|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 15:21, 01 Lip 2014 |
|
Rok 590 Wspólnego Kalendarza, 15 dzień Żniw.
Królestwo Nyrondu, Briginford nad rzeką Briging (lewy dopływ rz. Flessern).
Briginford, miasto które okazało się być nazywane domem dla zaklinacza. Choć nie urodził się tu to spędził prawie dziesięć lat życia w tym nadrzecznym mieście. I to gdzie? W samym pałacu barona Euphemes'a II gdyż jego nauczycielem, mentorem i mistrzem Sztuki był nadworny czarodziej barona Kephanes Złotokij. Ten sędziwy już zaklinacz coraz częściej zapominał swojego imienia, ale nadal nosił tytuł i wykonywał obowiązki. Młody gnom przybył do niego gdyż człowiek miał niegdyś dług wobec rodziny Nackel'a. Gdy tylko ojciec dostrzegł, że w synu budzą się niepokojące moce od razu wysłał list do Kephanesa i nie czekając na odpowiedź wysłał gnoma po nauki. Nackel okazał się być zaklinaczem. Do tego zdolnym. Po roku potrafił już panować nad słabszymi zaklęciami aby po kilku latach opanować poważniejsze. Z początku nie mógł opuszczać swojej komnaty i czuł się jak więzień. Gdy mistrz mu na to pozwolił nie mógł się ruszać z zamku. Sprawy miasta nie obchodziły go bardzo. Dopiero pięć lat temu Nackel po raz pierwszy zobaczył co kryło się za murami twierdzy i zwiedził każdą dzielnicę Briginford. Wówczas też poznał swojego wiernego przyjaciela półelfa Salvis'a. Salvis podobnie jak on parał się Sztuką jednak jego moc pochodziła z wieloletnich nauk a nie z wnętrza. Salvis był magiem. Transmuterem. Specjalizował się w szkole zmian przedmiotów i istot z jednej formy w drugą.
Przyjaciele często podczas swoich spotkań prawili o magii, jej pochodzeniu czy też o różnicach jakie nakłada na nich posiadana moc. Odbyli niejedną rozmowę, niejeden raz pokłócili się w jakiejś kwestii lecz nie zmieniało to faktu, że byli przyjaciółmi. Gnom mieszkał nadal w komnacie w twierdzy barona jednak pozwolono mu także posiadać mieszkanie w samym mieście w dzielnicy Zachodnie Wzgórze. Było to miejsce pełne bibliotek, naukowców i myślicieli. Tam też zamieszkiwał Salvis. Zaklinacz wiedział, że Kephanes Złotokij jest stary i że powoli przygotowuje się na przekazanie stanowiska komuś młodszemu. Jak na nieszczęście doradcy barona wybrali na kandydata najlepiej zapowiadającego się młodego czarodzieja w mieście - Salvis'a. Sam Złotokij rekomendował oczywiście swojego podopiecznego Nackel'a choć sam gnom miał co do tego wątpliwości. Nie chciał rywalizować z przyjacielem jednak mistrz Kephanes namawiał go do tego twierdząc, że to pokaże wszystkim wkoło, że zaklinacze są po stokroć lepsi od czarodziejów.
Atmosfera konkurencji i rywalizacji narosła gdy mistrz gnoma zaklinacza zachorował. Doradca barona sir Jankerd, surowy i bezkompromisowy człek ogłosił oficjalnie dwóch kandydatów na stanowisko nadwornego doradcy do spraw magii. Nackel'a oraz Salvis'a.
Wtedy Salvis zaginął.
Oczywiście wszyscy, którzy byli przeciwni gnomowi oskarżyli go oz brodnię. Ci, którzy byli mu przychylni, pozostali tacy, albo tak się zdawało Nackel'woi. Jankerd z woli barona wydał kolejny edykt. Jeśli Salvis nie zjawi się za trzy dni na turnieju magicznym, w którym to mieli się zmierzyć przyjaciele gnom zostanie oficjalnie uznany za winnego zniknięcia półelfa i osadzony w lochu w oczekiwaniu na proces.
Nackel miał jedno wyjście. Miał trzy dni aby odszukać przyjaciela. Fakt, że Jankerd przydzielił mu "ochronę" w postaci tego młodego strażnika Toalis'a wcale go nie pocieszał. Gnom podejrzewał, że Toalis szpieguje dla doradcy barona i bardziej ma pilnować aby gnom nie zwiał z miasta niż go chronić.
Wiadomości od Jankerd'a przekazał mu właśnie Toalis. Był to młodzieniec dość schludny, o dłuższych brązowych włosach, zadbanej brodzie i przyjaznym spojrzeniu szarych oczu. Jednak jego obecność budziła wątpliwości u gnoma.
<center>
TOALIS</center>
Siedzieli w jednej z gospód mieszczących się na Rynku. "Pod galopującym centaurem" była gospodą, która nie potrafiła dogonić swojej poetyckiej nazwy. Była to gospoda jak każda inna prowadzona przez ludzkie małżeństwo. Było tu przeważnie spokojnie, ale i zdarzyła się jedna czy dwie bójki. Przeważnie pod koniec tygodnia. Dziś był dzień słoneczny a więc do dnia odpoczynku jeszcze daleko. Toalis popijał słaby cydr jabłkowy i spokojnie zapytał.
- To jak wyglądał ten Salvis?
Nackel przywołał w pamięci obraz przyjaciela. Był to dość wysoki mężczyzna i ogolonych policzkach. Nosił wąsy i niedużą brodę w kolorze ciemnego blondu. Włosy miał również tego koloru, krótkie. Często nosił swoją jasną szatę a na głowę zakładał kaptur. Nie po to aby się kryć ale aby nadać swojej profesji powagi.
<center>
SALVIS</center>
Gnom miał już odpowiedzieć gdy Toalis znów zadał pytanie.
- Jak chcesz go znaleźć. Oczywiście o ile go naprawdę nie utłukłeś gdzieś w zaułku. Miał jakichś wrogów? Kogoś kto mógłby nań dybać... - zamilkł aby nie dodać "oprócz ciebie" - Może wyjechał z jakąś dziewką? Wiadomo jak taka może poprzewracać w głowie.
Nackel był pewny, że Salvis miał tylko jedną wielką miłość - MAGIĘ. Podejrzewał, że gdyby nie jego zniknięcie bez trudu wygrałby zawody i został następcą Złotokija. Jednak on nie wyjechał. Dzień przed zniknięciem obaj przyjaciele umówili się na trening magiczny. Odbywał się on w pracowni mistrza Salvis'a maga imieniem Georn. Młodzi adepci zawsze rywalizowali wówczas w atmosferze przyjaźni a Salvis nigdy nie opuścił żadnego z tych treningów. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:31, 01 Lip 2014 |
|
Nackel siedział spokojnie, lecz w jego głowie myśli przewijały się jak oszalałe. Skakały z jednej półkuli na drugą. Odczuwał to nieustannie. Był oskarżony o coś czego w życiu nie mógłby zrobić. Nieprzyjacielowi i owszem, łeb by spalił, lecz nie przyjacielowi, z którym spędzał tyle czasu. Zaczynał się bać, że mógł przegiąć z magią. Mógł zrobić sobie krzywdę własną miłością. Tylko jak?...
Pytania Toalis'a w końcu doszły do jego głowy i także począł je przetwarzać. W końcu spojrzał na strażnika z nie chęcią i przemówił:
- Po co tyle pytań. Jesteś tu, żeby mnie ochraniać, czy szpiegujesz dla panów z góry? hym?... Zresztą nie ważne. Poszukiwania, zacznę od razu. To mój przyjaciel i nie zamierzam go zostawiać samego. Nic więcej wiedzieć nie musisz. Kończ już, bo czeka nas marsz. - to rzekłwszy wstał od stołu i stanął blisko drzwi wyjściowy. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 22:00, 01 Lip 2014 |
|
Toalis przyjął uwagę gnoma z obojętnością. Wstał od stołu i zapłaciwszy za napitek kilka miedziaków wziął swój miecz, przypiął go do pasa i ruszył za gnomem.
- Pieklisz się jak panna zaciskająca nogi przed pierwszym pójściem do łóżka. - rzekł z uśmiechem - Nie zazdroszczę ci twojej sytuacji ale... - rozłożył ręce pojednawczo - Postaw się w mojej. Nawet jeśli ci wierzę, żeś niewinny to wykonuję tylko polecenia. Jakie one są... pozwól, że pozostawię to dla siebie.
Mężczyzna wyjrzał na ulicę. Dostrzegł to samo co Nackel rynek pełny przekupek, kupców, kurtyzan, żonglerów i z pewnością kilku złodziei.
- Dokąd? - spytał z westchnieniem przepuszczając rosłego półorka w przejściu, który nie dostrzegł małego gnoma i byłby go stratował gdyby zaklinacz nie odstąpił na chwilę.
Właśnie... dokąd? Nackel miał kilka pomysłów. Przydałoby się zbadać mieszkanie i pracownię Salvis'a. Może jego mistrz Georn będzie coś wiedział? Wśród naukowców, z którymi często wdawali się w dysputy także można by popytać. Ostatecznie, choć tą opcję gnom zostawił na sam koniec, trzeba będzie wziąć na spytki strażników przy bramach. Tu może pomóc ten cały Toalis, który przecież sam jest w straży Briginford. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:29, 02 Lip 2014 |
|
Zaklinacz odstąpił kroku, lecz na zewnątrz budynku. Tam panował tłok. Ulice pełne tłumu i hałasu. Dzieciaki latające po bruku i oczywiście niektóre piękności tamtejszych mieszczan. Gnom widział dokładnie gdzie musi pójść najpierw. Spojrzał na Toalis'a i rzekł: - Słuchaj przydasz mi się. Musimy zapytać Twoich kupli ze straży przy bramie, może oni wiedzą dokąd się wybrał. Na pewno jeśli sam ich o to zapytasz będą bardziej przychylni i skłonni powiedzieć prawdę, niżeli ja bym to zrobił. To co mogę na ciebie liczyć w tej kwestii? - zrobił ironiczny uśmiech i ruszył naprzód w stronę bramy miasta... |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Śro 21:29, 02 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:43, 02 Lip 2014 |
|
- Zależy o która bramę ci chodzi. - Toalis posłał równie ironiczny uśmiech gnomowi. Zaklinacz rzeczywiście zbyt długo nie opuszczał murów twierdzy i rezydencji barona. Zapomniał,że z Briginford są trzy drogi wyjścia. Wschodnia, północna i południowa. Od zachodu miasto graniczyło z rzeką.
- Najbliżej mamy do Bramy Północnego Brodu. Skoro już tam będziemy możemy... ech jednak nie. Masz wyraźny zakaz opuszczanie miasta. - strażnik zasępił się czymś. - No, ale skoro będziesz ze mną i jesteś niewinny to chyba mogę ci pozwolić na ten mały wypad. Możemy od razu zajść do pływającej wioski niziołków, którzy osiedlili się na rzece. Co ty na to? Jeśli twój przyjaciel gdzieś się ruszył ci mali spryciarze mogą wiedzieć o nim to i owo? To jak? Oczywiście pogadam z moimi kumplami strażnikami. - Toalis zdawał się starać pomagać zaklinaczowi. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Śro 21:57, 02 Lip 2014 |
|
Gnom nieoczekiwanie począł zmieniać zdanie o swym towarzyszu. Może i był tylko strażnikiem, ale łeb miał to trzeba było mu przyznać.
- Skoro tak, to prowadź. Ja wole nie prowadzić, zbyt długi czas gniłem w twierdzy. Teraz jakby na nowo poznaje ten świat. To musisz mnie wybaczyć. Myślę, że możesz mieć rację co do tych niziołków, oni zawsze wiedzą co w trawie piszczy. Swoje male noski wtykają we wszystko co ich ciekawi. Na pewno jeśli widzieli jakiegoś maga, wiedzą co się z nim stało. - to rzekłszy ruszył za strażnikiem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Czw 12:50, 03 Lip 2014 |
|
Ruszyli przez zatłoczone targowisko. Trupa cyrkowców pokazywała swoje sztuczki tuż pod nosem rozentuzjazmowanej gawiedzi. Kilku dzieciaków biegało w jedną i w drugą stronę plącząc się pomiędzy przechodniami. Nagle jeden z nich zwinnie wykręcił i już miał chwycić sakiewkę Toalisa. Gnom zaklinacz chciał ostrzec strażnika lecz zwinna dłoń mężczyzny chwyciła za nadgarstek chłopaka.
- Nie tym razem mały. - zaśmiał się Toalis ale jego mina byłą poważna. Oczy chłopaka rozszerzyły się w przerażeniu i zrobiły się jeszcze większe gdy zobaczył broszę swojej niedoszłej ofiary - symbol straży miejskiej.
- P... proszę... - wydukał tylko chłopak a Toalis kucnął i położywszy mu obie ręce na ramionach rzekł.
- Wiesz gdzie jest piekarnia Mamy Ulwe? - chłopak skinął głową - Od dziś przez miesiąc będziesz jej pomagał rozwozić pieczywo. Pamiętaj - rzekł ojcowskim tonem - Że jeśli opuścisz choć jeden dzień znajdziesz się w zimnym i ciemnym lochu. Teraz pędź i powiedz, że przysłał cię Toalis.
Chłopakowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pognał ile sił w nogach. Reszta dzieciaków zniknęła gdzieś.
Strażnik ruszył dalej przeszedłszy do porządku dziennego jakby całą sytuacja się nie wydarzyła. Dotarli do północnej bramy. Za nią był most prowadzący przez rzekę Bringing a po lewo od niej za murami miejskimi znajdowała się wioska niziołków. Toalis podszedł do znużonych strażników, przywitał się i zamienił z nimi parę słów. Ci kręcili głowami i pożegnali się z mężczyzną.
- Chodź. Dereb i Gnarr nie widzieli żadnego maga. Choć jeśli ten twój półelf chciał wymknąć się niezauważony to czy potrafił zmienić swój wygląd? - spojrzał na zastanawiającego się Nackel'a - Tak myślałem. Więc jeśli oddalił się którąkolwiek bramą nie dojdziemy do tego czy to był on czy też nie. Jednak zostają nam jeszcze niziołki. Chodźmy.
Miasto niziołków było zbieraniną tratew, barek i luźnych konstrukcji połączonych linami i deskami. Toalis z racji tego, że był dość duży nie mógł bezpiecznie wejść.
- Poczekam na ciebie zaklinaczu. Tylko pamiętaj, że ci zaufałem.
Gnom wszedł na pierwszą tratwę przy której stało dwóch niziołków, najpewniej strażników. Popatrzyli tylko na gnoma i przepuścili go. Miasto na wodzie cały czas się kołysało w rytm rzeki, która płynęła pod nim. Nackel miał niejeden problem aby przejść suchą nogą z jednej konstrukcji na drugą, ale w końcu dotarł do czegoś co wyglądało mu na gospodę. "Zakątek Yuny" głosił napis na dość sporej barce rzecznej, która byłą zabudowana tak, że wyglądała jak mały statek. Wszedł. Od razu dostrzegł, że wszyscy mu się przyglądają. Był tu ewidentnie obcy. Niziołki parały się rybołówstwem a złowione ryby sprzedawały na targowisku w Briginford. Za barem stała blond włosa niziołka, która zmierzyła gnoma wzrokiem. Gdy ten niepewnie zajął miejsce przy niedużym stoliku zrobionym z beczki podeszła do niego.
- Co podać? Miastowy, he? Co cię tu sprowadza gnomie? - mówiła to takim tonem jakby mieszkańcy miasta byli dla niej podrzędną kategorią istot. - Polecam dobrą whiskey, tarcza za kubek albo nobel za butelkę. Podać? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Czw 21:21, 03 Lip 2014 |
|
Gnom usiadł przy stoliku. Kiedy barmanka czy też kimkolwiek była podeszła do niego uśmiechnął się, lecz ponura mina przejmowała jego oblicze. Rzekł do niej:
- Poproszę kubek i... - zawahał się, bo miał spytać o coś jeszcze. - Widzisz moja droga, potrzebuję informacji. Wy niziołki zwiedzacie te tereny i wiecie rzeczy o różnych rzeczach, że tak powiem. Chodzi mi o to, że poszukuje pewnej osoby. Mężczyzny, który nie dawno zniknął. Był magiem w białej szacie, a na głowie kaptur. Wiesz może kto może wiedzieć co nieco na jego temat? Widzisz, oddałbym naprawdę wszystko by się odnalazł. Jest to dla mnie ważna sprawa, a nie wiem sam jak tu patrzycie na obcych.- gnom wahał się lekko jakby się krępował. Był w nowym otoczeniu, pierwszy raz za miastem i nie wiedział jak powinien się zachować. Był zupełnie nowy w otoczeniu, co nie dawało mu przewagi.
Myślał też o Toalisie. To dobry człek, źle go ocenił. Pewnie, gdyby kto inny dorwał tego dzieciaka na kradzieży, młody siedziałby już w lochach i gnił za przestępstwo. Zaś ten strażnik wyróżniał się spośród swych pobratymców nie tylko inteligencją, ale i miłosierdziem dla bliźnich. Było to bardzo szlachetne co uczynił.
(Czy mój chowaniec jest cały czas ze mną, czy muszę go jakoś wezwać?) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Czw 21:23, 03 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pią 18:08, 04 Lip 2014 |
|
Niziołcza dziewczyna prychnęła
- Ja tam nic nie wiem. Nie wychylam nosa poza moją gospodę. Jak coś to popytaj u... - spojrzała na gnoma spode łba - Ale, ale! Najpierw zamawiasz a potem pogaduszki. - Yuna, bo chyba była to właścicielka pływającej karczmy nie była zbyt miła. Jej ton głosu i fakt w jaki sposób obchodziła się z klientami powiedział Nakcel'owi, że karczmarka nie jest przyjazna dla nikogo. - To jak będzie z tą whiskey?
Od stołu wstał dość młody niziołek o kręconych włosach i małej bliźnie nad górna wargą.
- Yuna, daj spokój miastowemu.
- Stul dziób Modeir. - warknęła niziołka i odeszła ostentacyjnie w stronę szynkwasu. Uśmiechając się lekko niziołek przysiadł się do gnoma.
- Modeir Highhill. - przedstawił się - Miejscowy... hmm... jak wy to zwiecie? Konstabl. Staram się utrzymywać spokój wśród tych rybaków i - spojrzał przez ramię na Yunę - Innych mąciwodów. Przypadkiem słyszałem, że szukasz kogoś tak? Może ci pomogę. Kręcę się tu i tam, mogę popytać kilku rybaków. Kto to taki? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 21:14, 04 Lip 2014 |
|
Nackel uradował się, gdy zobaczył, że niziołek się przysiada.
- Na opowiedzenie całej historii nie mamy czasu, bo trochę by to zajęło, lecz informację, które potrzebuję teraz zwężają się do zakresu wyglądu i profesji. Szukam mojego przyjaciela. Półelfa, w długiej jasnej szacie, nosi się w kapturze, więc opis jego twarzy nie ma tu sensu. Może zmieniać postać i stać się kimś innym, jest magiem z miasta. - gnom odwrócił się nie pewnie po sali, a jego wzrok spoczął na szynkwasie. Po chwili kontynuował zwracając się powoli do Modeir'a. - Oskarżają mnie w mieście o morderstwo lub inne rzeczy, że to niby moja sprawka. To zniknięcie maga. Za nic w świecie bym tego nie zrobił. Muszę im udowodnić, że się mylą, bo inaczej zdechnę jak zarzynane prosie. Zrozum, potrzebuje pomocy w postaci informacji. - Nackel spoglądał błagalnym wzrokiem w stronę niziołka. Ufał, że będzie coś wiedział, albo dowie się od tutejszych mieszkańców jakiejś wzmianki. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 7:13, 06 Lip 2014 |
|
Modeir uśmiechnął się półgębkiem.
- Pewnie myślisz - wesołe, szmaragdowe oczy konstabla spojrzały na gnoma - że my tutaj siedzimy zamknięci i nie wiemy co się dzieje pod naszym nosem. Chodzi ci zapewne o Salvis'a, półelfiego ucznia Georn'a, o którym szumi pół miasta. My wiemy co dzieje się w mieście. - dodał protekcjonalnym tonem. - Znałem nawet tego półelfa. Wiesz, czasami bywam w miejskich murach. - to rzekł jakby wypowiadał oczywistą prawdę - Mogę ci powiedzieć, że zabierasz się do tego od dupy strony - posłał Nackel'owi wesoły uśmiech - Jako stróż prawa, cóż trochę samozwańczy, ale moja matka jest duchowym przywódcą tej społeczności a jej syn musi się jakoś wykazać, poznałem trochę pracę śledczego. Zaginionych o ile żyją, rzadko daje się znaleźć jeśli nie zacznie się szybko szukać. Salvis zaginął dwa dni temu. Był magiem tak? Z tego co pamiętam magowie czerpią swoją moc z ksiąg... z jednej magicznej księgi. Aby wykluczyć to, że sam odszedł, co z pewnością byłoby ci na rękę, proponuję sprawdzić jego mieszkanie. Jeśli znajdziesz dowody na to, och Yondallo zbytek łaski aby nie było tam jego księgi, na to, że odszedł gdzieś sam to będziesz miał już jakiś trop. A może w jego zapiskach znajdziesz cokolwiek, co pomoże ci wywęszyć gdzie zaszył się Salvis, lub o zgrozo co mu się mogło stać? Dom każdego z nas kryje wiele prawdy o mieszkańcu. - niziołek wyjął mały sztylet i zaczął się nim bawić - Teraz powinienem powiedzieć idź do jego izby i przeszukaj ją. Nie obraź się, ale widzę po tobie, że choć sam jesteś magiem to połowę czaszki zajmuje ci miast mózgu - moc magiczna - zaśmiał się, jednak nie złośliwie - Znałem Salvis'a choć nie tak jak ty i też boleję nad jego zniknięciem. Jeśli chcesz pójdę z tobą do jego domu i pomogę ci szukać tropów. Mam nadzieję, że szybko zakończymy to śledztwo i jakkolwiek się nie skończy oczyścimy ciebie z zarzutów, gdyż widzę po tobie oddanie dla czarodzieja. Znam się na niziołkach, ale przyjaźń można dostrzec też w innych rasach. - Niziołek zmarszczył czoło - Nie dosłyszałem twojego imienia?
<center>
MODEIR HIGHHILL</center> |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 9:38, 06 Lip 2014 |
|
- Nackel, mów mi Nackel - rzekł zmieszany gnom, który najwyraźniej lekko się zakłopotał słowami niziołka, który w rzeczy samej miał rację. Winien zacząć poszukiwania od jego domostwa i zapytania jego nauczyciela o to co mogło się wydarzyć. Z drugiej jednak strony posiadanie dwóch wojaków obok siebie może mieć swoje plusy.
- Pomimo tego co mówisz, bo masz rację, wcale nie żałuję, że zawitałem tu na wstępie. Zaczynam dostrzegać w tym wszystkim jakąś przygodę, a każda para rąk się przyda, więc jeśli nie masz nic lepszego do roboty zapraszam Cię z nami. Wierzę, że twoje umiejętności opłacalne będą przy przeszukiwaniu i nie tylko. - uśmiechnął się w stronę niziołka. Potem spojrzał na sakiewkę u paska i wrzucił do niej trzy duże muchy. Sivis zakumkał i zabrał się za pałaszowanie. Nie miał tam wiele miejsca, ale nie narzekał. Mimo to Nackel myślał już dawno o nowym domu dla swojego malutkiego przyjaciela. Kiedy będzie w mieście musi odwiedzić garbarza, aby kupić płat cielęcej skóry. Wtem zanieść go do dobrego rymarza, aby uszył mu większą i mocniejszą sakwę, taką, aby mógł ją nosić na ramieniu.
Ocknął się z mysli i spojrzenie skierował na niziołka:
-Modeirze, więc jak? Pójdziesz ze mną? Nie mogę Ci zaoferować nic poza wdzięcznością. Złota nie mam...- gnom wiedział, że niziołki także lubią złoto. Chociaż czy ten akurat też. Może nie przywiązywał do niego takiej wagi... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:29, 06 Lip 2014 |
|
Modeir zeskoczył ze stołka i przeciągnął się.
- Daj spokój. Złoto jest ulotne niczym poranna mgła. Raz jest a potem go już nie ma. Przyjaźń, wdzięczność poczucie tego, że spełniło się obowiązek lub komuś pomogło jest stokroć ważniejsze od złota. Chodź, pokażesz mi gdzie mieszkał Salvis.
Gdy opuścili pływające miasto Toalis spojrzał na dwie małe postacie. Modeir był trochę niższy od gnoma. Nosił sztylet i krótki miecz oraz łuk i kołczan strzał. Nackel [link widoczny dla zalogowanych] wybadać emocje jakie targały strażnikiem miejskim i dostrzec jego reakcję na swój powrót. Jednak Toalis chyba tego właśnie się spodziewał gdyż rzekł tylko.
- Nie bawiłeś tam długo kolego. A to...?
- Modeir Highhill panie - popatrzył na broszę Toalisa - Konstabl. Można rzec, że pokrewny zawód.
Toalis uśmiechnął się, uścisnął niziołkowi dłoń i gładząc się palcami po brodzie dodał.
- Nie wiedziałem, że tu w osadzie macie stróżów prawa.
- Ktoś się musi zająć pijanymi rybakami. - zaśmiał się niziołek i ruszyli w stronę Bramy Północnego Brodu.
Toalis pokiwał głową gdy dowiedział się, że zmierzają teraz do mieszkania Salvis'a. Mieściło się ono w centrum miasta, które znajdowało się na niedużym wzniesieniu. Stąd nazwa dzielnicy - Zachodnie Wzgórze.
Gdy dotarli pod drzwi wynajmowanego przez Salvisa mieszkania spostrzegli, że są one lekko uchylone.
- Cóż - rzekł Toalis - Chyba zapomniał zamknąć drzwi.
Jednak Nackel wiedział, że jego przyjaciel nie był roztargnionym czarownikiem. Był systematyczny, praktyczny i rzetelny. Można by rzec, że perfekcjonizm to była zarówno jego wada jak i zaleta. Strażnik pchnął lekko drzwi.
- Kapral mówił, że pukali do mieszkania czarodzieja gdy jego mistrz zgłosił zaginięcie. Możliwe, że ktoś się włamał słysząc pogłoski o zaginięciu.
Weszli. Słoneczny blask padający przez okno oświetlał pomieszczenie. Była to sypialnia z łóżkiem i skrzynią na ubrania. Nackel bywał w tym domu wiele razy. Łóżko schludnie pościelone, wszystko na swoim miejscu. Po prawo od nich znajdowały się schody na piętro. Tam była pracownia Salvis'a. Gnom już miał ruszyć na górę gdy [link widoczny dla zalogowanych] kroki dochodzące z piętra. Ktoś najwyraźniej więcej niż jedna osoba próbowały zachowywać się cicho lecz im to nie wyszło. Deska skrzypnęła pod stopą jednego a potem słychać było kroki w innym miejscu drugiego. To nie mógł być Salvis. Półelf był szczupłym i lekkim mężczyzną a te kroki przypominały ciężkie. Może straż miejska prowadzi tu śledztwo? Ech... przecież Jankerd wyraził się jasno, że strażnicy już przeprowadzili śledztwo. Nackel wskazał palcem na sufit. Toalis chyba też posłyszał hałasy. Wyjął miecz, niziołek nałożył strzałę na łuk. Byliby próbowali się zakraść na górę lecz intruzi zareagowali pierwsi.
W połowie schodów pojawił się mężczyzna z kuszą. Miał twarz przewiązaną jakąś szmatą jak bandyta! Wymierzył w Nackel'a i jego towarzyszy. Zaklinacz nie miał do końca pewności, ale dłonie napastnika pokrywały jakieś strupy albo rany. Ogolona głowa też była w podobnym stanie.
RUNDA 1
INICJATYWA
Modeir - [link widoczny dla zalogowanych]
Nackel - [link widoczny dla zalogowanych]
Toalis - [link widoczny dla zalogowanych]
Bandyci - [link widoczny dla zalogowanych]
Pierwszy błyskawicznie zareagował niziołek. Jego strzał był celny, ale mało precyzyjny. Trafił bandytę w bok. Ten syknął z bólu ale opierając się o ścianę stał dalej.
Cytat: |
BANDYCI, średni humanoid człowiek, KP 10
1 - PW 7/10 |
MAPKA
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 3:13, 08 Lip 2014 |
|
Gnom także wycelował z kuszy, miał do tego dobrą okazję, gdyż bandyta był w lekkim szoku po strzale niziołka. Bełt już [link widoczny dla zalogowanych] w stronę oprycha, lecz ten jakimś cudem uchylił się przed pociskiem i wyszedł z tego bez szwanku. Gnom zaklną pod nosem i czekał na ruch strażnika. Miał nadzieję, że wykończy zbira. Zresztą wiedział, że jest ich tu więcej. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 16:00, 08 Lip 2014 |
|
- Szlag! - zaklął Toalis widząc napastnika. Jego towarzysze wypuścili dwa pociski a ten nadal stał. Strażnik doskoczył na stopnie prowadzące na piętro ze swoim mieczem. (Jako, że Toalis nie szarżuje bandyta powinien mieć okazyjny atak, jednak posiada broń strzelecką i jest tej szansy pozbawiony) Ciął mieczem po skosie trafiając w twarz i klatkę napastnika. Krew zbryzgała ściany mieszkania a martwy przeciwnik osunął się na ziemię.
- Intruzi! - dało się słyszeć krzyk z góry. Toalis nie spodziewał się takiego ataku. Dwie fiolki poleciały z pietra w jego kierunku. Obie od razu wybuchły zapalając płaszcz i ubranie Toalisa. Z góry dało się też słyszeć tłuczone szkło, przekleństwo oraz również odgłosy jakby coś zapłonęło. Najwidoczniej ktoś rzucając w strażnika chybił tak, że podpalił pracownię Salvis'a...
RUNDA 2
INICJATYWA
Modeir - 18
Nackel - 16
Toalis - 10
Bandyci - 5
Niziołek nie czekał, aż Toalis spłonie, chwycił kołdrę z łóżka i narzucił ja na płonącego strażnika dusząc w większości płomienie. Toalis leżał teraz przy schodach dogaszając się a na górze było przynajmniej dwóch przeciwników. Nackel pocieszał się, że w pracowni nie było okna, którym mogli by czmychnąć więc jeśli ona płonęła ich jedyna drogą ucieczki wiodła tędy...
Cytat: |
BANDYCI, średni humanoid człowiek, KP 10
PW 10/10 - każdy |
MAPKA
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 16:02, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Wto 20:12, 08 Lip 2014 |
|
Nackel załadował kolejny pocisk. Był tak niski, że nie musiał klękać, by ujrzeć schody wyżej. Trącił lekko Toalisa stopą i rzekł szeptem: - Kiedy będą schodzić, osuń się na podłogę, wtedy strzele. - wtedy się zaczęło...
(Jestem przygotowany w tej rundzie do wystrzału) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Wto 21:59, 08 Lip 2014 |
|
- Do demona! Musiałeś podpalić cały dom! - wrzeszczał ktoś na górze - Oby nasz mistrz wybaczył nam to! - kolejny krzyk brzmiał trochę desperacko.
- Poświęcamy jemu nasze ciała. - zagrzmiały trzy głosy prawie równocześnie.
Dało się słyszeć tupot stóp, a Neckel wyczuł użycie jakiejś magii. Nie miał pewności co do zaklęcia ale fakt, że jego krew była przepełniona Mocą sprawił, że fizycznie poczuł magiczny efekt.
Gdy pierwszy z bandytów pojawił się na schodach Toalis nie musiał wcale udawać rannego. Nadal gasił płomienie i z ulgą osunął się przykryty kołdrą.
Gnom strzelił. Bełt [link widoczny dla zalogowanych] się w głęboko ścianę tuż przy głowie napastnika. Sam bandzior miał w ręku kuszę i nie wahał się jej użyć.
- Nie zdechnę tutaj! - warknął gdy celował w gnoma. Mała postać zaklinacza była jednak poza jego zasięgiem celności i pocisk [link widoczny dla zalogowanych] w drzwi za Nackel'em. Drugi, który pojawił się za nim również trzymał kuszę. Cienie rzucane przez płomienie z piętra ujawniły, że za nim na schodach jest jeszcze jeden napastnik, ale w tym momencie niewidoczny. Kolejny [link widoczny dla zalogowanych] w gnoma również nei był celny. Nackel dziękował Garlowi Świetlistozłotemu, że stworzył gnomy takimi małymi.
RUNDA 3
INICJATYWA
Modeir - 18
Toalis - 10
Nackel - 5
Bandyci - 5
Cytat: |
Bandyta, średni humanoid, KP 10,
2- PW 4/14
3- PW 14/14
4- PW 14/14 |
Modeir cofnął się krok i napiął swój łuk. Strzała pomknęła prosto w brzuch napastnika. Ten zwinął się z bólu ale widocznie miał dużą wytrwałość i mógł wiele znieść. Toalis ugasił się już, odrzucił kołdrę i wstał. Widząc przeciwnika tuż przy sobie pchnął mieczem. Trafił w szyję i rozciął ją jak nóż jabłko. Normalnie każdy padłby pod takim ciosem ale widocznie magia pomagała tym napastnikom.
Nackel obserwował teraz przeciwników z bliższej odległości. To co wcześniej wziął za strupy naprawdę było ranami. Ciało w niektórych miejscach i na dłoniach i na gołych czaszkach bandytów było pozbawione skóry. Rany nie krwawiły choć wyglądały na świeże. Teraz do gnoma dotarła woń jaką wydzielali z siebie ci ludzie. Był to zapach jaki normalnie dochodzi z wnętrza rzeźniczej jatki. Zapach krwi, strachu i śmierci...
MAPKA
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pon 19:20, 21 Lip 2014 |
|
Nackel stał zaraz za Toalisem. Wątłe ciała paskud wydzielały potworny smród. Drażniły oczy gnoma. Chciał jednak pomóc wojownikowi. Stanął obok niego (po lewej stronie od Toalisa). Skupił swoja moc magiczną w dłoni i posłał moc w stroną człowieka stojącego wyżej na schodach[magiczny pocisk]. Ten [link widoczny dla zalogowanych] dosyć mocno i aż zachwiał się na schodach. Prawie zleciał. Na pewno uszczęśliwiło, by to gnoma, lecz tak się nie stało. Musiał mu wystarczyć efekt obrażeń, które udało mu się zadać przeciwnikowi.
(Nie wiem czy dobrze. Powinienem wykonać jakiś rzut w kostnicy? nie znam się na czarch, ale uprzedzałem o tym ) |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Wto 10:07, 22 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 16:20, 23 Lip 2014 |
|
Bandyta przyjął magiczną ranę bez większego przejęcia. Nackel był pewny, że ich przeciwnicy są wręcz odurzeni jakąś magią. Ten stojący niżej natarł na Toalisa. Rzucił precz kuszę i wyszarpnął sztylet. Jego pchnięcie było dość celne, ale zatrzymało się na zbroi strażnika. Drugi, stojący za plecami poprzedniego napastnik, przeładował kuszę i wymierzył w gnoma. Tym razem miał [link widoczny dla zalogowanych] oko i [link widoczny dla zalogowanych] dość mocno zaklinacza. Gnom zachwiał się po tym strzale ale bełt wystający mu spomiędzy żeber nie wystarczał aby powalić Nackel'a.
RUNDA 4
INICJATYWA
Modeir - 18
Toalis - 10
Nackel - 5
Bandyci - 5
Cytat: |
Bandyta, średni humanoid, KP 10,
3- PW 10/14
4- PW 14/14
NACKEL PW: 5/12 |
Niziołek obrał sobie za cel tego samego przeciwnika. Kolejna strzała opuściła cięciwę łuku... aby trafić tuż obok głowy bandyty.
- Szlag! - warknął Modeir. Tymczasem Toalis, który poczuł mocne uderzenie sztyletu na swoich żebrach zgiął się wpół aby zamarkować pchniecie swojego miecza. Nadział na sztych swojego przeciwnika i przebił mu szyję na wylot. Bandycie pociekła ciemna jucha z ust i dławiąc się własną krwią osunął się na ziemię.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Pią 11:42, 25 Lip 2014 |
|
Nacel zacisnął mocno zęby po ciosie jaki otrzymał. Kolana mu lekko drżały, ale wiedział, że musi coś zrobić. Nie chciał znowu zostać przeszyty bełtem. Skupił umysł tak, aby wpłynąć na mózg swego przeciwnika. Chciał go oszołomić, aby bandzior nie miał możliwości poruszania się [czar oszołomienie]. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kapet dnia Pią 11:42, 25 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Sob 15:27, 26 Lip 2014 |
|
Fala mocy zalała człowieka, na któego gnom rzucił czar i... [link widoczny dla zalogowanych] po nim niczym woda. Bandyta oparł się mocy zaklęcia. [Udany rzut obronny na Wolę o ST 13 (10 plus poziom czaru, czyli 0 plus twój modyfikator z Charyzmy czyli 3)].
Sam bandyta widząc, że gnom po raz drugi rzuca czar wymierzył w niego swoją kuszę. Strzał tym razem [link widoczny dla zalogowanych] ale Nackel wiedział, że może nie przetrwać kolejnego postrzału.
RUNDA 5
INICJATYWA
Modeir - 18
Toalis - 10
Nackel - 5
Bandyci - 5
Cytat: |
Bandyta, średni humanoid, KP 10,
3- PW 4/14
4- PW 14/14
NACKEL PW: 5/12 |
Modeir nałożył kolejną strzałę na łuk i wymierzył. Pocisk pomknął raniąc twarz przeciwnika. Niziołek syknął widząc marne skutki swojego strzału. Tymczasem Toalis sięgnął po sztylet ukryty w bucie i cisnął nim w napastnika. Ostrze wbiło się między żebra mężczyzny a ten jęknął choć nadal próbował załadować kolejny pocisk do kuszy. Na górze nadal płonął pożar a trzeci z intruzów się nie pojawiał. Po jego cieniu rzucanym na ścianę widać było, że coś majstruje lecz chyba nie do końca mu to wychodzi...
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 15:29, 26 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 9:04, 27 Lip 2014 |
|
Nackel nie poddawał się jednak, po nie udanym rzuceniu oszołomienia na przeciwnika. zwarł umysł na baczność. po chwili w jego dłoni zabłysło światło. Skierował ją w cel znajdujący się na schodach. [link widoczny dla zalogowanych] pociskiem magicznym. Obrażenia nie były duże, ale miał pewność, że przeciwnik lada moment padnie na zbity ryj i da im spokój. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Nie 13:25, 27 Lip 2014 |
|
- Aż w cholerę! - dał się słyszeć głos z piętra i coś na kształt niedbale splecionych jakimś sznurkiem flakonów [link widoczny dla zalogowanych] na schody. Zwitek przetoczył sie po barierce i roztłukł się na ziemi pod nogami niziołka. [link widoczny dla zalogowanych] światła i ognia epicentrum miała po lewo od gnoma. Lecz zarówno on jak i jego towarzysze poczuli tylko piekący żar (3 obrażenia). Całe szczęście, że mężczyzna z piętra nie trafił gdyż byliby już usmażeni.
Gnom nie zdążył otrząsnąć się po wybuchu a już musiał [link widoczny dla zalogowanych] przed kolejnym bełtem posłanym w niego przez ledwo żywego napastnika. Zresztą sam był u schyłku sił i wytrzymałości.
RUNDA 6
INICJATYWA
Modeir - 18
Toalis - 10
Nackel - 5
Bandyci - 5
Cytat: |
Bandyta, średni humanoid, KP 10
3- PW 1/14
4- PW 14/14
NACKEL PW: 2/12 |
Niziołek z osmaloną twarzą i nietęga miną wymierzył po raz kolejny w złoczyńcę. Strzała trafiła go w pierś i posłała na schody. W tym samym momencie Toalis wykorzystując wolne miejsce wbiegł na schody i osłaniając się ręką przed żarem stamtąd buchającym zaatakował równocześnie krzycząc.
- Wynośmy się stąd! Ta chałupa spłonie!
Cios wojownika sprawił, że dało się słyszeć bulgoczące charczenie człowieka z piętra. Krew trysnęła obficie a hałas upadającego mężczyzny zmieszał się z wonią palącego ciała.
- Ma rację - rzekł niziołek.
- Piętro jest stracone - dodał schodzący na dół strażnik - Cokolwiek tam chcieliśmy i mogliśmy odkryć przepadło. Przykro mi Nackel. - to Toalis dodał wyjmując sztylet z ciała napastnika. W tym momencie stało się też coś dziwnego z zewłokami leżącymi na schodach. Zapadły się one w sobie jakby wysychając i gnijąc. Ich twarze wyglądały teraz jak u dobrze zakonserwowanych trupów, niczym pośmiertne maski kapłanów kultu Nerulla.
(dopisuję ci pierwsze 300 PD) |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kapet
Gracz
Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 258 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z głębi... Płeć:
|
Wysłany:
Nie 22:13, 27 Lip 2014 |
|
- Szlag! - warknął pod nosem gnom. Miał ogromną nadzieję, że znajdą coś znaczącego dla sprawy zniknięcia jego przyjaciela. Chciałby, żeby to już się skończyło. Był ciężko ranny, u schyłku sił. Wybiegł na zewnątrz. - Przyjaciele. Muszę odpocząć. Sami zobaczcie co zrobiły mi te kreatury. Uwzięły się na mnie. Dobrze jednak, że pozbyliśmy się tego plugastwa. Zastanawiam się natomiast nad jednym: Co do cholery z całą sprawą mają wspólnego wyznawcy Nerulla?! Ten fakt jeszcze bardziej zamglił moją nadzieję w odnalezieniu mego druha... - gnom podrapał się po małej głowie, która w znaczącym stopniu była większa w stosunku do ciała. Cała ta sytuacja uzmysłowiła mu to, że ma dowód na swoją niewinność. - Jedno natomiast jest pewne. Teraz możecie być pewni, że nie miałem nic wspólnego ze zniknięciem Salvis'a. To te bestie przysłane przez Nerull'a to uczyniły, skoro teraz próbował zatuszować ślady. Zresztą udało im się to uczynić... - Nackel zwinął się z bólu od zadanych obrażeń i padł na ziemię zaciskając mocno żuchwę... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:25, 28 Lip 2014 |
|
Toalis kaszląc i dusząc się wypełzł za resztą z domostwa. Gdy tylko doszedł do siebie wydarł się na całe gardło
- PALI SIĘ! POŻAR!
Natychmiast kilkoro ludzi ruszyło do dzwonnicy aby powiadomić o zdarzeniu. Nie minęła jedna litania do Pelora a już uderzano w dzwon w rytm znany każdemu mieszkańcowi, który oznajmiał jedno - pożar. Toalis, Modeir i Nackel oddalili się. Nie dlatego, że nie chcieli pomóc. Potem gnom poznał prawdziwe powody zachowania strażnika. W karczmie "Pod galopujacym centaurem" nie mówiło się o niczym innym jak o pożarze w jednym z opuszczonych domostw. Ogień na szczęście nie rozniósł się dalej ale i tak było groźnie.
- Gdybyśmy zostali - rzekł Toalis - Zmarnowalibyśmy pełno czasu na bezsensowne pytania. To raz. Dwa moglibyśmy zostać wręcz posądzeni o wznieceni pożaru a jak wiadomo w tym mieście szybko osądza się ludzi - tu strażnik skłonił głowę w stronę gnoma.
- Co oni tam robili i na Yondallę, co to byłą za magia?
Nackel z tego co [link widoczny dla zalogowanych] o magii mógłby przysiąc, że była to magia nekromantyczna. Z pewnością ich przeciwnicy parali się tą sztuką. Czar, który na siebie rzucili, czy jeden z nich był magiem czy też może użyli eliksirów powodował, że posiadali większą żywotność niż normalnie [rozpoznajesz czar Fałszywe życie, podręcznik Księga i Krew].
- Drugi powód dla którego tu jesteśmy jest trywialny. Gnom ledwo żyje. Musi odpocząć. Potrzeba leczenia nie tylko jemu ale też i nam. - Toalis rzucił kilka monet na stół kiedy dziewka przyniosła kufle z piwem. Gdy wypił spory łyk rzekł - Jednak to nas drogi Nackel'u sprowadza do punktu wyjścia. Wszelkie dowody spłonęły. Nawet jeśli przedstawię naszą wersje wydarzeń Jankerd'owi to nie musi on w nią uwierzyć... gdyż nie ma dowodów. Gotów wsadzić jeszcze nas trzech do lochów stwierdziwszy, że uknuliśmy to wszystko aby zatrzeć ślady po tobie.
- Znajac Jankerd'a powiem więcej - dodał niziołek - Ubzdura sobie, że Nackel opętał nas swoją magią.
- Przy dobrym humorze... - Toalis zaśmiał się gardłowo.
- Widać więc, że jedziemy na tym samym wozie czarodzieju. - niziołek nie pił piwa. Bawił się tylko kuflem, ale jego usta nie dotknęły trunku - Jak powiedziałem pomogę ci i nadal przy tym obstaję. Powiedz, jakieś jeszcze pomysły?
- Mistrz Salvis'a hę? - rzekł nagle strażnik - Wspominałeś o nim. Może on będzie coś wiedział. Zresztą nie podobali mi się ci ludzie tam w domu czarodzieja. Wyglądali jak żywe trupy, a potem rozpadli się prawie w proch jakby rozkład przyspieszył. To grubsza sprawa. Też jestem z tobą. Modeir, nie napijesz się z nami?
Niziołek nerwowo poprawił się na krześle jednak odrzekł patrząc w oczy towarzyszą.
- Nie pijam trunków. - zaśmiał się - Nie, nie że nie pijam w ogóle. Nie piję gdy mam pracę... lub teraz gdy pomagam nowym przyjaciołom. Wypijemy jak to wszystko się już skończy. Do tego czasu chcę mieć czysty umysł. Wiecie jak to się buduje zamki na piasku po kilku kuflach? Wymyślimy niestworzone historie o smokach i olbrzymach a to tylko Briginford, nie żadne Greyhawk czy Rel Astra - uśmiechnął się półgębkiem przywdziewając na twarz zawadiacką minę, jaką tylko niziołki potrafią zrobić.
Toalis pokiwał głową z aprobatą.
- Jak skończy się ta sprawa mały, będziesz pił na umór. Tak czuję. - rzekł strażnik i wychylił cały kufel piwa a potem zaopiekował się porcją niziołka.
- Dobrze Nackel'u. Wypocznij. Ja tymczasem udam się do koszar. Może da się przekabacić jakoś sierżanta Hrusk'a aby wydał mi kilka eliksirów leczniczych. Mamy mało czasu a twoje rany są dość poważne. Wrócę niebawem.
Tymi słowy pożegnał ich. Zostali sami z niziołkiem.
- Więc jak już się wyliżesz... co planujesz? - pytanie zawisło w powietrzu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
|
|
|
|