|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Wto 16:23, 11 Lut 2014 |
|
Zdezorientowany sytuacją nie wiedział początkowo co robić, obejrzał przelotnie pole walki i stwierdził, że przeciwników wychodzi prawie trzech na jednego. Z zamysłu przywrócił go ponownie do rzeczywistości ostry krzyk Jara, natychmiast przestał analizować i liczyć szanse. Wymacał prędko łuk przewieszony przez plecy i zdjął go z nich, drugą ręką ujął strzałę w kołczanie, wyciągnął i wystrzelił [link widoczny dla zalogowanych]. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 12:58, 13 Lut 2014 |
|
Strzała wypuszczona przez chłopaka poleciała za wysoko i trafiła w mur. Napastnicy dostrzegli Jergla i dwóch z nich ruszyło w jego kierunku. Obaj zbrojni we włócznie. Pierwszy z nich pchnął w kierunku brzucha łotrzyka lecz Jergl [link widoczny dla zalogowanych] zwinnie. Drugi [link widoczny dla zalogowanych] chłopaka w nogę rozdzierając mu spodnie, [link widoczny dla zalogowanych] szczypała lecz nie byłą groźna. Dwóch walczących z Jar'em zaatakowało go. Pierwszy cios chybił, jednak drugi był druzgocący w skutkach! Grot włóczni trafił czarodzieja w brzuch, praktycznie przebijając go na wylot. Mag jęknął a z ust pociekła mu krew. Osunął się na ziemię, martwy lub umierający! Tymczasem ranny Xi-sin walczył już z trzema przeciwnikami. Tylko jednemu udał osiego trafić gdyż nawet osłabiony skośnooki był niesamowicie zwinny, a rana na szczęście nie była groźna.
RUNDA 2
INICJATYWA
Xi-sin (X) - 25
Dowódca (S) - 17
Jergl (J) - 15
Włócznicy (1-8 ) - 15
Sam Xi-sin ściął kolejną głowę zabijając tego, który go zranił. Przywódca nadal koncentrował się nad płonącą kulą, którą wyczarował. Ponowił atak na Xi-sin'a, jednak tym razem wojownik uchylił się przed ognistym zaklęciem.
Jergl nie był pewny ale pośród zgiełku walki słyszał odgłosy ciężkich kroków dochodzących go zza pleców. Najwyraźniej walką zainteresowała się straż miejska. Ktoś musiał też zauważyć dym wydobywający się z płonącego budynku...
Fajnie, że gramy dalej, spodziewałem się już, że zrezygnowałeś Zaktualizowałem ci kartę gdyż dostałeś 1pkt obrażeń. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Sob 16:47, 22 Lut 2014 |
|
Pojedynek chylił się ku końcowi, nawet głupiec spostrzegłby nieuniknioną porażkę.
Dwóch napastników nacierało na Jergla, a pieciu okrążało Xi'sin'a. Nawet jego niebywała szybkość i zabójcze ostrze nie dało by rady ściąć tylu głów na raz.
Nikłym światełkiem w tym czarnym tunelu mogłaby być pomoc z zewnątrz, a jeśli i to zawiedzie pozostaje ucieczka.
Gromada ciężkich buciorów uderzała o kamienny bruk, dobrze uzbrojeni, stosownie wyszkoleni powalili by agresywnych skośnookich albo zmusili ich do odwrotu, wszystko dzięki głupocie Czarodzieja który zdecydował się używać kuli ognia w centrum miasta.
W tym momencie Jergl odwrócił się na pięcie w tył, skoczył do przodu w stronę nadciągającej straży, nie oglądał się już za siebie, wykrzywił twarz w udawanym panicznym strachu, wymachiwał rękami i wrzeszczał.
- POMOCY ! MORDUJĄ MORDUJĄ!!! -
Planem było dobiec wielkimi susami do straży i schować się za nimi, oni w międzyczasie widzieli by dwóch uzbrojonych mężczyzn goniących prostego, ubogiego chłopaka.
Następnie należało schować się gdzieś, obserwować sytuację, lecz nie przebywać wśród straży dłużej niż to konieczne, nikt nie może wiedzieć co Jergl ma w torbie.
Mam nadzieję, że nic nie pomieszałem pisząc posta.
Co do sesji to z chęcią biorę w niej udział, ostatnio mnie nie było przez półtorej tygodnia. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 9:04, 23 Lut 2014 |
|
Jergl biegł jak oszalały. Mijał lekko zdezorientowanych mieszkańców, których bardziej od krzyków chłopaka obchodził raczej czarny dym unoszący się z jednego z budynków. Ludzie przekrzykiwali się wzajemnie "Pali się!", "Pożar!", "Miasto płonie!" i zaczęli uciekać. Co poniektórzy, bardziej asertywni rozpoczęli organizowanie pomocy, zbierali wiadra z wodą i organizowali się na małym placyku. Jeden z nich, rosły brodach, który wyglądał na kowala zaczepił Jergla i ryknał
- Młody! Gdzie się pali?!
Jergl pokazał palcem ale gdy wyczytał z twarzy brodacza, że to nic nie daje rzekł
- W Pchlim Zaułku.
Gdy ludzie ruszyli aby gasić pożar na placyk przed kuźnią wmaszerowali strażnicy miejscy. Athkatla była dość zamożnym miastem i poza garnizonem Płomiennych Pieści utrzymywała także milicję złożoną z ochotników. Jergl syknął gdy dostrzegł dowódcę patrolu. To był sierżant Greog. Znany ze swej dociekliwości i skrupulatności. Zbrojni mieli nie lada rynsztunek, gdyż Władcy Athkatli nie szczędzili grosza na bezpieczeństwo na ulicach. Napierśniki, hełmy, miecze oraz włócznie. Każdy widząc taki patrol od razu czuł respekt.
- Uspokójcie się! Nie słyszycie? - ryknął Greog - Tam toczy się jakaś bitwa!
- Dowódco! - krzyknął brodaty kowal - Ten chłopak stamtąd wybiegł drąc się w niebo głosy, że mordują. On coś wie!
Sierżant podszedł do chłopaka i spojrzał nań zza osłony hełmu.
- Młody Farengel? Potem się rozmówimy. Czekaj tu na nas. - rzekł szorstko sierżant a potem wydał rozkaz do wymarszu. Sześciu zaprawionych w walkach ulicznych mężczyzn ruszyło do Pchlego Zaułku.
Za nimi pognali ochotnicy, pragnący gasić pożar. Jergl również by się z nimi chętnie wybrał ze względu na mithril, który płonął w ich dziupli. Musiał jednak pogodzić się z tym, że zarówno gang, jak i reszta łupu jest już stracona. Nie był głupim chłopakiem i wiedział doskonale, że jeśli nadal będzie tkwił tu przed kuźnią aż do powrotu straży będzie miał kłopoty. Niewygodne pytania, fakt, że miał przy sobie kradzioną koszulkę z mithrilu, oraz kilka innych czynników sprawiło, że postanowił się cichaczem wymknąć. Nie było to trudne gdyż większość gapiów albo z obawą i napięciem wpatrywała się w stronę skąd unosił się dym, albo po prostu umykała zabierając cenniejsze rzeczy ze swojego dobytku. Jergl dołączył do tych drugich.
Długo analizował swoją sytuację. Gdyby sierżant go nie rozpoznał mógłby gdzieś się ukryć na kilka dni a potem wybadać sytuację i być może mithril byłby do uratowania. Jednak sierżantem okazał się Georg i raczej szybko go odnajdzie. Nie sądził aby władze mogły go szantażować położeniem jego ojca, ale wolał nie ryzykować. Musiał się wydostać z miasta. Jak najszybciej. Niestety, zbliżał się wieczór i bramy pozostaną zamknięte do rana. A rano każdy strażnik w tym mieście będzie go szukał. Co innego mithril a co innego pożar. Jergl już sam nie wiedział co gorsze. Wtem zaświtała mu pewna myśl. Przypomniał sobie rozmowę dwóch czarodziei w thayskiej enklawie. "Wiesz, że tu w enklawie panują prawa Thay. To nie jest ziemia Amn, to ziemia Thay i mamy tu swoje prawa" - rozbrzmiały słowa w głowie chłopaka. To jest myśl! Być może uda mu się jeszcze opchnąć ta jedną mithrilową koszulkę Duncanowi, wyjaśni mu co i jak i być może uda mu się jakoś przeczekać całą tą zawieruchę. Ruszył w kierunku enklawy.
Strażnicy wpuścili go bez przeszkód. Najbardziej obawiał się sondowania umysłu, ale widać czarodziej robił to wybiórczo. Tym razem Jergl otrzymał mały drewniany znaczek. Strażnik wyjaśnił mu, że jest już późna pora i jeżeli nie zdąży wyjść z enklawy do wieczora jutro będzie konieczne aby okazał go przy wyjściu. Chłopak od razu skierował swoje kroki do Duncana. Gdy pukał w tylne drzwi jego domostwa nie doczekał się otwarcia. Za to ze środka dochodziły go odgłosu kłótni. Duncan kłócił się z kimś w obcym dla Jegrla języku. Musiał to być thayski. Drzwi otwarły się dopiero po kilku długich chwilach. Duncan był wzburzony. Cały czerwony na twarzy i zmęczony.
- A, to ty - rzekł lekko zdenerwowanym głosem - Masz towar?
Jergl musiał teraz postawić wszystko na jedną kartę. Albo powie Duncanowi prawdę albo skłamie. Tak czy tak nie widział sensu kłamać. Duncan nie wyglądał na takiego co go od razu wyda. Zresztą słońce już skryło się za horyzontem a więc miał całą noc aby opracować jakiś plan wydostania się z miasta.
Wybacz, że pokierowałem trochę poczynaniami i decyzjami twojej postaci, ale to tylko taki zabieg aby wprowadzić cię w główny nurt przygody. Potem już będziesz miał 100% kontroli nad poczynaniami Jergla. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Nie 17:42, 23 Lut 2014 |
|
- Mam, ale nie ma wiele czasu -
Odpowiedział mu, zdjął worek z pasa, w którym znajdowała się mihtrilowa koszulka. Na twarzy był czerwony i mokry od potu, biegł tutaj najszybciej jak mógł a tutejszy klimat wcale mu w tym nie pomagał.
Wycieńczony i przestraszony bez chwili wahania chciał wbiec do środka pomieszczenia,przechodząc obok Duncana i ignorując proste zasady kultury, byle by zejść z ulicy. Teraz jednak widział zmęczony i niespokojny wyraz twarzy gospodarza, nie chciał go bardziej denerwować, ponadto w środku odbywała się jakaś kłótnia w języku, którego użytkujący nie cieszyli się na świecie szeroką popularnością.
Jergl uznał, że pomimo niedawnych wydarzeń, będzie się starał być delikatny w obejściu.
- M ogłbym wejść do środka? wtedy dokonamy transakcji i wszystko tobie opowiem.- |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Nie 17:42, 23 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 20:28, 23 Lut 2014 |
|
Duncan wpuścił chłopaka do niedużej izby, na środku której stał prosty, drewniany stół i trzy krzesła. Z pomieszczenia było jeszcze jedno wyjście, oprócz tego, którym wszedł Jergl. Z sufitu zwisał prosty żyrandol a świece płonące w nim oświetlały pomieszczenie. Na stole stał dzban z miodem oraz kufel. Na białej serwecie Jergl dostrzegł gomółkę sera i nóż.
- Częstuj się - rzekł Duncan zamykając drzwi na metalową sztabę. Przez chwilę spoglądał na chłopaka po czym dodał - Ciężki dzień co? Nie musisz mi kłamać sam mam nie lepszy.
Usiadł ciężko na jednym z krzeseł i odkroił sobie kawałek sera. Przeżuwając strawę rzekł - Właśnie miałem odwiedziny. Nawiedził mnie Mistrz Garas z pretensjami dotyczącymi mojej córki. Stwierdził, że porzuciła termin i go okradła! Wyobrażasz to sobie? Gdyby nie nosił tych czerwonych łachmanów za takie słowa już dawno wybiłbym mu zęby. Muszę mu zwrócić równowartość zwojów, które dziewucha ponoć mu skradła. Najpierw Weneil, teraz Nephara. Czuję się, że zawiodłem jako ojciec - zgrzytnął zębami i polawszy sobie cały kubek miodu wypił go jednym haustem.
- Teraz ty młody, napij się, zjedz i opowiadaj. Po zawartości twojego plecaka wnioskuję, że zostałeś na lodzie, racja? - Duncan nalał sobie kolejny kubek miodu i znów przechylił go na raz.
Jergl rozejrzał się po izbie. Poza zamkniętymi drzwiami nie było tu okien. Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. Musiał mieć jakiś awaryjny plan na wszelki wypadek. Musiał coś odpowiedzieć Duncanowi Kunk i mieć nadzieję, że ten mu uwierzy i go zrozumie. Cóż po pierwszych słowach pasera mógł chyba liczyć na jego przychylność.
- Słyszałem o pożarze w mieście, takie rzeczy szybko się rozchodzą. Cuchniesz dymem, a więc byłeś gdzieś w pobliżu. Stary Kunk ma jeszcze dobry nos, ot co! Myślisz, że nie wiedziałem, że Nephara rzuciła nauki u Gerasa i pracuje w karczmie? To moja córka! Jako ojciec byłbym durniem gdybym o nią nie dbał. Jakąkolwiek nie przedstawisz mi ofertę, pozwól, że ja przedstawię ci swoją. Nephara to niespokojny duch. Od razu wiedziałem, że terminowanie u Czerwonego Maga to kiepski pomysł, jednak uparła się. Była zdolna, naprawdę, nie mówię tego na wyrost. Geras chwalił ją za postępy w naukach. Jednak ja wiedziałem, że zamiast ślęczeć nad zwojami ona chce czegoś więcej. Chciała poznać Toril. Zdawałem sobie sprawę - mówił to z coraz bardziej zaszklonymi oczami - i wiedziałem, że prędzej czy później opuści mnie. Szkoda tylko, że nie zrobiła tego jak należy. - otarł oczy wierzchem dłoni - Słuchaj. Zatrzymaj to co masz w tej torbie - wskazał na plecak Jergla - Potrafię poznać dobry mithril, a ten obrobiły elfy. Dam ci flakon z kwasem abyś bez szkód na zbroi wypalił herb rodowy. Nawet elf nie pozna, że jakikolwiek tam był. Dam ci też pięćset sztuk złota, trochę oręża, schronienie na dzisiejszą noc i strawę. Jedyne o co cię poproszę to abyś wyruszył za moją córką i miał na nią oko. Może i jest zdolną czarodziejką, ale jest tam sama - znów pojawiły się łzy w oczach ojca - A ty wyglądasz na takiego co potrafi walczyć i dać sobie radę. - wskazał na ranę na nodze Jergla, przewiązana pośpiesznie kawałkiem chusty - Zresztą wiem, że wyruszyła na wschód a ty znasz te rejony, bywałeś przecież na szlaku z ojcem. Jej może szybko przejdzie i wróci do domu. Nie proponowałbym ci tego gdybym nie miał pewności, że ty też musisz na jakiś czas zniknąć. Co ty na to? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Nie 22:38, 23 Lut 2014 |
|
Podobnie jak Duncan i on ukroił sobie plaster sera, wpierw jeden, potem drugi, bardziej jadł jednak z nerwów niż z głodu. W międzyczasie uważnie przysłuchiwał się zatroskanemu ojcu, przestał nawet przez chwilę wertować wzrokiem po izbie w poszukiwaniu najróżniejszych możliwości ucieczki, oferta jaką złożył mu kupiec była nader interesująca co niepokojąca.
Nie przerywał mu jednak, wysłuchał aż do końca, milczał też przez dłuższą chwilę i wpatrzony bezmyślnie w ser rozmyślał. Jego całe życie znienacka nabrało zupełnie inny przebieg, czuł się zagubiony i wystraszony podobnie jak wtedy gdy zabrano mu ojca, został sam.
Układ jaki oferował Duncan był uczciwy, co więcej bardzo opłacalny, pomimo, że dziewczyna byłaby pewnie kulą u nogi, jak sądził Jergl. Rzucić wszystko, wyruszyć w świat i zacząć od nowa, każdy argument był za, szczęśliwe plany przekreślała jedna nie zakończona sprawa- ojciec Jergla.
- Jestem zaskoczony twoją propozycją, korzystna dla mnie i być może dla ciebie również. Wybacz za stwierdzenie, ale uznałbym ciebie za szaleńca lub głupca, gdybym nie wiedział jak silna potrafi być ojcowska miłość.
Zostałem na lodzie, sam, tak więc przyjmę twoją ofertę, ale chcę jeszcze jednej rzeczy. Możesz nawet zatrzymać te koszulkę i flakon, pięćset sztuk złota to i tak wiele. Proszę cię byś wykupił mojego ojca z wiezienia, tylko po to narażałem swoje życie dla tego pancerza. Zrobisz to dla mnie ?- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 10:04, 24 Lut 2014 |
|
Duncan pochylił się nad stołem i położył silne dłonie na ramionach Jergla
- Zajmę się sprawą twojego ojca, jak będzie trzeba sprowadzę go tu do enklawy aby prawa Amn i Kompanii Przewoźników nie podążały za nim. Chodź.
Mężczyzna wstał i ruszył poprzez drugie drzwi, prowadzące w głąb domostwa a Jergl ruszył za nim. Skręcił w lewo i począł gmerać kluczem w małych drzwiach pod schodami. Na korytarzu palił się niewielki kandelabr to też Kunk wziął go aby poświecić sobie. Znaleźli się w wąskim pomieszczeniu całkowicie zagraconym. Jergl widział więc poza kilkoma skrzynkami i rupieciami tylko plecy mężczyzny. Z wnętrza dochodził zapach kurzu i wilgoci. Było to rzadko odwiedzane miejsce. Tłusty i olbrzymi pająk przebiegł po futrynie i zniknął gdzieś w mroku korytarza. Duncan wreszcie odwrócił się do Jergla niezdarnie, lecz chłopak zauważył, że mężczyzna nie jest niezdarny acz ostrożny. Trzymał w dłoniach małą skrzynkę, w drugiej zawinięty w materiał łuk a pod pachę włożył sobie pochwę z mieczem. Wytoczył się ze składziku i ruszył ponownie w stronę małej izby z której wyszli.
Położył rzeczy na stole. Najpierw wyjął z pochwy miecz. Był to długi miecz o srebrnej rękojeści z jelcem zwieńczonym herbem Tethyru.
- To miecz mojego stryjecznego dziada - rzekł spokojnie - Był on strażnikiem w służbie jednego z dawnych władców. Dobrze wykonany i wyważony. Do tego słaba magia działa tak, że gdy trzymasz go w dłoni i jesteś przytomny nikt nie może ci odebrać tej broni ani cię rozbroić jeśli tego nie chcesz. Będzie ci służył - wręczył miecz chłopakowi po czym sięgnął po łuk, gdy rozwinął materiał Jerglowi ukazało się drzewie inkrustowane srebrem. Nie było cięciwy - Zostawił mi go pewien desperat z południa. Z pewnością kradziony. Zastawił go za pięćset sztuk złota i miał wykupić po miesiącu. Nie wrócił nigdy. Sprawdził go dla mnie mag. Jest magiczny. Nie będę skąpił na ochronie mojej córki. Cięciwy dam ci rano. W pudełku jest flakon z kwasem, ale to też rano wypalimy symbol. Masz tam jeszcze kilka fiolek z eliksirami leczenia, których mam nadzieję nie będziesz musiał używać. Złoto odliczę dla ciebie z tej doli co miałeś ją dostać za mithril. Ufam, że mnie nie okradniesz młodzieńcze. - spojrzenie Duncana było poważne a ostatnie słowa wypowiedział twardo. Gdy doszedł do porozumienia sam ze sobą dodał - Przymierz tę swoją zbroję, zobaczymy jak leży i czy nie trzeba będzie jakich poprawek. Kup sobie też jakieś ubranie na drogę... i nowe buty co byś nie wyglądał jakbyś wylazł dopiero ze statku pełnego szczurów. Przyniosę ci tu siennik i jakiś koc.
Duncan nie dał dojść do słowa Jerglowi i wyszedł z izby. Najwidoczniej uznał, że ich umowa jest zawarta. On zajmie się ojcem Jergla a chłopak wyekwipowany i gotowy do drogi zatroszczy się o Nepharę. Był to układ, który Farengel musiał przyjąć jeśli nie chciał umykać z miasta z niczym. Obejrzał miecz dokładniej. Był naprawdę dobry. Dobrze leżał w dłoni. Zamachnął się kilkakrotnie. Rycerska broń - przeszło mu przez myśl. Schował oręż i sięgnął po łuk. Nawet bez cięciwy robił wrażenie. Gdy chłopak go dotknął poczuł iskrę magii przeskakującą na jego dłoń. Miał w rękach już kilka magicznych zabawek, ale nigdy nie spotkał się z czymś takim. Czyżby w łuku tkwiła jakaś potężniejsza magia? Ujął drzewie i zgiął je kilka razy. Było dość sprężyste, ale nie na tyle aby być tylko zabawką. Łuk wykonał elf, lub biegły w fachu łuczarza człowiek. Jergl nie potrafił odczytać magicznych symboli ale wystarczyło mu, że łuk jest magiczny. Otworzył szkatułkę. Była ona podobna do tej, którą przedwczoraj ukradł magowi. Podzielona na sześć przegródek, każda wyłożona miękkim materiałem i opisana. Były tam cztery eliksiry leczenia, jedno antidotum oraz kwas wymazania. Pierwszy raz spotkał się z czymś takim. Duncan niosący siennik i koc zastał go oglądającego zawartość skrzyneczki.
- Podobno wymazuje magiczne zapisy. Ten herb na mithrilu jest uczyniony z magii. Bardzo słabej, ale magii. Jutro się tym zajmiemy. Tymczasem odpoczywaj. - położył rzeczy na ziemi i wyszedł zamykając drzwi. Jergl chcąc czy nie poczuł teraz cały ciężar przygód jakie go spotkały. Co się stało z Xi-sin'em? Co z Jer'em? I co z tymi dziwnymi napastnikami? Miał to niedługo pozostawić za sobą. Ułożył się na posłaniu i usnął.
14 Kythorn 1366 RD, Athkatla, mieszkanie Dunkana Kunk
Obudził się, nie wiedząc czy już jest ranek. Blade światło porannego słońca prześwitywało jednak przez szparę pod drzwiami więc uznał, że spał już dość. Duncan wszedł mniej więcej w tym samym czasie gdy Jergl prostował nogi.
- Już świta. Bramy otwarte. Musisz się spieszyć. Nephara z pewnością podróżuje pieszo. Wątpię aby ją stać było na konia skoro posunęła się do okradnięcia swojego mistrza. Nie zaszła daleko. Może z dziesięć mil traktem albo połowę tego na przełaj. Skąd wiem, że idzie na wschód? Idzie za bratem. Weneil opuścił dom rok temu i zaciągnął się do armii w Cormyrze. Nie mam od niego wieści i dlatego Nephara ruszyła tam. Wypytałem strażników przy bramie. Nie słyszeli aby ktokolwiek cię szukał, ale sporo mówi się o pożarze. Sami Zakapturzeni Magowie pojawili się tam i zrobili piekło tym egzotycznym przybyszom. Ich dowódca, który używał magii znalazł się w Czarowięzach. Straż szuka innych zamieszanych w tę sprawę. - Duncan położył mieszek ze złotem na stole. - Załóż kolczugę.
Gdy Jergl wypełnił polecenie okazało się, że zbroja leży jak ulał. Duncan oglądał go dokładnie i pokiwał głową z aprobatą.
- Dobrze. Stare graty możesz zostawić u mnie. Chyba docenisz bardziej tę zbroję od poprzedniej prawda? - wyjął fiolkę ze szkatułki, odkorkował i wylał na pierś chłopaka. Z początku Jergl sądził, że kwas go oparzy jednak nie poczuł nic. Magiczny płyn rozpłynął się po oczkach zbroi i sprawił, że godło elfiego rodu zanikło tak jakby go wcale nie było.
- Mówiłem? Nikt się nie pozna.
Duncan przyniósł też cięciwy do łuku. Począł nakładać jedną na drzewie gdy tymczasem Jergl sposobił się do wyprawy. Założył pas i doczepił doń nowy miecz. Sprawdził zawartość plecaka i schował doń szkatułkę. Gdy łuk był już gotowy sprawdził cięciwę. Założona dobrze. Przewiesił sobie kołczan i łuk przez plecy.
- Wyrusz południową bramą. Mam tam znajomego strażnika, który wypuści cię bez gadania. Daj mu dziesięć sztuk złota i powiedz, że Duncan nadal liczy na to, że wykupi swoją klepsydrę za dobrą cenę. On będzie wiedział o co chodzi. Zwie się Mureg. No ruszaj już. Czas na ciebie. O ojca sienie martw, jak tylko zarobię wykupię go z Kompanii Przewoźników i jakoś dam ci o tym znać. Tymczasem chroń moją dziewczynkę i jak najszybciej sprowadź ją do domu. Ale nie od razu. Niech przeżyje swoją przygodę a jak uzna, że już jej dość to wtedy ją tu sprowadź.
(Dopisz sobie w ekwipunku: długi łuk +1, mistrzowski długi miecz żelaznego chwytu - pozostaje zawsze w ręku właściciela dopóki ten jest przytomny i tego chce, 4 eliksiry leczenia lekkich ran, jedna antytoksyna, no i 500sz. Możesz zrobić jakieś zakupy po drodze do wyjścia z miasta i też je dopisać. W Athkatli towaru jest w bród więc nie musisz pytać się mnie o dostępność) <--- Już ci to pozmieniałem |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 14:01, 25 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Pon 16:32, 31 Mar 2014 |
|
Cały monolog Duncana chłopak potwierdził zwykłym skinieniem głowy, sprawę odnalezienia i ochrony Nephary przyjął za święty obowiązek. Może i kradł, oszukiwał ale umowa to umowa i należy się jej trzymać.
Wszystko było spakowane i gotowe do podróży w nieznane, pożegnał gospodarza bez zbytecznego ociągania. Zanim opuścił miasto, skierował się w stronę kupca u którego mógłby zaopatrzyć się w nowe buty i być może, czyste, porządne odzienie podróżne.
Poruszał się w cieniu, im mniej przechodniów go widziało tym lepiej. Znalazł niewielki budynek, w którym stary szewc wraz ze swoim synem wciskali mu najróżniejsze wyroby. Najwidoczniej jakimś sposobem uznali Jergla za młodego szlachcica szukającego jedwabnych bucików dla swojej kolekcji. On jednak wiedział po co tu przyszedł. Wystarczyły proste trzewiki z dość elastycznej i cienkiej skóry. Podobna historia była przy kupowaniu odzienia. Gdy jednak ostatecznie wyperswadował handlarzowi by jaskrawo zielone szaty schował sobie w rzyć, wyruszył ku południowej bramie.
Zakładam, że taki zakupy kosztują maks parę sztuk srebra, ale ty zdecyduj jako MG
Zgodnie z tym co powiedział mu Duncan, napotkał strażnika. Wręczył mu wspomniane 10 sztuk złota i napomknął o klepsydrze. Jak sie okazało plan zadziałał, bez słowa strażnik wypuścił go z miasta, uprzednio, asekuracyjnie rozglądając się na boki.
Jegl był przyzwyczajony do podróży, toteż w nowych butach czuł jakby nogi same rwały się do biegu. Przyspieszonym krokiem wędrował w wyznaczonym kierunku, wypatrując na drodze samotnego punktu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 15:26, 07 Kwi 2014 |
|
Jergl odetchnął pełną piersią gdy wyszedł poza mury miasta i znalazł się na trakcie. Pomimo obaw o swego ojca tak naprawdę zdał sobie sprawę, że zawsze tego pragnął. Być w drodze, wolny od trosk i zamartwiania się o to co przyniesie jutrzejszy dzień. Brakowało mu wozów kupieckich, paplaniny handlarzy, z którymi zwykł jeździć ojciec ale po dwóch milach dostrzegł, że chyba jednak woli taki spokojny marsz. Dzień zapowiadał się na naprawdę słoneczny. Wiosna, która dawała się odczuć w Athkatli ciepłym powietrzem, tutaj eksplodowała zielenią i zapachami. Chłopak... no właściwie to już mężczyzna, nawet raz nie pomyślał o tym co zostawił za sobą. Jedynie o ojcu, ale z tego co wynikało ze słów Dunkana to zostawił i tę sprawę w dobrych rękach.
Po przejściu może z pięciu mil poklepał się najpierw po sakwie a potem w głowę. dlaczego nie kupił sobie na tę podróż konia? Cóż, najwyraźniej zajęty był butami i ubraniem. Dobrze, że był synem kupca i często żył w drodze. To w ostatniej chwili zaważyło na tym, że kupił także trochę racji podróżnych (nie jestem sadystą a postać też rozum swój ma). Inaczej teraz dopadłby do tych barci z miodem, które mijał i bez pardonu opchałby się miodem.
Trakt powoli przechodził w dziką ścieżkę. Jergl nie był tropicielem ale znał geografię okolicy na tyle aby wiedzieć, którędy najszybciej i najłatwiej dostać się na wschód. Zaskoczony tym, że tek wiele pamięta postanowił zdać się na intuicję. Zatrzymał się na krótki popas aby dać odpocząć noga. Choć buty miał wygodne to jego stopy musiały przyzwyczaić się do nich... no i do tak długiego marszu.
Gdy ruszył dalej droga zaczęła trochę schodzić w dół. Na horyzoncie zaś dostrzegł jakieś ruiny. Wiedziony tym, że dzień zbliżał się ku końcowi oraz myślą, że Nephara nie byłą głupią osobą, postanowił zbliżyć się do nich i sprawdzić czy czasem nie spotka tam czarodziejki. Zrobił to, tak jak miał w zwyczaju - ostrożnie. Z bliska okazało się, że były to ruiny jakiegoś niedużego umocnienia, być może niewielkiej fortecy. Dwie wieże, choć w połowie powalone nadal królowały nad skromnym dziedzińcem. Jergl wszedł w cień krzewów porastających ruiny i począł przyglądając się temu co działo się w środku. W promieniach zachodzącego już powoli słońca dostrzegł fragment czerwonej szaty. Uśmiechnął się do siebie. Dunkan miał rację. Nephara wędrowała na wschód. Gdy zamienił punkt obserwacyjny spostrzegł, że dziewczyna próbuje nieudolnie rozpalić ognisko za pomocą krzesiwa. Robiła to całkowicie źle, gdyż nazbierała w większości świeżych a nie suchych gałęzi. Cóż, nawet magowie są omylni. Zirytowana cisnęła krzesiwo gdzieś w kąt i poczęła przeszukiwać swoją torbę. Po szeleście jaki dał się słyszeć chyba wertowała zwoje, które skradła swemu mistrzowi. Jergl westchnął, ale mając w pamięci złośliwości jakie w jego kierunku posyłała córka Dunkana postanowił poczekać na efekt jej poczynań. Wreszcie wyjęła odpowiedni zwój i wypowiedziała zaklęcie. Płomienie objęły świeże gałęzie, które poczęły syczeć. Soki zawarte w roślinach szybko sprawiły, że temperatura ognia zmalała co było przyczyną tego, że "ognisko" Nephary zgasło. Jergl widząc, że dzień niemal się skończy postanowił, że nie ma dużo czasu aby nazbierać drew. Szybko więc ruszył na poszukiwania i postanowił ujawnić się Nepharze z naręczem opału. Podczas zbierania trochę myślał co jej powie, że się tu zjawił. Przecież już raz go niesprawiedliwie oskarżyła o to, że szpieguje ją dla jej ojca. Tym razem nie pomyliłaby się a Jergl nie chciał aby były między nimi jakieś spięcia. Stanął w wyrwie w murze, która kiedyś mogła być bramą i krząknął dość wymownie. Nephara była tak zaskoczona, że sięgnęła po leżącą obok niej kuszę i wycelowała w stronę chłopaka.
- No, teraz to mi wygląda już na nękanie i straszną upierdliwość z twojej strony - mówiła to nadal trzymając broń - Po co się na Mystrę za mną kręcisz? - co gorsza dziewczyna mówiła to poważnie a Jergl dostrzegł, że Nephara może naprawdę do niego strzelić!
(Radziłbym ci też, oczywiście na co pozwalam, uzupełnić ekwipunek o sprzęt podróżny typu zwijane posłanie, hubkę, krzesiwo może namiot? Co tam chcesz. Poza koniem, którego brak już wplotłem w fabułę i to mi na razie pasuje. Nic nie stoi na przeszkodzie, że w jakiejś wsi zaopatrzycie się w konie i jadło. Na razie przygoda się rozkręca a ja tam tyranem nie jestem... zresztą nigdy nie byłem) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Pon 18:53, 07 Kwi 2014 |
|
( Jeśli chodzi o rację, hubkę, posłanie i inne sprawy to wybacz ale zapomniałem. Zazwyczaj jak tworzy się postać, takie rzeczy wliczane są w podstawę wyposażenia przy pierwszym zakupie, a później się o nich zapomina i traktuje jako pierdoły. Co do samego konia to myślałem nad tym, ale miałem wrażenie, że kupując konia i paradując z nim po mieście do wyjścia postać mogłaby być rozpoznana przez strażnika, a samo kupno konia czynem dość wymownym.)
Przez chwilę poczuł chłód, strach obleciał go całego, uśmiech zamienił się w głupkowaty grymas a oczy patrzyły zdziwione na grot bełtu. Gdy minęło już parę sekund niepewności, Jergl postanowił postawić krok do przodu. Nie zmieniło to sytuacji, ani pozycji wycelowanej w niego kuszy, ale poczuł się trochę pewniej wiedząc, że Mephara jeszcze do niego nie strzeliła.
Pomachał lekko materiałem na opał zajmującym mu obecnie ręce. Chciał by Mephara zwróciła na to uwagę, planem było pokazać, że przyszedł tu pomóc nie szpiegować.
-Nie jestem szpiegiem i nie chce cię nękać, pozwól mi pomóc sobie rozpalić ognisko. Zjemy coś przy nim i wszystko ci opowiem-
Powiedział brzmiąc jak najbardziej szczerze jak umiał, by być może wzbudzić choć odrobinę więcej zaufania.
- Zrobiłem rzut na [link widoczny dla zalogowanych] na wszelki wypadek- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 10:16, 08 Kwi 2014 |
|
- Myślisz, że wzbudzasz zaufanie? - Nephara nadęła policzki, ale odłożyła kuszę i usiadła przy nieudanym ognisku. Przyglądała się z zaciekawieniem jak Jergl układa drwa i siano po czym podpala je krzesząc iskry. Łotrzyk lekko rozdmuchał ogień i gdy sucha trawa zapłonęła podłożył ją pod ułożone gałęzie. Ogień zajął je. Ognisko było rozpalone.
- Widzę, że to dla ciebie nie pierwszyzna. Jeśli chcesz mnie okraść to jedyne co znajdziesz to magiczne zwoje. Jeśli masz inne zamiary to wiedz, że mam jeszcze sztylet i wiem jak go używać.
Nephara najwyraźniej podejrzewała go o to, że może spróbować ją zgwałcić. Jedak Jergl po tonie jej wypowiedzi zrozumiał, że dziewczyna nie boi się go a raczej drażni z nim.
- To jak? Powiesz mi wreszcie czemu materializujesz się tak często przy mnie?
Słońce zaszło już prawie za horyzont i na opustoszałym dziedzińcu zrobiło się chłodno i ponuro. Blask ogniska był jedynym światłem. Dziewczyna otuliła się bardziej płaszczem a dłonie ogrzewała przy ogniu. Spoglądała znad skaczących płomieni w twarz chłopaka. Wyglądała na trochę zagubioną. Widocznie jej determinacja uszła wraz z nastaniem wieczoru i po nieudanej próbie rozniecenia ognia.
Okazało się, że nie było czasu na konwersację. Od północnej strony doszedł ich szelest liści i ktoś nadepnął na jedną z suchych gałęzi, która z pewnością spadła z naręcza Jergl'owi. Chłopak wychowany przez ulicę zareagował odrobinę szybciej niż czarodziejka. Odwrócił się gotów do walki.
- Nash trashak a'thull! - Jergl usłyszał słowa wypowiedziane chyba po goblińsku. Nie pomylił się. Przed nimi stały cztery gobliny i co gorsza dwa zaślinione, z najeżoną sierścią wargi.
Cała szóstka najwidoczniej była wygłodniała gdyż boki zwierząt były zapadnięte. Dopiero gdy znów rozległ się głos Jergl zauważył ze zdziwieniem, że wydobywał się on z gardła większego warga.
- Oddajcie nam prowiant, jedzenie a dziś ujdziecie z życiem.
- Nie, dawno nie jadłam ludziny - odezwała się samica z warknięciem, jednak samiec odwrócił się do niej i również warknął
- Róbcie co mówię!
Gobliny były brudne, ubrane w jakieś łachy. dwaj z nich nosili materiałowe maski na twarzach. W rękach trzymali sztylety i tarcze. Zęby wargów robiły dużo większe wrażenie.
- Zabijmy ich... - rzekł jeden z goblinów lecz nagle dwie strzały przeszyły wieczorne powietrze. Jedna i druga wbiły się w bok wadery. Jergl przeklął tajemniczego strzelca gdyż najwidoczniej banda nie chciała rozlewu krwi. Głód był silny lecz także osłabiał organizm. Jednakowoż tajemniczy strzelec (lub strzelcy) rozpętał piekło. Strzały nadleciały z prawej strony z zarośli porastajacych ruiny muru, ale Jerg nie widział strzelców. Ranna samica cofnęła się o kilka kroków. Gobliny i warg uderzyli...
RUNDA 1
INICJATYWA
Jergl - [link widoczny dla zalogowanych]
Gobliny (3-6) - [link widoczny dla zalogowanych]
Samiec (2) - [link widoczny dla zalogowanych]
Nephara - [link widoczny dla zalogowanych]
Samica(1) - [link widoczny dla zalogowanych]
Gobliny to standardowe pokurcze z Księgi Potworów. Małe goblinoidy, KP 15, PW 4. Worgi również podstawka. Średnia magiczna bestia, KP 14 PW Samiec 30, Samica 18.
Sorry, że zmieniłem ten post tak nagle (wcześniejszy nie był z goblinami) ale chcę już rozpocząć główny wątek przygody a do tego przyda się jakaś drużyna |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 20:43, 13 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Czw 18:35, 24 Kwi 2014 |
|
Gobliny: paskudne, obleśnie, głupie i do tego tchórzliwe istoty, chociaż w tym wypadku dwie ostatnie cechy mogą zaoferować dwóm podróżnikom szanse przeżycia kolejnej nocy.
Chwilę zamysłu przerwały syczące strzały, które mimowolnie zmusiły Jergla do natychmiastowego działania.
Cofnął się o krok w tył, na szczęście usłyszawszy już wcześniej nadciągające niebezpieczeństwo zareagował, instynktownie podrywając się do góry wraz z leżącym przy posłaniu łukiem. Wpatrzony w przeciwników wyszukał najdogodniejszy cel. Tajemniczymi strzelcami będzie przejmował się później.
Ujął strzałę i nałożył na cięciwę, podziękował w duchu Duncanowi za to wspaniałe narzędzie i [link widoczny dla zalogowanych]w dużego warga. 2 Czarna sierść zlała się swym kolorem z nocą, toteż niestety strzała pofrunęła w ciemność
Ufał towarzyszce, że nie spanikuje i nie zacznie uciekać. Pomyślał, że przydałby się w tym momencie jakiś efektowny czar zdolny zdezorientować atakujące poczwary. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 19:58, 24 Kwi 2014 |
|
Jergl wystrzelił w samca worga. Spudłował.
Tymczasem do szturmu ruszyły gobliny z bojowymi okrzykami na ustach. Jeden przebiegł pomiędzy łapami samicy i wynurzył się po drugiej stronie. Biegł aby zaatakować Nepharę. Czarodziejka nie była jeszcze do końca gotowa walczyć i sięgała dopiero po kuszę. Jednak w ostatniej chwili zdołała zablokować nią cios, który sięgnąłby jej serca. Drugi i trzeci goblin doskoczyli do chłopaka. Pierwszy ciął go swoim sztyletem ale tak nieudolnie, że [link widoczny dla zalogowanych]. Drugi był podobnie słabo wyszkolonym wojownikiem i chłopak nie miał problemu z [link widoczny dla zalogowanych] ataku. Ostatni goblin postanowił skrywając się za tarczą, przed ewentualnym atakiem łuczników przemieścić się pod jej osłoną na lewo od Nephary. Tymczasem samiec worgów spoglądał złowieszczo na bujne krzewy porastające ruiny. Szczeknął coś w goblińskim i postanowił wywęszyć przeciwników. Rzucił się biegiem w tamtym kierunku. Suka postąpiła podobnie, najwyraźniej to jej wydał rozkaz. Oboje dopadli do kryjówki i szaleńczo poczęli skakać i drapać pazurami próbując wyciągnąć swoją zdobycz. Na szczęście nadaremno. Jergl kątem oka dostrzegł pukiel brązowych włosów w zaroślach.
Nepchara walczyła z goblinem. Miała swoją kuszę lecz obawiała się strzelić gdyż nie była na tyle wyszkolona w strzelaniu w zwarciu. Zaryzykowała jednak co się jej opłaciło. Ostrze goblina chybiło jej kolano, rozdzierając tylko szatę. Wystrzelony bełt trafił goblina w brzuch i powalił go na ziemię. Pokurcz stracił chyba ochotę do walki gdyż zaczął odpełzać tam skąd przyszedł.
Runda 2
INICJTAYWA
Strzelec(L) - 25
Jergl - 22
Gobliny (3-6) - 19
Samiec (2) - 17
Nephara - 6
Samica(1) - 5
Dwie kolejne strzały wyleciały z zarośli. Obie wbiły się głęboko w cielsko samicy. Jedna trafiła ją w kark, druga przeszyła czaszkę co spowodowało, że wadera padła bez życia na ziemię.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Sob 21:09, 26 Kwi 2014 |
|
Dwa zielone przykurcze bezskutecznie próbowały zasiekać chłopaka, dla niego była to zabawa, nieporównywalna do unikania wirujących bandyckich noży goniących za czarnowłosym złodziejaszkiem srebrniaków.
Potwory nie dość, ze tępe to i powolne. Jergl błyskawicznie odskoczył dużym krokiem w tył (1.5 metrowy krok w dół na mapie) i zanim stojący na przeciw zorientowali się co się stało.... grot strzały [link widoczny dla zalogowanych] w stojące obok goblina (5) ognisko! Chłopak przeklął w myślach, a być może i na głos swe niezdarne paluchy, które przedwcześnie wypuściły z ucisku pocisk.
Być może pierwszy raz w życiu usłyszy złowieszczy śmiech tych stworów co da mu chwilę czasu by następną strzałę posłać w siebie samego. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 23:30, 26 Kwi 2014 |
|
Jergl wypuścił strzałę prosto w ognisko, jednak dopiero po niewczasie poczuł krew na swojej dłoni. Zranił się cięciwą. Jak tak dalej pójdzie gobliny nie będą im potrzebne aby ich pozabijać (1 na k20 to pech, przez jakiś czas będziesz miał -1 do testów strzeleckich z łuku gdyż rana będzie ci przeszkadzać. Nie otrzymujesz obrażeń tylko modyfikator).
Gobliny uderzyły. Dwa nadal nacierały na Jerlg'a. Pierwszy z nich [link widoczny dla zalogowanych] się o konar wystający z ogniska przez co jego atak nie miał żadnego impetu. Atak drugiego był ponownie tak samo lichy, że łotrzyk po prostu [link widoczny dla zalogowanych] ostrze kopnięciem. Goblin, który zajął wcześniej strategiczną pozycję teraz widząc, że strzelców zajęły worgi ruszył na czarodziejkę z okrzykiem. Dziewczyna szykowała się do rzucenia zaklęcia przez co miała bardzo mało czasu na przygotowanie się do obrony. Ostrze zardzewiałego sztyletu rozcięło jej dość głęboko nogę na udzie. Nephara krzyknęła. Goblin, którego trafiła bełtem nadal odczołgiwał się na bezpieczną odległość. Jeśli przeżyje z pewnością zaszyje się w jakiejś norze i albo tam skona albo dojdzie do siebie i dalej będzie szerzył zło.
Tymczasem przy murze rozwścieczony utratą partnerki worg podwajał wysiłki aby dosięgnąć tego kto strzelał do nich z muru. Wybił się na niesamowitą wysokość i kłapnął zębami. Z początku to co miał w pysku można było wziąć za kawałek ciała, ale były to tylko gałęzie i liście.
Nephara z zaciśniętymi zębami zaczęła wymachiwać rękami i syknęła zaklęcie
- Morgis sa anethar!
Cisnęła przy tym na bok mały worek czymś wypełniony. Skórzany mieszek pod wpływem zaklęcia zamienił się w obłok dymy, który uformował się w humanoidalny kształt. Po chwili obok czarodziejki stał stworzony jej mocą szkielet! Na tworzy goblina malowało się przerażenie. Jergl zaczynał czuć się nieswojo w obecności tej kobiety. Cóż Czerwoni Magowie nie mieli dobrej reputacji, ale Nephara nie wyglądała na nekromantkę!
Runda #3
INICJTAYWA
Strzelec(L) - 25
Jergl - 22
Gobliny (3-6) - 19
Samiec (2) - 17
Nephara - 6
Szkielet (1) - 6
Kolejne dwie strzały wyleciały z zarośli. Tym razem trafiła tylko jedna. Worg zaklął po goblińsku gdy wbiła mu się w tylną łapę.
MODYFIKATORY W RUNDZIE #3
Jergl:
-1 do trafienia za rozmiar goblinów
-1 do trafienia z okoliczności za pechowy rzut na trafienie
SUMA: -2 do trafienia w goblina, -1 do trafienia w worga |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 11:52, 27 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:44, 27 Kwi 2014 |
|
"Jak na razie dość tandetna ze mnie ochrona" - pomyślał prze chwilę- "w jaki sposób mam chronić Nepharę jeśli tnę samego siebie". Pomimo niewielkiej rany palec szczypał boleśnie. Cóż, wypada pociąć sobie teraz żyły.
Raz jeszcze chłopak cofnął się w tył (1.5m w dół), zagryzł wargi, licząc, że w jakiś sposób mogłoby to pomóc. Nie miał wiele czasu, już po naciągnięciu czuł jak śliskie od krwi palce powoli puszczają cięciwę. Mimo tych wszystkich niedogodności tym razem dał popis strzelectwa ( być może potrzebował odpowiedniej motywacji i pociętych paluchów). Pocisk gładko [link widoczny dla zalogowanych] w [link widoczny dla zalogowanych] goblina (5), skrytą na szczęście za starą szmatą przez co widok tryskającej krwi był mniej makabryczny.
strzały: 17 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Nie 13:45, 27 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:00, 27 Kwi 2014 |
|
Jergl ustrzelił jednego z goblinów. Padł on na ziemię bez ruchu i bez życia a jerglowa strzała sterczała mu z oczodołu. Drugi jednak szykował się na łucznika, [link widoczny dla zalogowanych] swoim sztyletem, lecz trafił tylko powietrze.
Tymczasem lekko zdezorientowany goblin walczący z Nepharą nie namyślał się długo. Może i szkielet był przerażający i groźny, jednak goblin był głodny. Znów zaatakował czarodziejkę. Ranił ją dość głęboko, tym razem w tą samą nogę w łydkę. Nogi pod Nepharą się ugięły, ale zdołała na nich ustać. Raniony goblin przebył kolejny odcinek drogi ku swojemu wybawieniu.
Worg ranny w tylną łapę wyraźnie osłabł i nie mógł skoczyć już tak wysoko jak wcześniej. Jego pazury bezsilnie drapały rozpadający się, wiekowy mur.
Czarodziejka po raz kolejny ułożyła palce dłoni w jakiś wymyślny wzór, trzymając w niej kawałek białej nitki.Wypowiedziała jedno słowo, którego Jergl nie potrafiłby powtórzyć. Z jej nadgarstka wystrzeliła lśniąca mgiełka, która trafiła goblina w twarz. W efekcie pokurcz wpadł jakby w trans, jego ruchy zostały spowolnione przez co szkielet miał ułatwione zadanie. Jego pazury, którymi zakończone były kości palców rozorały twarz i brzuch goblina. Ten padł bez słowa, a ciemna krew wypływająca z niego poczęła wsiąkać w ziemię.
RUNDA #4
INICJATYWA
Strzelcy - 25
Jergl - 22
Gobliny (3-6) - 19
Samiec (2) - 17
Nephara - 6
Szkielet(1) - 6
Worg bezskutecznie próbujący dosięgnąć kogokolwiek, kto ukrywał się na murze zaskomlał gdy dwie kolejne strzały go dosięgnęły. Aż przywarł do ziemi gdy jedna za drugą zbiły mu się w kark. Widać nie miał już ochoty na pomszczenie swojej samicy i postanowił podkulić ogon i umknąć.
MODYFIKATORY W RUNDZIE #4
Jergl:
-1 do trafienia za rozmiar goblinów
-1 do trafienia z okoliczności za pechowy rzut na trafienie
SUMA: -2 do trafienia w goblina, -1 do trafienia w worga |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:40, 27 Kwi 2014 |
|
Korzystając ze szczęścia jak najwięcej nałożył kolejną strzałę. Uprzednio oczywiście odskakując krok w tył, poza zasięg przeciwnika.
Kolejna strzała [link widoczny dla zalogowanych] nieprzyjaciela (3), nie tak celnie jak poprzednia ale równie [link widoczny dla zalogowanych].
Odetchnąwszy chwilę natrafił wzrokiem na niedobitków, miał już ruszyć by dobić agresorów gdy kątem oka spostrzegł przemoczone odzienie swej towarzyszki i bądź co bądź, nie był to bynajmniej mocz popuszczony ze strachu.
strzały:16 |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Śro 7:21, 30 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 21:49, 27 Kwi 2014 |
|
Na placu boju, pół żywy ale zawsze pozostał tylko jeden goblin. Czołgał się on dalej ku wyjściu z dziedzińca. Wydawało się, że Nephara nie chce go dobić, gdyż teraz swoją uwagę skupiała na rannym worgu i przeładowywała kuszę. Samiec tak jak Jergl sądził zamierzał uciec. Jednak nie bez kolacji. Rzucił się pędęm, lekko kulejąc w stronę rannego goblina, pochwycił go w zęby i chyba ukatrupił tym na miejscu gdyż małe ciało pokurcza zwiotczało. Nephara strzeliła. Bełt przeciął powietrze i utkwił w ciele bestii. Worg stanął w miejscu i wypuścił z pyska swoją zdobycz. Przez chwilę Jergl myślał, że zaraz skoczy na nich lecz potwór tylko odwrócił łeb w stronę czarodziejki i rzekł we wspólnym
- Bądź przeklęta.
Po czym zwalił się na ziemię martwy. Szkielet u boku Nephary zamienił się w szarą mgłę i rozwiał.
Z zarośli na murze dało się słyszeć hałas. Oboje, zarówno czarodziejka jak i łotrzyk spojrzeli w tę stronę. Z muru zeskoczyła dość smukła kobieta. Ubrana w skórzany pancerz, legginsy koloru zgniłej zieleni oraz solidne skórzane buty. We włosy i w ubiór miała powtykane różne gałązki i liście. Kołczan ze strzałami przewiesiła przez ramię, w dłoni trzymała łuk. Przy pasie nosiła sejmitar. Jergl wziął ją z początku za elfkę. Gracja z jaką się poruszała i długie, brązowe włosy powiewające na wietrze sprawiły, że dopóki nie podeszła bliżej nie zmienił zdania. Dopiero gdy podeszła bliżej jej rysy twarzy były egzotyczne lecz uszy miała normalne. Włosy nadal powiewały na wietrze lecz Jergl nie czuł bryzy. Nephara zorientowała się pierwsza.
- Jesteś genasi. - stwierdziła bardziej niż zapytała.
- A wy nie. - rzekła trochę szorstko kobieta. Z wyglądu mogła mieć nie więcej niż dwadzieścia parę lat. - Tropiłam ich dekadzień, z trudnością przepędzając od ludzkich osad. Chciałam ich wziąć głodem, ale byli coraz bardziej zdesperowani - głos łuczniczki był melodyjny. Przywodził na myśl wiatr hulający w kominku. Jergl dostrzegł, że kobieta nie oddycha.
- Tak - łuczniczka kucnęła przy ognisku i odwróciła ciało zabitego goblina - Jestem genasi, powietrzym. Lasinna to moje imię. Tak na prawdę nazywam się L'asha'hissi'nea ale Lasinna łatwiej wymówić. Co tu na Dziewięć Piekieł porabiacie? - wstała po obejrzeniu zwłok pokurcza i podeszła do następnego. Zanim Nephara się odezwała Lasinna zdążyła obejrzeć wszystkie zwłoki. Gdy obcinała łeb wielkiemu basiorowi czarodziejka rzekła.
- Jestem Nephara Kunk.
- Hmm... ma mi to coś mówić? Nosisz szaty Czerwonych Magów. Krwawisz też na czerwono. Radziłabym ci to opatrzyć albo twój chłoptaś nie będzie miał dziś w nocy żadnego z ciebie pożytku.
- To nie jest mój...
- To kim do cholery jesteście?
Nephara odetchnęła głęboko.
- Jestem Nephara Kunk i podróżuję na wschód do Cormyru w poszukiwaniu mojego brata. A on... - wskazała na Jergla - On... w sumie nie mam pojęcia co tu robi.
- O! - Lasinna wyraźnie się zainteresowała - Wygląda raczej na wojownika niż na włóczęgę. Marny z niego łucznik i rani się jak strzela ale pomógł ci jednak. Wcześniej rozmawialiście, a raczej próbowaliście. Zasadzałam się w tych zaroślach przez pewien czas. Wiatr niesie słowa a ja mam dobry słuch. Znasz go i podejrzewasz co tu robi - Lasinna wytarła miecz z posoki worga i schowała do pochwy - Noc już zapadła. Nie będzie przyjemnie obozować przy tych truchłach. Radzę odpocząć w jednej z wież. Północna jest mało stabilna a schody w południowej są zawalone, lecz na parterze jest dość miejsca aby się przespać. Daj to - Lasinna podeszła do czarodziejki i wyrwała jej z ręki materiał, którym ta chciała przewiązać sobie rany. Nephara pozwoliła założyć sobie opatrunki i podziękowała cicho ale w lepszym już nastroju.
- Chodź przystojniaku - rzekła Lasinna do Jergla - Dziś będziesz miał okazję popilnować dwóch kobiet. Opowiecie mi swoją historię.
<center>
LASINNA</center>
W wieży panował bałagan. Drewniane schody rzeczywiście były spróchniałe i zawalone, jednak natura już zdołała się wedrzeć do środka. W jednym z kątów podłogę porastał mech. Lasinna rozpaliła obok wejścia ognisko a tymczasem Nephara i Jergl przygotowali swoje posłania w środku. Genasi poczęstowała oboje całkiem świeżym mięsem z królika, które piekli nad ogniskiem. Noc była jeszcze chłodna ale płomienie dawały wystarczająco ciepła.
- Więc ty jesteś czarodziejką szukającą brata. A ty? Zdradzisz nam swoje powody podróżowania? Nephara z pewnością też się dowie tego co chciałeś jej powiedzieć zanim tak brutalnie wam przerwałam. - posłała Jerglowi szczery uśmiech. Obie z Nepharą patrzyły na chłopaka.
Za pokonanie w takim stylu dwóch worgów i czterech goblinów wg tabelki należy się każdemu po 500 PD. Tak więc gratuluję awansu na 2 poziom Rozwiń swoją postać, na kostnicy rzuć na Pw i tak jak zwykle wynik wklej gdzieś na karcie postaci jako Rzut na PW poziom 2. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Śro 7:16, 30 Kwi 2014 |
|
Mając jeszcze w ustach spory kawałek mięsa postanowił przeżuwać go trochę dłużej. Liczył także na to, że może zjawią się nagle jakieś koleżki wymordowanych goblinów i przerwą niezręczną ciszę.
Wiedział, że na niego patrzą, krępowało go to, a tym bardziej spojrzenie Nephary. Już podczas tej krótkiej znajomości zdołał poznać awanturnicze i wybuchowe uosobienie czarodziejki. Nie wiedział jak zareaguje gdy dowie się, że ojciec posłał za nią opiekunkę, a nawet wygłodniały worg nie mógłby się równać z rozjuszoną kobietą.
-A więc- Zaczął jakże poprawnie i dyplomatycznie.
-Zostałem wynajęty przez pewnego szlachetnego i dobrodusznego,ahh i jeszcze troskliwego jegomościa do... protekcji twojej osoby- "Protekcja" sam do końca nie wiedział co ono znaczy, ale ojciec często go używał przy interesach z chroniącymi towaru najemnikami, także powinno się nadać.
- Jak trafnie się już domyślasz- Nie dał Nepharze dojść do słowa, zamierzał kontynuować swój monolog aż dowie się wszystkiego czego powinna.
- Pracodawcą jest twój ojciec. Obiecałem mu to w ramach zapłaty za pewną usługę. Poza tym w mieście i tak robiło się hmmm nudno-
Ogryzł kolejny kawałek mięsa i czekał, być może reakcje nei będzie tak zła jak się jej spodziewał, może. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 9:52, 30 Kwi 2014 |
|
Nephara zmrużyła oczy gdy Jergl opowiadał wszystko. Lasinna parsknęła śmiechem wypluwając w ognisko zawartość bukłaka, którą przed chwilą chciała wypić. Wyplute wino zasyczało na rozżarzonym drewnie.
- Takiej historii dawno nie słyszałam.
Nephara milczała przez chwilę wpatrując się półprzymkniętymi oczyma w Farangela. Miała zaciśniętą szczękę i jej dłoń wędrowała ku rękojeści sztyletu, zatkniętego za pas. Wreszcie wyszarpnęła go i... nabiła sobie na ostrze kawałek królika. Roześmiała się razem z genasi.
- A więc krótko mówiąc - rzekła co chwila dusząc się ze śmiechu - Palił ci się grunt pod nogami w mieście, a mój ojciec znany paser i przemytnik dał ci drogę ucieczki w zamian za to, że będziesz miał mnie na oku, tak?
Przestała się śmiać, ale była w wybornym nastroju. Ugryzła kawałek mięsa i gdy go zjadła rzekła do genasi
- A ty? Jaka jest twoja historia?
Lasinna podała bukłak z winem Nepharze. Ta podziękowała i przekazała go Jergl'owi. Wino było cienkie ale smaczne.
- Odkąd pamiętam jestem w drodze. Wychował mnie pewien druid z Mglistego Lasu. Odkąd pamiętam tropię gobliny, orków i wszystkich, którzy się z nimi sprzymierzą. To chyba przez wychowanie w pobliżu Wysokich Wrzosowisk. Tych tu, jak już wspomniałam śledziłam dekadzień. Najpierw wspólnie z pewnym gnomem Vaulk'iem, ale po trzech dniach ten zniknął. - popatrzyła na Jerl'a i Nepharę - Może go spotkaliście? Nosi taki śmieszny kapelusz i podąża za nim borsuk? - gdy zaprzeczyli dodała - Mam nadzieję, że nic mu się nie stało, lubiłam tego druida. Potrafi o siebie zadbać, więc ufam, że się jeszcze spotkamy. Powiedz mi, co twój brat robi w Cormyrze?
Nephara bawiła się sztyletem. Od jego lśniącego ostrza odbijał się blask ogniska.
- Posprzeczał się z ojcem. Uciekł z domu. Wiedziałam, że zawsze chciał zwiedzić Cormyr. Dwa miesiące temu dostałam od niego list. Ojciec go nie widział, albo udaje, że tak jest. Weneil, bo tak się zwie mój brat, pisze w nim, że zaciągnął się do armii Obaskyr'ów. Nie wiem co mu do głowy strzeliło, ale z tego co wyczytałam w księgach na terenach gdzie przebywa mój brat toczą się walki z...
- Orkami - Lasinna zgrzytnęła zębami - Skoro idziesz po swojego brata a jest przy tym okazja, że kilka z tych czarcich pomiotów może mi się napatoczyć pod łuk to jeśli pozwolisz idę z wami. Och, wybacz powinnam zapytać twojego opiekuna? - Lasinna i Nephara znów parsknęły śmiechem.
- Wybacz Jergl - rzekła już poważnie czarodziejka. - Trochę to jednak zabawne i wcale nie w stylu mojego ojca. Trudno jednak. Nie mogę ci nic zabronić i choć mam ochotę cisnąć w ciebie kilka zaklęć, to muszę przyznać, że Lasinna ma rację. Decyduj. Widać odbyłeś więcej podróży niż ja i bardziej znasz się na tym. Ja jestem za tym aby Lasinna do nas dołączyła, a ty? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Czw 10:52, 01 Maj 2014 |
|
- Przydałby się nam ktoś kto potrafił by trzymać jak najdalej od większych niebezpieczeństwa. Poza tym gdyby nie ona to zamiast żuć tego królika, sami bylibyśmy żuci - Uśmiechnął się przyjaźnie do obu. Skończył swoją część jadła, popił po tym nieco wodą z bukłaku a na przegryzkę wyciągnął parę suszonych śliwek. Pojedynek nie był szczególnie męczący, ale by uczcić cudowne przeżycie i szczęśliwe zrządzenie losu pozwolił sobie dziś na trochę więcej. Ponadto liczył, że w trudnych chwilach Lasinna mogłaby zawsze coś ustrzelić.
Coś mu nagle jednak przyszło do głowy, coś co nie dawało mu spokoju odkąd pierwszy raz to zobaczył.
Tak więc po chwili ciszy rozpoczął nowy temat.
-Nie znam się na magii, moja wiedza na ten temat może graniczyć z bajecznymi opowieściami chłopów, ale potrafię zauważyć, że przywoływanie nieumarłych nie jest odbierane dobrze- Nie oskarżał o nic Nehpary, sytuacja była awaryjna, a jednak środki do osiągnięcia celu zawsze grają jakąś rolę.
- Jeżeli mamy podróżować to chciałbym byś ograniczyła się z podobnymi temu czarami w miejscach publicznych, tak dla bezpieczeństwa - Być może polecenie było trochę subiektywne, lecz lepiej było dmuchać na zimne. Czerwoni nie mają pozytywnej reputacji, a widok jednego z nich operującego magią nekromancji mógł przynieść kłopoty. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 8:22, 02 Maj 2014 |
|
Lasinna postanowiła się nie wtrącać w rozmowę Jergla i Nephary. Czarodziejka najwyraźniej wcale się nie przejęła słowami chłopaka, ale odezwała się dość chłodno.
- Nie jestem Czerwonym Magiem. To, że noszę się tak jak noszę wynika tylko z mojego upodobania. Gdybym nie była pod protekcją mojego mistrza w enklawie nie mogłabym nosić tych szat. Ale lubię kolor czerwony, no i teraz w podróży taki wizerunek może nam pomóc. Choć i zaszkodzić. Mój mistrz, tak jak i ja nie jesteśmy nekromantami jeśli o to ci chodzi. Ja specjalizuję się w magii odpychania. Chcę w przyszłości zostać kimś, kto wypleni nasz świat z wrogich przybyszów z innych wymiarów - spojrzała na genasi - Nie obraź się Lasinno, żywiołaki od których pochodzi twój ród nie są obiektem moich zainteresowań.
Łuczniczka skinęła tylko głową.
- Co do tego nieumarłego. Mój mistrz choć specjalizował się w szkole odpychań to miał spory pociąg do nekromancji. Podejrzewam, że gdyby mu nie wyszło z pierwszą sztuką to zostałby właśnie nekromantą. Zaklęć uczyłam się od niego. A właśnie zaklęcia. Jeśli chcemy abym jutro była przydatna to powinniśmy już iść spać...
Lasinna nagle chwyciła za łuk, poderwała się, z kocią gracją przeskoczyła ognisko i wymierzyła w źródło hałasu, które chyba tylko ona sama słyszała. Nephara i Jergl również chwycili za broń i poderwali się gotowi do walki. Chłopak z zadowoleniem dostrzegł, że czarodziejka miała cały czas naładowaną kuszę w pogotowiu.
- Możecie spać w spokoju - rozległ się dość niski, męski głos - Nollo nas popilnuje.
W tym momencie w zasięgu blasku ognia pojawił się borsuk. Podszedł on spokojnie do czarodziejki i obwąchał jej nogi. Lasinna roześmiała się wesoło i gdy borsuk podszedł do niej pogłaskała go po grzebiecie. Jergl nie wiedział do końca co o tym wszystkim myśleć, nadal był czujny. Wreszcie z mroku nocy wyłoniła się sylwetka dość grubego, brodatego gnoma w zielonym płaszczu i czerwonej szpiczastej czapce. Miał ze sobą plecak i sejmitar o ładnie zdobionej rękojeści.
- Vaulk! - rzekła z entuzjazmem Lasinna, trochę się wstydząc tego nagłego wybuchu sympatii.
- Wybacz moja droga, że musiałem cię opuścić podczas naszego pościgu, ale zamarudziłem w jednej wsi gdzie musiałem pomóc przy kilku zwierzakach. - popatrzył na Nepharę i Jergla - Vaulk Pelkosh, zwany także Borsukiem. Do usług. - skłonił się nisko Nepharze, po czym powtórzył ukłon w stronę Jergl'a - Widzę, że poradziłaś sobie nieźle w tymi worgami. Ale - uniósł palec w górę gdy genasi miała odpowiedzieć - Samiec padł nie od strzały a od bełtu - spojrzał na kuszę w dłoni czarodziejki i skłonił się ponownie - Winny ci jestem pani podziękowania.
- Wybaczcie mu maniery. Wychowywał się w Tethyrze, na dworze królewskim w Zazeispur. To jest Nephara - Lasinna wskazała czarodziejkę - A to... - zmarszczyła czoło - Wybacz zapomniałam.
- Jergl - odrzekła za chłopaka Nephara.
- Miło nam was poznać - odparł Vaulk gdy Nollo obwąchiwał buty chłopaka.
<center>
VAULK "BORSUK" PELKOSH
NOLLO</center> |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 9:40, 11 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Scarned
Zajepicki
Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru Płeć:
|
Wysłany:
Pią 19:48, 30 Maj 2014 |
|
Zdezorientowany i zaskoczony wydarzeniem nie wiedział jak się zachować. Pogodny gnom szybko jednak załagodził jakiekolwiek obawy, a rozkoszny borsuk rozbudził prawie zapomniane emocje.
- Witaj Borsuku, Lasinna wspominała przelotnie o kimś. Mniemam, że chodziło o ciebie-
Uśmiechnął się przyjaźnie, ręką wskazał miejsce obok siebie. Leżała tam część jego posłania i kępka zagarniętego mchu, by miejsce było bardziej miękkie. Sam usiadł niemalże natychmiast na swoim miejscu, broń ułożył jak wcześniej. Nieco już bardziej rozluźniony musiał przyznać, że im więcej ludzi tu przybywa tym bezpieczniej się zaczyna czuć.
- Niedługo zanim tu przyszedłeś. Zwrócił się bezpośrednio do nowego towarzysza. Rozmawialiśmy z twoją przyjaciółką o dalszej drodze. Bacząc na wasze relacje chciałbym zapytać się czy zamierasz podjąć się próby wspólnej podróży wraz z nami ?- |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|