|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:45, 14 Paź 2012 |
|
Yaspor nie odpowiedział od razu. Rzucił się w stronę Meredith, ale ta odepchnęła go wyraźnie zła. Ponaglając maga wzrokiem kobieta wyjęła z kurtki eliksir i wypiła go. Jej rany poczęły się goić.
Yarpen nie odnalazł niczego co by mogło powiedzieć mu o napastnikach. Jednak posłyszał, że jeden z nich jeszcze dyszy. To był ten co próbował upchnąć z powrotem do środka swoje flaki. Wyszczerzał on zakrwawione zęby w stronę zwycięzców i próbował coś mówić. Jego język jednak był tak egzotyczny, że nawet sam Elminster nie potrafiłby go bez użycia magii zrozumieć. Jedno słowo przed śmiercią wypowiedział całkiem zrozumiale "Shar".
Bohaterowie nie zdążyli jeszcze ochłonąć po walce gdy musieli naszykować broń na kolejnego intruza. W drzwiach pojawił się zakapturzony mężczyzna.
Gdy piątka towarzyszy przyjęła znów pozycje do ataku uniósł ręce i rzekł lekko przerażony
- Na Mystrę! Co się tu wydarzyło! - mężczyzna ściągnął kaptur i stanął przed nimi mistrz Kastor, tan sam co tak niemiło przywitał ich po wyjściu z portalu - Rada wykryła tu nielegalne użycie mocy magicznej. Ktoś przed tym budynkiem rzucił czar i nie miał na to pozwolenia - Kastor wszedł ostrożnie stawiając kroki. - Po tym małym pożarze widzę, że ktoś czarował także w środku. To kula ognia prawda? - spojrzał na Yaspora.
- Prawo nie zabrania praktyk magicznych w swoim własnym domostwie - rzekł pod nosem czarodziej a Kastor mu przytaknął.
- Cóż, o ile nie zabija się przy tym ludzi.
- To oni nas napadli! - krzyknął Yaspor.
- Tak, rozumiem. To wiele wyjaśnia. Twoi ochroniarze sprawili się wybornie jak widzę. Cóż nie pozostaje mi nic innego jak zawiadomić straż... och, czy ja się mylę, czy to panna Stormwell?
Meredith wyszła zza pleców półorka i choć nie wyglądała zbyt dobrze to stanęła wyprostowana przed Kastorem
- Jak widzi szanowny mag, straż miejska jest już na miejscu. Opiszę w raporcie pana zaangażowanie. Gdy nas tu prawie zaszlachtowali pan stał spokojnie obok? Wiem, że magiczne kamienie rozproszone po mieście przenoszą jednego, lub więcej z was gdy w stolicy ktoś nielegalnie czaruje!
- Musiał nastąpić jakiś mistyczny błąd, gdyż pojawiłem się tu dopiero teraz - rzekł z nieudolnie skrywanym kłamstwem Kastor.
Meredith warknęła coś po elficku i spojrzała na Yaspora. Młody mag nie miał chyba już takiej odwagi sprzeciwić się Kastorowi. Widać było, że chce aby sobie poszedł. Poszukał wzrokiem pomocy w kompanach...
(Dla każdego po 900 PD) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:55, 14 Paź 2012 |
|
- Gnida. - Burknął pawie niesłyszalnie Yarpen. Sam nie miał argumentów do przegadania maga, tym bardziej, że nie znał praw panujących w Amn. Nie znał się na czarowaniu, ale słyszał tylko, że nie można w tym mieście legalnie rzucać czarów bez pozwolenia. - No to skoro wszystko je już jasne, a i prawo jest na miejscu to chyba nie potrzebujemy już waszej pomocy panie.
Krasnolud czuł, że czarodziej kłamie, że czekał żeby intruzi rozprawili się z nimi. Nie wiedział tylko czemu. Pewnym było jednak, że od niego się tego nie dowie, tą sprawę musieli załatwić sami. Spojrzał po reszcie mając nadzieję, że nie dadzą czarodziejowi wskazówek dotyczących swojej misji tutaj. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:05, 15 Paź 2012 |
|
- Ohh Yarpenie, czemu tak nagli ci by wydalić tego przemiłego czarodzieja z dala od nas. Sadzę, że skoro już pofatygował się tu przyjść i łaskawie powiadomić nam, że ku naszemu zdziwieniu, ktoś nas zaatakował. Pomorze nam tu posprzątać i zapewne dopilnuje by więcej takie rzeczy się nie zdarzyły-
Sarkastycznie i z najwyraźniej dobitnie nie ukrywanym urazem spojrzał na Kastora.
Dopiero co przybyli do miasta, a już napaści i kłamstwa. Aramil z początku zaczął nie znosić tego miasta. Oby trop morderstwa prowadził gdzieś spoza. Pośród tej zbieraniny budynków i setek praw i zasad, elf czuł się nieswojo. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 10:08, 16 Paź 2012 |
|
Kastor mierzył ich przeciągłym wzrokiem, wodząc od jednej twarzy do drugiej. Na jego obliczu malował się uśmiech politowania. Odchrząknął wreszcie i rzekł twardo
- Nie wyglądam na żebraka, co za parę miedziaków będzie się babrał w trupach. Prędzej najmijcie kompanię podobnych sobie awanturników, może jakaś się znajdzie. Tymczasem muszę wyśledzić tego, kto użył tak bezczelnie - spojrzał na Yaspora - mocy magicznej bez wyraźnego pozwolenia. Prawda. Wy mi w tym nie pomożecie. - znów zawinął płaszcz i teatralnie zszedł ze sceny.
Człowiek ten sprawiał wrażenie jakby coś wiedział. Jednak mogła to być jedynie poza aby zainteresować swoją osobą poszukiwaczy przygód i wciągnąć ich w jakąś swoja intrygę.
- Nie zważajcie na niego - rzekła Meredith opadając na krzesło. Rozejrzała się po pobojowisku. - Dużo mówi, jak to mag i choć jest potężny to nadal ma niskie miejsce w hierarchii Zakapturzonych. Chce za wszelką cenę wywąchać jakiś spisek aby awansować.
Yaspor gasił właśnie jakąś szmatą płonący stolik. Jego kula ognista narobiła sporo szkody w domostwie Karla Albiona.
- Musimy się spieszyć. Moi przyjaciele, te tatuaże... mogą być magiczne - Yaspor wymówił pospiesznie jakaś magiczną formułę i przyglądał się ciałom napastników. Kiwnął głową, pewność siebie wróciła i Yaspor rzekł
- To dość silna magia zaklinań. Ktoś zmusił ich do ataku na nas. Czyżby to był ta zakapturzona istota? Tymczasem proponuję udać się w jakieś bezpieczniejsze miejsce. Będę musiał zniszczyć dom - przełknął ślinę a Meredith westchnęła cicho - Mistrz ma zainstalowany mechanizm burzący... Znaczy dom po prostu zostanie starty w pył a wszystko i wszyscy w nim również. Miało to być zabezpieczenie przed... przed zbyt potężnym przeciwnikiem - wzruszył ramionami - Karl nie był najpotężniejszym magiem w Faerunie.
Meredith wstała powoli. Widać było, że jej rany doskwierają bardzo ale dzielnie walczyła z bólem.
- Chodźmy stąd. Robi mi się niedobrze gdy pomyślę, że Karl będzie pochowany razem z tymi bestiami - splunęła w stronę jednego z poległych i kopnęła go.
Yaspor zmartwił się na słowa półelfki.
- Racja. Ich miejsce jest w rynsztoku. Tam skąd wyleźli!
Yaspor na protesty towarzyszy co do zniszczenia, doszczętnego zniszczenia budowli rzekł, że Karl miał zbyt wiele niedokończonych eliksirów i magicznych urządzeń aby te wpadły w niepowołane ręce. Do tego oni teraz nie mają przecież czasu na zabieranie wszystkiego. Zresztą gdzie by to schowali? Liczy się czas. Trzeba wytropić owego Grobisza, który może coś wiedzieć o księdze. A do tego kto wie czy za chwilę nie znajdą się kolejni wytatuowani szaleńcy?
Gdy ułożyli ostatnie ciało na wozie cyrulika, który słynął z tego, że badał anatomię ludzką, Yaspor wyniósł tylko dwie torby z domu Karla.
- Tu spoczniesz przyjacielu - rzekł i wyjąwszy małą broszę z brązu złamał ją na pół. Dom jak stał tak dosłownie w ułamku sekundy począł zmieniać się w pył. Nie minęło jedno bicie serca a na miejscu piętrowej budowli stał pusty plac, z którego wiatr zwiewał kurz, piach i pył.
- Jak... jeśli się to wszystko już skończy postawię tu pomnik ku pamięci Karla - Yaspor spojrzał na towarzyszy z oczami pełnymi łez - Teraz jedyne co możemy zrobić to dopaść morderców mistrza.
5 Flamerule 1372 KD, Athkatla, gospoda "Miedzianym Diademem"
Postanowili zatrzymać się gospodzie w Slumsach. Miedziany Diadem prowadził poczciwy Bernard. Yaspor twierdził, że ma on powiązania z Harfiarzami a co za tym idzie, może uzyskają od niego jakieś wieści o Grobiszu i całej sprawie. Meredith udała się na spoczynek w pokojach na piętrze. Po krótkiej rozmowie z Yasporem na osobności zniknęła na górze. Wspólna sala była dość zatłoczona i gwarna. Nie przeszkadzało to im, nawet cieszyli się, że ich rozmowa nie będzie podsłuchana. Kilku marynarzy rozprawiało nad mapą Fearunu, którą to droga najszybciej dotrzeć na interesującą ich wyspę. Dwoje szlachciców, w krasnoludzkiej obstawie weszło właśnie i po szybkiej lustracji sali dołączyli do palącego fajkę elfa i ubranego na czarno łotra. Pewien pijak zatoczywszy się wylał zawartość kufla na ziemię i klnąc dotoczył się do szynkwasu. Towarzysze postanowili rozmówić się co wiedzą i gdzie to może ich zaprowadzić. Yaspor rzekł do krasnoluda.
- Yarpenie, co wiemy? - mag zdawał sobie sprawę, że krasnolud mógł znaleźć coś więcej w domu Karla a jego zniszczenie wcale nie pomogło - Ufam, że rzucisz jakieś światło na to wszystko.
Zanim jednak tropiciel zdąrzył otworzyć usta pojawiła się dziewka służebna aby przyjąć zamówienie. Gdy siedli już z kuflami piwa i jadłem mogli porozmawiać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 12:36, 16 Paź 2012 |
|
- No dobra, to słuchajta. - Zaczął popijając piwo. - To, że Karl został zaskoczony to chyba nie muszę mówić co? Zaatakowały go jakieś istoty o gazich, ten no gadzich stopach. Nie mam pojęcia jak doszło tam do takiej jatki, to musiało być strasznie i choć pomógł bym Karlowi w każdych okolicznościach to cieszę się, że mnie tam nie było. Zwłoki czarodzieja, jeśli można je tak nazwać nie miały szkieletu. To chyba tyle jeśli chodzi o samego Karla. W komnacie znalazłem jeszcze ten grot włóczni, na pewno należał do napastników. Nieco dalej znalazłem też tą zakrwawioną kartkę, to na pewno z tej księgi o której mówiłeś Yasporze. - Krasnolud wyciągnął przedmioty na stół rozglądając się, czy nikt ich nie obserwuje. Może to była paranoja, ale podejrzewał, że Kastor będzie ich śledził, być może magicznie. - To tyle co udało mi się ustalić. Gdybym miał więcej czasu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 18:14, 16 Paź 2012 |
|
Yaspor schylił karnie głowę. Po chwili jednak rzekł.
- Wiem, przepraszam, ale musiałem. Nie znałem wszystkich sekretów mistrza, kto wie co tam się mogło kryć. - Yaspor wyraźnie żałował. - Mamy jeszcze trop w postaci Shar. To zła bogini. Nie znam się na religii, brakuje nam kapłana ale Shar ma chyba podły charakter a jej wyznawcy czczą noc i mrok. Na Azutha i Mystrę, bogowie w tym świecie są naprawdę szaleni. Mistrz opowiadał mi o światach, gdzie czci się tylko jedno bóstwo, dajecie wiarę? Czy to nie uprościłoby życia? - czarodziej znów dał się złapać na tym, że gada od rzeczy - Dobrze. Powiedzmy, że Bernard nam pomoże w znalezieniu kogoś kto zidentyfikuje stronę z księgi i ten ułamany grot włóczni. Tymczasem chciałbym wam podziękować, że stanęliście w obronie domu mojego mistrza. Wiem, że może była to konieczność, ale wielu poddałoby się - blondyn począł grzebać w swojej torbie wyjmując małe zawiniątka i sprawdzając zawartość każdej z nich - Rękawice zręczności, wzmacniają wrodzone zdolności manualne. Nie obraź się krasnoludzie, ale przyda ci się jako tropicielowi i zwiadowcy, choć strzelasz wybornie! Rękawice Siły jakich pełno tu w Amn. Masz dzielny półorku. A ty druidzie przyjmij ten sejmitar. Jest magiczny. Może daleko mu do kling słynnego Drizzta, ale z pewnością będzie ci służył w tej przygodzie i wielu innych.
- O! Mówimy o przygodach - do stolika dotoczył się lekko podchmielony, okuty w zbroję jegomość o dość pogodnej twarzy. Na piersiach nosił symbol kościstej dłoni trzymającej szale wagi a w ręku kufel piwa. Dosiadł się bez pardonu i prawił - Przygody wymagają dobrego zaplecza logistycznego, ale również - tu uniósł palec w ojcowskim upomnieniu - Teologicznego. Wiecie Kelemvor czeka na nas wszystkich i to on rozsądza nasze grzechy. To przed nim staniemy najpierw w naszej długiej wędrówce po życiu. Ha! Jezdem Fumol kapłan w służbie Sędziego Potępinych. Chętnie do was przystanę i wspomogę silnym ramieniem - huknął się w biceps - Oraz mądrą radą - stuknął się w szyszak kuflem piwa, który zdążył już opróżnić. - Chętnie odbędę podróże, powojuje ze złem i nieumarłymi a także wyleczę tych, których Kelemvor jeszcze nie zechce wezwać!
Yaspor wyglądał na zbitego z tropu. Fumol choć wyglądał sympatycznie mógł być kolejną pułapką albo jeszcze gorzej - szpiegiem. Nie wydawał się zły, ale pozory zawsze mogły mylić.
Ich obawy zostały rozwiane gdy na wewnętrznej stronie, czerwnonego płaszcza kapłana dostrzegli srebrny znaczek przedstawiający sierp księżyca, który otulał harfę.
Fumol uśmiechał się przyjaźnie czekając na odpowiedź.
Btw Rękawice zręcznosci +2Zr, Rękawice siły +2 siła, Sejmitar +1 |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Santi
Gracz
Dołączył: 11 Lis 2010
Posty: 33 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 15:32, 17 Paź 2012 |
|
Thor przyjrzał się uważnie nieznajomemu. Widział w nim wiele cech które on sam także posiadał. Postanowił zacząć konwersację. 'Widzę żeś mężny chłop... Wojowałeś już gdzieś?.. Pokaż no swoje ręce..." Thorowi podobała się sylwetka owego Fumola. "Według mnie Fumol powinien dołączyć do naszej wędrówki. Z pewnością do rozwiązania tej zagadki przyda nam się każda para rąk..., i to nie byle jakich rąk! HAHA.. Z entuzjazmem potrząsnął dłoń Fumola, po czym rozejrzał się dookoła czekając na reakcję jego towarzyszy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 17:02, 18 Paź 2012 |
|
- Kolejna para rąk gotowa do kopania tyłków? - Yarpen zaśmiał się rubasznie w stronę swojego półorczego kompana. - Jak dla mnie to możesz się nam przydać Fumolu, choć to nie ja mam prawo podejmować w tej drużynie decyzje. - Tu spojrzał w kierunku Yaspora, który to zdawał się być najbardziej powiązany z tym całym bałaganem, który się wokół nich rozgrywał. Z resztą tak jak mówił czarodziej "brakuje nam kapłana", a Fumol był właśnie jednym z nich.
- No, ale o co w ogóle chodzi z tą Shar? Co ona ma z tym wspólnego? Właśnie Fumolu, może spróbujesz się wkupić w nasze łaski garścią przydatnych informacji na temat tej bogini. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Czw 17:48, 18 Paź 2012 |
|
Początkowo nieufnie i z pewnym obrzydzeniem spoglądał na rzeczonego osiłka.
Jego nachalna i rubaszna postawa przywodziła mu na myśl kolejnego z zapijaczonych tu łotrów.
Wątpliwości zostały jednak szybko rozwiane gdy elf swym bystrym wzrokiem spostrzegł błysk srebra. Nie było możliwości by nie rozpoznać tego symbolu. Nasz dobry nieznajomy należał do organizacji harfiarzy, szeroko znanej i cenionej. Czy to szczęśliwy przypadek, iż znalazł się on tu i losowo przysiadł się do obcych mu ludzi.
Aramil nie był wstanie uwierzyć w taki zbieg okoliczności, człowiek ten coś wiedział, być może wiedział nawet czego potrzebują i co robią. Mimo wszystko trzeba było być ostrożnym.
- Jestem w stanie zgodzić się wraz z Thorem. Jednakże skoro już siedzimy przy kuflu- Ukradkiem spojrzał na swój niemalże nie zaczęty trunek.
- Proponuję byś opowiedział nam o sobie coś więcej- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:08, 20 Paź 2012 |
|
- E tam, opowiastki - zaczął znużony kapłan - Ale jak chceta. Mówiłem, Fumol jezdem. Kapłan w służbie Kelemvora. Może trochę odstaję od moich współwyznawców, ale ci ponuracy nie wiedzą jak cieszyć się życiem! Ha! To jest sztuka. Sędzia przyjmie nas tak czy owak, niezależnie czy będziemy posypywać głowy popiołem czy będziemy żyć hucznie! Wychowałem się tu w Amn, w niewielkiej wsi pod stolicą. Zaatakowały ją ghule. Cała zgraja, mówię wam! Rozrywały i zjadały wszystko, krowy, konie i ludzi, któzy nie zdołali ujść z domów. Przewodził im kapłan Myrkula. Wtedy jeszcze Myrkul żył. Umknąłem dzięki Bernardowi, naszemu gospodarzowi. Przygarnął mnie i wychował. Sędzia Potępionych wziął mnie pod swoją opiekę tuż po tym jak Bernard dał sobie spokój z zamęczaniem starej głowy moimi ciągłymi bójkami. Odebrałem naukę w dawnej świątyni Myrkula, teraz prowadzonej przez braci wyznających Kelemvora. - uśmiechnął się przyjaźnie - Rad jezdem, że mnie chcecie! Shar, powiadacie. to zła bogini. Powiadają, że dąży do nicości, gdyż była nią zanim sędziwy Ao stworzył Toril. Selune to jej siostra, ale też wróg największy. Shar rządzi nocą, mrokiem i cieniem. Zwą ją Mroczną Boginią. Nie wyglądacie na wyznawców, czuję, że chyba Kelemvor przyjmie do siebie kilku z nich. Tych którzy staną na waszej... naszej drodze! Ha!
Yaspor przysłuchiwał się mowie kapłana. Najwidoczniej zauważył również symbol Harfiarzy, gdyż rzekł kiwając głową
- Sługa mający za patrona takiego boga przyda man się w naszej sprawie. Fumolu złotem ci odwdzięczę się za ową pomoc...
Kapłan przerwał mu raptownie
- Złotem!? Panie, postaw znużonemu kapłanowi kolejkę piwa i możesz mnie nazywać przyjacielem! Złota na tamten świat nie wezmę ale wspomnienia ze wspólnej biesiady nikt mi nie odbierze!
Yaspor uśmiechnął się do siebie i zawołał dziewkę służebną aby doniosła kolejne kufle.
- Dziś możemy sobie pozwolić na takie wyskoki. Każdy z nas znużon jest, myślę, że dziś wypytać można o Grobisza, a jutro go poszu...
- [color=brown]Grobisz? - Fumol znów przerwał Yasporowi - Wysoki, łysy drab ze szramą na poliku? - mag pokiwał głową z entuzjazmem - Znam jegomościa! O zaciągnął się na starą krypę płynącą do Calimportu. Będzie ze dwa dni temu.
Yaspor opadł na krzesło zrezygnowany.
- To tyle jeśli chodzi o Grobisza. Jedyna nadzieja nam przepadła. Karl nie będzie pomszczony a księga, czymkolwiek jest znajduje się w niepowołanych rękach. Przyjaciele nadzieja jest dla głupców takich jak ja... - upił solidny łyk piwa, a potem dokończył kufel nie zważając na to, że spora część jego zawartości leje mu się po brodzie i zalewa szatę. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 11:10, 20 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:17, 20 Paź 2012 |
|
- Yaspor kurna ty cholero! Jeśli teraz będziesz chciał się poddać i powiedzieć, że tak śmierć Karla jak i nasza podróż tutaj były bez sensu to gwarantuje ci, że jak w typowy dla półorków sposób skopie ci tyłek tymi oto rękami. - Zaśmiał się w kierunku Thora, patrząc, czy ten nie zamierza w końcu przyłożyć mu za te żarty o kopaniu tyłków rękami.
- Dobra, pośmialiśmy się... Ja się po śmiałem znaczy. - Zaczął, ponownie zwracając na siebie uwagę kompanów. - No to teraz wróćmy do rzeczy. Wiem, że nie jestem największym z was, ale to nie znaczy, że możecie tak po prostu pomijać moje słowa. Te rzeczy, znalazłem szperając na miejscu zbrodni i TO jest teraz nasz jedyny trop, a nie ten Ibisz, czy jak mu tam. - Wskazał na przedmioty, które wyłożył na stół tuż przed zjawieniem się Fumola. - Nie znam się zbytnio na takich dziwach, a i ten grot może nam coś powiedzieć o napastnikach. No Yaspor, skup się, ty Fumolu możesz mu w tym pomóc.
Może chociaż jakieś testy na wiedzę wykonaj. Jak ci to nie wyjdzie to uruchom kolejny skrypt bo chyba tracimy wątek. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:16, 21 Paź 2012 |
|
Yaspor zerwał się na równe nogi
- Racja! Zapomniałem o tym fakcie! - był podekscytowany jak dziecko. Usiadł jednak gdy Yarpen wyjął kawałek grotu i pokazał go reszcie. Fumola zainteresowała bardziej stronica z księgi. Wziął ją i obrócił kilka razy w dłoniach. Ręce kapłana poczęły dosłownie krwawić a jego twarz przeszył grymas jakiegoś niewyobrażalnego bólu. Fumol krzyknął co sprawiło, że w całej karczmie zaległa cisza. Rosły mąż wypuścił stronę z dłoni i legł na ziemi przewracając stołek, na którym siedział. Kompani stwierdzili, że zbyt wiele par oczu patrzy na nich w tej chwili. Pomogli Fumolowi wstać i zaprowadzili go do wynajętych wcześniej pokoi. Gdy już kapłan doszedł do siebie rzekł
- Te wersy są przeklęte - ledwie mógł złapać oddech. - Podejrzewam, że każdy kapłan dobrego bóstwa skończyłby tak samo. Tę stronę trzeba zniszczyć!
- Nie! - Yaspor schował rysunek przedstawiający małego chłopca na tle księżyca - Wiemy już, że to dobry trop. Wybacz Fumolu ale nie możemy. Zbyt wiele już przepadło, zbyt wiele wiedzy odeszło w zapomnienie wraz z moim mistrzem.
Kapłan usiadł na łóżku. Rany na dłoniach już nie krwawiły ale mężczyzna bandażował je kawałkami czystego materiału.
- Wiedza nie wiedza jest mroczna. Widziałem czarny księżyc obleczony purpurą. to znak Shar. Grot włóczni zidentyfikuje z pewnością Que Masterson. Mieszka w dokach. To jeden z lepszych wynalazców, ale jego hobby to oręż z całego Faerunu. nie ma ostrza, które nie ma stwórcy a on zna ich wszystkich. - głos Fumola był ponury - Ja wam już nie mogę pomóc. Wybaczcie, ale to ponad moje siły. - kapłan wyglądał jakby uszły zeń siły życiowe. Miał podkrążone oczy i był blady. - Nie martwcie się o mnie. Wydobrzeję, martwcie się o siebie abyście zbyt szybko nie musieli oglądać oblicza Kelemvora. Bywajcie.
Wyszedł pozostawiwszy towarzyszy w pokoju.
- Jutro. Pójdizemy do tego Que jutro. To chyba gnomie imię. - Yaspor zmartwił się nagłą decyzją Fumola, ale przyjął ją do wiadomości gdyż nie miał na to wpływu. Sam chyba żałował, że wplątał kapłana w cała tą aferę. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Pon 11:35, 22 Paź 2012 |
|
- Cóż, bynajmniej dowiedzieliśmy się czegoś nowego. Uważam, że to sprawa poważniejsza niż nam się wydaje i nie chodzi tu już o same morderstwo- Podsumowując wydarzenia spojrzał się na Yaspora.
-Yasporze, czy aby na pewno powiedziałeś nam już wszystko co winniśmy wiedzieć? Nie chce rozdzierać ran po mistrzu, ale potrzebujemy jakiejkolwiek wskazówki- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:55, 22 Paź 2012 |
|
- Nie wiem po co zwlekać! Chodźmy teraz. - Yarpen nie był zmęczony. Przed nimi była daleka droga, a to był dopiero początek. - Będziemy musieli też dowiedzieć się więcej na temat Shar. Mogę zakraść się do jakiejś świątyni i wywęszyć co trzeba. Ruszajmy teraz, szkoda czasu. - Powtórzył przekonany, że nie przybył do Amn żeby zwiedzać gospody i nieustannie chlać podczas, gdy zagadka była do rozwiązania. Nie był tylko pewien zamiarów swoich kompanów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 13:48, 24 Paź 2012 |
|
Yaspor klepnąwszy się po udzie wstał i ruszył w stronę wyjścia
- Masz rację krasnoludzie. Nie ma na co zwlekać i tak oddalamy się już wystarczająco od rozwiązania tej zagadki - najwyraźniej entuzjazm Yarpena udzielił się magowi. - Sprawdzę tylko co u Meredith.
Gdy wrócił poinformował ich, że strażniczka nie czuje się najlepiej i pozostanie w gospodzie.
Wyszli na zewnątrz, gdzie przywitał ich ciepły wieczór amnijskiej stolicy. Na ulicach paliły się magiczne latarnie, a w biedniejszych okolicach pochodnie lub oliwne lampiony.
- Druidzie - odezwał się blondyn gdy znaleźli się na zewnątrz - Dla mnie tajemnica śmierci Karla jest równie zamglona co dla ciebie. Nie wiem co jeszcze mógłbym dodać. - Yaspor nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w ciemne alejki slumsów.
Dom Que odnaleźli po krótkim wypytywaniu miejscowych. Każdy znał Que, jako "dziwaka i wiecznie pijanego gnoma". Doki przywitały ich zapachami ryb, zwietrzałego piwa i jakichś fekaliów wydobywających się z kanałów. Śmierdziało niemiłosiernie. Gdy przyzwyczaili się do tych niecodziennych zapachów znaleźli opisywany przez przechodniów dom. Był to okrągły dom umiejscowiony pomiędzy jakimiś dwoma magazynami portowymi. Brązowe dachówki nie były w najlepszym stanie a ze sfatygowanego komina sączyła się niewielka smużka dymu. Oznaczało to, że gnom jest w domu.
Yaspor zapukał. Otworzył im młody gnom. Z wnętrza pachniało najprzeróżniejszymi barwami zapachowymi, od słodkiego karmelu po kwaśny odór potu.
- Słucham? - odezwał się młodzieniec.
- Przybywamy do Que Mastersona - zaczął Yaspor - Przysyła nas Fumol, kapłan. Ponoć Que to znawca oręża i chcemy zasięgnąć u niego porady.
- A to do wuja. Też jestem Que, ale młodszy. Zapraszam.
Gnom rzekł to trochę na wyrost gdyż małe wejście okazało się prawie nie mieścić Thora a i w środku całą czwórka musiała ścisnąć się w zbitą gromadę, gdyż było tam naprawdę mało miejsca. Mieszkanie urządzone było skromnie i wcale nie wyglądało, że należy do dziwaka czy pijaka. Młody Que podszedł do schodów, które prowadziły w dół i zniknął na chwilę w piwnicy. Po chwili wrócił i rzekł, że wuj prosi.
Stary Que Masterson był siwiutkim gnomem, siedzącym za drewnianym pulpitem i majstrującym coś z zapałem. Na głowie miał dziwaczną czapkę z jakimiś ustrojstwami a na oczach gogle. Machnął ręką na przybyłych aby poczekali aż skończy.
Piwnica była rozległym laboratorium, a raczej warsztatem. Były tu narzędzia, których przeznaczenia mogli się tylko domyślać. Pomyśleli nawet, że niejeden kat ma w swojej kolekcji mniej wymyślne wihajstry.
Wreszcie po dłuższej chwili milczenia ustrojstwo nad którym pracował gmon wydało z siebie nieokreślony dźwięk i rozsypało się na części.
- Na Mechaniczną Nirvanę Mechanusa! To cholerstwo znów opiera się mojemu geniuszowi... Ach... Mam gości! Rzadki to zaszczyt. - wygrzebał się zza pulpitu i zeskoczył na ziemię. Był naprawdę małym gnomem i gdyby nie jego fikuśna czapka zdawałby się jeszcze mniejszy.
- Co was do mnie sprowadza? Que! - wydarł się na górę - Przynieś gościom jadło i napitek wyglądają na takich co zagoszczą u starego majsterkowicza na dłużej! Mamy takie samo imię i ludziska nas mylę hy, hy - zaśmiał się lekko kaszląc. Zdjął gogle i spojrzał na przybyłych szarymi oczyma, otoczonymi siateczkami zmarszczek lecz nadal mających wyraźne i mądre spojrzenie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:02, 24 Paź 2012 |
|
- Witaj Que, zwą mnie Yarpen. Miło mi spotkać tu kogoś ze starszej rasy. - Kranoslud uśmiechnął się szczerze, choć nie dało się ukryć, że chciał też zaskarbić sobie przyjaźń gnoma, który mógł być, a właściwie to był jedynym teraz źródłem ich informacji.
Gnom na pewno dogada się z krasnoludem - z takiego założenia wyszedł wyrywając się pierwszy z odpowiedzią.
- Chcielibyśmy dowiedzieć się jak najwięcej na temat tego grotu. - Wyciągnął ułamany kawałek broni, po czym wręczył go Que. - Bardzo zależy nam na wszelkich szczegółach. - Dodał cały mając na sobie niepasujący do jego dość parszywej gęby uśmiech. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:35, 29 Paź 2012 |
|
Que wziął kawałek grotu w swoją starczą dłoń. Szybko zmienił gogle na bardziej skomplikowaną aparaturę - okulary z mnóstwem szkieł, takie jak nieraz Yarpen widywał u jubilerów. Zmieniał szkła na coraz to inne aż wreszcie pośród stukotu i pomruków gnoma dało się słyszeć
- Ciekawy materiał - Que wstał i podszedł do stolika, gdzie ustawione były szklane pojemniki. Małym dłutem i młoteczkiem odłupał niewielki kawałek grotu po czym wrzucił go do szklanego pojemnika. Gdy zalewał go jakimś roztworem młodszy z gnomów przyniósł na dół tacę z talerzami wędlin i butelką wódki. Do tego kilka kieliszków. Najwyraźniej tak w tym domu przyjmowano gości.
Gdy Que skończył mieszać roztwór ten zabarwił się na zielono aby po chwili zmienić kolor na błękitny.
- Ha! Tak jak podejrzewałem. Grot wygląda na metalowy, ale wbrew pozorom zrobiony jest z kamienia. Taki kamień można znaleźć w górach na Mglistych Klifach oraz w Górach Koboldów w Chult. Podejrzewam, że wyrabiają je wojownicy z plemion Dżungli Chult. Szkoda, że nie macie całego grotu wówczas mógłbym w przybliżeniu podać wam lokalne plemiona, które takich mogłyby używać. Wbrew pozorom nie każde plemię wyrabia swoją broń w ten sam sposób. Nie, nie jestem geniuszem - gnom spostrzegł jak na niego patrzą przybysze - Mam po prostu sporą wiedzę i nie ukrywam tego. Na cóż by ona mi była, gdybym się nią nie mógł z nikim podzielić, prawda? Tylko głupiec by tak uczynił. Wracając do grotu. Częstotliwość obróbki tego nikłego skrawka wskazuje mi na plemię koboldów z okolic gór, Kły Ubtao, lub klan Cienistych Synów. Wszystkie te trzy nacje mają podobne techniki wytwórcze. - przyjrzał się raz jeszcze grotowi poprzez swoje dziwne okulary i dodał - Choć muszę wykluczyć koboldy. Uczyły się one od drowów, znaczy podpatrzyły to i owo i ich technika polega na ciut innej obróbce. Nie dam głowy, ale pozostałe dwa plemiona mogą maczać w tym palce. Spójrzcie, koniec grotu jest wypalany kwasem, szamani tych dwóch plemion używają często kwasu aby oślepiać ofiary, jedni dla Shar, drudzy dla demonicznego aspektu Ubtao.
Gdy padło imię bogini Yaspor poruszył się nieznacznie lecz wypiwszy kieliszek wódki nalanej przez młodego Que rzekł
- To to plemię! Imię Shar znów się powtarza! Powiedz, czy używają oni ząbkowanych mieczy?
Que zaśmiał się, tak jak śmieje się ojciec z głupoty dziecka.
- Mieczy? Synku, miecz to wynalazek ludzi z centrum Faerunu. W dzikim świecie Chult włócznia, łuk i nóż to podstawa przetrwania. Ząbkowane miecze... może w Mezro, ale musiałby przybyć z odległej krainy. Anauroh? Nie... raczej z Sembii albo... cholera skądkolwiek. Używają ich ludzie, którzy chcą zadać jak najwięcej bólu ofiarą. Nie tną, szarpią ciało. Skąd takie pytanie?
Yaspor popatrzył po towarzyszach. Widać uznał, że już i tak nazbyt powiedział więc dodał
- Mieliśmy przeprawę z jakimiś fanatykami Shar, którzy używali takich mieczy. Niestety nie mamy i nie będziemy mieli żadnego aby ci dać do identyfikacji
Czarodziej zamilkł czekając na reakcję gnoma. Stary Que westchnął i kiwnąwszy głową na młodszego kuzyna rzekł
- Fumol to może i moczymorda i marny kapłan. Nie chcę go obrazić ale więcej potrafi zdziałać pięścią niż rozumem. Jednak tym razem odgadł wasze zamiary i wielkość problemu trafnie. - młodszy gnom ruszył tymczasem do stolika z małym świecznikiem i kałamarzem. Przekręcił kałamarz i uniósł świecznik. Yarpena zadziwił kunszt ukrycia tajnego przejścia. Podłoga pod stolikiem przesunęła się i ich oczom ukazało się wejście do piwnicy... w piwnicy. Wszyscy zrozumieli, że maja iść za gnomami. Gdy zeszli wąskimi schodami w dół ich oczom ukazały się oświetlone pochodniami podziemne korytarze. Wybudowano je stosunkowo dawno. Łukowe sklepienia i stare szyny dowodziły, że musiały tu urzędować kiedyś krasnoludy.
W prawo wiódł korytarz, którym nie poszli. Jednak widok jaki się im ukazał nie pozostawiał złudzeń. Beczki i butelki, równo ułożone i etykietowane mówiły jedno - winnica.
- Dostałem tę chatę w spadku - zaczął stary Que - Pewno po mojej śmierci otrzyma ja w schedzie ten oto tu młodzian. Mój dziadek przed śmiercią, prawił, że wejście do niej odkrył gdy grał w karty z pewnym sędziwym minotaurem. Ów minotaur wskazał mu je bez pudła gdy zeszli do piwnicy w domu. Nie bez powodu was tu przyprowadziłem. - zatrzymał się i odwrócił do towarzyszy - Te korytarze ciągną się pod całym miastem. Łączą z kanałami na wiele sposobów a także z katakumbami. Czasem wpełza tu jakieś paskudztwo. Tam - wskazał pokrzywionym palcem na jedną z odnóg - Jest miejsce do którego zdążamy. Jednak swoje legowisko uwił tam sobie jakiś galaret... znaczy śluz czy inny pudding. Choć znam się na broni i trochę mniej na czarach to jestem już zbyt stary a Que za młody aby to przegonić. Dacie radę, a otworzę wam moją zbrojownię. Kolekcjonuję tam zabytki z całego Faerunu. Raz, że mam ząbkowany miecz, i to nie jeden a dwa, z racji, że prosił mnie o to Harfiarz ofiaruję wam cenniejsze ostrza i blachy niż te, które posiadacie. Zatem?
Yaspor był najmniej skory do tej pomocy. Skrzywił się lekko słysząc o orężach. Druidowi też się nie uśmiechało. Wszak śluz był jakimś-tam stworzeniem. Korytarz wyglądał ponuro, ale na jego końcu majaczyły drzwi. Był szeroki na jakieś trzy metry a długi na ponad dwadzieścia. Nigdzie śladu puddingu. Zajrzeli raz jeszcze. Światło pochodni oświetlało go dobrze, ale stwora tam nie było.
Que czekał z założonymi rękami.
- Mówiłem, że jestem iluzjonistą? Mam kilka czarów, które ci synu pomogą - rzekł do Yaspora - A tobie dziecko puszczy - wyszczerzył się do druida - Dam w prezencie coś czego nie odrzuciśz, pomagam Harfiarzom nie od dziś i nie od dziś płacą swoje długi. Broń to nie tylko tasaki i maczugi, prawdziwy oręż leży tu - wskazał palcem skroń elfa. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 20:40, 29 Paź 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 23:31, 29 Paź 2012 |
|
Yarpen długo zastanawiał się nad tym o czym mówił Que. Choć znał się trochę na koboldach to nie wiedział, że ich plemiona mogą być tak skomplikowane. Nie był najostrzejszym grotem w swoim kołczanie, dla tego też nie do końca pojmował jakie powiązanie mogli by mieć ludzie z ząbkowanymi mieczami, którzy napadli na nich w domu Karla i banda koboldów z Chult oddalonego stąd o dobry kawałek drogi. W każdym razie wszystko wskazywało na to, że ząbkowane miecze, o których Que chciał opowiedzieć więcej za "wyczyszczenie" jego piwnicy, miały posunąć sprawę naprzód. Jedyne co jak dotąd pojął to to, że obie sprawy mają jakiś związek (co w zasadzie było logiczne).
- Dobra, ja się na to piszę. - Zamyślił się na chwilę drapiąc się po tyłku. - Ale wydaje mi się, że te całe śluzy rozpuszczają metal, jak mamy to pokonać, co Que. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 9:47, 31 Paź 2012 |
|
Que spojrzał na krasnoluda z uniesionymi brwiami.
- Że śluzy niszczą broń! Pierwsze słyszę, pierwsze słyszę! - wyglądał na naprawdę zaskoczonego - No ale wy jesteście bardziej światowi ode mnie. Weźcie sobie po drągu, pałce czy może jakiej kuszy. Jak dla mnie możecie się rzucić i z pięściami. O! - wskazał na Thora - On ma całkiem spore pięści - wyszczerzył zęby - Zapewniam, że gdyby was nie przysłał Fumol to nie dość, że za informacje musielibyście zapłacić to teraz marnując mój czas wasz dług by rósł jeszcze bardziej. No jazda nie ociągajcie mi się. Ja też chcę zajrzeć do mojej kolekcji. - Que ponaglił ich nerwowymi gestami tak jakby stał na polu i przeganiał wrony. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:28, 31 Paź 2012 |
|
- Spore pięści? Nawet nie wiesz przyjacielu jak doskonale potrafią one kopać złu tyłki. - Zaśmiał się szyderczo po raz kolejny z orkowego barbarzyńcy. - No, ale dobra, chodźmy już, nie ma co mitrężyć, przed nami jeszcze długa droga do odkrycia prawdy...
Yarpen pamiętał, że śluzy były niebezpiecznymi przeciwnikami, liczył, że uda mu się zachować dystans podczas starcia. Gotowy do walki odszedł kilka kroków w kąt żeby tam pierdnąć bez obawy, że ktoś go wyczuje.
Sorry, ale musiałem do napisać |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Śro 22:00, 31 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 11:30, 04 Lis 2012 |
|
Que, zarówno młody jak i stary nie odezwali się ani słowem. Bohaterowie ruszyli w korytarz wskazany przez gnoma. Nie był on krótki. Ciągnął się kilkadziesiąt metrów. Ci co potrzebowali światła zapalili pochodnie, gdyż nikt nie chciał wchodzić w ponury i zimny mrok. Korytarz wyglądał na niedawno używany, gdyż Yarpen dostrzegł ślady zabłoconych butów. Ich wielkość sugerowała, że był to ślady jednego z gnomów. Prowadziły one gdzieś do połowy korytarza. Tam gdzie się urywały bohaterowie znaleźli małą, zgaszoną latarnię. Tropiciel i towarzysze dostrzegli coś co ich zaniepokoiło. Strzępy ubrania. Zakrwawione. Krasnolud uniósł jeden skrawek i sprawdził go dokładnie. Był prawie [link widoczny dla zalogowanych], że krew była dwu-trzydniowa. Zaczął dokładniejsze przeszukiwanie terenu a tymczasem pozostali bacznie rozglądali się wkoło. Thor wypatrywał niebezpieczeństw, które mogły nadejść z głębi korytarza. Aramil i Yaspor zabezpieczyli tyły, zawsze coś mogło wpełznąć tu z innych korytarzy.
Yarpen na kamiennej podłodze [link widoczny dla zalogowanych] wiele mówiące ślady. Doszło tu do krótkiej walki. Mały gnom lub niziołek doszedł do tego miejsca i został uniesiony w górę. Potem coś cisnęło nim o ścianę. Krew na zachodniej ścianie rozbryznęła się obficie. Następnie to coś najpewniej pożarło w całości lub rozpuściło ciało. Stawiał na to drugie, skoro mowa była o śluzach. Ostatnim elementem, który dopełniał całości była mała brosza przedstawiająca ptasie pióro do pisania. Leżała ona w szczelinie pomiędzy kamiennymi płytami.
Widzący w ciemności Thor podszedł kilka kroków dalej. Nie musiał być inteligentny aby dostrzec kałużę rozlaną na podłodze. Ta kałuża się poruszała! Szlam pełzł w ich kierunku. Thor walczył już galaretowatym sześcianem ale z takim śluzem jeszcze nie. Jego warknięcie wszyscy znali dobrze. Wiedzieli już że coś się zbliża.
RUNDA 1
INICJATYWA
Yarpen - [link widoczny dla zalogowanych]
Aramil - [link widoczny dla zalogowanych]
Thor - [link widoczny dla zalogowanych]
Yaspor - [link widoczny dla zalogowanych]
Śluz - [link widoczny dla zalogowanych]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 17:19, 04 Lis 2012 |
|
Yarpen szedł przez korytarz z przygotowanym łukiem. Ciemno widział tą walkę, jednak nie chciał okazywać strachu. Skoro Que zapewniał, że będzie to błahostka to pewnie miał racje.
Zanim Thor znalazł przeciwnika Yarpen zdążył podnieść małą broszę i schować ją do plecaka. Kiedy śluz pojawił się w zasięgu łuku krasnoluda Zigrin nie czekając dłużej postanowił [link widoczny dla zalogowanych].
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 8:55, 05 Lis 2012 |
|
Zgodnie z takim oto zapisem, który nie pozwala wstrzymywać moich sesji przejmuję inicjatywę. Do tego Scarned i Santi otrzymali warna, tak jak onegdaj Mali. Mam nadzieję, że nadal chcecie z nami grać i nie będzie później takich sytuacji i że to przejściowe. Tymczasem...
Bełt krasnoluda wbił się w śluzowate ciało szlamu i zaskwierczał. Stało się coś dziwnego. Kałużasty stwór rozdzielił się na dwoje. Najwidoczniej nie zrobiło to na nim większego wrażenia.
Aramil nie czekał aż stwór ponownie się podzieli. Przywołał swojego dawnego znajomego thoqqua'ę, który na jego rozkaz [link widoczny dla zalogowanych] śluza (nr 1). Jego ognista głowa dźgnęła śluz, który zabulgotał a jego część [link widoczny dla zalogowanych]
- Na nic tu oręż, potrzebna jest magia. Ogień, cokolwiek! - krzyknął druid przypomniawszy sobie jak walczyć z tymi istotami.
Thor słysząc słowa kompana cofnął się o krok próbując chronić towarzyszy stojących za nim (przejście do całkowitej obrony).
- Cofnijcie się! - krzyknął Yaspor i znów wyjął z sakwy małą kulkę pachnącą siarką. Miał nadzieję, że jego kula ognia poradzi sobie ze śluzami. - Massareth A Ignis!.
Kula eksplodowała, zalewając towarzyszy falą gorąca. Dało się słyszeć [link widoczny dla zalogowanych]. Śluzy wyparowały.
(dopiszcie sobie po 375 XP)
- Uf! - jęknął Yaspor - Mam nadzieję, że nie spotkamy więcej tych mutantów bo skończyły mi się zaklęcia kul ognistych. Mam jeszcze kilka zwojów mistrza Albiona, ale są one z wysokiego poziomu jak dla mnie...
Towarzysze podeszli do drzwi, które dostrzegli na końcu korytarza. Wyglądało na to, że kula ognia wypaliła wszystko co żywe, nawet jeśli coś się jeszcze kryłoby przed ich wzrokiem.
Yaspor podszedł do drzwi i wykonał prosty gest magiczny. Drewniane deski z metalowymi okuciami zamigotały gdy mag odkrył ich naturę. Na ich powierzchni pojawiły się czarodziejskie symbole.
- Magicznie zabezpieczone. Nie otworzę ich dzisiaj. Być może teraz gdy pozbyliśmy się zagrożenia Que pomoże nam w naszej sprawie. Chodźmy.
Droga powrotna nie obfitowała w niespodzianki. Yarpen prowadził lekko zdezorientowanych przyjaciół po podziemnych korytarzach. Gdy dotarli do obu Que zastali starszego siedzącego pod ścianą i dłubiącego w uchu. Młodszy Que nie uraczył ich nawet spojrzeniem.
- O! Już jesteście. Wybornie, wybornie. I jak moi panowie? Podziemia oczyszczone? - zaśmiał się skrzekliwie - Po waszych minach i opalonych twarzach sądzę, że tak. Szybko poszło. Dziękuję.
- Gdybym nie miał w zanadrzu ostatniego przydatnego zaklęcia to nie byłoby tak wesoło.
Wszyscy czekali na reakcję Que. Wpatrywali się weń pytająco aż ten wreszcie się zreflektował.
- Ach, tak. Obiecałem wam coś. Chodźmy więc do mojej zbrojowni. Opowiecie mi po drodze co tam się wydarzyło. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 8:57, 05 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:37, 05 Lis 2012 |
|
Yaepen ruszył obok Que zadowolony, że walka skończyła się szybko.
-Co tu dużo opowiadać? Yaspor zwęglił tego śluza czarem. Żeby tylko znów ten mag nie pojawił się dopytując co to była za inkantacja. - Zaśmiał się do drużyny z nadgorliwości Kastora. - No, ale dość o śluzie. Miałeś nam opowiedzieć coś o tych ząbkowanych mieczach... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 13:44, 09 Lis 2012 |
|
Szli przez chwilę w zupełnej ciszy. Stary Que, obok niego Yarpen dopytujący o miecze, potem Yaspor i Aramil. Pochód zamykali Thor i młodszy Que. Zanim jednak rozmówca Yarpena odpowiedział spojrzał na plecak krasnoluda. Przyglądał się uważnie czemuś co z niego wystawało.
- O młodzieńcze - rzekł do kuzyna - [clor=orange]Czy to nie twoja brosza? Mówiłeś, że ją zgubiłeś a tu taka niespodzianka.[/color]
Jednak młody Que nie odpowiedział. Jego twarz poczęła się pocić, ale nie był to zwykły pot a śluz.
- Och... - wydobyło się z ust starego gnoma gdy pseudomacka wystrzeliła w cielsko Thora. Półork nie miał szan się przed nią uchronić i gdy walnęła go w głowę padł na ziemię bez ruchu. Yarpen widział już podobny stan. Jego towarzysz został sparaliżowany. Tymczasem istota, która wcale nie była gnomem poczęła się zmieniać i po chwili przypominała już galaretowatą masę z dwoma mackami i setką małych oczu.
RUNDA 1
INICJATYWA
Yarpen(Y) - [link widoczny dla zalogowanych]
Galareta(G) - [link widoczny dla zalogowanych]
Aramil(A) - 17
Que(Q) - 12
Yaspor(M) - 11
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 13:46, 09 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|