 06 Cze 2014, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 4:48, 07 Cze 2014 |
|
Bra'am był szczęśliwy, że to już koniec. Rana, której doznał była na tyle głęboka, że przez cały czas sączyła się z niej czerwona posoka. Co prawda nie za mocno, ale leciała, a tropiciel słabł. Oparty o ścianę sięgnął po flakonik z magicznym roztworem. Odkręcił korek i wlał zawartość do gardzieli. Ciecz miała dziwny posmak, ale dało się ją przełknąć. Człowiek miał nadzieję, że rana się zrośnie się i przestanie boleć. Ból jednak nie ustał, a sama rana [link widoczny dla zalogowanych] dość lekko. Mikstura nie przyniosła oczekiwanych efektów. Bra'am westchnął i nadal oparty o skalną fasadę począł obserwować truchła. Kiedy dokładnie się rozejrzał spojrzał tajemniczo na paladyna i rzekł:
- Przyjacielu sądzisz, że to definitywny koniec tej farsy? Może w ołtarzu nie ma wcale skarbu, jak powiedział bard, a tylko przejście do niższych okultystycznych komnat?- pytał rycerza. Wydawało mu się, że skoro paladyn podążał w ślad za demonologiem i był pewien, że jest tutaj, to powinien tu być. Jednak nie ma go. Może to jednak tylko wyobraźnia tropiciela.
-Mały przyjacielu! - zwrócił się do niziołka - zagarnij i dla mnie jakieś błyskotki, ja muszę chwilę odpocząć. Cholerny sztylet narobił mi niezłego beszungu z ciałem - zażartował, lecz stał twardo przy skale |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:37, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 8:02, 07 Cze 2014 |
|
Gdy paladyn wrócił spojrzał dość krytycznie na towarzyszy, którzy plądrowali pomieszczenie.
- Nie - odezwał się do tropiciela - To na razie koniec. Zła w tym miejscu już nie czuje. Jego echo jeszcze pozostało, demonolog mi się wymknął, ale wiem, że nie czeka na nas żadne niebezpieczeństwo.
- Przynajmniej tutaj. - zażartował Terence - Na ulicach Roland nadal można paść ofiarą zbirów. Wiemy coś o tym.
Stonehart tylko kiwnął głową.
- Uwińcie się. Szkoda, że nie mogę sprowadzić tu kapłana Heironeusa aby poświęcił tę plugawą ziemię. A twój ojciec?
Bard pokręcił głową.
- On nie jest z takich. Nie zrozum mnie źle, to dobry człowiek, lecz przekłada równowagę nad skłanianiem się ku dobru czy złu.
- Rozumiem - rzekł z rezygnacją w głosie Gralfinder - Cóż, jak skończycie trzeba zawiadomić władze co tu się wydarzyło. - paladyn przyjął zaskoczone spojrzenia reszty bez emocji - Jeśli nie chcecie aby was w to mieszać to uszanuję waszą wolę.
- Dość interesująca sytuacja mości rycerzu. Dobrze wiesz, że nie wszyscy tutaj chcą mieć do czynienia ze strażą miejską. Z drugiej strony cały splendor spadnie na ciebie. Ja tam mogę pozostać cichym bohaterem tej przygody, ważne że w sercu i duszy prawda pozostaje.
- Mądrze prawisz, ale i się mylisz. Nie zamierzam zbierać laurów. Powiadomię ich listem, który otrzymają dziś rano. Zrzucę moją nieobecność dalszą pogonią za demonologiem, choć teraz ślad się urywa. Chyba, że w owej księdze coś znajdę. Lub jak trafnie zauważyłeś w plugawym ołtarzu coś może być, może jakaś wskazówka? - paladyn z kamienną twarzą obserwował niziołka, jednak jego oczy nie mogły ukryć zainteresowania. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Sob 8:07, 07 Cze 2014 |
|
- Nareszcie pozdychali... - sapał niziołek, trzymając się ręką za bok, w który oberwał. Spojrzał na towarzysza osuwającego się po ścianie z raną po sztylecie
- Chyba tym razem wykrakałeś to że i mi się oberwie. - śmiał się malec przymykając jedno oko z bólu. Jednak ten nie był tak nieznośny, żeby nie pozwolić mu na dokładniejsze zbadanie całego pomieszczenia a następnie całego domu. Skinął głową na słowa barda po czym podszedł do ołtarza. Silnym kopnięciem przesunął truchło elfa, które padło niecały metr dalej. Począł [link widoczny dla zalogowanych] przy tryptyku szukając ukrytych miejsc na skarb. Chciał znaleźć jakieś pęknięcia czy też przyciski lub dźwignie, które mogły coś zrobić. Nie zapominał jednak o tych wszystkich błyszczących rzeczach, który widział wcześniej w domu. Miał tylko nadzieje, że w drodze powrotnej nie spotka ich jakaś niemiła niespodzianka... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 18:45, 07 Cze 2014 |
|
Łotrzyk zaczął od obejrzenia całego kamiennego ołtarza. dostrzegł, że nie był on kamiennym blokiem stojącym na ziemi a integralną częścią jaskini. Nie znał się na kamieniarstwie, ale jeśli tych podziemi nie uczyniła magia to tylko krasnoludy. Krew, z namalowanego pentagramu ściekała leniwie po bokach sześcianu. Wprawne oko Seonbi'ego natrafiło wreszcie na skazę. Dwa małe otwory, które pomieszczą dwa palce. Nie oczekiwał pułapki gdyż nie znalazł żadnego jej wyłacznika. Nie ryzykował jednak. Miast swoich palców włożył tam martwe palce ucznia demonologa. Nic się nie stało. Skoro więc nic nie ucięło paluchów trupowi to jemu też to nie grozi. Włożył dwa palce i namacał dwa małe kamienie, które nacisnął. Po chwili rozległ się kamienny zgrzyt i z frontu ołtarza odpadła płyta. Terence odskoczył jak oparzony.
- Mogłeś uprzedzić! - warknął.
Cała czwórka wpatrywała się z zaciekawieniem w znalezisko. Zamknięte w kamiennych ścianach znajdowały się dwa drewniane pudełka, bez zdobień. W skórzanej pochwie zaś leżał srebrny sztylet, który od razu przypadł do gustu łotrzykowi. Kołczan strzał wpadł w oko Bra'am'owi. Wyjął jedną i aż gwizdnął z podziwu. Dawno nie widział takiego kunsztu w wykonaniu. Groty strzał też były posrebrzane i pewnikiem musiał je wykonać elfy. Terence też odnalazł coś dla siebie. Z początku wszyscy wzięli to za bezużyteczny kawałek drewna lecz oko barda było bardziej wprawione i po chwili mężczyzna grał już na małej piszczałce. Muzyka rozniosła się echem po sali a zgromadzeni poczuli, że przenika ich ciała przyjemnym ciepłem. Co więcej ich rany zaczęły się goić (+4PW). Terence zauważył to i rzekł:
- Chyba nasi kultyści ukryli tu przedmioty, które mogły im zagrozić...
- To częsta praktyka - wszedł mu w słowo paladyn - Kryją rzeczy, których się boją w ołtarzach swoich bogów aby ten chronił ich od ich "zła".
Terence przytaknął.
- Te demony, tak słyszałem, to nie demony - to były diabły, które zranić prawdziwie mogło tylko srebro. Stąd sztylet i strzały pokryte tym kruszcem. Ten flet leczy rany a wiec raniłby ich nieumarłe sługi. Ciekawe co jest w tych skrzyniach?
Bard otworzył jedną. Zawierała pięć zwiniętych pergaminów. Otworzył jeden i zagwizdał.
- Niech mnie. Czarodziejskie zwoje. Nie potrafię ich odczytać, ale dać trochę złota magowi i powie nam co to za cuda.
W drugim pojemniku znaleźli cztery fiolki eliksirów. Dwa z nich wyglądały znajomo (leczenie lekkich ran) a dwa widzieli pierwszy raz na oczy.
- Znając obawy tych diabolistów - ciągnął bard - Mogą to być eliksiry które odpychają dobro lub prawych. Dobrze, że ich nie użyli bo miałbyś rycerzu większy problem.
Paladyn już sięgał po fiolki, pewnikiem aby je roztłuc.
- Hola! - krzyknął bard - To, że tak przypuszczam, wcale nie musi tak być. Dam je ojcu, niech osądzi.
Paladyn cofnął rękę.
- Dobrze. - rzekł - Obiecajcie, że jeśli jednak którykolwiek z przedmiotów będzie nosił skazę plugastwa to go zniszczycie.
Bard popatrzył na paladyna
- Gralfinderze, to żeśmy nie z twojej bajki to nie znaczy, że chcemy szerzyć jakieś zło czy jak zwiesz plugastwo. Masz moje słowo.
Stonehart uśmiechnął się i podał dłoń Terence'owi. Uścisnęli swoje prawice. Ten gest zakończył eksplorację podziemi. Zakończyłby. Seonbi przypomniał sobie o posągu i klejnotach zawartych w jego oczach.
Seonbi wspiął się na posąg i sztyletem wydłubał zawartość oczodołów diabła. Schował oba klejnoty do sakwy.
To było już wszystko. Ołtarz był pusty. Seonbi zważył sztylet w dłoni. Leżał lepiej niż stary. Pchnął. Nieźle ciął powietrze. Klejnot na końcu rękojeści był coś wart, ale sam sztylet bardziej przysłuży się w walce. Ciekawe czy był magiczny? Bra'am przeliczył strzały. Równe dwadzieścia. Elfy tworzyły piękne rzeczy, nierzadko niepozbawione magii. Też wypadałoby je zbadać u jakiegoś maga. Moc fletu już znali, ale czy była nieograniczona? Tego nie wiedzieli.
Potem paladyn obwiązał liną posąg i poprosił o ostatnią przysługę. We czterech, razem przewalili posąg na ołtarz, co spowodowało, że obie konstrukcje rozleciały się w stertę bezkształtnych kamieni.
Pożegnali paladyna w gospodzie, w której ten wypłacił im zarobione złoto. Monety były z Furyondy, lecz nic nie stało na przeszkodzie aby je wydać tu w Roland. Trzej towarzysze wrócili do gospody na zasłużony odpoczynek nie niepokojeni przez nikogo.
Co do przedmiotów, aby je zidentyfikować trzeba zapłacić 100 sz u czarodzieja. Aby już nie przedłużać. W samym domu znajdziecie: 360sz, czyli po 120 na głowę. Paladyn zapłaci wam dodatkowo po 100sz. Jeden klejnot z posągu wart jest 150sz. Drugi jest bezwartościowy, zwykłe kolorowe szkiełko (czyli razem wychodzi 270sz na każdego). Jak mówię, aby nie przedłużać możecie już pisać posty po powrocie do gospody. Maga możecie odwiedzić z rana. Jeśli chcecie zidentyfikować znaleziska. Jeśli odpiszcie sobie po 100sz z ekwipunku. Rano możecie też zrobić zakupy. Jak się zadeklarujecie wówczas podam statystyki przedmiotów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 21:45, 07 Cze 2014 |
|
Bra'am usiadł spokojnie przy stole i zamówił trzy ciemne piwa. Karczmarz niósł je ostrożnie, lecz mimo to pienista ciecz uchodziła lekko z rogowych kufli. Położył je na blacie stoły, a tropiciel podziękował skinieniem głowy. Spojrzał po towarzyszach. Jego rana już się zagoiła, lecz ból był uporczywy toteż na jego twarzy malował się niewielki grymas. Rzekł:
-No przyjaciele, pierwszą kolejkę stawiam ja. Szczerze wam powiem, że mimo nie dużej sympatii do tego blondasa, ani trochę nie żałuję, że zaszliśmy do tych demonicznych korytarzy. Nie dość, że mamy sporo złota, to jeszcze magiczny ekwipunek. Jeżeli o nie chodzi to o instrumentach muzycznych nie wiem nic, ale jeśli mówić o srebrze to słyszałem wzmianki, że są zabójcze dla zmiennokształtnych. Ciekawe jakie jeszcze może mieć właściwości. - uśmiechał się sam do siebie, popijając kolejny łyk piwa. - Osobiście wybieram się rano do czarodzieja, aby przekonać się o prawdziwej mocy srebrnych grotów. Zawitam także u progu jakiegoś łuczarza, może dałby rade ulepszyć naciąg mojego refleksa. - Puścił oko do niziołka i zawołał ponownie karczmarza. - Macie tu jakieś dobre, sążne jadło? Ja i moi kompanie chcemy się obficie posilić! - zapytał wręcz rycząc. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:38, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 8:44, 08 Cze 2014 |
|
Rok 590 Wspólnego Kalendarza, 9 (Słoneczny) dzień Szykowania.
Spotkali się późnym rankiem. Żaden nie miał do innych o to pretensji. Zasnęli późno, dość wymęczeni walkami o swoje żywoty. Aby to odespać potrzebowali wiele snu. Terence zapewnił ich, że jego ojciec sprawdzi znalezione mikstury a tymczasem trzeba im było udać się do maga. Bard znał go nie od dziś. Zwał się Zamir i pochodził z Sułtanatu Zeif. Kiedyś był ambasadorem samego sułtana Murada w Rel Astra, ale po jakiejś politycznej aferze zrezygnował ze stanowiska i zajął się handlem magią, czyli tym na czym znał się poza polityką najlepiej.
Powitał ich już u progu. Był to około pięćdziesięcioletni bakluńczyk o śniadej cerze, lekkich zmarszczkach wkoło oczu oraz bystrym spojrzeniu. Na głowie nosił turban a w ciemną (choć przyprószona już siwizną) brodę miał wplecione kilka kolorowych koralików. Na sobie miał jasną szatę ozdobioną kolorowymi motywami. Na dłoniach miał kilka pierścieni a na szyi kolorowe paciorki.
- Niech Al'Akbar was prowadzi - rzekł we wspólnej mowie, choć dało się słyszeć bardzo wyraźnie zachodni akcent.
- Chwalimy twego boga tak jak ty naszych. Witaj Zeif! - rzekł wesoło Terence - Interes widzę się kręci. Ja i moi kompani chcieliśmy posłuchać kilku twoich rad na temat tych oto przedmiotów. - Bard wyjął flet, niziołek sztylet a tropiciel kołczan strzał.
- Wiecie, że magia wróżeń kosztuje, jak każda? Po sto erif za każdego.
Terence spojrzał z przepraszającym uśmiechem na towarzyszy.
- Wybaczcie mu, stosuje system monetarny sułtanatu, to mniej więcej tyle samo co sto nowozłotych.
Terence wyjął sakiewkę i podał magowi odliczoną kwotę. Podobnie postąpili pozostali. Gdy mag wziął zapłatę zniknął na kilka chwil na zapleczu swojego sklepu. Teraz mogli podziwiać jego orientalne wnętrze. Wszędzie wisiały jakieś egzotyczne ozdoby. Maski, gobeliny z zachodu, przedstawiające pałace sułtana, haremy pięknych kobiet oraz piaski pustyni. Wkoło unosił się zapach przypraw i kadzideł, których pochodzenia mogli się tylko domyślać. Półki poza fiolkami z eliksirami zdobiły kolorowe czajniczki, imbryczki i inne naczynia.
Zeif wrócił dość szybko. Wręczył najpierw sztylet Seonbi'emu
- Słaba magia. Sztylet umagiczniono dość niedawno. Sam to robiłem dla pewnego szlachcica. Słyszałem, że zamieszany był w jakiś kult. Znaleziono go dziś rano z bełtem w szyi, razem z kilkoma innymi. Czcili diabły. - czarodziej odchrząknął widząc, że zboczył z tematu - Słaba magia, ale przydatna w niektórych sytuacjach. Do tego posrebrzany, dobry na likantropy - uśmiechnął się przyjaźnie i wręczył kołczan ze strzałami - Podobna magia. Elfia. Strzały posrebrzono już po umagicznieniu. Mogło to wpłynąć na jakość mocy magicznej, ale robił to profesjonalista więc nic się nie stało. Używaj ich roztropnie, choć są mniej łamliwe od zwykłych. A to ciekawy flet. Mogę tylko powiedzieć, że zaklęta jest w nim magia objawień - wzruszył ramionami - Nie moja dziedzina lecz kapłańska. Ja mogę tylko rzec, że przedmiot ów można użyć trzyrazy w ciągu doby. Musisz jednak spytać kapłanów co potrafi.
- Leczy - rzekł bard z tryumfem w głosie - Już grałem na tym flecie. Chciałem się tylko upewnić czy nie wyczerpałem jego magicznej mocy. Dzięki ci. Jeszcze jedna kwestia. Czy mógłbyś rzucić okiem na te zwoje? Nie musisz się spieszyć. Chcielibyśmy wiedzieć co to za czary, czy są coś warte i czy je od nas odkupisz? Ja choć znam trochę magię nigdy nie potrafiłem jakoś nauczyć się czytać tych zapisków.
- Tak, ale...
- Ile chcesz? - odgadł zamiary maga Terence.
- Dwadzieścia sztuk złota.
- Dziesięć...
- Piętnaście.
- Stoi - bard wyłożył piętnaście nowozłotych na stół.
- Będą gotowe pod wieczór. - rzekł Zeif chowając monety.
- W takim razie nic tu po nas. Choćmy koledzy, czas na inne zakupy - tymi słowy bard pożegnał czarodzieja i wyszli na słoneczne ulice Roland.
(Srebrny sztylet +1, srebrne strzały +1 oraz fletnia leczenia (3x/dz leczenie lekkich ran w promieniu 3m) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:12, 08 Cze 2014 |
|
Tropiciel był zadowolony. Miał wspaniałe pociski do swego refleksa, które nie tylko posiadały magie, ale i większe przebicie i wytrzymałość. Teraz apropos łuku. Miał sporo złota przy sobie, a nie zaszkodzi ulepszyć swego ekwipunku. Kiedy wyszli na drogę rzekł do Terence'a:
- Przyjacielu wskażesz mi drogę do łuczarza? Chciałbym aby ulepszył mój łuk refleksyjny, aby polepszyć naciąg i wzmocnić ramiona. - |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:38, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Nie 17:48, 08 Cze 2014 |
|
Seonbi'emu nie podobał się pomysł oddawania okrągłej setki nowozłotych w ręce maga, jednak jego ciekawość mogły tylko zaspokoić dodatkowe informacje na temat tego co znalazł. Kolejny raz instynkt wziął górę i łotrzyk niechętnie wręczył mieszek magowi. Kiedy ten zniknął udając się na tyły sklepu, aby dokonać głębszych badań, złodziej począł podziwiać malowidła. Nie interesowała go tematyka owych dzieł sztuki, co cena za jaką można by je sprzedać na czarnym rynku. Postanowił sobie w myślach, że pewnie kiedyś tu jeszcze wróci.
Trochę się rozczarował na wieści, że broń nie jest jakimś potężnym artefaktem, a zwyczajnym srebrnym sztyletem, z którego emanowała słaba magia. Stwierdził, że nie będzie jednak wybrzydzał i przypiął nową broń w miejsce starej. W końcu był to tylko jeden wieczór pracy. Wychodząc ze sklepu maga przypomniał sobie sytuacje z dnia wczorajszego, kiedy to zorientował się, że nie mam potrzebnych narzędzi do wykonywania swojego fachu.
- Nie zdążyłem Ci jeszcze podziękować ze pomoc z tym zamkiem - szepnął cicho w stronę Terence'a - Jestem Ci winny wielki kufel piwa lecz najpierw zdobędę kilka wytrychów na wszelki wypadek - uśmiechnął się w stronę tropiciela, który wyraźnie był zainteresowany tym co szepce do barda - Ja się w takim razie również zaopatrzę w kilka przedmiotów - rzekł teraz głośno - Do zobaczenia w karczmie towarzysze! - ostatnie słowa rzucił przez ramie i ruszył przed siebie.
[Kupuję narzędzia złodziejskie mistrzowskie] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 19:08, 08 Cze 2014 |
|
Bra'am
Bard z uśmiechem pożegnał Seonbi'ego i odwrócił się do Bra'am'a
- Cóż przyjacielu, nie uraź się ale chyba nie nająłeś mnie na przewodnika. Znasz Roland tak dobrze jak ja - uśmiechnął się - No może ja znam je odrobinę lepiej. Nie znam się na łukach - Terence dotknął ciężkiej kuszy, która wisiała na jego plecach - Nie jestem biegły w posługiwaniu się nimi. Leń ze mnie. Miast latami szkolić się w szlachetnej sztuce władania łukiem poszedłem na łatwiznę. Kusza zabije z tej samej odległości lecz nie wymaga takich nauk i treningów. - uśmiechnął się przepraszająco - Ty idź do swojego łuczarza, ja przejdę się z eliksirami do ojca. Spotkamy się tak jak powiedział twój mały towarzysz w gospodzie.
Bard opuścił tropiciela. Bra'am musiał mu przyznać rację, nie został zmuszony do niańczenia ich a tropiciel zapomniał chyba, że ostatni sezon spędził w Roland. Miasto nie było duże i specjalistów od łuków było niewielu. Znał dwóch, ale miał nadzieję, że Terence poleci mu kogoś naprawdę dobrego. Cóż udał się do najbliższego. Zwał się Berg i był czterdziestoletnim człowiekiem, który swego czasu wygrał turniej łuczniczy w Rel Astra. Bra'am nigdy nie spytał czemu taki mistrz znalazł się w takiej dziurze jak Roland. Ciemnowłosy Berg przywitał człowieka ciepło. Lecz potem spochmurniał.
- Słyszałeś o kowalu z Poprzecznej? Podobno służył kultowi diabła i został zabity przez zakon Heironeusa. - Berg kręcił głową - Czego to o ludziach nie wiemy? Jeszcze tydzień temu piłem z nim w jednej gospodzie. Co cię do mnie sprowadza?
Bra'am wyłuszczył mu sprawę. Berg obejrzał łuk. Sam go wykonywał więc wiedział co się po nim może spodziewać. Zdjął cięciwę i wygiął mocno łuczywo.
- Mam trochę mocnego drewna z lasów na zachodzie. Ostatnio był u mnie elf, który miał nieźle skonstruowany łuk. Podpatrzyłem tę konstrukcję i udało mi się ją skopiować. Dwa, może trzy dni i trochę złota załatwi sprawę.
Bra'am nie miał tyle czasu. Jutro z rana wyruszał z karawaną. Berg widząc jego minę rzekł układnie.
- Mogę jednak odkupić od ciebie ten łuk. Później popracuję nad nim i umocnię naciąg. Tymczasem tobie odsprzedam ten za dwieście nowozłotych. Jeśli odliczę połowę ceny poprzedniego policzę ci sto dwadzieścia pięć.
Berg zniknął na chwilę i przyniósł piękny łuk o dość mocnym naciągu i wręczył go tropicielowi. Bra'am nałożył cięciwę i sprawdził naciąg. Był potężniejszy niż jego poprzednik. Dobrze leżał w dłoni. Była to naprawdę dobra robota, jak na standardy Roland. (Długi łuk refleksyjny (potężny Siła +1)
Seonbi
Niziołek z lekką obawą udał się do dzielnicy gdzie mógł znaleźć to czego szukał. Król Szczurów, przywódca miejscowej gildii złodziei tolerował go tylko dlatego, że łotrzyk nie wchodził w drogę jego pracownikom. Jednak towar jaki upatrzył sobie Seonbi mógł znaleźć tylko u niego.
Port. Tam można było prosić o spotkanie z Królem Szczurów. Nikt nie znał imienia tego ciemnobrodego mężczyzny i wilczych rysach twarzy i dłoniach wielkich jak bochny chleba. Seonbi nie dawał wiary w pogłoski, że te dłonie kiedyś były najzwinniejszymi w całej Unii Solnoru. Król poruszał się niczym niedźwiedź. Ale pozory myliły.
Dostał się do magazynu gdzie Król Szczurów wraz z dwoma innymi osobami siedzieli nad jakimiś planami. Towarzyszyli mu wysoki, ciemnoskóry mężczyzna, którego w półmroku magazynu ciężko było dostrzec. Miał na sobie czarną skórzaną zbroję a w wielu kieszeniach mnóstwo noży i dysków, którymi z pewnością potrafił rzucać. Łotrzyk pomyślał, że gdyby ten bandyta nie chciał aby go dostrzeżono to nie zauważyłoby go nawet wprawne oko niziołka. Drugą osobą była piękna, choć zimna kobieta. Jej urocza twarz sprawiała wrażenie obcej a oczy były lodowate niczym sople.
- O! - Król Szczurów jak zwykle udawał zaskoczenie. Tak naprawdę wiedział od dawna, że Seonbi się zbliża. Sam złodziej dostrzegł, że od kilku minut podróżuje z obstawą, która kryła się, ale tak aby ją zobaczył.
- Mam nadzieję chłopcze, że tym razem przychodzisz aby nająć się w nasze szeregi. - uśmiech Króla zdradzał jednak, że daleko mu do tego aby przyjmować takiego wolnego strzelca jak Seonbi.
Niziołek wyłuszczył sprawę po swojemu, oczywiście ukrywając fakt, że poprzedni narzędzia swego fachu zgubił. Miał wystarczająco oleju w głowie.
- Fex ma coś specjalnego. - Król Szczurów odwrócił się plecami do Seonbi'ego i stracił nim zainteresowanie.
Fex był gnomem, który od lat pracował dla gildii. Łotrzyk zaopatrywał się już u niego. To on sprzedał mu kuszę, oraz poprzednie narzędzia. Tym razem pokazał złodziejowi naprawdę spory zestaw wytrychów, małych pił, oliwiarek, haczyków, żyłek, śrubokrętów, nożyków, blaszek i drucików. za całość słono chciał sobie policzyć, ale na wzgląd, że Seonbi był już jego klientem obniżył mu cenę i wziął "tylko" sto nowozłotych.
Gdy Seonbi opuszczał "dwór" Króla Szczurów ten zaczepił go na odchodne.
- Słuchaj mały. Nie będzie dla ciebie zaskoczeniem, że wiem dokąd się wybierasz. Staram się wiedzieć co się dzieje w tej dziurze. Ale po starej znajomości powiem ci jedno: nie tylko was interesuje to czego szuka Jozan. Możecie się spodziewać kłopotów na trakcie, więc zainwestujcie w naprawdę dobry sprzęt. - Mistrz gildii miał już się odwrócić gdy nagle sobie przypomniał - A! Brat Krell'a, tego krasnoluda co go ktoś posłał do piachu - puścił oko do niziołka - Szuka jego zabójców. Gdybyś więc ich spotkał to możesz po koleżeńsku ich ostrzec.
To było na tyle. Seonbi opuszczając port cieszył się bardziej z cennych informacji, które zdobył niż zakupionego ekwipunku...
***
Obaj towarzysze spotkali się w "Sześciu Twarzach Przeznaczenia" i w oczekiwaniu na Terence'a popijali zimne piwo i wymieniali spostrzeżenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 21:14, 08 Cze 2014 |
|
Tropiciel uniósł rękę w górę i zawołał:
-Hej, przyjacielu karczmarzu polej! Polej nam pełne kufle! - był wesoły. Choć ubyło mu złota, to miał teraz łuk, potężny łuk, który potrafił wbijać strzały w najsolidniejsze zbroje. Uśmiechał się sam do siebie spoglądając spod oka na owy majdan.
-Seonbi coś taki przygaszony. Też wydałeś sporo na sprzęt? Sakiewka boli co mały? - żartował i śmiał się. Miał dobry humor. Kontynuował: - A gdzie nasz druh bard? Coś go długo nie ma, haha - zaśmiał się. - Może zabłądził hahah! - dobra, żartobliwa atmosfera. Bra'am miał zamiar się wyszumieć przed podróżą, aby nań zostać skupionym i bez nerwów. Czasami dawało mu to poczucie lekkości i odstresowania od codziennego zgiełku życia w tej dziurze. Drugim powodem, było to, że zapewne długo nie zabawi w nadchodzącym czasie w jakieś karczmie, w dobrej atmosferze.
Oparł łokcie o stół, gdy karczmarz przyniósł im piwo. Pochwycił kufel obiema łapami i przechylił go do pyska. Jednym haustem wypił pół kufla i wytarł papę w rękaw sromotnie wzdychając... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:39, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Pon 9:59, 09 Cze 2014 |
|
Poruszanie się w kręgach złodziejskich też miało plusy, chociażby w postaci informacji. Malec jednak nie ukrywał strapienia tym czego się dowiedział. Kiedy razem popijali piwo powiedział Bra'am'owi wszystko co usłyszał w gildii złodzieji
- Jeszcze trochę i połowa Roland zacznie nas ścigać - śmiał się w stronę tropiciela, rozglądając się czy ktoś przypadkiem nie podsłuchuje ich rozmowy - Najgorsze jest to, że będziemy musieli być teraz podwójnie czujni na tej wyprawie. Przypomnij sobie na dodatek przepowiednie tego starego pierdziela - urwał nagle szukając wzrokiem Terence'a, co by się upewnić, że ten nie słyszał jak nazywa jego ojca - Nie wiem do końca czy nam się to opłaci lecz i tak jesteśmy związani kontraktem.
Solidnym łykiem piwa zakończył swoje zdanie. Kiedy dołączył do nich Terence, Seonbi postawił mu obiecane piwo oraz powtórzył wszystko i jemu, pomijając oczywiście przydomek jaki nadał jemu ojcu. Łotr wiedział jedno - tej nocy sztylet, który niedawno zdobył będzie mocno trzymał schowany pod poduszką. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 10:15, 09 Cze 2014 |
|
-Siadaj Terence! - rzucił w stronę barda tropiciel. -Nażłop się ile wlezie! - nadal krzycząc w jego stronę. Cóż łotrzyk nie przyniósł zbyt dobrych wieści. Bra'am podejrzewał, że wszyscy w Roland mają ją jasne patrzenie na sprawę kultu demonów.
-Łuczarz mówił mi o kowalu z którym walczyliśmy w podziemiach. Znał go i to dość dobrze. Nigdy nie przejawiał dziwnego zachowania. Na koniec dodał: "czego to o ludziach nie wiemy?". Wiecie co i dało mi to do myślenia, bo łączy się to z przepowiednią twego ojca Terence. Musimy uważać i to bardzo, aby przypadkiem ktoś nas nie wycykał... - zawiesił głos, a jego twarz zanurkowała w kuflu. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:40, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:14, 09 Cze 2014 |
|
Terence usiadł ochoczo i z uwagą wysłuchał rewelacji jakie opowiadał Seonbi
- Przepowiednie mojego ojca można interpretować na wiele sposobów. Zresztą wystarczy, że "pod ziemię, wleci więcej jaskółek" niż on przewidział i szlag trafi całą tą mistykę. - bard nie był w dobrym nastroju gdy posłyszał, że brat Krell'a szuka zabójcy krasnoluda.
- Krell to był kawał drania. Nie znam jego familii na tyle aby wiedzieć do czego zdolny jest jego brat. Jednak po krasnoludach spodziewać się można wiele.
Terence zamilkł na chwilę i popił piwa. Najwyraźniej wracał mu dobry nastrój.
- Ja tam zamierzam dalej brnąć z Jozanem. - wzruszył ramionami - Nie obawiam się skutków zerwania kontraktu, świat jest duży, jednak ciągnie mnie ciekawość i żądza przygody. Ojciec bredził coś o przecieraniu nowych szlaków. Pomyślcie ile kupcy dali by za mapę, prowadzącą bezpieczną ścieżką pod Klifami? Droga to krótsza, bo jak wiadomo przez wzgórza trzeba kluczyć, nie raz zawracać i nadrabiać drogi. Sama myśl o złocie jednak mnie nie gna. Sława. Pomyślcie "Przejście Terence'a". Albo "Korytarz Seonbi'ego"! Warto zostawić po sobie ślad na tym świecie. - bard zamówił kolejne kufle piwa. Gdy mieli już trochę w czubie drzwi do karczmy otwarły się z hukiem. Stał w nich siwobrody, zły jak diabli krasnolud. Oczy miał przekrwione, pieści ściskał tak, że aż kostki mu zbielały. Warczał na całe gardło.
- Gdzie jest ten, który ukatrupił mojego brata! Wiem, że jest tu!
- Roland to cholernie małe miasto. - szepnął Terence patrząc na towarzyszy.
Krasnolud walnął pięścią w futrynę aż zatrząsł się strop. Na szczęście było wczesne popołudnie i gości w gospodzie niewielu. Jednak ci co byli stałymi bywalcami roztropnie unikali spojrzenia przybysza. Dwóch ochroniarzy, którzy mieli akurat wartę spoglądało na właściciela przybytku. Ten ocenił szybko sytuację i pokręcił głową by nie reagowali. Może i chłopy były z nich krewkie ale nie chciał ryzykować ich życia w starciu z tym rozsierdzonym krasnoludem.
- Drell, moje imię! Niech ten kto ubił mojego brata wstanie! Dziesięć sztuk złota temu kto wskaże mi go!
Chyba jednak Seonbi mówił dość cicho, lub nikt nie chciał ryzykować gdyż żaden z gości się nie poruszył. Dopiero teraz niziołek i tropiciel, a zapewne też Terence dostrzegli coś co ich zaskoczyło. Na piersi Drell'a widniał symbol Roland dwie ryby w sieci skrzyżowane z włócznią co oznaczało, że krasnolud jest ze straży miejskiej!
<center>
DRELL</center> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 21:17, 09 Cze 2014 |
|
Kiedy krasnolud wkroczył do karczmy Bra'am prawie oblał się piwem. Miał już błogo w głowie, lecz trzeźwości zawsze trochę pozostawiał na wypadek trudniejszych sytuacji. Być może takowa miał za moment nastąpić. Starał się zachowywać całkiem normalnie, aby nie zwracać na siebie zbytnio uwagi. Spiął nogi i lekko kopnął towarzyszy pod stołem. W ten sposób chciał się z nimi skomunikował. Kiedy zwrócili jego uwagę, rzekł szeptem: - Co robimy panowie? - zapytał - ten czub to strażnik -W oczach miał nadal uśmiech, lecz na samej twarzy malowała się powaga... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:41, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Wto 5:38, 10 Cze 2014 |
|
Sytuacja zrobiła się nagle nieciekawa. Co prawda napastnik był sam i nie stało by nic na przeszkodzie, żeby wbić w niego parę ostrzy, po za faktem, że należał on do straży miejskiej. Co więcej - malec kiedyś pomagał strażnikom. Ich sakiewki były strasznie ciężkie więc nie miał serca patrzeć jak biedni się męczą noszeniem ich ze sobą i uwalniał ich od tego ciężaru. Ale okraść strażnika, a zabić w dodatku przy tylu świadkach, było głupotą. Nawet łotrzyk wiedział, że nie wyjdzie im to na dobre. Sam nie był dobrym mówcą, więc i on szturchnął pod stołem barda i skinieniem głowy dał mu do zrozumienia co by spróbował wyjaśnić sytuację. Sam miał już w głowie ułożony plan...
[Poproszę mapkę otoczenia, jak wysokie są stoły, zmieszczę się pod spodem?] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:48, 10 Cze 2014 |
|
Bard najwidoczniej pojął, że krasnolud nie odpuści i że ma informacje z pierwszej ręki. Seonbi podejrzewał, że skoro Król Szczurów dawał do zrozumienia, że wie kto stoi za zabójstwem Krell'a to mógł wsypać Terence'a, niekoniecznie z imienia.
Mężczyzna wstał lekko się chwiejąc. Na twarzy malował mu się uśmiech lecz oczy miał czujne. Gotów był sięgnąć po swój buzdygan i tarczę w każdej chwili. Drell spojrzał na podchmielonego Terence'a i już miał się wydrzeć ponownie gdy bard rzekł
- Czym jest prawda? Nie wiadomo, gdy każdy inną w sercu ma. Czasem trzeba zagrać o nią, choć to jest śmiertelna gra. - zarecytował bard głośniej chyba niż chciał gdyż rozejrzał się wkoło.
- Co tam bredzisz synu? - warknął krasnolud.
- To ja zabiłem twojego brata. - wypalił Terence. Bra'am odruchowo zacisnął dłonie na mieczach a Seonbi już miał prawie sztylet w ręku.
Twarz krasnoluda poczerwieniała, nawet uszy, które ledwo wystawały spod bujnych włosów zrobiły się buraczane. Z początku wszyscy myśleli, że krasnolud wybuchnie... i tak się stało. Drell wybuchnął gromkim śmiechem.
- Ha, ha, ha, ha! - podszedł do Terence'a gdy się trochę uspokoił. Obszedł go dookoła macając jego ręce i ramiona. Wreszcie klepnął go porządnie w plecy tak, że bard zgiął siew pół
- Takie chuchro jak ty miałoby powalić mojego brata? - w głosie Drell'a było niedowierzanie.- Nie chce mi się wierzyć.
- To daj wiarę. - rzekł znów bard - Napadł nas w alei, wraz z kilkoma innymi oprychami. Mnie i tu obecnych. - Terence spojrzał na tropiciela i łotra - Ale to mój buzdygan rozbił mu czaszkę...
Nagle krasnolud złapał na kark barda i bez trudu przycisnął jego twarz do stołu tak że człowiek teraz na wpół leżał na nim.
- Nikt nie wspomniał jak zginął mój brat. Musisz więc mówić prawdę...
Chwila napięcia, która trwała zbyt długo. Każdy z towarzyszy barda już miał się rzucić na potężnego krasnoluda, gdyż ten coraz bardziej zacieśniał uścisk dłoni na szyi człowieka. Gdy nerwy wszystkich były już na postronkach strażnik miejski puścił Terence'a, posadził na krześle i wyściskał a nawet wycałował mężczyznę po policzkach!
- Ojciec powiedział mi kiedyś: "Drell nie mogę go skrzywdzić, bądź co bądź to mój syn. Jednak jeśli kiedyś znajdzie się ktoś kto uwolni świat od zakały naszego klanu wyściskaj go, ucałuj i podziękuj." Tak też czynię - rzekł Drell ku zaskoczeniu zebranych. - Dziękuję. W imieniu całego klanu Stormbringer! Karczmarz! Polej piwa!!! - wydarł się krasnolud - Ale wytocz przednią beczkę a nie te szczyny, które tu serwujesz plebsowi. Będziemy świętować całą noc. Na żałobę przyjdzie czas. - dodał jakby na usprawiedliwienie Drell i zasiadł z pozostałymi przy stole.
- Opowiadać mi nie musicie co się wydarzyło. Przeprosin też nie potrzebuję. Krell był czarną owcą od dawna. Wiedziałem, że kiedyś skończy w lochu albo gorzej. - gdy służki przyniosły piwo krasnolud wypił kufel jednym łykiem - Ach! - wytarł sobie brodę rękawem - To ci dopiero? - spojrzał na Terence'a - Jak wasze imiona? Kim jesteście? Widywałem już wasze mordy ale nie poznałem.
- Terence wędrowny bard. - rzekł bard rozmasowując sobie szyję. Napił się piwa. - Rzeczywiście lepsze! - rzekł ze zdziwieniem - Gospoda ta ma u mnie od tej pory znakomitą renomę, jeśli to piwo będzie serwować cały czas.
- Ha, ha, otóż to! - krasnolud pokręcił palcem w górze dając znać, że czeka na następną kolejkę. Rozejrzał się wkoło z lekkim niedowierzaniem - Karczmarzu? - krzyknął - Piwo lej dla każdego! Ja stawiam!
Takie słowa nieczęsto się słyszy a wiec wywołały one aplauz wśród zgromadzonych.
- A wy? Ktoście za jedni? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 15:49, 10 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:19, 10 Cze 2014 |
|
Seonbi spoglądał na zaistniałą sytuację z szeroko otwartymi oczami, próbując pojąć co właśnie się stało. Był pewien, że krasnolud będzie chciał pomścić członka rodziny, a tu taka niespodzianka. Powoli opuścił rękę ze sztyletu i usiadł na swoje miejsce.
- Wszystko w porządku Terence? - zapytał lecz bardziej dla rozluźnienia atmosfery niż z troski. Gdy na stole stanęły kolejne kufle z pianą wyciekającą po brzegach, niziołek postanowił, że przedstawi się niezapowiedzianemu gościowi.
- Zwą mnie Seonbi, jestem... - zawiesił rozmowę spoglądając na herb straży - zajmuję się naprawą zamków. - poprawił się, szeroko się przy tym uśmiechając. Trzeba było przyznać, że Drell był bardzo hojny dla zabójców swego brata. Malec ponownie chwycił kufel w dłoń i wychylił sporą jego część. Prawdą było to co bard powiedział przed momentem o jakości trunku. Wydawał się on znacznie mocniejszy i bardziej przepełniony smakiem oraz aromatem. Seonbi chwilę delektował się każdą kolejną kroplą, która przepływała przez jego gardło. Starł małą dłonią resztki piany z kącików ust i ciągnął dalej.
- Mnie również twoja twarz nie jest obca - uśmiechał się malec wspominając ile to razy po nieudanym włamie, ktoś pokroju Drell'a deptał mu po piętach. Roland rzeczywiście musiało być niewielki miastem - Przyjmij szczere kondolencje z mojej strony, jeśli chodzi o twego brata, jednak czy sprowadza Cię do nas coś jeszcze prócz wdzięczności? - Łotr musiał spytać dla zaspokojenia ciekawości swojej i pewnie reszty towarzystwa. Przez moment pomyślał, że wtyki w straży miejskiej w Roland mogłyby pomóc w znacznym napęcznieniu jego sakiewki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:33, 10 Cze 2014 |
|
Przedziwny zwrot akcji. Tropiciel nie przypuszczał, że sprawy tak się potoczą. Kiedy krasnolud usiadł z nimi przy stole, zdjął rękę z jelca dłuższej klingi i podparł nią drugą rękę. Wpatrywał się w Drell'a. Zdał mu się przyjazny toteż ochoczo odpowiedział na zadane przez niego pytanie:
- Ja jestem Bra'am, tropiciel - Chwycił kufel owego lepszego piwa i skosztował porządnym haustem. - Wyborne, doprawdy wyborne! - rzucił wpatrując się w środek kufla. - Twój braciszek, miał ze sobą nie lada osiłków przyjacielu. Napadli nas w ciemny zaułku. Obskoczyli nas... no ale powiedzmy to delikatnie, byliśmy lepsi - zaśmiał się mocniej podchmielony tropiciel. Nawet nie zwracał już uwagi na to jak głośno mówi. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:41, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:55, 11 Cze 2014 |
|
Bard uniósł dłoń do niziołka na znak, że wszystko w porządku. Pił piwo już rozluźniony i spokojny.
Drell beknął głośno i rzekł do Seonbiego
- Cóż mój mały. Teraz w Roland na jakiś czas zabraknie sierżanta Drell'a Strombringer. Skoro Krell nie żyje powiadomię o tym rodzinę. Nie kłopocz się z kondolencjami, ale i tak dziękuję.
Posłyszawszy przechwalającego się tropiciela odpowiedział.
- Niezły bałagan tam urządziliście. Jednak o ile obawialiście się mojej zemsty... - zaśmiał się znów bekając - Bo przyznacie, ze narobiłem wam stracha to musicie baczyć na Kirpal'a Singh. Jego uczeń mnich-wojownik był jednym z tych, których tam zasiekliście. Kirpal szuka pomsty.
- To ten co tak porządnie kopał po twarzy. - rzekł Terence masując sobie brodę.
- Teraz jednak jak już wiem kim jesteście mogę was ostrzec. Bo widzicie. Singh wlazł za skórę Radzie Pięciu i straży miejskiej. Organizuje gdzieś tu w Roland nielegalne walki. Podejrzewam, że jeśli ja się dowiedziałem kim jesteście to i on prędzej czy później się dowie. - krasnolud pochylił się do tyłu i przeciągnął - Aaaale - rzekł rozwlekle - Jak mówiłem, to nie będzie moje zmartwienie. Jutro ruszam na południe od Klifów Mew do mojego klanu.
- Wyruszamy o świcie z Jozanem, kupcem. Najęliśmy się jako jego ochrona. Będziemy przecierać szlak pod Klifami. Może...
- Nie kończ pytania. - rzekł Drell unosząc dłoń - Jeśli jestem mile widziany to chętnie użyczę swego topora. Zarobić coś na tym można?
Terence spojrzał na pozostałych. Był już nieźle wstawiony, ale nadal prawił do rzeczy.
- Kontrakt opiewa na pięćset sztuk złota, ale jak dotrzemy do celu.
- Pod ziemią zdaj się na krasnoluda. Jeśli wam nie przeszkadza to może zabiorę się z wami aż do źródła Mikar. Potem ruszam na południe do Ountsy. Stamtąd dalej na południe do domu w góry Goriole...
- Nie sądziłem, że pochodzisz z tak... daleka. - bard był pod wrażeniem.
- Ano przygnało mnie tu. To zwykły zbieg okoliczności, że wylądowałem w Roland wraz z moim bratem, który opuścił dom kilka lat wcześniej. Ja wyruszyłem w świat z grupą śmiałków. Niestety okazali się niezbyt silni i wprawni w boju. Zaskoczyła nas najpierw banda rdzewiaczy. Podłe to stwory bo cokolwiek metalowego ich rani od razu zamienia się kupę niepotrzebnego złomu. Zginął Melwar, nasz kapłan. Potem było jeszcze gorzej. - krasnolud pozwolił sobie przerwać gdy kolejny kufel zawitał na stole - Trafiliśmy na stare cmentarzysko. A tam jak nie wyleci na nas stado wargulców! Pogryzły czarodzieja i wyłupiły mu oczy. Zostało nas trzech. Ja i dwóch wojowników Bren i Gratt. Gdy przedarliśmy się w okolice Rel Astra wpadliśmy w pułapkę zbójców. Gdy usiekłem ostatniego z nich moi druhowie nie żyli. dlatego poprzysiągłem zemstę na tych, którzy stoją poza prawem i napadają na innych. W Rel Astra nie poznali się na moich umiejętnościach więc ruszyłem dalej w poszukiwaniu pracy. Tak trafiłem tu do Roland gdzie zaciągnąłem się do straży miejskiej.
- Ciekawa to historia. Musisz mi ją kiedyś opowiedzieć ze szczegółami. Powstanie o tym ciekawa pieśń.
- Taa...
Przegadali i przepili pół nocy. Gdy Bra'am i Seonbi zwlekali się do łóżek Terence i Drell spali w najlepsze na stołach. Krasnolud zostawił u karczmarza sporą sumę złota wiec gospodarz pozwolił na takie rozpasanie klienteli.
Rok 590 Wspólnego Kalendarza, 10 (Księżycowy) dzień Szykowania.
Gospoda "Sześć Twarzy Przeznaczenia. Ranek
Pierwsze promienie słońca padły na twarz Seonbiego który zerwał się na równe nogi z myślą, że nie zdążą do Jozana nim ten opuści miasto. Zastał Bra'am'a który płukał głowę w beczce aby przejaśnić sobie w głowie. Terence leczył kaca popijając kolejne piwo. Drell wyglądał na świeżego, rześkiego i radosnego.
- To jak? - poklepał po plecach tropiciela - Zabierzecie mnie ze sobą? Spakuję tylko kilka drobiazgów i już będę gotów. Skoro i tak ruszamy w tym samym kierunku to co wam szkodzi? Chleba wam nie odbiorę. - krasnolud czekał ochoczo na odpowiedź. Zarówno łotrzyk jak i tropiciel myślami byli teraz przy Jozanie i rychłej wyprawie. Może okaże się, że kupiec, gnom i dwójka ludzi już opuszczali miasto? Jednak w głowie dźwięczały im słowa Terence'a o przepowiedni jego ojca "Zresztą wystarczy, że "pod ziemię, wleci więcej jaskółek" niż on przewidział i szlag trafi całą tą mistykę." Może wystarczy jak krasnolud się z nimi zabierze i liczby Humberta rzeczywiście przestaną się zgadzać? Może wtedy przepowiednia nie dojdzie do skutku? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Śro 19:39, 11 Cze 2014 |
|
Po mocno zakrapianej imprezie pierwszą rzeczą jaką Seonbi usłyszał rano był szum. Chyba wypił o jeden kufel za dużo lecz nie miał czasu teraz na rozmyślenia, gdy w każdej chwili Jozan mógł wyruszyć bez nich. Uśmiechnął się na widok tropiciela próbującego przywołać rozum do kupy przez zanurzanie głowy w beczce z wodą. Nie tylko on poległ wczoraj lecz krasnolud nie wyglądał w żaden sposób na wycieńczonego - Twarda bestia... - pomyślał łotr przyglądając się strażnikowi miejskiemu, którego było im dane poznać wczoraj.
- Czas nas nagli - skierował słowa w stronę barda, któremu z za kufla wystawały przepite ślepia o małych źrenicach - Ten pierdziel, może wyruszyć w każdej chwili bez nas - skwitował malec. Przeniósł teraz nadal niepewne spojrzenia w stronę krasnoluda.
- Co do twojej prośby to nie mam żadnych przeciwwskazań. Jeśli władasz bronią tak dobrze jak kuflem pełnym piwska będę nawet zaszczycony podróżować z tobą - śmiał się złodziej - Pytanie tylko czy Jozan się zgodzi... Chociaż myślę że nie powinien mieć z tym większych problemów - kończąc zdanie, odruchowo złapał za sztylet wiszący u pasa. Ostatnie raz sprawdził czy wszystko jest na swoim miejscu i czy cały potrzebny ekwipunek spakował do torby.
- Skończ płukać te łepetynę i ruszamy Bra'am'ie. I tak Ci to nie pomoże, poczekaj aż wyjdziemy na te ulicę pełną ludzi to usłyszysz nawet jak trawa rośnie. - malec rzucił kolejnym żartem lecz śmiejąc się sam chwycił się za potylicę, która wciąż pulsowała od ilości alkoholu, który wlał w siebie wczoraj. Skinął tylko głową w stronę drzwi, dając znak, że czas ruszać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:26, 11 Cze 2014 |
|
Było nieźle nawet bardzo nieźle, zważywszy na to, że nie tylko głowa, ale i bebechy tropiciela bolały jak skurczybyk, to wszystkie mięśnie były wiotkie jak flak od kiełbasy. Tropiciel opukiwał pysk czystą wodą i przepłukiwał nią gardziel, aby pozbyć się alkoholu z organizmu, nawet w najmniejszym stopniu. Kiedy krasnolud przemówił, Bra'am jedynie kiwnął głową i odezwał się szeptem: - Tak tak Krasnoludzie, tak tak...- łeb mu pękał. Zważywszy na to, że niziołek mu dopiekł. To jeszcze bardziej spowodowało impuls w głowie. Nerwy. Nic na to nie odpowiedział. Wytarł twarzy i włosy w płótno. Zwinął grzywę rzemieniem, aby powstała kita. Sięgała bu do łopatek. Kiedy zebrał resztę swego dobytku, ustawił się na baczność i czekał aż wszyscy zechcą iść do, jak go zacnie nazwał Seonbi, starego " pierdziela" |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Nie 20:42, 22 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 22:45, 11 Cze 2014 |
|
Bard zebrał swój dobytek w plecak i też ruszył. Pożegnali krasnoluda na jednej z ulic. Obiecywał dołączyć do nich jak najprędzej a Terence zapewnił, że powstrzymają Jozana przed wymarszem aż do przybycia Drell'a.
Gdy zjawili się w umówionym miejscu wóz Jozana, zaprzęgnięty w dwa muły był gotowy do drogi. Skelc siedział na wozie i dłubał sztyletem w paznokciach. Jozan zaś był zdenerwowany jak diabli i co rusz wzywał bogów, którzy pokarali go takimi pracownikami. Dwojga rodzeństwa nie było widać.
Choć wściekły, z ogromną ulgą przyjął pojawienie się barda i reszty jego najemników.
- Wreszcie! Czy wy nie wiecie kiedy wschodzi słońce Oerth? Mamy dwa księżyce. Słońce. Jedno.
Terence zrobił swoją rozjemczą minę i rzekł dość gładko jak na kogoś kto miał przepity głos.
- Wybacz, ale nie próżnowaliśmy przez to dni. Wyobraź sobie, że....
- Mniejsza. - machnął dłonią kupiec - Ważne że jesteście. A gdzie ci bakluńscy... ta kapłanka i jej brat?
Bard i towarzysze wykonali gesty świadczące o tym, że nie mają pojęcia o niczym.
- Jak się nie pojawią będziemy musieli ruszać...
- Nasz skład nie będzie nadto osłabiony. - rzekł z wyższością Terence i opowiedział o Drell'u. Jozan słuchał uważnie i w końcu przytaknął choć zapewnił, że skoro krasnal nie podróżuje z nimi do celu to nie otrzyma zapłaty, a jedynie zwyczajną stawkę najemnika.
Gdy pojawił się sam Drell zgodził się na warunki bez mrugnięcia okiem.
- Oho! - rzekł widząc gnoma - Kuzynie, dobrze, żeś z nami. Przecież wiadomo, że gnomy w mniejszym stopniu niż krasnoludy, ale zawsze, potrafią się odnaleźć w podziemiach.
Skelc wymamrotał tylko coś i odwrócił się do krasnoluda plecami.
Wreszcie pojawiła się Lisista. Sama z nietęgą miną.
- Mój brat nie jedzie. - rzekła krótko. Jak na kogoś kto ma gadane dziś była w wyjątkowo ponurym nastroju.
- Jest związany kontraktem... - rzekł Jozan ale kapłanka mu przerwała.
- Punkt ósmy części drugiej: "Jeśli osoba kontraktem związana nie może się z niego wywiązać z powodu trwałego uszczerbku na zdrowiu ów kontrakt przestaje obowiązywać strony"... czy jakoś tak.
- Co... co się stało? - Jozan był w szoku.
-Lisista nie odpowiadała przez moment. Gdy się odezwała miała łzy w oczach.
- Wczoraj rano napadli go jacyś zbóje. Poturbowali i odcięli dłoń... prawą.
Nastała dość niezręczna cisza, którą przerwał krasnolud.
- Nie przejmuj się moja droga. Kapłani nie takie rzeczy potrafią naprawić. W moich stronach słudzy Moradina potrafią przywrócić nawet z martwych...
- Wiem durny pokurczu co może magia zesłana przez bogów! Sama jestem w posłudze u bogini. Jednak to nieludzkie co mu uczyniono a ja jestem bezradna. Teraz czy bym chciała czy nie muszę wyruszyć na tę przeklętą wyprawę tylko po to aby złotem, które na niej zarobię opłacić uzdrowienie mojego brata.
- Różnie mnie już nazywano - rzekł z rozbawieniem Drell - Ale durnego pokurcza słyszałem chyba po raz pierwszy.
Jozan załagodził spór obiecując Lisiście, że ich wyprawa z pewnością się powiedzie. Dał sygnał do wyruszenia. Jednak Terence, Seonbi oraz Bra'am nie byli zasmuceni samym faktem okaleczenia Lasista. Cała trójka miała przed oczami obraz Humberta wypowiadającego słowa przepowiedni.
- Mistyki chyba szlag nie trafił. - skomentował cicho wszystko bard. Był bardzo poważny. - Mówiłem, że mój ojciec się jeszcze nie pomylił? A właśnie. Jak wracałem to odebrałem zwoje i eliksiry. - rzekł zmieniając temat, już o wiele weselej. Podał po jednej fiolce towarzyszom - Te dwa to mocniejsze eliksiry lecznicze. Widocznie opłaciło się ich nie wyrzucać. Co do zwojów to mamy tu proste czarodziejskie zaklęcia. Zeif określił je wręcz prostackimi, ale przemilczę jego zadufanie w sobie. Słuchajcie. Te dwa wykrywają nieumarłych, ten zaklina broń w magiczny oręż, ale czarodziej nie powiedział na jak długo. Ten zaś pozwala podczas upadku wylądować bezpiecznie. Ostatni wzywa jakiegoś niewidocznego sługę, który może wykonać jeden rozkaz. - schował zwoje do plecaka. - Szkoda, że nie ma z nami czarodzieja, lecz podróż przed nami dość daleka. Postaram się sam je odcyfrować i może staną się wówczas pomocne?
Powóz Jozana toczył się wolno. Wyjechali zachodnią bramą. Tropiciel z radością przyjął fakt bycia znów w głuszy. Lubił miasto, ale dopiero poza nim czuł się naprawdę wolny. Łotrzyk trochę przeciwnie. Miejskie mury, może ograniczały swobodę, ale znał tam każdy zakamarek. Wiedział gdzie i jak umykać. Tu musiał się zdać na Bra'am'a. Terence umilał wszystkim podróż grą na flecie oraz opowieściami. Umiał naprawdę dobrze opowiadać. Wszyscy przeżywali ponownie wojnę z Iuz'em czy odkupienie paladyna Whiteheart'a sługi Heironeusa, który przyczynił się do ponownego zjednoczenia Nyrondu i odnalezienia grobowca złego arcyczarodzieja Aceraka. Gdy przejechali dwadzieścia mil Jozan zarządził postój.
- Tu zanocujemy. - rzekł Drell i pomimo sprzeciwów Jozana krasnolud usiadł na ziemi - Powiedz mu Bra'am'ie, że tamte chmury nie wróżą nic dobrego.
Tropiciel spojrzał na nieboskłon i rzeczywiście z południa nadciągała spora nawałnica. Wiosenne deszcze mogą im pokrzyżować plany. Bra'am pokiwał tylko głową i ruszył wraz z innymi do rozkładania obozu. Jozan miał w zanadrzu dwa dodatkowe namioty. Jeden trafił się tropicielowi, drugi Drell'owi, którzy nie mieli takiego sprzętu.
- Klify Mew. - rzekł krasnolud gdy niebo już zasnuła ciemna chmura a wzgórza nadal jawiły się jako ciemniejsze plamy na horyzoncie - Szkoda, że to takie małe pagórki. Może gdyby były większe to udałoby się tu sprowadzić część mojego klanu i zamieszkać na stałe?
Ulewa uderzyła w nich gdy obóz był już prawie skończony. Musieli rozpalać w pośpiechu ognisko lecz po chwili płonął już spory stos. Lało przez kilka godzin, lecz ziemia, na której się rozłożyli była twarda więc na szczęście ich nie podmyło.
- Niezły początek. - rzekł bard z uśmiechem - To może poznajmy się lepiej skoro przyjdzie nam tułać się po Flannes taki kawał czasu. Bra'am, Seonbi powiedzcie coś o sobie, pewnym, że każdy by chciał usłyszeć waszą historię.
Jozan lekko już rozluźniony przytaknął. Skelc poszedł tym samym śladem. Drell ostrzył swój krasnoludzki topór w milczeniu. Kapłanka Joramy zaś przysunęła się bliżej ognia i też czekała na opowieści.
Jako, że Lisita i Drell wcześniej używali tego samego koloru wypowiedzi musiałem teraz zmienić kapłankę na pomarańczowo-czerwony. Z mechanicznych spraw. Wpisuję wam do ekwipunku po jednym eliksirze leczenia średnich ran 2k8+5. Do tego Terence ma jeszcze zwoje: 2x wykrycie nieumarłych, spadanie jak piórko, niewidoczny służący oraz magiczna broń. Wszystkie to 1-poz czary wtajemniczeń.
Kapet dopisuję ci też w ekwipunku namiot.
Na koniec, jako że według mojej miary zakończyliśmy pierwszy etap gry dopisuję wam po 200 PD za odgrywanie postaci |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 22:51, 11 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|