Autor |
Wiadomość |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 18:26, 20 Maj 2010 |
|
Major jadł w spokoju. Nie miał zbyt ochoty szwendać się z ruskiem, ale ciekawiło go też co tamten im pokaże ciekawego. Prędzej czy później i tak zwiedzi plaże. Poranna przebieżka dała mu nijaki pogląd na tamtą okolicę, jednak musiałby zbadać ją dokładniej niż tylko powierzchownie.
Gdy otrzymał kij, sprawdził jak leży w dłoni. Przypomniały mu się treningi w koszarach i wykonał kilka krótkich i prostych, ale efektownych ruchów. Nie chciał krzywdzić zwierząt gdy nie musiał. Wolałby dać im do zrozumienia, że jest groźnym przeciwnikiem i nie warto z nim zadzierać...
- To ruszajmy - spojrzał na Czekanova oczekując jego reakcji. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 14:27, 21 Maj 2010 |
|
Lucas nie był głodny. Zjadł kilka kęsów i powstał, aby wziąć kij od Rosjanina. Ciekawiło go, co Czekanov może im pokazać. Wyspa wyglądała naprawdę tajemniczo. Pamiętał serial Lost. Ta wyspa bardzo mu przypominała tą, na której rozgrywa się serial.
Wziął kij do ręki, obejrzał ostrze nożu, sprawdził jak leży w dłoni i zgłosił swoją gotowość: -Jestem gotowy. Ruszajmy. - powiedział. Przypomniał sobie jeszcze o nocnej wyprawie Rosjanina. Nie będzie pytał o nią teraz, ale z całą pewnością podpyta gdzie w nocy wybierał się Czekanov... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 18:47, 22 Maj 2010 |
|
Czekanov prowadził cała czwórkę w dżunglę. gdy weszli głębiej w zielone listowia poczuli się trochę jak jacyś robinsonowie, którzy właśnie mają poznać tajemnicę drugiej strony wyspy. Gdy drzewa i krzewy zamknęły się za nimi Lucasa naszła dziwna myśl... była dość absurdalna ale dziwna paranoja poczęła pełgać mu w głowie. A jeśli Rosjanin wczoraj w nocy szedł na spotkanie z jakimś wrogim plemieniem i teraz chce ich wydać w ich ręce...? Tylko po co? I czy żyły tu inne plemiona? Inni byli mniej podejrzliwi wobec bosmana a jeśli nawet byli to udawali całkiem dobrze.
Droga przez dżunglę kluczyła i po jakimś czasie wszyscy stwierdzili, że sami nigdy nie trafili by z powrotem do wioski. Tymczasem Czekanov rozgarnął kijem kolejny bujny krzak i ich oczom ukazała się plaża. Najwyraźniej byli w jakiejś zatoce. Wyspa na której wylądowali ciągnęła się po lewo i po prawo w stronę północy i przybierała kształt litery "U". Jednak nie to było najdziwniejsze. To co miało ich zaciekawić miało również przerazić w tym samym stopniu...
Jakieś dziesięć metrów od niestałego, piaszczystego brzegu z wody wynurzała się kamienna budowla. Wysoka najwyżej na pięć metrów z jednym wejściem bez drzwi. Przypominała trochę starożytne budowle południowoamerykańskie. Nie była pokryta żadnymi zdobieniami czy symbolami. Jednak nie to ich przeraziło. Tuż przy ścianach owego znaleziska pływały szczątki ich tratwy, którą tu przypłynęli. Wszyscy patrzyli na wyjaśnienia bosmana. Rosjanin rzekł wpatrzony w horyzont.
- Tubylcy obawiają się oceanu. Wierzą, że w odmętach żyją starożytni bogowie, którzy tylko czekają aby pochłonąć ich. Sądzą też, że nie należy wzbudzać zainteresowania bogów pływając po powierzchni. Dlatego zniszczyli waszą łódkę... tak jak moją tratwę przed laty.
Frida zmarszczyła brwi i spytała Rosjanina.
- Czy znasz nazwy ich bogów? Może żyją tu jakieś pozostałości znanych mi plemion. Cóż ich religia mogła ewoluować ale jeśli tylko poznamy ich kanon być może uda mi się przekonać ich do tego aby zezwolili nam na podróż...
Kobieta nie była do końca przekonana nad tym co powiedziała, jednak czekała na odpowiedź Siergieja.
- \To dwójka bogów, Ojciec Dagon i Matka Hydra.
Gordon parsknął śmiechem.
- Hydra? Ta od Herkulesa?
Frida rzekła spokojnie
- Nazwa hydry pochodzi od zbioru gwiazd na niebie. Jednak zakorzeniła się ona najbardziej w kulturze europejskiej. Nic nie słyszałam o użyciu podobnej nazwy gdziekolwiek indziej. Dagon to też dla mnie obce słowo.
Jednak nie poddała się łatwo. Podeszłą bliżej do budowli i zanurzyła nogi w wodzie. Z uśmiechem odwróciła się do nich i krzyknęła
- Tu też jest droga! To chyba ta sama, która biegnie przez plażę. To niesamowite! Chodźmy do środka!
To mówiąc zniknęła w jej wnętrzu... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:23, 23 Maj 2010 |
|
Majorowi nie podobało się to wszystko, choć już zrozumiał, czemu Rosjanin zyskał sobie takie uznanie wśród tubylców. Euforia i radość Fridy nie podobały mu się zbytnio, ale ostrożnie, z zachowanymi wszelkimi środkami ostrożności ruszył za kobietą... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 17:46, 23 Maj 2010 |
|
Matt był niechętny, aby wejść za Fridą. Jednak powoli ruszył za Kowalskim. Wolnym krokiem podążał za dwójką. Stanął przed środkiem wejścia i zapytał: -Co tam jest? Można bezpiecznie wejść? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 8:41, 24 Maj 2010 |
|
Major wszedł za Fridą. W środku dało się czuć delikatny zapach soli, która osiadała na ścianach budynku. Doktor Lucas został na zewnątrz, Gordon zaś wszedł tuż za majorem.
Środek budowli był ciemny a jedyne światło jakie wpadało do wnętrza pochodziło z pęknięć w konstrukcji. Major nie mógł wiedzieć czy jest ona bezpieczna... stwierdził jednak, że skoro stoi tu długo (ile?) to musieliby mieć pecha aby zawaliła im się na głowy właśnie teraz.
Frida przyglądała się płaskorzeźbom i kwasorytom na ścianach a po jej twarzy widać było, że żałuje braku lepszego światła i sprzętu do badań. Major ogarnął wzrokiem sceny jakie były zawarte na ścianach. Przedstawiały one ludzi i potwory. Bestie wynurzające się z oceanu. Rytuały odprawiane w przeszłości z udziałem rybopodobnych istot, które kopulowały z mieszkańcami powierzchni.
Wszystko zostało przedstawione niebywale realistycznie. Nie przypominało to wcale jakichś "zacofanych" malunków znanych z Egiptu czy innych starożytnych miejsc. Widocznie artyści, którzy nad tym pracowali musieli znać swój kunszt, który sam Michał Anioł mógłby docenić... gdyby był bardzo popapranym człowiekiem.
Frida otworzyła szeroko usta a wielkość jej oczu zdawała się im dorównywać wielkością. Wyraźnie pobladła. Kowalskiemu ryciny wydawały się dziwne, obce ale poza dreszczem przebiegającym po karku <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=51016" title="Internetowa Kostnica"><b>nie odczuł</b></a> więcej nic [test Poczytalności]. Gordon zaś, który wszedł ostatni wyszedł stamtąd szybko. Przepchnął się obok Lucasa i zgiął się w pół. Oparł dłonie o kolana i oddychał głęboko.
Tymczasem w środku Frida jęczała
- Jezu... co do jest? To jakiś żart? Rusek robi sobie reality show z naszym udziałem? - spojrzała na majora. Zatrzymała wzrok dłużej na jego twarzy gdyż najwidoczniej nie chciała skupiać go na tych plugawych malunkach.
- To nie ma prawa istnieć. To musi być mistyfikacja. Jeśli to jest równie stare jak ta droga to nie możliwe jest aby wówczas znana była technika, która pozwalałaby stworzyć... te... te okropności.
Kobieta zakryła dłonią usta i wyszła na świeże powietrze.
Luca nie widział tego co inni i dziwiło go to wszystko... lecz też ciekawiło.
Spojrzał na niewzruszoną twarz Siergieja, który bawił się bezwiednie swoim zielonkawym medalionem. Dostrzegł on wzrok doktora i udał zażenowanie.
- Znalazłem tą błyskotkę właśnie tu - rzekł spokojnie - Dziwne to miejsce... bardzo...
- Obce - wszedł mu w zdanie Gordon i zwymiotował. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 8:45, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:31, 24 Maj 2010 |
|
Lucas w końcu wszedł. Skoro zdołali wejść jego koledzy, dlaczego on ma zostać na zewnątrz? Bez namysłu wszedł do środka. Miejsce wydawało mu się niesamowicie dziwne. Poczuł przedziwny klimat. Badał oczami całą budowlę. Jego oczy zwróciły się w kierunku rycin. [link widoczny dla zalogowanych] i spojrzał się w ziemię. Nie mógł patrzeć na te obrazy. (utrata 1pkt. poczytalności) Ryciny musiały być straszne, skoro doktor widywał zwłoki bez rąk, nóg, z rozwaloną klatką piersiową.... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Pon 14:28, 24 Maj 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 13:38, 24 Maj 2010 |
|
- Zatem panie obeznany - zwrócił się do Rosjanina wychodząc - Co tu jest grane?
Wyjął swój nóż z pochwy i zaczął go ostrzyć kawałkiem kamienia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 8:48, 26 Maj 2010 |
|
Rosjanin wzruszył ramionami
- Zwykłe zabobony, ot co! - rzekł przechadzając się po plaży. Bacznie jednak obserwował majora. - Jednak owe zabobony są mocno zakorzenione w ich świadomości. Nie przemówisz im do rozsądku. Nie wypuszczą was poza tą wyspę gdyż boją się iż ich bogowie dostrzegą was i sprowadzicie na nich nieszczęście.
Spoglądał na majora poważnym, ostrym wzrokiem. Gordon uspokoił się i usiadł na piasku oddychając ciężko. Frida wyszła oszołomiona ze środka i stała chwilę wpatrzona w całą tą budowlę.
- To co robimy? - spytał nagle Gordon spoglądając na majora. Widać uznał jego przywództwo i postanowił radzić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 17:07, 26 Maj 2010 |
|
- Kurwa! - burknął polak i kontynuował pod nosem w swoim ojczystym języku - Posrana sprawa. Na pewno nie zostanę tu za długo.
Zamyślił się i podszedł do Rosjanina. Teraz mówił już po angielsku:
- Więc nie pogadamy sobie z plemieniem. Najlepiej będzie jeśli tam nie wrócimy. Macie wybór: Albo wracacie do wioski plemieńców i kończycie na tej wyspie jak nasz przewodnik, albo idziecie ze mną i odpływamy z tej wyspy pierwszym przypływem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 17:55, 28 Maj 2010 |
|
Matt ledwo odzyskał świadomość po tym co zobaczył, a teraz usłyszał, że plemieńcy "dostali na głowę" w sensie dosłownym. Spojrzał na Kowalskiego mówiącego jakimś dziwnym językiem. W końcu potem przemówił po angielsku. Mattowi podobała się jego propozycja. Nie chciał kończyć jak ten Rosjanin. Nie wyobrażał sobie pozostania na wyspie aż do śmierci. To niemożliwe. -Idę z Tobą. Nie ma mowy, żebym wrócił do obozu. - oznajmił Lucas patrząc po twarzach Kowalskiego, Fridy i Gordona. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:03, 31 Maj 2010 |
|
Frida pokręciła głową i naskoczyła na obu mężczyzn
- Oszaleliście! Chcecie zostawić tą nienazwaną wyspę z jej archeologicznymi cudami! Jeśli to naprawdę nie jakiś żart - spojrzała na Siergieja - To cała nasza czwórka zdobędzie sławę i uznanie. Nie wspomnę o pieniężnych profitach.
Bosman prychnął tylko lecz Frida najwyraźniej zainteresowała Georga wspominając o pieniądzach.
Zanim jednak kucharz zdążył coś powiedzieć bosman wszedł mu w słowo.
- I tak wasze próby wydostania się stąd spełzną na niczym. Tubylcy mają oczy i uszy wszędzie. - słowa te zabrzmiały dziwnie złowróżbnie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Domin
Gracz
Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:03, 31 Maj 2010 |
|
Matt kpiącym spojrzeniem spoglądał na Fridę. -Nie żartuj, kobieto. - powiedział trochę roześmiany. -Mam dość pieniędzy. W szczególności starczy mi tyle, ile aktualnie zarabiam. Archeologiczne cuda - podkreślił te słowa wyraźnie i kontynuował: -...mnie nie interesują. Chcesz zostać - zostawaj na tej wyspie. Nikt Cie nie zmusza, abyś poszła z nami. Ja pragnę wrócić do domu, do mojej Jillian. - oznajmił stojąc przy Kowalskim. Lucas zabrzmiał trochę chamsko, ale Frida wypowiedziała właśnie bardzo szaleńcze słowa. Doktora nie interesowały archeologiczne cuda. Chciał wrócić do domu. -To co, idziemy? - spytał Kowalskiego nie chcąc już dłużej zostawać przy budowli. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 17:44, 31 Maj 2010 |
|
Majora nie interesowała sprawa sławy i pieniędzy. Miał dobrą posadę i robił to co kochał, ale nie znosił sytuacji, w których musiał być aż tak stanowczy. Jego spojrzenie na Fri zmieniło się diametralnie. Była typową materialistką i gotowa umrzeć za sławę i pieniądze budziła podejrzenia czy aby na pewno nie jest ona blondynką? Spojrzał stanowczo po zebranych i rzekł:
- Nikt nie stanie mi na drodze opuszczenia tej wyspy, choćbym miał pozostawić ją bezludną...
Po tych słowach ruszył wzdłuż plaży. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 18:08, 06 Cze 2010 |
|
Czekanov prychnął tylko i pokręcił głową z politowaniem.
- Ja grobu ci nie wykopię kolego - rzekł na odchodne majorowi i obserwował lekarz, który chyba zamierzał za nim podążyć.
Frida i Gordon z mieszanymi uczuciami patrzyli na ich odejście. Wreszcie kobieta dogoniła ich lekkim truchtem
- I co? Co zamierzacie zrobić? Nie znamy tej wyspy. Nie wiemy co tu jest jadalne a co nie. Jak zamierzacie wrócić na ląd? Tratwą? Pamiętacie ile czasu dryfowaliśmy? Cztery? Pięć dni? Tydzień? Bez jedzenia i wody! - wymachiwała przy tym rękoma - Nie lepiej poczekać na ratunek? Może nie jutro ale za tydzień? To peny okres w wiosce tubylców... nie wydają się groźni. I pieprzyć tą budowlę. Tu chodzi o nasze życie. Brawura nie zawsze popłaca panie Kowalski. Wróćmy do wioski i przemyślmy to na spokojnie. Bez emocji, hę? A może przemówię panu jako lekarzowi do rozsądku? Panie Lucas? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 18:41, 06 Cze 2010 |
|
- Doktorze Lucas? Czy zna pan sposób aby ta kobieta zamilkła, czy mam odnieść się do brutalnej, ręcznej amputacji języka... BEZ ZNIECZULENIA? - ostatnie słowa wypowiedział spoglądając groźnie na kobietę. - Nie będę siedział na tej wyspie nie wiadomo ile i nie będę siedział bezczynie jak ten rusek czekając na śmierć. Jeśli mam zginąć, to zginę w morzu przynajmniej świadom, że próbowałem. Ja się nie poddaje. NIGDY! Możesz iść z nami, albo wracać sobie do tubylców. Droga wolna.
Po tych słowach odwrócił się i ruszył dalej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 8:46, 07 Cze 2010 |
|
Frida zamilkła z półotwartymi ustami. Wpatrywała się przez chwilę w plecy majora po czym klnąc po hiszpańsku ruszyła w stronę Gordona i bosmana zostawiając doktora i Kowalskiego samym sobie.
Szli plażą, która wydawała się nie mieć końca. Obaj zadawali sobie pytanie: co teraz? Było ich tylko dwóch i ich skład uszczuplił się o połowę. Czy we dwóch podołają ambitnemu planowi majora? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|