 |
|
 |
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 8:51, 18 Paź 2009 |
 |
[link widoczny dla zalogowanych]
Podróżowali od kilku dni. Troje poszukiwaczy przygód, zręczny tropiciel i sokolim oku, piękna, młod i powabna kobieta, której głos [i nie tylko on] oczarowywał mężczyzn oraz krasnolud, którego rodzice nie nauczyli trzymać rąk przy sobie. Miał strasznie lepkie palce, ale w dzisiejszym świecie i taka osoba znalazła miejsce u boku poszukiwaczy przygód. Wyruszyli z Crockport w jednym celu. Jeden z Rycerzy Jelenia Sir Ronald Graalfinder - oddanych strażników królestwa - poprosił ich o przysługę. Niedawny wybuch wojny z królestwem pół-boga Iuz na północy nie pozwolił mu zająć się tym osobiście. Dostali glejt, który mieli pokazać burmistrzowi Farberg'owi.
Otóż w Vackell mieścinie położonej na płn-zach od Crockport grasowali bandyci. Burmistrz miasta i jego milicja nie dawało sobie rady. Do tego ginęły kobiety. Całe miasto czekało na przybycie wybawców...
Przybyli do bram Veckell w południe. Była wczesna wiosna i dnie nie były jeszcze tak ciepłe lecz noce nadal był chłodne. Powitał ich patrol milicji. Ich dowódcą był wysoki i potężny blondyn. Towarzyszyło mu trzech innych. Wszyscy byli konno i właśnie opuszczali Veckel. Jednak symbole straży znane w całej Furyondzie nie umknęły niczyjej uwadze.
- Hola! - krzyknął blondyn - Czasy to niespokojne. Choć nam śpieszno musimy was wziąć na spytki. Coście za jedni i po co przybywacie. Jeśliście jeszcze nie spostrzegli jestem zastępcą kapitana straży tego miasta. Gadajcie więc.
Blondyn miał ostry głos i szramę na lewym policzku. Wyglądał bardziej na zakapiora niźli na stróża prawa, ale brosza na jego płaszczu mówiła coś innego. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 20:14, 22 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
|
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 17:09, 23 Paź 2009 |
 |
- Proszę... - Powiedziała Kehrsyn podając strażnikowi glejt, który dostała od Sir Ronalda. - Nie jesteśmy zbirami, przybywamy żeby pomóc wam rozwiązać problem z bandytami. - Uśmiechnęła się do niego. - Czy możesz nas poinstruować jak znaleźć burmistrza Farberga? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:37, 23 Paź 2009 |
 |
Elf milczał jechał z naciągniętym na głowę kapturem obok swojej towarzyszki. Miała charyzmat i potrafiła doskonale prowadzić rozmowy oraz debaty - to trzeba było jej oddać bez reszty, toteż milczał. Przez jego ramię był przewieszony łuk, który sprawnym ruchem ramienia w razie potrzeby trafiłby do jego ręki. Podczas rozmowy doń elfa niespokojnie muskała lotki strzały kołczanu przytroczonego do siodła... Widać blondasek już na początku zaczął go irytować... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 20:09, 23 Paź 2009 |
 |
Łotrzyk zatrzymał się za towarzyszami, ze spokojem rozglądał się po okolicy, do czasu aż zaczepili ich obcy. Krasnalud bez wyraźnej zmiany mimiki twarzy zaczął obserwować z zainteresowaniem jeźdźców, jakby czegoś szukał. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 8:32, 24 Paź 2009 |
 |
Blondyn spojrzał na pieczęć i podpis na pergaminie. Pokiwał głową i oddał glejt kobiecie.
- Wybaczcie - rzekł po dłuższej chwili - Ale jak mówiłem czasy niespokojne. Nie uznałem was za zbirów, o nie. Ale jak wiecie na północy jest również nieciekawie. Imperium Iuza sposobi się do wojny z nami. Szpiegów teraz nie mało kręci się na tych ziemiach. Burmistrza znajdziecie tam w ratuszu. - wskazał palcem na piętrowy budynek wyraźnie górujący nad innymi. Dowódca milicji pożegnał się gestem dłoni i patrol wyruszył poza miasto.
Przed ratuszem stała marmurowa fontanna z której leniwie sączyła się woda. Na niewielkim placu [najwyraźniej rynku] ludzie rozstawili już dawno swoje stragany. Zachwalali swe towary a spostrzegłszy przyjezdnych od razu uderzyli do nich ze swoimi specjalnymi ofertami.
- Ten olejek sprowadzono aż z Celeste, specjalnie dla ciebie młoda damo - zakrzyknął grubawy człowiek do Kehrsyn uśmiechając się wesoło - Dla ciebie za pół ceny aby twa skóra zawsze była gładka i zdrowa. Jedyne dziesięć snopników.
- Piwo z Marevenu. Tylko jeden rycerz za dzban!
- Solidne strzały wprost od rzemieślników z dalekiego Geoff! Niosą daleko i celnie, nie zboczą z raz obranego celu! Siedemdziesiąt snopników za kołczan dziesięciu strzał!
Każdy miał coś wyjątkowego i niespotykanego.
Nad wejściem do ratusza wisiało godło królestwa
[link widoczny dla zalogowanych]
a na dachu powiewały czerwono-niebieski proporce z barwami Furyondy.
Drzwi pilnował wysoki półork, który spojrzał na przyjezdnych.
- Nie bede pilnował wam kuni - rzekł - Najpierw zróbta coś z kuniami bo wam ukradnom. Idźta do stajni przy gospodzie. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Sob 8:45, 24 Paź 2009 |
 |
Tropiciel skinął na pozostałych i zgodnie z instrukcją tak postąpił. Podjechał do stajni przy gospodzie, która była nieopodal. Zsiadł z konia i zabrał swoje rzeczy z niego kołczan przypiął do pasa i zabrał swój plecak. Posłanie i namiot zostały przy koniu. Machnięciem ręki przywołał chłopca stajennego.
- Zajmij się dobrze Faranem i tymi końmi, a wynagrodzę Ci twój trud. - wskazał na swojego konia i konie jego towarzyszy po czym rzekł spokojnie klepiąc młokosa po ramieniu oraz wręczył mu trzy sztuki srebra. - Jak je dobrze oporządzisz i rozczeszesz zapłacę więcej.
Wyszedł i skierował swoje kroki do ratusza. Przed wejściem oczekiwał na swoich towarzyszy.
Nie chciałbym kierować postaciami towarzyszy, ale mniemam, iż postąpili by podobnie jak moja postać, toteż tak napisałem. Jeśli się nie zgadzają to zmienię post, albo niech dodadzą do tego coś od siebie i piszą o tym jak wchodzimy do środka... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Sob 11:44, 24 Paź 2009 |
 |
W żadnej karcie postaci nie widzę, koni... No cóż, może ork nie rozpoznaje krasnoludów, a elf ma wybujałą wyobraźnie w stylu Monty Pythona... Ja jako dobra wyznawczyni Fharlanghna podróżuje na własnych nogach.
- Już Ammalu? Oddałeś swojego wierzchowca? No to chodźmy. - Swoje kroki skierowała tuż za elfimi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 12:29, 24 Paź 2009 |
 |
Lorni oglądał co tylko było na targowisku, biegając od straganu do straganu, znajdując co rusz to nowe, ciekawe przedmioty, które to mogły jedynie przez omyłkę trafić poprzez jego [link widoczny dla zalogowanych] ręce do kieszeni.
Rozglądają się dalej zorientował się, że jego towarzysze zaczynają się oddalać, więc pospiesznie ruszył za nimi.
Po rozmowie z orkiem i oszacowaniu jego postury, wyglądu i sposobu wymowy ruszył za elfem do stajni.
- Tyle zachodu o jakieś konie. - mruczał pod nosem - Przecież to ciężko schować przed oczyma, toporne to i mało zwinne. - spojrzał na bardkę - To co, idziem czy nie. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Fistandantilus dnia Sob 14:00, 24 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 7:43, 25 Paź 2009 |
 |
[A czemu nie konie? Przecież szybciej się nimi podróżuje. A ten cały far-long to bóg dalekiej podróży nie koniecznie pieszej. No ale jak już chceta to wpiszta sobie w karty kunie (krasnolud kuca) jako prezent od Sir Rolanda a jak nie chceta to nie i sprawę z orkiem się wygumkuje
Półork burknął coś pod nosem i spojrzał na glejt. Również studiował go tak jak wcześniej milicjant i wreszcie wpuścił przybyszów. Weszli do niewielkiego korytarza. Po prawo były schody na górę a po lewo i na wprost drewniane drzwi. Młoda półelfia dziewczyna ubrana w beżową sukienkę spojrzała na nich przepięknymi głębokimi oczami. Podeszła do nich i przywitała się śpiewnym głosem
- Witajcie. Moje imię to Aine. Z pewnością przybywacie do mego ojca, burmistrza Veckell. Z pewnością macie również dokumenty od sir Graalfinder'a - uśmiechnęła się lekko - Tak wiemy o waszym przybyciu. Sir Roland wysłał do nas gońca tuż przed waszym wyjazdem z Crockport. Ojciec przyjmie was z radością, choć radość to w czasach ciężkich i może się wam wydać inny niż opisuje. Ojciec jednak wiele ostatnio przeszedł i nie mówię tylko o sprawach miasta. Człek to jednak dobry o poczciwym sercu.
Ruszyła do drzwi na wprost i zapukała.
- Ojcze. Przybyli najemnicy sir Graalfindera.
W odpowiedzi usłyszeli "Niech wejdą"
Aine otworzyła drzwi na oścież. Gdy weszli oddaliła sie zamykając je za sobą.
Gabinet burmistrza onegdaj z pewnością był ładnie urządzony. Na ścianach widoczne były ślady po obrazach a na podłodze kiedyś z pewnością leżał dywan. Teraz zdobiło go jedynie biukro z cieniodrzewu, fotel, szafa i niewielki barek. Sam burmistrz był mężczyzną pod pięćdziesiatką. Lekki pasemka siwizny zdobiły jego skronie. Pod zbyt bujnymi brwiami znajdowały się bystre oczy. Ubrany był w czerwoną koszulę i skórzany kubrak. Wstał i wyszedł zza biurka. Wyraźnie kulał na lewą nogę. Zdobione spodnie podtrzymywał pas ze srebrną klamrą. Na szyi burmistrza wisiał złoty medalion z herbem Furyondy.
- Witam was w tych niemiłych czasach. - rzekł sucho lecz z uśmiechem na twarzy - Pozwoli pani - rzekł do bardki wskazując na swój fotel - Nie mam już zbyt wiele aby zaoferować ale dama nie może stać gdy jest na czym usiąść.
Gdy otrzymał glejt ogarnął go szybko wzrokiem i rzekł:
- Przejdę od razu do rzeczy i nie będę się rozwodził. Wojna na północy wyraźnie uszczupliła stan milicji nie tylko w naszym mieście. Skarbiec miejski opustoszał tak samo jak koszary. Musiałem zaciągnąć kilku młodzików za głodowe wynagrodzenie. Wam na szczęście płaci sir Roland. Mamy tu jeden podstawowy problem, który podczas wojny dotyka takie małe społeczności jak nasza. Bandytów. Napadli oni na dwie karawany z południa. Do tego porywają dziewki z miasta. Do dziś słuch zaginął o trzech młodych dziewczynach. Na domiar złego napadli na ludzi z Drewnianego Przemysłu Clinta. Clint przybył do nas tuż po wybuchu wojny. Zabrał się za wycinkę lasu i produkcje broni dla armii. Robią łuki, włócznie, strzały, tarcze. Mamy więc tu bałagan jak się patrzy - potarł dłonią czoło - A na domiar złego do Veckell powróciła pani tych ziem Lady Amanda. Przedstawiła wszelkie papiery i się zadomowiła z tym swoim seneszalem w rezydencji na wzgórzu. Sir Roland nakazał wypłacić wam za wytropienie bandytów i sprowadzenie ich przed oblicze sprawiedliwości po sto paladynów [100 sztuk platyny] i zapewnić pełną pomoc milicji. Będziecie mieli też darmowy pobyt i wyżywienie w gospodzie "U Willa". Gospoda znajduje się na końcu ulicy odchodzącej w lewo od targowiska. Zgłoście się też do kapitana Yorgla w koszarach. Te zaś są w drugą stronę niż karczma. Jeśli macie jakieś pytania, pytajcie teraz gdyż spieszno mi - burmistrz zdjął medalion z szyi i schował go do drewnianego pudełka zamykanego na klucz. Spojrzał na przybyłych oczekująco. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 7:43, 25 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 10:35, 25 Paź 2009 |
 |
- Myślę, że dość się dowiedzieliśmy - rzekł tropiciel spokojnie i zsunął z głowy kaptur, który do tej pory przysłaniał jego twarz. - Chciałbym... Chcielibyśmy wybadać dokładniej o tych grabieżach, a zwłaszcza porwaniach. Czy byli jacyś świadkowie? Czy ktoś widział rabusiów? Kiedy atakowali? Ilu ich było? Gdzie mogą się, przypuszczalnie, znajdować? Mieć swoją siedzibę, albo melinę?... - Elf wydawał się zainteresowany problemem burmistrza - I rzecz jasna musimy odwiedzić Lady Amande... coś mi mówi, że ma ona spore znaczenie w tej sprawie i stanowi gruntowny element tej całej układanki. Musimy znaleźć też właściciela przemysłu drzewnego, Clinta, tak? Albo chociaż któregoś z jego pracowników, by zdobyć niezbędne informacje na ten temat. Gdzie znajdziemy jego rzemieślniczą siedzibę?
To były chyba wszystkie pytania jakie elf miał do burmistrza. Reszta zależała od wymienionych przezeń ludzi i od współpracy z nimi, ale o to mógł być spokojny. Mając u boku takiego dobrego rozmówce i negocjatora jak bardka, mógł być pewien zdobycia owych informacji... Tropiciel oczekiwał odpowiedzi burmistrza...
- Jeśli to wszystko to nie będziemy zawracać Ci głowy. Pora abyśmy zaczęli działać... - Spojrzał po towarzyszach i skinął głową w kierunku drzwi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Nie 18:05, 25 Paź 2009 |
 |
- Myślę, że warto by było siąść w karczmie przy piwie i posłuchać opowiadań starych dziadów. - pokiwał głową - Oni zawsze wiedzą co w polu świszczy.
Skierował się w stronę drzwi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 2:06, 26 Paź 2009 |
 |
- To nie taki głupi pomysł, wręcz świetny!. - Ucieszyła się dziewczyna. - Chodźmy do karczmy a ja postaram się wyciągnąć od tutejszych trochę informacji. - Kehrsyn była podekscytowana pomysłem krasnoluda. Uśmiechnęła się do niego, po czym rzekła.
- Zatem dziękujemy panie burmistrzu, myślę, że nie będziemy zajmowali panu więcej cennego czasu. - Uśmiechnęła się i do niego. - Chodźcie chłopaki, idziemy! Przygoda czeka! - Po tych słowach ukłoniła się burmistrzowi i wyszła z pomieszczenia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 10:46, 26 Paź 2009 |
 |
Burmistrz pokiwał głową i pożegnał się z nimi. Aine odprowadziła ich z uśmiechem do drzwi. Skierowali swe kroki do karczmy. Rzeczywiście była na końcu ulicy. Popołudniowa pora ściągnęła już stałych bywalców, lecz było to tylko trzech starych pijaków, którzy przepijali swoje miedziane i nieliczne srebrne monety. Za barem stał niewysoki mężczyzna. Spostrzegłszy podróżnych zeskoczył z jakiegoś stołka czy beczki na którym stał. Był karłem. Miał może metr wzrostu. Podszedł kołysząc się do przybyłych i rzekł
- Witamy w gospodzie "U Willa". Jam jest Will a to gospoda moja - zaśmiał się wesoło i posadził gości przy stole - Wy najpewniej jesteście najmitami burmistrza i to za was płaci Sir Graalfinder, nie prawda? Zaraz krzyknę żonce co by strawę strudzonym wędrowcom naszykowała a córkę poślę do pokoi co by sprawdziła czy gotowe. Ha! Opowiadajcie co w królestwie słychać bo jak widzę światowcy z was. - Will wgramolił sie na ławę przy ich stole i czekał patrząc po ich twarzach... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 14:56, 26 Paź 2009 |
 |
- Jam jest Ammal, a oto moi przyjaciele. Z tego co wiemy i widzimy to nie wiele lepiej niż tu. Wszędzie walki i jakieś problemy, ani chwili spokoju nigdzie zaznać nie można... - Elf przedstawił się zdejmując kaptur z głowy, po czym posępnie rzekł i zasiadł na ławie. Odłożył swój łuk i miecze położył na stole. Dziwny miał zwyczaj, ale zawsze jadał w obecności swojej stali... Podobnie jak spał czy wykonywał inne czynności. Jego towarzysze chyba nigdy nie widzieli go bez nich.... Nawet w łaźni mu towarzyszyły... Były jego sacrum... swoistym azylem... Rodzinną pamiątką i Domem...
- Miło, że nas tak wspaniale przyjąłeś. Nie chcemy nadużywać twej gościnności, choć płaci za to Sir Graalfinder... - uśmiechnął się chytrze - ...ale chcieliśmy przejść do konkretów i bardziej ważnych spraw jeśli pozwolisz.
Jako miejscowy karczmarz znasz zapewne wielu ludzi, jak nie wszystkich. Chcielibyśmy zebrać możliwie jak najwięcej informacji na temat lokalnych problemów jakie stanowią głównie rozbójnicy. Może mógłbyś nam w tym pomóc? A jeśli nie to czy nie wiesz kto mógłby nam udzielić takich informacji? Chcemy się dowiedzieć wszystkiego na temat porwań kobiet i napadów na karawany, a i również chcielibyśmy porozmawiać z Cintem, którego zakład przeżył najazd rabusiów... Za pomoc bylibyśmy wdzięczni w imieniu Sir Graalfinder....
Ammal uśmiechnął się i pytającym spojrzeniem czekał, aż Will zacznie mówić. W między czasie głośno zaburczało mu w brzuchu i z szerokim uśmiechem go poklepał... Czekał na jedzenie.... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:03, 26 Paź 2009 |
 |
Will skinął głową przytakując. Spochmurniał lekko i rzekł
- Bandyci porywają też kobiety. Młode żeby nie było. Sam córki nie puszczam po zmroku i pod kluczem trzymam. Ludziska coś tam szepczą ale Yorgl, kapitan straży, który do dziś prowadzi śledztwo mocno trzyma język za zębami. Mało co wiemy faktów. Większość to same domysły. No ale pomogę jak będę mógł. O bandytach wiem tyle co z plotek. Jest ich dużo, są zorganizowani dobrze uzbrojeni i sprytni. Znają dobrze okoliczne tereny więc jest pomysł, że to kilku miejscowych chce sobie dorobić. Druga sprawa to znikające dziewki. Trzy już zaginęły. Tu tylko każdy zgaduje. Ponoć wszystkie zniknęły poza domem. Każda była ładna i młoda. Bez męża. Jedna to Yolanda córka kołodzieja. Druga to Snitke najmłodsza dziewucha jednego z kupców. Trzecia to piękna elfia panna Ellanien - tancerka, która przyjechała tu ze swoją trupą. O Clint'cie nic nie wiem, podobno kilku drwali się napiło i pobiło. Jak się obudzili to nie pamiętali bitki i zrzucili to na karb rabusiów.
Na stół wniesiono potrawy. Była polewka i pieczeń a także sałatka. Dzban cienkiego acz smacznego wina ozdobił tę kolekcję potraw.
- Gdzie wam radzę zacząć? Po pierwsze weźcie za język Yorgla. I tu mam prośbę. Jeśli dowiecie się czegoś niepokojącego powiedzcie mi. Wyślę tedy córkę do rodziny w stolicy... No i zbadałbym "Piekiełko" kręcą się tam ostatnio jakieś mendy więc warto to sprawdzić. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 22:16, 26 Paź 2009 |
 |
- Wiecie co, coś mi tu nie pasuje, rzeczy które nam przedstawiłeś drogi karczmarzu wyglądają jakby każde jedne były z innej bajki - rzekł zajadając się smakołykami - A jak ludzie na to reagują? Nie ma buntu? Wszyscy udają, że nic się nie dzieje? Może jakieś małe pospolite ruszenie? - popił winem, i od razu uznał, że nie ma nic lepszego od dobrego piwa - I jeśli już tego nie zrobiłeś, to nie rozpowiadaj o naszym przybyciu, im mniej osób wie, że jesteśmy tym lepiej. Mam nadzieje, że nie wiedzą jak wyglądamy, bo jeśli tak to nici z tego całego dochodzenia. - zniżył głos - A Ty elfie, nie tak bezpośrednio z tymi pytaniami, nie wiesz z kim rozmawiasz i nie wiesz komu kto donosi, a coś mi się widzi, że miejscowi też w tym siedzą. - ziewnął przeciągle i zamilkł. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Śro 1:38, 28 Paź 2009 |
 |
Krhrsyn od razu wzięła się za jedzenie potraw jakie wniesiono. Nie ruszała jednak wina. Stroniła od alkoholu, gdyż po nim szybko zaczynała robić rzeczy nie prawe, a tego w tym momencie nie chciała.
- Hmm... Zdaję się, że słyszałam co nie co o tych sprawach już gdzieś. A i pieśń mi się pewnie przypomina... Niech no ja się chwilkę zastanowię... - Kehrsyn próbowała wydobyć ze swojego umysłu jakieś istotne [link widoczny dla zalogowanych] na temat spraw jakie dzieją się w okolicy...
Jak by kto pytał to jest to test na wiedzę barda. Nie wiem tylko Kamilu, czy nie chcesz żebym sprecyzował swojego "myślenia", jeśli tak to widzisz, to pierwej obmyślam, czy nie słyszałam o kryjówce bandytów (bandytach). |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 9:05, 28 Paź 2009 |
 |
Kehrsyn poszukała w pamięci. Po chwili zanuciła krótka pieśń o bandytach, którzy w tych okolicach łupili bogatych aby dawać biednym. Baron, który wówczas rządził tymi ziemiami zrobił nagonkę na nich, wytropił i otoczył ich kryjówkę. Była nią jaskinia w lesie jakiś dzień drogi stąd. Ponoć później ukrywali się tam zbiegli więźniowie. Według dziewczyny był to nie głupi trop. Może większość miejscowych nie pamiętała tak zamierzchłych czasów, jednak pieśń nie kłamała. Mieli więc trop.
Will wysłuchał tej opowieści i klaskał jak małe dziecko gdy Kehrsyn skończyła.
- No to może się wam do czegoś przydać. Tymczasem muszę was opuścić gdyż niedługo zlezą się tu ludzie Clint'a. Pomyślcie tylko ile roboty będzie przy obsługiwaniu dwudziestu drwali, ich pustych żołądków i spragnionych gardeł.
Zeskoczył z ławy i poczłapał na zaplecze.
Krasnolud Lori tymczasem wyjął z kieszeni mały srebrny medalion przedstawiający dwa splecione ze sobą smoki i obejrzał go sobie dokładnie... [to tak w odpowiedzi co zwinął ze straganu] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Samael
Gracz
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 18:34, 28 Paź 2009 |
 |
Tropiciel skończył jeść.
- Skoro przywleką się tu chłopaki Clinta, to sobie z niektórymi warto przy piwku pogawędkę uciąć. Ale ty, kochana, masz dobrze gadane, więc zajmij się tym. - Zwrócił się do kobiety - Póki pora, czas zgromadzić najwięcej informacji. Ja udam się do kapitana i spróbuję z nim pogadać. Nie powinnaś mieć problemu z nimi mając w sobie tyle wdzięku i charyzmy - elf przelotnie spojrzał w oczy towarzyszki i uśmiechnął się chytrze. - A ty maleńki, mógłbyś mi potowarzyszyć. Coś mi się wydaję, że ten cały kapitan, jak-mu-tam.... eee... Yorgl! Nie będzie zbyt rozmowny toteż trzeba z nim odpowiednio porozmawiać, a wiem, żeś w takich "wyjątkowych" rozmowach najlepszy... - Puścił oko do lekkostopego przyjaciela. - Na wszelki wypadek dobrze okazać władzom glejt by nie stwarzali problemów. To idziemy?
Zabrał swoje rzeczy i podniósł się z ławy. Swoje kroki skierował ku drzwiom. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:04, 28 Paź 2009 |
 |
- Tak, my sobie z panem kapitanem porozmawiamy. - uśmiechnął się złowieszczo - Się zastanawiam, czy warto by mnie widział. Czy może, lepiej by sam wszystko grzecznie wyśpiewał, przez wzgląd na ostatnie wypadki chodzące po ludziach, a ja w tym czasie pozwiedzam jego kwaterę. To co idziemy? Miłego gawędzenia z chłopami - zwrócił się do Kehrsyn i skierował się do wyjścia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Czw 1:41, 29 Paź 2009 |
 |
- No to bywajcie chłopaki. - Kehrsyn pomachała im jakby na pożegnanie.
Kończyła jeść rozmyślając na temat tego, czy oby na pewno to bandyci porywają te młode damy i czy oby na pewno potrzebne im są tylko do zabawy. [link widoczny dla zalogowanych] sobie kilka plotek na ten temat.
Siedziała tak i czekała na ludzi Clinta jak zapewniał ją elf. W między czasie starała się przypomnieć sobie cokolwiek co słyszała na temat [link widoczny dla zalogowanych], który wydawał się dość tajemniczą postacią.
Oczywiście testy na wiedzę bardów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 15:42, 29 Paź 2009 |
 |
Lori i Ammal
Ruszyli do kapitana straży. Jego biuro znajdowało się tuż przy koszarach. Gdy zapukali doń otworzył im kolejny półork.
[link widoczny dla zalogowanych]
Jakież było ich zdziwienie gdy to on okazał się kapitanem straży. Nosił złotą broszę, która potwierdzała to. Zapytany odpowiedział
- Tak, to mnie zwą Yorgl. A wy sądząc z tego glejtu jesteście tu aby wspomóc nas z problemem bandytów i znikających białogłowych tak? - jak na półorka był wygadany i nie aż tak brzydki jak jego pobratymcy.
- Zatem wejdźcie i się rozgośćcie. - biuro było prosto i skromnie urządzone. Pełniło chyba też funkcję domu kapitana gdyż w kącie stało łóżko i kilka sprzętów typowo domowych. Usiedli na dwóch prostych stołkach.
- Powiem wam co wiem. Zacznę od tego, że nie sądzę aby sprawa bandytów i znikających dziewek była ze sobą połączona. Ale od początku.
Gdy doszły nas słuchy o wojnie przybyła wiadomość o mobilizacji. Uszczupliły się nam koszary milicyjne. Wtedy też postanowiliśmy zaciągnąć kilku mieszkańców i kilku przyjezdnych co się na to zgodzili. Jakiś tydzień potem obrabowano pierwszą karawanę. Nikt nie przeżył. Wybito wszystkich do nogi. Ze śladów znalezionych na miejscu wyniosłem, że napastnicy byli konno i było ich nie mniej niż dziesięciu. Mieli dobre strzały i najwidoczniej planowali ten atak od dawna gdyż był dobrze przygotowany. Tydzień później historia się powtórzyła. Tym razem bandyci napadli na kupców wiozących towary dla naszej nowej dobrodziejki Lady Amandy. - Yorgl wyjął trzy kubki i polał z gąsiora czerwony trunek - Nie mam nic innego. Skosztujcie sam wyrabiam. Bandyci są, że tak powiem nieuchwytni. Zawsze jakieś pół dnia drogi od miasta i zawsze nikt nie uchodzi z życiem. Tropy zaś urywając się w gęstwinie. Przeczesywałem las, ale mam za mało ludzi i nie mogę wszystkich tam posłać. Co się zaś tyczy zaginionych kobitek. Sprawa jest dość dziwna. Dwie z nich zaginęły nie opuściwszy nawet swoich domostw. Gdy zaginęła pierwsza podejrzewałem, że uciekła z jakim młodzikiem. Zresztą jej przyjaciółki wspominały,że ponoć poznała wielce przystojnego młodzieńca. Gdy zniknęła druga w głowie zadzwonił mi dzwoneczek, że mamy w mieście porywacza. Skąd wiem, że to nie bandyci? Bo nikt nie żądał okupu za porwane. Wiadomo kołodziej majątku nie ma ale biedny nie jest. Kupiec tym bardziej. Nie mówiłem ludziom, że dziewki zniknęły ze swoich domów co by paniki nie zasiać. Trzecia zaś zaginęła po wieczornym występie. Jej kamraci co z nią występują także mówili, że poszła spać do swojego namiotu. - Yorgl polał raz jeszcze i przepłukał sobie gardło - Tyle wiem. W miejscach gdzie ostatnio je widziano nic nie znalazłem. Może wam się poszczęści? Powiedziałem rodzinom zaginionych aby również nie rozgłaszali, że dziewki znikały ze swoich łóżek. Pytajcie bo pewno coś pominąłem.
Kehrsyn
Bardka zaczęła podejrzewać, że jeśli bandyci porwali by kobietą to jedną, po co im trzy? Po drugie z pewnością porywali je dla zaspokojenia swych żądz a nie dla okupu. Co do Yorgla to słyszała, że dobry to chłop ponoć półork i to całkiem nie głupi. Tymczasem do karczmy zawitało kilku potężnych mężczyzn. Zapowiedzieli swoje przybycie głośną rozmową. Gdy spostrzegli piękną dziewczynę kilku z nich zagwizdało i rzekło trochę sprośności ale w końcu zajęli się jedzeniem i piciem. Jeden z nich miał na przedramieniu tatuaż. Poznała go bez trudu. Tak znakowano przestępców w stolicy, którzy przebywali w więzieniu. Ten najwyraźniej odsiedział już swoje albo co gorsza uciekł. Nie widziała jednak żadnych listów gończych na trakcie. Mężczyzna ten był wysokim brodaczem i silnych dłoniach i potężnej klatce piersiowej. Typowy drwal... lub zbój... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 15:53, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
 |
 |
Fistandantilus
Gracz
Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 13:17, 30 Paź 2009 |
 |
- Pierwsze i moim zdaniem najważniejsze pytanie brzmi, jakich ludzi zaciągnąłeś i czy im ufasz na tyle, żeby żadnego z nich nie podejrzewać. Drugą istotną sprawą jest, czyja była karawana napadnięta jako pierwsza.Skąd podążała i dokąd, podobne informacje, warto by było też posiadać o wyprawie z towarami do Lady Amandy. I czy macie w okolicy jakiegokolwiek posiadacza magii, maga, czarodzieja, kapłana, druida albo kogokolwiek takiego? - to zadanych pytaniach wziął zdrowy łyk czerwonego napoju. - O czym Ty myślisz przyjacielu? - spojrzał się na elfa. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pią 14:12, 30 Paź 2009 |
 |
Kehrsyn podeszła do dziarskich drwali.
- Cześć chłopaki, mogę się dosiąść? Mam kilka pytań. - Widząc uśmiechy na twarzach drwali siadła przy jednym z wolnych miejsc. - Nazywam się Kehrsyn. Jestem najemnikiem Sir Ronalda Graalfindera, który ma pomóc Veckell w pozbyciu się bandytów. Doszły mnie słuchy, że ostatnio zostaliście zaatakowani. Czy ktoś z was mógł by mi to wszystko opowiedzieć? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 7:36, 31 Paź 2009 |
 |
Kehrsyn
- Hej ślicznotko - rzekł ten z tatuażem - Nie wiedziałem, że rycerze zaciągają na służbę nimfy. Skończyli im sie już młodzi wojowie? - roześmiał się głośno.
Kilku zaproponowało, że Kehrsyn może jak zechce usiąść na ich kolanach. Najwidoczniej nie zamierzali się zwierzać i nie brali jej poważnie. Żartowali sobie trochę i powrócili do jedzenia i picia. A zarówno jedno i drugie szło im nad wyraz dobrze... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 7:38, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
 |
|
 |
|