|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Sob 14:53, 16 Sty 2010 |
|
10 Uktar 1372 RD, Loratan, Black Hand Inn
W końcu dotarli... A ich celem była mała, przyjemna gospoda po środku ogromnej puszczy. Gospoda ta zwała się Black Hand Inn. Już od trzech dni nie widzieli na szlaku żywej duszy, a co dopiero wspominać o piwie, jednak zacznijmy od początku...
Vedir, Legolas, Ikko i Meox, bo to oni tworzyli wspaniałą drużynę podróżowali po Wyspie Smoka już przez kilka miesięcy w poszukiwaniu sławy, bogactwa, jednak przede wszystkim sprawiedliwości. Wyspa Smoka była stosunkowo burzliwym miejscem, szczególnie hrabstwo Efermeh, które obrali sobie za cel. Ktoś mógł by powiedzieć, że niemądrze jest podróżować do samego serca huraganu, jednak oni dobrze wiedzieli co ich tam ciągnie. W odleglejszych czasach, kiedy Hala Potępionych zwała się jeszcze Halą Cudów Legolas wiele razy odwiedzał miasto Efermeh. Tam zapoznał pewnego żołdaka zwanego Robarem. Dawniej żołdak teraz poważany burmistrz zaprosił swojego dawnego przyjaciela na ślub niejakiej Lady Laury, księżniczki na tej wyspie.
Jakby zrządzeniem losu Lady Laura była też daleką kuzynką Vedira. W ciele Vedira bez wątpienia płynęła błękitna krew, jednak nie bawiły go dworskie intrygi i nauki kasztelanów. Dawno już temu Vedir poprosił o oddalenie go od bliskiego pokrewieństwa z rodziną królewską. Jego prawdziwa natura pragnęła czegoś innego. Pragnęła przygody. Niemniej nie zapomniał o swojej ukochanej kuzynce. Nie widział jej przeszło od pięciu lat.
Meox i Ikko byli jacyś bardziej odlegli. Nie do końca pasowali do tego towarzystwa. Nie przepadali za rozpustami. Głupcy wszak zostali wychowani w zakonach. No, ale nie mnie ich oceniać.
W każdym razie stali teraz przed gospodą, którą wyglądała jak gdyby dawno temu ktoś posadził dookoła niej cały ten potężny las. Kamienna podbudówka wystawała z ziemi wyglądając jakby została na miejscu wykuta. Przysypana było ona nieco jesiennymi liśćmi, które coraz to spadały z wielkich drzew przysłaniających prawie całe niebo. Gdyby nie jesień, pewnie było by tu niesamowicie przytulnie. Teraz jednak mieli oni na celu ogrzanie się przy kufelku ciepłego piwa i dowiedzenie się ile jeszcze dni będą musieli przedzierać się do kapitolu.
Gospoda była bardzo obszerna. Wyglądało na to, że ma ona dwa piętra i własną stajnie. Niestety dziwni z nich byli podróżnicy, gdyż własnych wierzchowców nie posiadali, widać ufali swym stopą. Kiedy weszli do środka zobaczyli ogromną gospodę. Prawda była taka, że była ona za duża jak na ilość gości jaką zastali. Trzech barmanów, a konkretnie stary Dawid, którego znał już Legolas i jego dzieci Ynce i Yolder obsługiwali ośmiu dość typowo wyglądających gości. Był w śród nich jeden rycerz, przyodziany w barwy pięknego hrabstwa Efermeh, był też jeden dzikus, pewnie barbarzyńca. Nie zabrakło także uczonego. Ostatnią przykuwającą uwagę osobą była piękna bardka, która opowiadała właśnie historię chłopom wpatrującym się bardziej w jej piękno.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Śro 21:21, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:30, 20 Sty 2010 |
|
- Witaj Dawidzie - Rzekł elf podchodząc do lady i ściskając prawicę barmana - Podróż nas znużyła więc rad byłbym gdybyśmy mogli się u Ciebie posilić i przenocować. Moi kompani Vedir, Ikko i Meox. - pokazał towarzyszy kolejno. Mówił jednak cicho nachylając się nad ladą tak, by inni ich niedosłyszeli. Zamówił posiłek i usiadł przy wolnym stoliku czekając na pozostałych. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:46, 20 Sty 2010 |
|
Ikko wziął swoją porcje i przysiadł się do towarzysza. Położył talerz przed sobą i odmówił modlitwę, po czym zabrał się za jedzenie. Pochłaniając posiłek przysłuchiwał się opowiadaniom bardki, zaciekawiły go strasznie. W klasztorze musiał tylko wysłuchiwać poleceń no a teraz był... wolny? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 22:02, 20 Sty 2010 |
|
Vedir się niecierpliwił, ale kiedy dostał swój posiłek, zaraz ruszył do stolika, gdzie siedzieli jego towarzysze. Od razu zabrał się za pałaszowanie tego w miarę dobrze wyglądającego jedzenia. Nie interesował się za bardzo tym, co klepała trzy po trzy ta bardka. Jakoś nie przypadła mu do gustu. Był jedynie ciekawy co kombinuje Legolas. Ten stary piernik dobrze zna te ziemie i może mieć niezmiernie dziwne zamiary, ale zobaczymy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 11:57, 21 Sty 2010 |
|
Kapłan podziękował za strawę i przyglądał się uważnie otaczającym go osobom. Szczególnie zwrócił uwagę na starszego karczmarza, z którym prawił elf. Znużyła go trochę podróż i dziękował swemu patronowi, że może już usiąść i posilić się. Jadł w milczeniu. Zresztą zawsze wolał milczeć gdy nie trzeba było mówić po próżnicy. Meox często łapał się na tym, że dużo częściej rozmawia z niektórymi umarłymi niż z żywymi. Tak naprawdę nie nienawidził nieumarłych. Nienawidził zła jakie kazało im powrócić. On jako kapłan Klemvor'a miał jedno zadanie - pomóc im na powrót uzyskać spokój.
Porzucił swoje myśli i zaczął się przysłuchiwać opowieści bardki. Miała miłą, wręcz anielską twarz, smukła talia przyciągała wzrok nawet cnotliwego kapłana. Meox nie miał wiele do czynienia z kobietami - obowiązki w zakonie pochłaniały większość jego czasu. Dlatego odwrócił wzrok lekko speszony sądząc, że kobieta może źle odebrać jego gapienie się. Powrócił do jedzenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 13:16, 21 Sty 2010 |
|
-Legolas? - Dawid był wyraźnie zaskoczony widokiem swojego starego przyjaciela. - Jak miło cię znowu widzieć. Kopę lat. - Uśmiechnął się klepiąc elfa po ramieniu. - W przeciwieństwie do mnie nic się nie zmieniłeś. Miło mi was gościć w swojej gospodzie. - Skłonił się do reszty drużyny. - Co was tu sprowadza? Znów szukasz kłopotów Legolasie? Ojej, wybaczcie moje złe wychowanie. Oto moje dzieci Ynce i Yolder, pomagają mi w prowadzeniu gospody. Od kiedy zginęła ich matka życie nie jest już takie proste, no ale nie będę zanudzał was swoimi opowieściami. Poczekajcie chwilę. - Dawid zniknął gdzieś na zapleczu, co dało czas drużynie na spokojne rozłożenie się na jednej z większych ław w całym lokalu.
Siedzieli tak przez chwilę czekając na Dawida i posiłek. Meox i Ikko przysłuchiwali się opowieści bardki. Ta czując ich wzrok na sobie przerwała na chwilę, wstała i spojrzała na nich.
- Zapraszam panowie, miejsca starczy dla wszystkich - Gestem zaprosiła zakonników do swojego stolika. Paru wieśniaków przesunęło się jakby robiąc miejsce przed kobietą. - Nazywam się Ronka. Wy święci zawsze kojarzycie mi się z nieumarłymi. Znam jedną historię o tym rejonie, która opowiada o nieumarłych. Posłuchajcie jej zatem, może wam to w czymś pomoże. - Ronke siadła wygodniej. Wszystko wskazywało na to, że zapowiada się długa historia. W końcu zaczęła mówić. - Kilka dni drogi stąd leży stare samotne miasto zwane teraz Halą Potępionych. Nie myślcie, że było tak zawsze. Hala Potępionych, a raczej Hala Cudów jak ją niegdyś nazywano była wzniesiona ponad wiek temu, kiedy to jeszcze całym hrabstwem Efermeh rządziła dynastia de Gert. Hrabiowie z tej dynastii ponad wszystko cenili magię. Na ich usługach było wielu czarodziei. Jeden z tych magów Romin Rashe, potężny, jak mówili epicki czarodziej był w stanie rzucać czary tak potężne żeby wznieść potężne miasto w zaledwie kilka lat. Przy pomocy akolitów Romin Rashe ukończył Halę. Miasto wyśmienicie prosperowało. Magia utrzymywała ziemie wokół miasta żyznymi, więc nigdy nie panował tam głód, czy bieda. Każdy wieśniak był tam na miarę mieszczanina, a mieszczanin na miarę szlachcica. Tak im się powodziło przez długie lata. Oczywiście całe miasto było chronione magią, przed różnymi demonami, które za wszelką cenę ponad wszystko pragnęły wprowadzić do Hali Cudów choć odrobinę chaosu. Ale wróćmy do Romina. - Bardka uśmiechnęła się do słuchających, po czym pociągnęła łyk piwa na przepłukanie ust. - Uczniowie czarodzieja szybko się uczyli. W końcu byli prawie tak potężni jak sam Romin. Hrabia de Gert zażądał zatem żeby w mieście nie panowała już jako taka monarchia Romina. On chciał żeby Halą rządziła rada składająca się ze wszystkich magów. Romin nie był zadowolony z postanowień swojego przełożonego. Traktował to miasto jak swoją ukochaną, nie chciał żeby wpadła w ręce jego uczniów, którzy z czasem stawali się coraz bardziej zachłanni i zachłanni. W końcu zdali sobie sprawę, że Romin ma w sprawach Hali decydujące zdanie. Postanowili podstępem usunąć go z rady. Różne legendy prawią o groteskowych metodach jego uczniów. Nikt do końca nie jest pewny jak osiągnęli swój cel, pewne jest to, że za sprawą podstępu, który miał oczernić Romina Rashe hrabia de Gert zabronił mu przebywania w mieście i usunął go z rady magów. Teraz jego akolici rządzili jego miastem. W duszy Romina płynęła dobroć. Nie chciał postępować pochopnie, dla tego kolejne lata spędził samotnie w swoim sanktuarium rozpaczając po utracie Hali Cudów. Jego rozpacz była tak potężna, że sięgnęła samych wrót piekieł. Kiedy demony dowiedziały się o rozpaczy Romina natychmiast wysłały do niego swoich heroldów, którzy mieli przedstawić mu swój plan współpracy. Demony wiedziały, że Romin jako jedyny zna magiczne zabezpieczenia miasta, dla tego był dla nich wiele warty. W końcu panowie piekieł obiecali mu władanie całą Halą Cudów jeśli tylko najpierw zostanie zniszczone w niej całe życie. Wtedy Romin uświadomił sobie jak bardzo nienawidzi tych ludzi. Pragnął ich śmierci, dla tego przystał na warunki demonów. Kilka dni później przed Halą Cudów zebrała się armią piekielna składająca się z przeróżnego rodzaju demonów i potworów z piekła rodem. Romin usunął magiczne zabezpieczenia a potwory wlały się do miasta. Jeszcze tego dnia demony ogłosiły upadłość miasta. - Ronka spojrzała na zachwycone, aczkolwiek rozczarowane miny bohaterów. - Co? Zastanawiacie się co to wszystko ma wspólnego z nieumarłymi o których miałam opowiadać? Spokojnie, już dochodzę do sedna. Otóż Romin rządził miastem sam, jednak do wszystkiego wtrącały się demony, które za żadne skarby nie chciały opuścić Hali. Romin długo planował zemstę na złośliwych demonach. Jego dusza była już czarna. Prawda, że nie znam się na magi, jednak słyszałam, że Romin popełnił samobójczy rytuał, który zamienił go w nieumarłego lorda na tyle potężnego żeby mógł wypędzić demony z powrotem do piekła i zamknąć je tam. Od tamtego dnia Romin przyjął inne imię. Teraz mieszka w swojej posępnej Hali, zwanej już Halą Potępionych jako Khan Rashe. Żyje tam ze swoimi nieumarłymi sługusami, i pewnie będzie tam istniał do czasu kiedy jakiś wielki bohater, wybaczcie panowie, bo nie myślę tu o takich żółtodziobach jak wy, odeśle go z powrotem do piekieł, gdzie czekają już na niego rozwścieczony demony i diabły. - Bardka kolejny raz uśmiechnęła się do towarzyszy. - No, to by było na tyle. - Skinieniem głowy wskazała na niewielki futerał prawdopodobnie po flecie do połowy wypełniony miedziakami.
Meox i Ikko wrócili do swoich towarzyszy. W tym samym momencie zaplecza wyłonił się Dawid niosący tackę na której leżało kilka talerzy. Tuż za nim szła jego córka z podobną tacą. Wyłożyli posiłki przed kompanami, po czym Dawid odesłał swą córkę skinieniem ręki. Sam przysiadł się do nich z uśmiechem. Posiłki wyglądały wyjątkowo smakowicie. Może to dla tego, że nie codziennie ostatnimi czasy udawało im się upolować coś co można było by przyrządzić na ciepło. Posiłek składał się z gotowanej kaszy, mięsa w sosie sałatki z cebuli i pomidorów.
- Skoro jesteście przyjaciółmi to możecie u mnie dziś nocować za jedyne trzy sztuki srebra na głowę. Gwarantuje wygodę swoich pokoi, o czym może zaświadczyć Legolas. Zatem, mówcie co was sprowadza w te strony?
Meox przyglądał się reszcie ludzi siedzących w izbie. Wyraźnie widział, ze wojownik przyodziany w kolory Efermeh patrzy na nich co chwila. Nie wyglądał na zbyt groźnego, może nawet był w Efermeh strażnikiem miejskim. Nawet na pewno, przynajmniej jego twarz wyglądała jak by ów mąż był strażnikiem miejskim. Tylko co strażnik miejski z Efermeh robił w środku puszczy w hrabstwie Loratan? |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Czw 17:55, 21 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 16:13, 21 Sty 2010 |
|
- A pamiętam ich jak byli małymi rozrabiakami. Często urzędowali wtedy w stajni. - Legolas westchnął odpływając we wspomnieniach - Masz racje. Zmieniłeś się w przeciwieństwie do mnie, ale życiowe doświadczenie z pewnością sprawiło, iż stałeś się jeszcze lepszym człowiekiem niż byłeś. - Elf uśmiechnął się serdecznie do Dawida.
Gdy przynieśli strawę i gospodarz zaczął rozmowę przysiadając się, tropiciel podjął wątek.
- Ja z wielką chęcią skorzystam z Twojej propozycji i ręczę... - zwrócił się do pozostałych - ...za prawdziwość tych słów. Co do naszych celów? Sam do końca nie jestem przekonany. Mnie tu chyba sprowadziła nuda doskwierająca mi ostatnio i chęć obicia kilku parszywych mord lub ubicia jakiejś poczwary. Tak... Wiem, że nie lubisz karczemnych rozrób, ale nie bój się. Nigdy bym nie naraził przyjaciela na coś takiego. A więcej o tym powie Ci Meox - Wskazał na kapłana i zabrał się za jedzenie. Popił piwem i zapytał - A jak twoje interesy? Widzę, że niewielu masz klientów... Swego czasu ta karczma pękała w szwach... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:09, 21 Sty 2010 |
|
Ikko był zaciekawiony opowieścią bardki. Ciekawiła go ta cała Hala Potępionych. Zastanawiał się czy jest prawdą to co mówiła. Może się tam kiedyś wybiorą, ale na razie historia kobiety przypomniała mu pewien incydent z nieumarłymi w klasztorze, po którym musiał opuścić świątynie. Siedział tak rozmyślając nad tym co dopiero usłyszał. Mnich nigdy nie lubił takich miejsc jak ta karczma. Zatłoczonych, pełnych ludzi i innych stworzeń. Gdy podszedł do nich Dawid, słuchał co mówi ale sam nie specjalnie angażował się w rozmowę. Nie interesowały go specjalnie sprawy tej karczmy, gospodarza czy jego rodziny. Lubił pomagać ludziom, lecz co do tego człowieka miał pewne zastrzeżenia, choć postanowił mu zaufać ze względu na jego przyjaźń z Legolasem. Skończywszy posiłek podziękował i rozsiadł się wygodnie słuchając tego co mają do powiedzenia przyjaciele... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 9:37, 22 Sty 2010 |
|
Meox z uwagą słuchał opowieści kobiety. Puścił mimo uszu zniewagę jaką ich uraczyła na koniec. Podarował jej jednak srebrną monetę i rzekł
- Ciekawa opowieść. Z pewnością prawdziwa a co za tym idzie gdy czas nastanie z pewnością zechcemy sprawdzić każdy jej szczegół.
Ofiarował Ronce lekki uśmiech i odszedł do kompanów. Potwierdził zapewnienia Legolasa o uczciwości ich zamiarów i powrócił do jedzenia. Nie dawał mu spokoju mąż z herbem Efermeh. Kapłan odniósł wrażenie, że człek ów interesuje się ich osobami. Przeprosił towarzystwo i podszedł do niego.
- Witaj panie. Przyłączysz się do nas? Towarzystwem tak poczciwego męża nie pogardzimy. Zwą mnie Meox, i jak widać służę Sędziemu Potępionych. - ton kapłana był spokojny - Napitku nie zabraknie no i w towarzystwie zawsze raźniej, a od tutejszych zawsze więcej się można wywiedzieć niźli od bajarzy
Mina Meox'a nie zdradzała, że zauważył zainteresowanie człowieka ich osobami. Zaprosił gestem męża do ich stołu i czekał na odpowiedź. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 10:22, 22 Sty 2010 |
|
- A i owszem, dalej pęka w szwach, tylko sezon nie ten. - Dawid uśmiechnięty zatarł dłonie. - Żałuj, że nie było cię tu dekadzień temu przyjacielu, przejeżdżały tędy liczne orszaki Smoczej Wyspy. Ponoć w Efermeh szykuje się wielki ślub. Król w końcu postanowił oddać swoją córkę. Nikogo chyba nie dziwi fakt, że oddał ją hrabiemu Kleistowi, wszak to on dzielnie od lat zatrzymuje niepohamowaną hordę nieumarłych jaka przetacza się na południowy wschód stąd. - Dawid wstał w końcu od stolika. - Ale powiadają, że sama księżniczka ma dopiero tędy przejeżdżać. No cóż, na mnie już pora. Wybierzcie sobie jakieś pokoje na górze jak już będziecie zmęczeni. Jeśli będziecie czegoś potrzebować to oczywiście wiecie gdzie jestem. - Skinął głową w kierunku lady. - Zatem bywajcie. - Dawid posłał kompanom ostatni szczery uśmiech po czym wrócił do wykonywania swoich obowiązków.
Meox w tym czasie ruszył w stronę strażnika z Efermeh. Żołnierz ten posiadał na pagonach rangę sierżanta. Jego siwe włosy kontrastowały z ciemną karnacją jego twarzy. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest to doświadczony wojownik, gdyż miał wiele blizn na twarzy i rękach a jego pancerz wyglądał na jakieś dwadzieścia lat.
- Witam cię kapłanie. Jestem ciekaw, czy jest wśród was elf imieniem Legolas. Zdawało mi się, ze barman wykrzykiwał podobne imię kiedy weszliście. Nie posiadam jednak jego opisu a poszukuję go z ramienia szeryfa Robara z Efermeh. Nie oficjalnie oczywiście, dla tego nie ingeruje w waszą zabawę. - Nawet Meoxa zdziwiła bezpośredniość słów żołnierza. - Nie potrzebuje waszego napitku, jak i towarzystwa jeśli nie jesteście tymi których szukam. Nie jestem też tutejszy i nie mam wam nic do opowiedzenia. - Żołnierz dopił resztkę wina jakie znajdowało się w jego kubku oczekując na odpowiedź Meoxa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 11:18, 22 Sty 2010 |
|
Meox przysiadł jednak do rycerza. Kiwnął głową
- Jest wśród nas Legolas tak więc szukasz naszej kompanii. Nie wnikam czego szeryf oczekuje od elfa. Pomów z nim jeśli ci na tym zależy. - skinął głową w stronę Legolasa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 11:28, 22 Sty 2010 |
|
- Świetnie. - Rycerz wstał od stolika, jednak zawahał się chwilę. - Wybacz moje zachowanie. Nazywam się Targon. Chodź za mną. - Wojownik ruszył w stronę dobrze bawiących się kompanów. Stanął naprzeciw elfa po czym, kiedy już wszyscy zwrócili na niego uwagę przemówił. - Witajcie kompani. Nazywam się Targon. Jestem sierżantem w służbie hrabstwa Efermeh. Szeryf Robar, a zarazem twój oddany przyjaciel elfie wysłał mnie tu abym was do niego bezpiecznie doprowadził. - Targon zasiadł na dawnym miejscu Meoxa. - Ślub Lady Laury już niebawem a nikt przecież nie chciał by żebyście się spóźnili. Mam karocę, która dotrze tam szybciej niż byście doszli tam pieszo. Wyruszam stąd jutro, z wami, czy bez was - takie są moje rozkazy. - Spojrzał po zaskoczonych twarzach kompanów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Pią 11:54, 22 Sty 2010 |
|
Co? Zaproszenie na ślub? - Mnich zrobił duże oczy na słowa rycerza. Nie miał ochoty iść na żadną zabawę, jednak nie wypowiedział swojego zdania. Był ciekaw w jakim celu są tam wzywani, czy też tylko po to aby się bawić, czy może co innego. Nic nie mówiąc siedział dalej na swoim miejscu, czekając na to co powiedzą jego przyjaciele. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 17:18, 22 Sty 2010 |
|
- Jestem Ci dozgonnie wdzięczny za te jakże przyjemne dla ucha nowiny. - uśmiechnął się do mężczyzny. - Mniemam, iż znasz moje imię, mimo to etykieta nakazuje aby się przedstawić. - Skinął lekko w stronę sierżanta - Legolas. Spocznij proszę z nami. Z twych słów wnioskuję, iż przybywasz od Robara wprost z Efermeh. Zatem pokładam ufność słowom Twoim. Dawidzie! - zakrzyknął do przyjaciela - Podaj Targonowi dobre piwo co by mu w gardle od tej wypowiedzi nie zaschło.
Zapraszającym gestem wskazał miejsce na ławie przy stole. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:41, 22 Sty 2010 |
|
Vedir już skończył jeść i bujając się na krześle, słuchał tego wszystkiego.-No proszę moja kuzyneczka wychodzi za mąż... a to dobre. Tylko wątpię, że to jedyny powód tego wezwania.Musi być w tym jakiś haczyk...-Pół elf miał wątpliwości, co do szczerości słów Targona, ale cóż, tak czy siak może będzie mu się to opłacać.
Siedział Cicho. Nie chciał się wtrącać. Przygoda to przygoda. Vedir był jej oddany. Kochał ją. Było mu obojętne czy jego los będzie pomyślny. Liczyła się przyjemność. Być może właśnie ta wyprawa na ślub ją przyniesie... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:54, 22 Sty 2010 |
|
- Nie, dziękuje wam za towarzystwo. Nie jestem tu po to żeby się z wami bawić tylko po to żeby doprowadzić was do Efermeh całych i zdrowych. - Ciężko było nie dostrzec faktu iż Targon był człowiekiem mało towarzyskim. Innymi słowy był on typowym służbistą, widać było, że nie traktował ich jak przyjaciół, czy klientów, tylko jak zwykły towar. Ciężko mu się jednak dziwić, gdyż większość życia spędził zapewne z kryminalistami.
W tym samym momencie do ławy podszedł Dawid z dzbanem piwa dla Targona.
- Co, już nas pan opuszcza?
- Jutro was opuszczę, jak na razie idę spać, za dużo już piwa wypiłem, a przecież jestem na służbie. - Żegnając się zaczął wykonywać gest salutowania, jednak opamiętał się i skinął tylko głową. Odszedł od stolika i wdrapał się po schodach na górę, gdzie zniknął za winklem.
- Cóż, szkoda było by gdyby to piwo się zmarnowało, a przecież tak, czy owak musicie mi za nie zapłacić. - Dawid postawił dzban obok Legolasa uśmiechając się przy tym jak gdyby chciał mu sprzedać trefny towar.
Siedzieli tak przy stoliku rozkoszując się ciepłem kominka i dobrym piwem Dawida. Po niespełna dwóch kolejnych godzinach większa część gości gospody rozeszła się do swoich pokoi. Przy stoliku został jedynie uczony przy swoich księgach, które studiował już od kiedy przybyli do Black Hand. Nagle w drzwi gospody coś głośno stuknęło. Wydawało by się, że za moment ktoś ma wejść, jednak tak się nie stało. Po chwili za wypełnionym w piękne witraże oknem słychać było rumor. Coś na zewnątrz musiało się dziać. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 20:06, 22 Sty 2010 |
|
Elf powstał z miejsca nieco poruszony. Spojrzał porozumiewawczo na towarzyszy i zbliżył się do okna i wyjrzał przez nie próbując dostrzec wydarzenia mające miejsce na zewnątrz. Następnie wyszedł przed karczmę trzymając już swój łuk w pogotowiu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Pią 20:47, 22 Sty 2010 |
|
Rumor na zewnątrz zaniepokoiły mnicha. Wstał i ruszył w kierunku elfa. Z każdym krokiem coraz bardziej nie podobały mu się te odgłosy z zewnątrz. Stanął przy elfie i widząc jego przygotowaną broń, poczuł że źle się dzieje... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Szycha dnia Pią 20:52, 22 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:29, 23 Sty 2010 |
|
Meox spojrzał na Legolasa i również podszedł do okna. Nie wiedzieć czemu przez chwilę był przekonany, że to jacyś czarni jeźdźcy ścigają czterech niziołków [nie mogłem się oprzeć ]. I nie mylił się! Taką scenę przedstawiał witraż w oknie! Meox pokręcił głową i wyszedł przed karczmę chcąc sprawdzic co isę dzieje.
Miał swój buzdygan w pogotowiu. W drugiej dłoni dierżył tarczę. Nie chciał mieszać się w lokalne sprawy jednak jeśli działo się zło to trzeba było zareagować! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 10:34, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 21:15, 23 Sty 2010 |
|
Vedir szedł w ślad za Meox'em, najpierw do okna, a potem na zewnątrz karczmy. Miał w pogotowiu rapier i krótki miecz w dłoniach.
Tylko co to za rumor tutaj przygnał. To nic. Vedir i tak pragną się zabawić, więc nie robiło mu to różnicy. Po posiłku czas na rozrywkę. Miał ochotę na małą rozróbę... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Wto 10:44, 26 Sty 2010 |
|
Wyszli z gospody jak na zawołanie. Nie wiedzieli czego mogą się spodziewać, lecz broń mieli przygotowaną. Widać było po nich, że dawno w mieście nie bywali. Rumor wszak był nieodłączną częścią większych szlaków takich jak choćby ten. Nikt w całej gospodzie nie przejmował się podobnymi sytuacjami. Cała reszta ospałych już bywalców karczmy siedziała spokojnie dopijając przed snem ostatnie piwo.
Tym razem jednak ich wątpia miały rację. Jakieś sto metrów w stronę północy rozgrywała się bitwa. W jesiennym lesie ciężko było dostrzec jakiekolwiek detale. Tym bardziej nie sprzyjał im zmrok jaki aktualnie tam panował, jednak pewne było to, ze kilku zbrojnych walczyło właśnie z paroma wojownikami. Na środku pola bitwy stały dwa dyliżansy, które były prawdopodobnie celem ataku. Stąd niestety nie było widać nic więcej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 11:06, 26 Sty 2010 |
|
Elf natychmiast ruszył w stronę walczących wyjmując już strzałę... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szycha
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki Płeć:
|
Wysłany:
Wto 11:11, 26 Sty 2010 |
|
Najgorsze przewidywania mnicha ziściły się, nie pozostawając w tyle ruszył ramię w ramię ze swym przyjacielem elfem... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 14:07, 26 Sty 2010 |
|
Vedir żądny przygody i rozrywki ruszył za kompanami. Miał ochotę obić kilka mord i pogruchotać kości. Z mieczami w dłoniach poszedł w ten rumor... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 15:48, 27 Sty 2010 |
|
Meoxowi nie podobało się to wszystko. Napad w środku miasta! Ruszył za towarzyszami. Nie chciał ingerować w żadne spory lokalne, jednak wyglądało to na pospolity napad. Ruszył lekkim truchtem. Jego ciężka zbroja nie pozwalała mu biec szybko tak jak innym. Wolał też trzymać się za plecami kompanów co by wspomóc ich swoją magią. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|