 |
|
 |
|
Autor |
Wiadomość |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 13:33, 24 Wrz 2009 |
 |
- No to może dorzuć jeszcze jaki argument do tego wszystkiego, bo jeśli chodzi o drogę tam to Ulrich obiecał nam o niej opowiedzieć, a prowadzić może Taris. - Łyżką, którą trzymał w ręku wskazał na niego jak gdyby chciał podkreślić, że to o nim mówi. - A jeszcze nigdy źle mnie nigdzie nie poprowadził!
Kiedy zjadł posiłek siedział tak jeszcze przez chwilę słuchając jak rozmowa to czy się dalej, w końcu spojrzał jeszcze raz na elfa.
- Ja jestem za tym żeby dowiedzieć się od Ulricha jak się do tego zameczku dostać i pójść tam samemu, co ty o tym sądzisz? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 13:44, 24 Wrz 2009 |
 |
- Stul ryj albo nic nie dostaniesz - Warknął poddenerwowany elf gdy ten napomniał o podziale skarbów. Jego dłonie momentalnie spoczęły na rękojeściach. Złowrogie spojrzenie przeszyło błazna przy stole. - Powiedziałem jakie są nasze warunki. Bywałem w mniej gościnnych miejscach niż ta zapyziała dziura więc nie przechwalaj się warchole.
Podczas wymiany zdań między Urlichem a Jankinsem elf wychodził już z siebie i rzekł:
- Urlichu drogi, zabierz tych przybyszów stąd i przeproś Josefa za to, iż mu żem karczmę krwią zabrudził, ale nie zdzierżę dłużej tego pyszałkowatego biadolenia.... - mówiąc o wyprowadzeniu przybyszów wskazał na Milczka i jego towarzyszkę, po czym uśmiechnął się przebiegle spoglądając na Jankinsa - ... i przy okazji, sprawie sobie nowe rękawiczki... A jeśli nie skończysz.... To na prawdę pójdziemy sami w drogę, a tobie nawet to parszywe, wysrane przez goblina jabłko nie pomoże. Tak czy owak nie mam zamiaru nigdzie ciągać za sobą gadatliwego półgłówka..
Skończył jeść. Przytaknął tylko na słowa towarzysza po czym wstał i wyszedł za innymi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 13:54, 24 Wrz 2009 |
 |
Kiedy Taris odszedł od stołu Thorik ledwo nie przewrócił się na krześle, które używał jak huśtawki bujając się na jego tylnych nogach.
- Co?! Chcesz tam iść? Chcesz tam iść i patrzeć jak wieśniacy dzielą się jabłkiem?! - Trochę się uspokoił. Postawił krzesło na cztery nogi, po czym westchnął głośno. - Ja nie mam zamiaru tam iść. Ale dobrze już. Jak spotkasz tego wielkoluda to zapytaj go od razu o drogę, ja tu zostanę i... eee... i przyszykuję się do długiej i nieprzyjemnej drogi.
Po tych słowach Taris opuścił izbę, a Thorik sprawdził, czy ktoś obsługuje jeszcze karczmę. Chciał zamówić jeszcze jeden posiłek i jakąś butelkę krasnoludzkiego bimbru. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 14:28, 24 Wrz 2009 |
 |
- Nie idę do ich świątyni tylko chce dorwać Urlicha i wypytać o drogę. Nawet jakby to przypilnuj tego bencwała by szkód nie narobił - Ruszył szybkim krokiem by dogonić wielkoluda... Gdy go dogonił zapytał:
- Wyjaśnij mi kwestię drogi do miejsca naszego celu. Napominałeś coś o zamku i chciałbym uzyskać jakieś dokładniejsze wskazówki. A i gdzie sklep jaki byśmy mogli się zaopatrzyć na drogę w potrzebny ekwipunek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 8:03, 25 Wrz 2009 |
 |
Jenkins spojrzał z wrogością gdy Taris wybuchł i nawrzeszczał na starca. Splunął na bok i mrucząc coś pod nosem wyszedł wciskając ręce w kieszenie kurty.
Gdy krasnolud zawołał o więcej jadła pojawiła się ponownie żona Josefa i po chwili podała to co zamówił. Może nie był to krasnoludzki bimber ale ludzki też nieźle smakował.
Taris wyszedł za Urlichem. Ten przez chwilę milczał idąc obok Ellany i jej elfiego towarzysza. Josef przyspieszył kroku. Śpiewaczka i bard również. Urlich zatrzymał się nagle i odwrócił do Tarisa. Patrzył na niego niecierpliwie.
- Sklep jest tam - pokazał palcem na niewielki drewniany budynek - Prowadzi go Gillo. Teraz go tam nie uświadczycie. Co do celu waszej wyprawy - wzruszył ramionami - Jak mówiłem, znam tylko legendy i domysły nic więcej. Twierdza gdzieś, kiedyś tu stała. Nikt jednak z nas nie potrzebował jej szukać - spojrzał przez ramię na oddalającego się Jenkinsa - No prawie nikt. Ten stary dureń myśli, że nikt nie wie kto posłał te dzieciaki na pewną śmierć. Ale widzę że nie w smak wam z nim pracować. Spróbujcie więc dowiedzieć się coś u Jerimonda - pokazał palcem ponad konary błękitnych drzew pokrytych śniegiem - Gdzieś tam jest jego wieża. Jednak uprzedzam. Mag jest jeszcze większym samotnikiem a niżeli Jenkins. Macie małe szanse na to, że wyrzuci wam przez okno choć spojrzenie. - Urlich odwrócił się i ruszył przed siebie w stronę świątyni - Gillo będzie w sklepie za jakiś czas. Teraz wybacz śpieszę się.
To mówiąc dogonił resztę biegnąc a śnieg skrzypiał wszystkim nieprzyjemnie pod nogami...
A tu jeszcze część mapki opisującej wygląd kawałka wsi
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 9:13, 25 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 15:12, 25 Wrz 2009 |
 |
Elf zrezygnowany powrócił do karczmy. Przysiadł się do Thorika i nalał gorzały do kubka. Sączył ją powoli.
- Nic nam nie da gadanie Urlicha - burknął do kompana przy stole. - Jedyne co nam pozostaje to odwiedzenie maga w jego samotni. On ponoć wie coś więcej niż tylko legendy na ten temat, ale jest jeszcze gorszy i bardziej uparty niż ten obłąkany staruch. Więc co poczniemy, mości Thoriku? Sklep niedaleko, ale też zamknięty więc czas zaczekać, aż skończy się "rada" byśmy spokojnie mogli w drogę ruszyć. Baczmy też na to by nie zwlekać z tym zbytnio. Nie chce brodzić w śniegu po szyję... - Zwiesił smętnie głos... ze zrezygnowaniem i ubolewaniem w oczach spojrzał na krasnoluda. Wyglądał jakby znacznie posmutniał - W ostateczności zostaje nam współpraca z tym starym capem... - Wychylił kubek do dna i odstawił go głośno na stół mierząc pytającym wzrokiem kompana. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 16:04, 25 Wrz 2009 |
 |
Thorik właśnie kończył jeść kolejną porcję śniadania, kiedy Taris przemówił. Chwilę jeszcze przeżuwał patrząc elfowi prosto w oczy, po czym przełknął to co mielił i popił bimbrem. Odstawił kubek na stół praktycznie rzucając go delikatnie na przeciwległy bok stołu.
- Noo... Hmm... A o jakim magu mówisz? Bo jeśli ten twój mag może nam pomóc to wolę jego rady aniżeli bieganie po zmrożonych lasach razem z jakimś starym wszarzem. - W tym momencie spojrzał na starucha, który nie odszedł jeszcze od ich stołu. - Co nie dotarło do ciebie? Zmiataj kmiocie! - Po czym znów odezwał się do kompana. - No to prowadź do tego maga. Do sklepu udamy się jak od niego wrócimy.
Thorik wstał od stołu. Teraz czuł się naprawdę dobrze. Zebrał z ziemi swoje rzeczy, ciepło się opatulił i czekał aż elf poprowadzi go do czarodzieja. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 16:24, 25 Wrz 2009 |
 |
Elf przytaknął. Wstał zebrał cały swój ekwipunek i szczelnie ubrał się w płaszcz. Zarzucił plecak na plecy i ruszył do wyjścia. Szedł przez wieś w kierunku, który Urlich wskazał jako droga do Maga Jerimonda...
- Nie wiem czy znajdziemy go w takich warunkach, bo Jerimond, jak imię jego, mieszka w swej samotni, a jako mag potężny, może zabezpieczać się przed niechcianymi gośćmi... A zima nie sprzyja poszukiwaniom czy innym zajęciom mej natury, ale spróbujemy. Wiesz... trzeba było wziąć tego Dziada... I tak bym go ubił jak jakiego zająca, bo zrzędził za wiele...
Ruszył przed siebie w las.
Używam Wyczucia Kierunku |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 8:47, 27 Wrz 2009 |
 |
Elf i krasnolud ruszyli. Śnieg skrzypiał pod ich butami. Pomimo mrozu czuli się jednak dobrze. Każdy krok przybliżał ich do celu a celem było wykonanie zadania. Minęli świątynię w której zgromadził spory tłum. Nie zatrzymywani przez nikogo weszli w las. Błękitna kora drzew kontrastowała z białym śniegiem zalegającym na podłożu i w konarach.
Tropiciel odkrył kilka śladów zwierząt, które zapuściły się nieopodal wsi. Odkrył również ślady stóp humanoidów, z pewnością myśliwych.
Po jakiejś godzinie weszli głębiej w las. Elf nie widział tu już śladów ludzi, tylko zwierząt. Urlich mówił coś o zachodzie. Kierowali się więc na zachód. Tego był pewny.
Nie mieli jednak żadnej więcej wskazówki co do położenia wieży maga. Wreszcie obaj zauważyli dziwne zjawisko. Po jakiejś półtorej godziny wędrówki odkryli granicę śniegu. Dosłownie w pewnym momencie doszli do miejsca gdzie śniegu nie było. Ani na drzewach ani na ziemi. To znamionowało bliskość magii. Takie cuda się w naturze nie zdarzały. Ruszyli w tym kierunku. Po kilku minutach dostrzegli wśród drzew niewysoką szarą budowlę. Jeśli to nie była wieża maga to oni byli brodatymi goblinami...
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:14, 27 Wrz 2009 |
 |
- No to jesteśmy - Elf uśmiechnął się do siebie i ruszył żywszym krokiem. Przyroda wyglądała tu inaczej... po prostu było piękniej i tropiciel poczuł się jak w rodzinnych stronach... z rozmarzeniem oglądał okolice.
Zbliżyli się do wieży. Wielkie drewniane i jak można było stwierdzić masywne drzwi, nie należały do otwieranych zbyt często. Mimo to może tym razem zostaną ponownie użyte, jeśli przekroczą progi samotni czarodzieja... Nie liczył jednak na to, bacząc, iż Urlich wspominał o wielkiej, może nawet gburowatej, samotności starego czarodzieja, który z innymi nie chce mieć za wiele wspólnego... no ale nie będzie sobie w brodę pluł pytając się "a co by było gdyby"... Wyjął swój miecz i jego stalową rękojeścią głośno zapukał w masywne drzwi, a dudnienie poniosło się słyszalnym echem po wnętrzu wieży... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Nie 10:16, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:05, 27 Wrz 2009 |
 |
Gdy elf huknął kilkukrotnie rękojeścią w drzwi w miejscu gdzie powinna wisieć kołatka pojawiła się wypukłość, która ukształtowała się w drewniane usta.
- Odejdź stąd jeśli ci życie miłe - odezwały się we wspólnej mowie po czym zniknęły.
Krasnolud i elf stali nadal przed wieżą. Jedynymi odgłosami jakie słyszeli był szum wzmagającego się wiatru. Choć dookoła panowała z goła inna atmosfera nadal było tu chłodno jak w zimie. Brak śniegu nie zanegował temperatury. Mróz czuć było na każdym kroku a teraz chłodne powitanie sprawiło, że wzmógł się on bardziej... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 11:06, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:35, 27 Wrz 2009 |
 |
- Ułohoho! Najwidoczniej nasz czarnoksiężnik wczoraj sobie trochę popił i nie ma sił wstawać... Hłehłehłe! - Zaśmiał się krasnolud niewzruszony "gadającymi" drzwiami. - No to może teraz trochę głośniej, co by go obudzić... - W tym momencie przyłożył dłonie do ust kierując strumień słów prosto w najbliższe otwarte okno, jednocześnie przy tym czubkiem buta mocno kopał w dolną część drzwi. - Hej, ho? Panie czarodzieju! Niech się pan nami zainteresuje! Łoho! |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:43, 27 Wrz 2009 |
 |
W oknie pojawiła się twarz mężczyzny. Nie widać było na niej żadnych emocji. Oblicze miał surowe. Ostre rysy twarzy i siwiejące włosy nadawały mu wygląd bardziej szlachcica niźli maga.
[link widoczny dla zalogowanych]
Człowiek obrzucił przybyłych spojrzeniem i rzekł spokojnie
- Alboście głusi, alboście głupi. Odejdźcie stąd czym prędzej, gdyż nie przywykłem powtarzać dwa razy.
To mówiąc zamknął okno i odszedł w głąb budowli. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 11:44, 27 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 12:31, 27 Wrz 2009 |
 |
- Czrodzieju, czekaj! Mamy do ciebie tylko jedno pytanie, potem damy ci spokój... - Ostatnie słowa Thorik mówił już lekko zniechęcony do dalszych prób.
Spojrzał tylko na swojego przyjaciela, choć liczył na to, że mag zachęcony obietnicą spokoju jednak wysłucha pytania śmiałków. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 14:23, 27 Wrz 2009 |
 |
Przez długie chwile nic się nie wydarzyło. Kompani powoli zamierzali odchodzić jednak wtedy drzwi skrzypnęły i ukazała się w nich ledwo widoczna zjawa, która po chwili rozpłynęła się w niebyt. Jakiś czas później w drzwiach pojawił się sam mag.
- Niebywałe. Nadal tu tkwicie. Obietnica spokoju jest tak nęcąca, że postanowiłem wysłuchać was dla zabawy. Mówcie jeno szybko i na temat gdyż jeśli mam przeliczyć mój czas na złoto to nie wypłacilibyście się przez trzy żywoty.
Mag uniósł brew wyczekująco. Nie zaprosił ich do środka. Stał w drzwiach gotów je w każdej chwili zamknąć... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 14:35, 27 Wrz 2009 |
 |
- Jeden z wieśniaków zamieszkujących pobliską wioskę powiedział nam, że znasz drogę do Twierdzy zakopanej pod ziemią... - Thorik pogładił brodę ręką. - Jeśli znasz tą drogę to zdradź nam ją a nie będziemy cię więcej nękali.
To powinien być dobry argument. Widać czarodziej woli poświęcić chwilę swojego cennego czasu w zamian za kolejną obietnicę spokoju. Thorik był dumny, że chytrze wykorzystał słabość maga. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 16:56, 27 Wrz 2009 |
 |
Mag rzekł z patosem lecz też z wyraźną drwiną w głosie:
- Kolejni śmiałkowie, którzy chcą zbadać mroki twierdzy, którą pochłonęły trzewia ziemi.
Jego mina zdradzała jednak zainteresowanie całą sprawą.
- [color]Powiem wam, a jakże. Nic mnie to nie będzie kosztowało aczkolwiek nawet będę mógł zyskać. Jeśli wrócicie stamtąd cali oczywiście[/color] - twarz maga po raz pierwszy zdradziła jakiekolwiek emocje, uśmiechnął się z przekąsem - Za tę informacje będę chciał tylko jednego. Podobno Smoczy Kult, który kiedyś władał tą twierdzą miał w posiadaniu wiele ksiąg o smoczej rasie. Jeśli te księgi nadal tam są przynieście je a może pokuszę się o dodatkową zapłatę. Co do samej twierdzy to musicie kierować się na północ. Twierdza jest jakieś piętnaście kilometrów stąd. Wejście do niej wiedzie ponoć przez ogromną szczelinę w ziemi. Byłem tam raz jako młody mag, ale nie odważyłem się zejść w mrok jaki tam zastałem. Teraz zaś odejdźcie. Mam ważniejsze sprawy niż niańczenie trzech osób rządnych przygód i skarbów.
To mówiąc zatrzasnął drzwi i tyle go było widać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:18, 28 Wrz 2009 |
 |
- Oczywiście kultura pośród czarodziejów gra ważną rolę. - Thorik kolejny raz wyśmiał obyczaje maga. Spojrzał na swojego kompana. - No, no? Co ja widzę, mamy kolejne zlecenie. Szkoda tylko, że nie przybliżył nam wartości tych woluminów, ani tego jak wyglądać będzie ta jego dodatkowa zapłata. - To mówiąc krasnal zaśmiał się po raz kolejny. Sam już nie wiedział, czy jak dotąd spotykają samych kretynów, czy po prostu nikt ich tu nie lubi.
Przez chwilę jeszcze pocierał ręce tak aby się trochę rozgrzały puki znajdują się w ciepłym miejscu po czym odwrócił się w stronę z której przyszli i rzekł.
- No to pora na nas. Prowadź kompanie zatem do tego sklepu... - Ruszył pierwszy nie obracając się na towarzysza. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 17:39, 28 Wrz 2009 |
 |
Elf stał i słuchał wygłupów czarodzieja. Co do woluminów wiedział jedno. Tanio ich nie odda bo swoją wartość takie rzeczy mają, a zwłaszcza dla takich pazernych i łakomych jegomościów jak ten magik, który, gdyby nie oni, nie ruszył by tyłka z krzesła przez następne trzy eony... Prychnął wzgardliwie gdy krasnolud wspomniał o kulturze czarodziejów, a następnie ruszył za nim, kierując się ponownie do wsi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 18:11, 28 Wrz 2009 |
 |
Gdy dotarli do zaśnieżonych obszarów postanowili wrócić po swoich śladach. Coś się tu jednak nie zgadzało. Zarówno elf jak i krasnolud spostrzegli dziwne zjawisko. Jakieś dziesięć metrów w bok od ich śladów odkryli drugie. Tropiciel był pewny ,że wcześniej ich nie było. Był to elf lub człowiek. Jednak albo szedł za nimi, albo był magikiem. A może po prostu wcześniej ktoś z wioski przyszedł do maga. Obaj wątpili aby ślady należały do czarodzieja. Nie był on typem, który wynurza nos ze swojej wieży.
Nie spotkali jednak nikogo ani niczego co przeszkodziłoby im w wędrówce do wsi.
Zalesie przywitało ich wrzawą. Ludzie radowali się. Na placu trwała jakaś zabawa. Szybko spostrzegli, że cała radość jest skupiona wkoło młodego mężczyzny... tego samego, którego truchło przyniosły wczorajszego wieczora gobliny. A więc magia owocu naprawdę działa! Gdy dostrzegł ich Naendil ruszył w ich stronę.
- Syn Havoców żyje. Ożył dzięki magii owocu. Niech będą dzięki Menelofowi. Chodźcie radujcie się wraz z nami! - rzekł radośnie i powrócił do tłumu wieśniaków. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:50, 28 Wrz 2009 |
 |
- Nie mam ochoty na balowanie, ale chętnie napije sie, ogrzeje i zjem co ciepłego... - elf burknął tylko pod nosem. W całym tym chaosie biesiady odnalazł młodzieńca, który uchodził za cudownie uzdrowionego.
- Młody Havock? Taris jestem. Nie lubie owijać w bawełnę, dlatego zapytam wprost - spojrzał dość twardo - Mógłbyś mi i mojemu towarzyszowi opowiedzieć co się stało nim Cię tu przywlekli? Nie koniecznie teraz, ale nie chciałbym byś zwlekał z tym. Jak znajdziesz chwilę to będę tam - wskazał miejsce gdzie stał jego posiłek - To przez co przeszedłeś może mieć wiele powiązania z celem naszego przybycia w te miejsce, więc jeśli chcesz pomóc tubylcom by nie skończyli tak jak ty dziś rano to czekamy.... a Nerull niech żałuje, że stracił taką ofiarę... - po tych słowach odszedł... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 0:23, 29 Wrz 2009 |
 |
DROGA POWROTNA
- Coś mi się wydaję, że ten stary wieśniak nie dał za wygraną i za wszelką cenę chce zasmakować przygody razem z nami. Klnę się na swój topór, że jak go me ślipia gdzieś za nami wypatrzą to go zarżnę jak goblina! - Ostatnie zdanie wykrzyczał tak głośno ażeby ktoś kto ich śledził był świadom postawy krasnoluda.
ZALESIE
- Ej Naendilu, powiedz mi jeno, czemu miało by nas to interesować? W dupie mam twoich wieśniaków, nie po to tu przybyłem żeby radować się z powodu jakiejś piekielnej, poza boskiej magii, którą wasza wioska się para...
Po tych słowach udał się za Tarisem do karczmy, gdzie zamówił sobie dzban piwa. Przysiadł do jednego ze stołów, gdzie jego kompan ułożył swój posiłek.
Kiedy Taris wrócił krasnal odezwał się.
- No to chwilę odsapnijmy i pójdźmy do tego kupca. Czas nas nagli, a ta wesoła wioska przyprawia mnie o mdłości. Najchętniej wszystkich tych wieśniaków zaprzągł bym do odbudowy tej ponoć cudownej cytadeli ku czci Abbathora, kiedy już ją wyswobodzimy z rąk inszego plugastwa... - Pociągnął potężny łyk prosto z dzbana. - Tam bym zamieszkał! Tak, właśnie tam! Nawet nie wiesz jak miło spędza się długie lata pod ziemią! - Thorik był wyraźnie podekscytowany wyprawą. Dawno już nie używał swojego topora.
Patrząc złowrogo na radujących się wieśniaków spokojnie dopił swój dzban, po czym potarł dłonie, zarzucił na siebie swój ekwipunek. Teraz czekał spokojnie aż jego kompan dokończy posiłek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 9:04, 29 Wrz 2009 |
 |
Kapłan odszedł nic nie powiedziawszy. Wrócił do tłumu. Szepnął coś do ucha Urlicha a tamten odprowadził wzrokiem przybyszów i długo jeszcze gapił się jak ci zniknęli za drzwiami karczmy.
Gdy krasnolud był w połowie dzbana przyszli do nich kapłan i konstabl wraz z młodzieńcem wyrwanym z rąk śmierci.
- Słuchajcie - rzekł twardo Urlich - Poznałem się po was od razu, ale jako żem gościnny nie wyprosiłem. Nie chcemy mieć nic z wami wspólnego i rad będę jeśli posłuchacie mych słów i odejdziecie stąd jak najszybciej. Na razie to jest prośba - bystry wzrok elfa dostrzegł trzech zbrojnych czekających pod oknem karczmy - Zważcie to. Ojciec Naendil i młody Havoc przyszli tu spełnić prośbę twojego elfiego przyjaciela - rzekł do krasnoluda Urlich i przesunął się trochę na bok.
Obaj kompani spostrzegli, że do konstabl wziął ze sobą miecz i trzymał swą dłoń blisko rękojeści.
Elf ponaglił młodzieńca i ten rzekł:
- Panie, chciałeś wiedzieć co mi się przytrafiło. Były to demony wyglądające jak rośliny. Były małe, szybkie i bezszelestne. Nie wydawały dźwięków. Nie znały litości. Chwyciły mnie swymi konarami i wlokły przed długi czas na północ. W pewnym momencie uderzyłem się o wystający konar i straciłem świadomość. Nic więcej nie pamiętam.
Potem odezwał się kapłan
- Nigdy nic takiego nie widziałem. Nie szukajcie więc rady u mnie. Masz swojego boga a ty swojego - rzekł uszczypliwie Naendil - Spytajcie ich - dodał i wyszedł wraz z Havockiem i Urlichem. Konstabl nie spuszczał wzroku z krasnoluda i z elfa bacząc na ich najmniejszy ruch. Gdy zamknął za sobą drzwi nikt już nie niepokoił ich...
Gdy zjedli i wypili wyszli z zajazdu. Tak jak przewidział elf po południu zaczęła się krótka odwilż, która pod wieczór zaskoczy wszystkich zdradliwym lodem. Dotarli do sklepu. W izbie do której weszli było trochę rupieci, jakieś beczki i worki, trochę broni, wśród której przeważały łuki, sztylety i włócznie [czyli podstawowy ekwipunek myśliwego]. Elf dostrzegł też swój ulubiony symbol w kącie pomieszczenia, lekko wyszczerbioną i rdzewiejącą już kosę. Z zaplecza wyszedł gnom, Gillo jak go zwali wioskowi i rzekł
- Słucham... A to wy - zawahał sie przez chwilę - Urlich powiedział abym was wysłuchał i abyście czym prędzej odeszli. Zrobicie jak chcecie. Dla mnie pieniądz to pieniądz nie ważne czyj. Nic do was nie mam i mam nadzieję, że dobijemy uczciwego targu. Co potrzebujecie? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 16:34, 29 Wrz 2009 |
 |
Krasnal wszedł do środka. Już zaczynał się przyzwyczajać do takiej pogody. Z drugiej strony miał nadzieję, że sklepikarz znajdzie ciepłe ubranie na jego rozmiar. Miał też zamiar kupić trochę liny - w końcu idą pod ziemię.
Rozejrzał się po sklepie. Wybrał sobie parę rzeczy po czym podszedł do gnoma i oddał mu odpowiednią ilość złota nie odzywając się do niego. Szkoda mu było biedaka, który wybrał głupią ścieżkę zostając sklepikarzem w jakiejś małej wiosce. Thorik bardzo szanował gnomy. Od zawsze jego klan bratał się z tymi małymi spryciarzami. Westchnął tylko głośno odwracając się od niego.
Stanął gdzieś w koncie sklepu, gdzie przyodział się w nowe, cieplejsze ubranie. Ciepłe rękawiczki, gruba peleryna z kapturem i wełniane leginsy na pewno zapewnią mu teraz ciepło na całą drogę.
- No elfie, ruszajmy się, pora już na nas... - Po tych słowach stanął przy drzwiach i czekał aż elf skończy kupować i będą mogli ruszać w drogę.
AKTUALIZACJA W EKWIPUNKU |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 9:27, 30 Wrz 2009 |
 |
[Nie czekam na Samaela, kupi to co będzie dostępne ruszamy dalej... dobra przyznam się, chciałem być autorem postu nr 3000 ]
Elf skończył zakupy i wyszli ze sklepu bez słowa zostawiając gnoma skrzętnie zliczającego złote i srebrne monety.
Ruszyli nie niepokojeni przez nikogo. Elf dobrze wiedział, że z pewnością nie dotrą do celu przed zmrokiem. Może jutro rano ale nie dziś, z pewnością nie dziś. Pokonać tyle kilometrów w śniegu i lodzie graniczyło z cudem. Gdy dochodzili do granicy lasu, mijali rozpadającą się chatę. Wyszedł z niej Jenkins z uśmiechem na twarzy. W jednaj dłoni trzymał siekierę, w drugiej dymiącą fajkę.
- Ha! - krzyknął do nich machając dłonią obojętnie - A jednak leziecie co!? - wydarł się znów. Byli oddaleni od niego może z 20 metrów. - Pozdrówcie ode mnie driady na wiosnę, ha ha. - pociągnął z fajki - Nooo chyba, że przyjmiecie jednak zaproszenia starca! Poleziecie rano, noce są niebywale zimne. No co skusicie się na odrobinę wina?
Kopnął drewniany bal, schylił się i postawił go na pieńku. Po chwili zaczął rąbać drwa nie zważając ani na elfa ani na krasnoluda. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 9:30, 30 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
 |
|
 |
|