PRZYGODA: JA,BEŁKOTNIK [MG Danaet] - CZĘŚĆ DRUGA

- Co usłyszałeś toś usłyszał, a ja osobiście nie mam ci nic do powiedzenia - rzekł zdenerwowany gnom, zawsze był nieśmiały - proponuję iść spać, ażeby być jutro wypoczętym do drogi ... dobrej nocy - skończył i udał się do góry żeby odpocząć...

Sołtys wzruszył ramionami. Konstabl powiódł wzrokiem za Dimble.
- Wasz kolega albo nieśmiały albo bardzo tajemniczy. Cóż. Juto może być już za późno. Myślałem że 1000 złotych monet was zainteresuje. Widać nie, zbyt bogaci jesteście. Cóż. Miłej nocy. Jak dadzą bogowie jutro sie nie spotkamy. A może kto z Eveningstar nie poskąpi mego złota.
Elf wyszedł za sołtysem w mroki nocy....

- Poczekajcie Panowie!
Łapię za chabety Dimbla i przyprowadzam przed nich.
- Pokaż łachudro co potrafisz, bo przez Ciebie nie będziemy mieli co jeść niedługo, a o skarbach to ni mam mowy! Jak żeś chciał przygód to masz i spać mi nie będziesz, drużyna to drużyna !

- Masz rację przytrzymaj go. Chcial podróżować to teraz niech gada za siebie.

Dimble spokojnie dał się zanieść przed tych dwóch ...
- Słuchaj no ... - zwrócił się do krasnoluda - trzeba było w dzieciństwie poprosić rodziców, czy kto cię tam wychowywał, żeby cię magii nauczyli a nie tępego rąbania toporem na prawo i lewo. Ja decyduje o tym co robię, a nie jakiś zawszo... - tutaj urwał, pomyślał co za dużo to nie zdrowo.
- Pozwólcie, że spać pójdę - odwrócił się do sołtysa i elfa - a co do waszych pytań to na magi troszeczkę się znam ... Jutro omówimy szczegóły ... - gnom z powrotem wszedł do karczmy, a gdzieś w okolicach ku**** krasnala, najprawdopodobniej w gaciach słychać było dość głośny rechot żaby...

Sołtys i konstabl spojrzeli po sobie.
- Nic tu po nas. - rzekł sołtys
- Racja - odparł elf - Nie są do tego stworzeni. Prędzej pozabijają się wzajemnie niż stworzą zgrany zespół.
Obaj poszli w swoich kierunkach...

Ludki, ludki. Nie po to gracie DOBRYMI postaciami nie po to. Postać Neutralna też jest bardziej dobra niż zła... Eh... zróbcie coś z tym do następnej sesji....

-No to gratulacje, mądralo, własnie dzieki Tobie ominelo nas 1000 sztuk zlota.
Idz teraz spac i przemysl to, bo nastepnym razem nie bedziemy tolerowac takich wybryków w drużynie. - spojrzalem na Imsh i elfa - chodzmy spac, jutro nowy dzien, moze przyniesie lepsze plony w sakiewce!

dobra mamy Kwiatka czyli tak Dimble, Dorgan, Godbelly, Imsh, Niblagon - to nowa kolejnosć

Z rezygnacją wloke się na swoje legowisko...

Dzień drugi
13 Eleanis 1372 R.D

Ranek zastaliście pogodny. Wszyscy powoli zapomiali o wczorajszych incydentach. <Imsh, Dible - jesteście na 100% zdrowi>. Jedynie Dimble odczuwał skutki wczorajszego picia gorzałki, którą raczył was gospodarz. Jednakze kac mijał szybko. Odgłosy krzątania na dole i zapach ciepłej strawy kusiły was bardzo. Tymczasem do drzwi dalo się słyszeć głosne pukanie. Po głosie poznaliście ostatniego z towarzyszy. Wasz duchowy przywódca dotarł może nie na czas aby pomóc w walce z "pająkami" lecz być może jego rozjemczy charakter pozowli cos zdziałac na drużynowe niesnaski...

Czas w takim razie zasiąść przy wspólnym posiłku i zastanowić się co dalej. Myslę, że skoro tak wczoraj potoczyly sie losy to dzisiaj nic nie trzyma nas w wiosce i ruszamy dalej zgodnie z mapą. [Opowiadam kapłanowi co wczoraj sie działo]. Myślę, że moglibyśmy ustalić w naszej drużynie jakieś zasady. Albo współpracujemy i wykonujemy wspólnie zadania, albo figa z makiem i wszyscy w swoją stronę. Kazdy powinien sie zobowiązac do lojalnosci wobec spraw drużyny, a nie stwarzać cyrki dobrze prawie?

- Pewnie, że dobrze! Gospodarzu nalej tu wina i coś do zębów włóż żeby było czym mlaskać. Kurcze coś trza zrobic z tym magikiem bo przy nim tylko straty nas czekają!

Gospodarz podszedł żywo do was. Podał strawę i napitek. Nie czekał na zapłatę. Po kryjomu myśląc, że nie widzicie posłał gdzieś stajennego wręczając mu srebrną monetę.

- Dziękuje ci Godbelly - powiedział Dorgan, kiedy ten skończył opowiadać mu zdażenia z wczorajszgo wieczora - sądze jednak, że nie powinniśmy jeszcze opuszczać Herdville, nie dopuki nie przeprosimy konstabla i nie dowiemy się o co nas chciał poprosić...
Dorgan rozsiadł się wygodniej zrzucając z siebie ciężki ekwipunek. Położył go pod ławą, napił się z bukłaka ażeby łatwiej mógł mówić dalej.
- Mam coś jeszcze do załatwienia w tej okolicy, postaram się załatwić to szybko, jednak nie sądze żby dobrym pomysłem było rozdzielanie się w takiej chwili. Te potwory tylko dowodzą tego iż w tym miejscu siły dobra i zła nie są w pełni zrównoważone.
Po skończonej wypowiedzi zabrał swój ekwipunek i ruszył w strone drzwi. Oczywiście miał zamiar odszukać konstabla...
- Panowie, kto ze mną?

Dajże zjeść, człowie... bla bla bla, nasłuchasz się powiedzień tych trolli ogolonych i zaczynasz sam tak gadać, o zgrozo! Dokończę ten posiłek i ruszamy, może i prawda, że udobruchany sołtys da nam te zadanko.

Wyciągam kufer. Otwieram i wyjmuje wiadro. Resztki z tależa wrzucam do niego. Zatrzaskuję klapę i pędze za kapłanem.

Ruszyliście wiec do konstabla. Po krótkim bładzeniu w końcu wpadliście na pomysł aby spytać wioskowych gdzie takowy mieszka. Gdy dotarliście do jego chaty już czekał na was. Siedział na pieńku do rąbania drewna i ostrzył swój nóż...
- Ha! A jednak żeście przyszli. Już z sołtysem stawialiśmy kiedy i ilu was przylezie. Co grosza wam potrzeba? Może się nadacie? A gdzie wasz kompan co to magią się para?

Dorgan nie zwracał większej uwagi na drwiące (no bo przeca wiadomo o so cho) słowa konstabla, przecieżn nie miał zamiaru odpowiadać za czyny swoich kompanów...
- Witaj, nazywam się Dorgan, jestem wysłannikiem Sprawcy Cudów - zciągnął z głowy kolczugę, która zakrywała część twarzy tak aby konstabl dobrze go widział - chciałem przeprosić za pyszne zachowanie naszego kompana, jednak nie sądze żeby aż tak cię to uraziło. - w tym moencie pokłonił się w geście przeprosin. - Zastanawiam się, co też razem z sołtysem dla nas szykowaliście, możesz opowiedzieć coś o tym? Od razu też chciał bym zapytać cię - w tym momencie ukradkiem spojrzał na swoich kompanów i uciszył ton - czy nie ma w okolicy przypadkiem jakiejś świątyni gąda, gdzie mógł bym znaleźć jednego z objawionych kapłanów?

- Bawicie mnie tym swoim śmiesznym zachowaniem. Ach nie myśl ,że to miało uwłaczyć tobie albo tu obecnym. Jak chcecie wiedzieć coś więcej zapraszam do środka. Nie spodziewajcie sie salonów jestem tylko kapitanem straży czyli kilku wieśniaków co to chcieli ekscytującej pracy.
To mówiąc wstał, podszedł do drzwi i otworzył je. Poczekał chwilę i wszedł.
Ze środka rzekł
- Pan Cudów nie gości w naszej okolicy. Jesteś pierwszym jego sługą gnomie od ponad roku. Ostatnio podczas wojny jeden się tu przewinął.

włażę do środka
W takim razie prosto, zwiezle, konkretnie i do rzeczy. Prosimy o zlecenie, którym kusicie nas od wczoraj.

Podejrzliwie patrzę sie na konstabla gładząc toporek i mówię
- Zlecenie zleceniem a ty mi panie lepiej powiedz skąd ty te gały czerwone masz. Chyba nie zprzepicia?

Konstabl popatrzył na gnoma o silnych ramionach i rzekł
- Nie wybiera się rodziców tak jak i dziadków się nie wybiera. Jedyne co możemy wybrać w tym parszywym żywocie to kto i kiedy nas zabije... A i tego nie zawsze będziemy pewni....

- Dobrze więc, wejdzmy... - w tym momencie rozmowa przeniosła się do środka... Rozgoszczając sięwygodnie Dorgan rozgląda się po pomieszczeniu - Co zatem nam chciałeś zaproponować przyjacielu. Jeśli wiesz coś więcej na temat tych potworów z wczoraj o których kompani opowiadali mi, wdzięczny byłbym gdybyś podzielił się i tym...

Drzwi zamknęły się za towarzyszami. Czy konstabl okaże sie krwiożerczymi demonem i rozszarpie wszystkich w środku czy też zwykłym doświadczonym przez los potomkiem diablęcia. O tym dowiemy się z następnej części przygód wywrotowej drużyny...
Może już jutro!

Wystąpili:
Dimble - 30Pd - za odgrywanie (chamstwo...)
Dorgan - 20Pd za odgrywanie (byłoby więcej gdyby napisał co robi wczoraj i dziś

)
Godbelly - 50Pd za odgrywanie
Imsh - 50 Pd za odgrywanie
Niblagon - 20 Pd za odgrywanie (spóźnienie i brak historii postaci - a co Very Happy

)

scenariusz i reżyseria : Ja
Teksty BN - Ja
Scenografia: gnom kurzajka Very Happy